21. Czy papieże mają udział w kryzysie Kościoła?
Jak już wspomnieliśmy, osobliwością obecnego kryzysu w Kościele jest fakt, że kryzys ten jest wspierany nawet przez najwyższe władze Kościoła. Papieże przyczyniali się do kryzysu:
- wspierając modernistycznych teologów.
- sami prezentując poglądy i podejmując działania będące nie do pogodzenia z wiarą katolicką,
- przeszkadzając obrońcom wiary w ich pracy i wymierzając im kary.
Tezę tę potwierdzi tutaj kilka punktów, inne pojawią się w dalszym ciągu naszych rozważań. To Jan XXIII jest papieżem, za pontyfikatu którego rozpoczął się kryzys. Pomimo głosów ostrzegawczych zwołał on Sobór Watykański II i swym aggiornamento dał hasło do nie znającego granic przekształcania Kościoła i wprowadzenia do niego ducha światowego. W swej mowie na otwarcie Soboru powiedział: „Kościół zawsze sprzeciwiał się tym błędom. Często potępiał je z dużą surowością. Dzisiaj jednak korzysta Oblubienica Chrystusa raczej z lekarstwa miłosierdzia aniżeli z surowości. Chciałaby ona wyjść naprzeciw potrzebom współczesnego świata dowodząc ważności swej nauki i nie wypowiadając już tak bardzo potępień”. Papież stanął w opozycji do „proroków nieszczęścia” i uznał, że błędy znikną same z siebie jak „mgła przed słońcem”29. To naiwne stanowisko nie miało jakiegokolwiek odniesienia do rzeczywistości. Buddyzm, islam i protestantyzm są błędami, które istnieją już wiele lat i bynajmniej nie zniknęły same z siebie. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej się one rozprzestrzeniają, gdyż Kościół nie chce tych błędów potępić. Przede wszystkim jednak prawda w samym Kościele – wbrew optymistycznym przewidywaniom papieża Jana – bynajmniej nie została przez Sobór Watykański II naświetlona, ale sam Sobór rozpowszechnił w Kościele masę błędów.
Jeszcze gorszy jest epizod, jaki przeżył abp Lefebvre będąc członkiem przygotowującej Sobór komisji. Podczas pewnego posiedzenia, w czasie którego wybierano ekspertów na Sobór, wyraził on zdziwienie, że wbrew regulaminowi na listach znajduje się przynajmniej trzech ekspertów, którzy ze względu na swe teorie zostali potępieni przez Rzym. Po posiedzeniu kardynał Ottaviani wziął arcybiskupa na stronę i powiedział mu, że takie było specjalne życzenie papieża. Papież chciał zatem mieć na Soborze ekspertów, których prawowierność stała pod znakiem zapytania!
Papież Paweł VI, który po śmierci Jana XXIII kontynuował Sobór, wyraźnie wspierał liberałów. Jako moderatorów Soboru mianował czterech kardynałów: Dopfnera, Suenensa, Lercaro i Agagianiana, z których trzej pierwsi byli znanymi liberałami, a ostatni nie był szczególnie silną osobowością. Jeśli nawet Paweł VI kilka razy przedsięwziął kroki przeciw skrajnym liberałom, to pozostaje niepodważalnym faktem, że wpływy konserwatywnych Ojców Soboru były dlatego tak niewielkie, gdyż to liberałowie cieszyli się widoczną przychylnością papieża.
Zamykając Sobór 7 grudnia 1965 r. Paweł VI powiedział do zgromadzonych Ojców: „Religia Boga, który stał się człowiekiem, spotkała religię (bo jest taką w istocie) człowieka, który czyni się Bogiem. Cóż z tego wynikło? Starcie, walka, potępienie? To mogło się zdarzyć, ale się nie zdarzyło. Stara historia o miłosiernym Samarytaninie była dla Soboru ideałem duchowej postawy. Został on przeniknięty w całości bezgraniczną sympatią (...) Przyznajcie mu, wy nowocześni humaniści, którzy wyrzekacie się nadprzyrodzonego charakteru najwyższych rzeczy, przynajmniej tę zasługę i umiejcie uznać nasz nowy humanizm. Także my mamy, bardziej niż ktokolwiek inny, kult człowieka”30. Głoszenie kultu człowieka przez papieża jest przerażające. Kult człowieka wyznaje masoneria, która postawiła sobie za cel zniszczenie Kościoła katolickiego, ale w żadnym wypadku nie religia katolicka! Słysząc takie słowa, masoni mogli tryumfować. Czyż nie spełniły się w ten sposób ich plany, które wymyślili jeszcze w zeszłym stuleciu, a które dostały się w ręce Grzegorza XVI? Z odkrytej wówczas korespondencji wynika, że masoni pragnęli rozpocząć starania, aby kiedyś na Stolicy Piotrowej zasiadł papież „odpowiadający ich potrzebom”. Czytamy tam: „Ten papież, jak większość jego współczesnych, będzie w sposób nieunikniony mniej lub bardziej przeniknięty włoskimi i humanitarnymi zasadami, które zaczynamy teraz puszczać w obieg (...) Będziecie mieć w waszej sieci rewolucję w tiarze i kapie, która maszeruje z krzyżem i chorągwią kościelną, rewolucję, która potrzebuje być jeszcze tylko trochę wsparta, aż podpali cztery krańce świata”31.
Także poniższy hymn, jaki Paweł VI wygłosił z okazji lądowania na Księżycu, mógłby równie dobrze pochodzić z ust masona: „Chwała człowiekowi, chwała myśli, chwała nauce, chwała technice, chwała pracy, chwała ludzkiej odwadze. Chwała człowiekowi – królowi ziemi, a obecnie książęciu nieba”32.
Paweł VI jest też papieżem, który wprowadził nowy obrządek Mszy św. (jego szkodliwość rozważymy później), a który posłużył jako motyw do prześladowania księży konsekwentnie chcących być katolikami i odmawiających wydania swych wiernych protestantyzmowi.
Ostatecznie Jan Paweł II uczynił takie rzeczy, jakie wcześniej ocenione byłyby jako odejście od wiary, a co najmniej jako podejrzane o herezję. Podamy tylko kilka przykładów. 29 maja 1982 r. odmówił on z anglikańskim arcybiskupem Runcie w katedrze w Canterbury wyznanie wiary i wspólnie z nim udzielił zgromadzonym błogosławieństwa. Anglikanin miał na sobie pełny strój biskupi, mimo iż wobec nieważności święceń anglikańskich jest on tylko świeckim. 2 lutego 1986 r. podczas wizyty w Indiach papież pozwolił, aby hinduistyczna kapłanka uczyniła na jego czole znak tilac – znak boga zniszczenia Sziwy, a w Madrasie 5 lutego dał sobie nasypać na czoło poświęcony popiół, co jest rytuałem inicjacji w kulcie hinduistycznym.
Smutny punkt szczytowy tych wszystkich działań przedstawia spotkanie religijne w Asyżu 27 października 1986 r., gdzie papież wzywał do odprawiania obrządków pogańskich i nawet oddał im do użytku kościoły katolickie. W kościele San Pietro postawiono nawet na ołtarzu statuę Buddy. Cóż wreszcie należy sądzić o tym, że papież w kraju, w którym chrześcijanie są krwawo prześladowani, kończy swe przemówienie słowami: „Allachu, Allachu, pobłogosław Sudan”, jak to miało miejsce 10 lutego 1993 r. w Chartumie33? Niesłuszna jest odpowiedź, że przecież „Allach” znaczy po arabsku tyle co „Bóg”. Prof. Johannes Dormann pisze o tym: „Bez kłopotów byłoby możliwe kontynuowanie przemówienia w języku angielskim i wezwanie imienia Boga na straszliwe zajścia w Sudanie w chrześcijańskim sensie”34. W ten sposób jednak mahometańscy słuchacze mogli czuć się utwierdzeni w swej fałszywej religii.
Przypisy
- ↑Zweites Vatikanisches Konzil l. Sitzungsperiode. Osnabrück Verlag A. Fromm 1963, s. 12 wzgl. 17.
- ↑DC 1966, s. 63 nn.
- ↑Cyt. w abp Lefebvre Ils L’ont decouronne, Fideliter, Escurolles 1987, s. 146 nn. – Pius IX w breve z 25 XI 1861 r. potwierdził autentyczność tych dokumentów.
- ↑DC 1971, s. 14.
- ↑OR z 5 III 1993 r., s. 13.
- ↑Johannes Dörmann, Der theologische Weg Johannes Pauls II zum Weltgebetstag der Religionen in Assisi, t. 1 1/2. Senden/Westf.: Sitta Verlag 1994, s. 14.