Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Franciszka Ksawerego, wyznawcy [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 5/2006 (84)

ks. Bernard Lorber, ks. Jan M. Gleize

Problem kanonizacji dokonanych przez Jana Pawła II

dokończenie

Wpływ ekumenizmu. Ekumenizm jest sitem, przez które przejść muszą wszystkie sprawy kanonizacyjne, trochę podobnie jak Sekretariat Jedności Chrześcijan był podczas soboru filtrem, przez który musiały przejść wszystkie dokumenty soborowe. Z pobudek ekumenicznych niektóre sprawy [kanonizacyjne czy beatyfikacyjne] są promowane, a żywoty uznanych już świętych objaśniane w nowym kontekście, inne natomiast są blokowane. Podamy tu jeden przykład, który nie odbił się szerszym echem jedynie dzięki dyskrecji Kongregacji ds. Kanonizacji: wstrzymanie procesu Izabeli Katolickiej w roku 1992. Biskupi Walencji, Sewilli i Avila naciskali na kongregację, by doprowadzić do jej beatyfikacji w roku 1992 – w 500-lecie odkrycia Ameryki. Jednak, aby nie urazić społeczności żydowskiej, proces został wstrzymany przez

katolickich zwolenników dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Interweniowali również inni, w sposób najbardziej oficjalny – papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan (której podlegają stosunki z judaizmem), Sekretariat Stanu i prawdopodobnie sam Jan Paweł II1.

Kontekst ekumeniczny widoczny jest szczególnie wyraźnie, kiedy osoba, która ma być kanonizowana, pochodzi z regionu o niekatolickiej większości. Kanonizacja używana jest jako środek do budowania mostów z innymi religiami. Niekiedy odczytuje się nawet na nowo żywoty świętych, już wyniesionych na ołtarze. W ten sposób św. Brygida Szwedzka stała się mostem pomiędzy katolikami i luteranami:

Z wielką radością dowiedziałem się, że jest ona w Szwecji kochana i czczona tak przez katolików, jak i luteranów. Jej życie i dokonania stanowią dziedzictwo, które nas jednoczy. Św. Brygida jest jak centrum jedności. „Panie, pokaż mi drogę i uczyń mnie zdolną nią podążać” – tak brzmią słowa jednej z jej modlitw, która wciąż odmawiana jest w Szwecji (...) To wezwanie może stanowić program dla ruchu ekumenicznego. Ekumenizm jest podróżą, którą musimy odbyć razem, podróżą, której niepodobna jest wytyczyć kurs ani określić czas. Nie wiemy, czy droga będzie łatwa, czy trudna. Wiemy jedynie, że naszym obowiązkiem jest odbycie jej wspólnie (...) Św. Brygida poświęciła całe swe życie Boskiemu, żarliwemu pragnieniu pojednania i komunii pomiędzy wszystkimi członkami ludu chrześcijańskiego2.

Z okazji 600-lecia kanonizacji św. Brygidy papież zwrócił się do kardynałów w następujących słowach:

Niedawne zgromadzenie (synod biskupów Europy) wyróżniała obecność bratnich delegacji różnych wyznań chrześcijańskich, które – na równych zasadach – brały udział w pracach. Spotkania, kolokwia i wspólne modlitwy – chciałbym przypomnieć w szczególny sposób ekumeniczną liturgię, która miała miejsce w watykańskiej bazylice 7 grudnia – uwydatniły potrzebę kontynuowania dialogu ekumenicznego w poszukiwaniu jedności i komunii. (...) Ten ekumenizm prawdy i miłości uczyni chrześcijan wiarygodnymi prorokami nadziei i solidarności w oczach świata. Na tej trudnej drodze, niech nas wspierają święci patroni Europy: św. Benedykt, św. Cyryl i św. Metody. Niech się wstawia się za nami zwłaszcza św. Brygida, której sześćsetlecie kanonizacji obecnie obchodzimy. Ta rocznica nabrała specjalnego znaczenia, stanowiąc ważny krok w dialogu ekumenicznym. Przykład tej świętej i pamięć misji, jaką realizowała w służbie jedności Kościoła, stanowi bodziec zachęty dla tych wszystkich, którzy zaangażowani są w nową ewangelizację Europy3.

W homilii wygłoszonej w roku 1995 w Koszycach podczas kanonizacji trzech męczenników, Jan Paweł II wspomniał również „męczenników z innych wyznań”:

Drodzy bracia i siostry! Dzisiejsza liturgia zachęca nas do refleksji nad tragicznymi wydarzeniami z początku XVII wieku, podkreślając z jednej strony bezsens przemocy dotykającej w sposób okrutny niewinne ofiary, a z drugiej wspaniały przykład tak wielu naśladowców Chrystusa, którzy byli w stanie stawić czoła wszelkim cierpieniom nie przekraczając nakazów własnego sumienia. Poza trzema Męczennikami Koszyckimi wielu innych ludzi, również należących do wyznań chrześcijańskich, poddawanych było torturom i cierpiało ciężkie utrapienia, niektórzy ponieśli nawet śmierć. Jak możemy nie uznać, na przykład, duchowej wielkości 24 członków Kościołów Ewangelickich zamordowanych w Presov? Kościół wyraża podziw wobec nich i wszystkich, którzy przyjęli cierpienie i śmierć z powodu wierności nakazom swego sumienia.

Użycie w tym ustępie terminu „męczennik” jest dwuznaczne i prowadzi do pomieszania pojęć. Przez męczeństwo Kościół pojmował zawsze śmierć w wyniku świadectwa danego prawdziwej wierze, co zakłada praktykowanie cnoty miłości w stopniu heriocznym. Z powodu współzależności prawdy i miłości nie można mówić o męczennikach z innych religii; ten, kto daje świadectwo fałszywej religii, nie może być obiektywnie męczennikiem. Nie wyklucza to osobistych zasług ludzi, którzy cierpią cieleśnie w obronie swej wiary, choć jest ona obiektywnie fałszywa. Mogliby oni ponadto być prawdziwymi męczennikami, gdyby umierali w obronie jakiegoś artykułu katolickiej wiary; niemniej jednak w takich przypadkach Kościół nie może ogłosić ich męczennikami, gdyż nie może sądzić tych, którzy znajdują się poza nim. Benedykt XIV wyjaśnia, że osoby takie są męczennikami przed Bogiem i otrzymają nagrodę za męczeństwo, nie są jednak męczennikami przed Kościołem, który nie może ich za takich ogłosić. Jest oczywiście jasne, że taki przypadek nie może mieć miejsca, o ile dana osoba nie znajduje się w stanie nieprzezwyciężalnej ignorancji odnośnie do prawdziwej wiary.

Powyższa homilia lekceważy więc ważny element katolickiego nauczania. W dalszej jej części mogliśmy usłyszeć:

Wspominałem o tym Martyrologium4 w moim liście apostolskim Tertio millenio adveniente, nalegając, by zostało zaktualizowane po straszliwych doświadczeniach minionego stulecia i uzupełnione imionami męczenników, którzy otworzyli nam drogę w nowe tysiąclecie chrześcijaństwa. Męczeństwo jednoczy nas ze wszystkimi wierzącymi w Chrystusa, tak na Wschodzie jak i na Zachodzie, na pełną jedność kościelną z którymi wciąż oczekujemy.

W dalszych słowach papież wzywa do „poszanowania praw mniejszości”:

Pragnę wyrazić moją radość z możliwości dodania dziś tych nowych imion do Martyrologium Kościoła na Słowacji i jestem przekonany, że posłuży to jako zachęta [do uświęcenia] dla wszystkich Kościołów siostrzanych, zwłaszcza w Europie Centralnej i Wschodniej.

Trzej nowi święci należeli do trzech różnych narodów, dzielili jednak tę samą wiarę i wspierani przez tę wiarę, byli zjednoczeni również w obliczu śmierci. Oby ten przykład odnowił u ich współcześnie żyjących współobywateli zaangażowanie do budowania porozumienia oraz umacniał, zwłaszcza pomiędzy Słowakami a mniejszością węgierską, więzy przyjaźni i współpracy! Jedynie na fundamencie wzajemnego szacunku dla praw i obowiązków większości i mniejszości państwo demokratyczne może przetrwać i rozwijać się.

Kilka innych cytatów pokazuje ekumeniczny kontekst obecnych kanonizacji:

Świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi, stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów, co podkreślił już Paweł VI w homilii wygłoszonej z okazji kanonizacji męczenników ugandyjskich (Tertio millennio adveniente §37).

Była to równocześnie pielgrzymka ekumeniczna: najpierw do sanktuarium męczenników Kościoła Anglikańskiego, potem do świątyni wzniesionej ku czci św. Karola Lwangi i jego 21 katolickich towarzyszy (audiencja generalna 18 lutego 1993).

W przytaczanym już memorandum o przygotowaniu na Wielki Jubileusz, podkreśliłem sposobność, jaką stanowi on dla stworzenia współczesnego Martyrologium, uwzględniającego wszystkie Kościoły lokalne, i to również w ekumenicznym wymiarze i perspektywie. Jest tak wielu męczenników w Kościołach niekatolickich: prawosławnych na Wschodzie, ale też protestantów (alokucja do Nadzwyczajnego Konsystorza z 13 czerwca 1994 r.)

Ten ekumenizm świętych jest jedynie konsekwencją nowej koncepcji świętości. Albowiem Chrystus Odkupiciel daje zbawienie i uświęca poprzez objawianie ludziom ich godności, opartej na wolności sumienia. Fundamentalną wartością nie jest już prawda, którą człowiek wybiera w sposób wolny, to nie jej podporządkowane jest indywidualne sumienie; wartością nadrzędną jest wolność. (...) Człowiek, wyznając dowolną religię, jest zawsze godny szacunku, ponieważ realizuje w ten sposób swoją transcendencję. Konsekwentnie wszystkie religie stają się środkami zbawienia, ponieważ są one różnymi sposobami wyrażania godności, uzyskanej dla człowieka przez Chrystusa: „W ten sposób Chrystus jest spełnieniem pragnień wszystkich religii świata i dlatego jest ich jedyną i ostateczną przystanią”5.

Świętym jest człowiek, który w sposób wolny wyznaje swą religię i świadomy jest wypływającej z tego godności. Świętość ta dostępna jest dla każdego, niezależnie od wyznawanej przez niego religii: w pełni w Kościele katolickim, a w sposób cząstkowy, ale niemniej prawdziwy, poza nim:

Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej6.

Same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu7.

W takiej mierze, w jakiej elementy te znajdują się w innych Wspólnotach chrześcijańskich, jest w nich czynnie obecny jedyny Kościół Chrystusowy. Dlatego Sobór Watykański II mówi o pewnej – choć niedoskonałej – komunii8.

Istnieje więc komunia świętych, która przekracza granice religijne, komunia objawiająca dzieło odkupieńcze Chrystusa i wylanie Jego Ducha na cały rodzaj ludzki, przygotowując drogę do doskonałej ekumenicznej jedności.

Chyba najbardziej przekonujący jest ten ekumenizm świętych, męczenników. Communio sanctorum mówi głośniej aniżeli podziały9.

Dzięki światłości, jaka promieniuje z „dziedzictwa świętych”, należących do wszystkich Wspólnot, „dialog nawrócenia” ku jedności pełnej i widzialnej zostaje rozjaśniony blaskiem nadziei. Ta powszechna obecność świętych jest bowiem dowodem transcendentnego działania mocy Ducha. Jest znakiem i dowodem zwycięstwa Boga nad mocami zła, które wprowadzają podziały między ludźmi10.

Choć dla całej chrześcijańskiej wspólnoty męczennicy stanowią dowód na moc łaski, nie są oni bynajmniej jedynymi świadkami tej mocy. Niepełna jeszcze komunia naszych Wspólnot jest już w rzeczywistości – choć w sposób niewidzialny – włączona na trwałe w pełną komunię świętych, to znaczy tych, którzy zakończywszy życie wierne łasce, znajdują się dziś w komunii Chrystusa uwielbionego. Ci święci wywodzą się z wszystkich Kościołów i Wspólnot kościelnych, które otworzyły im drogę do komunii zbawienia11.

Jaki jest więc cel [obecnych] kanonizacji? Są one po prostu środkami, za pomocą których Kościół katolicki uświadamia światu godność ludzkiej natury (...). Kanonizacje te wpisują się w zasadniczy model [jedności], w której różne wyznania religijne mogą uczestniczyć w sposób bardziej lub mniej pełny.

Święci, którzy przekazują i realizują przesłanie religii soborowej

W przypadku pewnych beatyfikacji i kanonizacji, prawdziwego ich celu nie sposób przypisać heroiczności cnót danej osoby, ponieważ oczywiste jest, że ich w takim stopniu nie praktykowała, ale raczej pragnieniu definitywnego uświęcenia Vaticanum II jako „nowej Pięćdziesiątnicy”, albo [„kanonizacji”] tej czy innej idei soborowej. Tak właśnie jest w przypadku beatyfikacji Jana XXIII, otwarcia procesu Pawła VI i kanonizacji Josemaria Escriva de Balaguer.

– Beatyfikacja Jana XXIII. Postać Jana XXIII jest nierozerwalnie związana z soborem i jego nowym przesłaniem:

Papież ten promował ekumenizm, dokładał starań, by utrzymywać braterskie stosunki z prawosławiem, które poznał z Bułgarii i Istambule, wspierał „intensyfikację” stosunków z anglikanami i ze społecznością wspólnot protestanckich. Dołożył wszelkich możliwych starań dla wypracowania nowego stanowiska Kościoła katolickiego odnośnie świata żydowskiego, czyniąc decydujący krok w kierunku dialogu i współpracy. 4 czerwca 1960 roku utworzył Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan. Promulgował dwie ważne encykliki: Mater et magistra (20 maja 1961) o ewolucji społecznej w świetle doktryny chrześcijańskiej, oraz Pacem in terris (11 kwietnia 1963) o pokoju pomiędzy wszystkimi narodami świata. Odwiedzał szpitale oraz więzienia i przez swą miłość jawił się jako bliski wszystkim cierpiącym i ubogim, w Kościele i na świecie12.

Poza zaangażowaniem w doczesne dzieła miłosierdzia, wszystkie cnoty Jana XXIII są cnotami „ekumenicznymi”. W kazaniu wygłoszonym w Zielone Świątki roku 2001, Jan Paweł II tymi słowami oddał hołd swemu poprzednikowi z okazji 38. rocznicy jego śmierci13:

II Sobór Watykański, ogłoszony, zwołany i otwarty przez Jana XXIII, był świadom tego powołania Kościoła. Można śmiało powiedzieć, że Duch Święty był protagonistą soboru od momentu, gdy papież go zwołał ogłaszając, że potraktował jako pochodzący z nieba wewnętrzny głos, narzucający się jego duchowi. Ten „delikatny wiaterek” przeobraził się w „gwałtowny wicher” i wydarzenia soborowe przybrały postać nowej Pięćdziesiątnicy. „Wielkie wydarzenie, jakim jest sobór powszechny” – mówił papież Jan – „naprawdę czerpie z doktryny i ducha Pięćdziesiątnicy”14.

Również homilia, wygłoszona w czasie Mszy beatyfikacyjnej, przedstawia Jana XXIII jako proroka soboru:

Nowości, jakie w wielkiej liczbie wprowadził, nie dotyczyły z pewnością istoty doktryny, ale raczej sposobu jej przedstawiania: nowy był sposób mówienia i działania, oraz zrozumienie, jakie okazywał zwykłym ludziom w równym stopniu, co możnym tego świata. W takim właśnie duchu zwołał on II Sobór Watykański, dzięki któremu otwarł nowy rozdział w historii Kościoła: chrześcijanie poczuli się wezwani do głoszenia Ewangelii z odnowioną odwagą i większą troską o „znaki czasu”. Sobór był prawdziwie profetycznym przeczuciem tego sędziwego papieża, który zainaugurował, pośród licznych trudności, epokę nadziei dla chrześcijan i całego rodzaju ludzkiego15.

Ten nowy sposób „mówienia i działania” dobrze scharakteryzował znany mason Yves Marsaudon, który w książce Ekumenizm według tradycyjnego wolnomularza pisze o swych częstych i przyjacielskich kontaktach z msgr. Roncallim, wówczas nuncjuszem apostolskim w Paryżu. Ów „nowy sposób mówienia i działania” nie był wynikiem temperamentu czy osobistego stylu działania Jana XXIII, ale raczej efektem jego stosunku do świata (pojmowanego w ewangelicznym sensie tego słowa – jako wróg Jezusa Chrystusa) i tych, którzy do niego należą. Marsaudon wspomina m.in., jak msgr Roncalli wyraził oparte na ekumenicznej „roztropności” zastrzeżenia względem promulgowania dogmatu o Wniebowzięciu N.M.Panny: „Nieustannie myślał o «innych» i o skutku, jaki ta czy inna innowacja mogłaby wywrzeć efekt na odłączonych chrześcijanach”16.

– Otwarcie procesu Pawła VI. W przypadku Jana XXIII postulatorzy podkreślali jego legendarną dobroć17; choć powinno się raczej mówić o naturalnej uprzejmości czy braku roztropności, do czego powrócimy jeszcze później. W przypadku Pawła VI niczego takiego nie sposób się doszukać. Nie był on specjalnie ceniony ani podziwiany – ani przez przyjaciół, ani tym bardziej przez wrogów. Jego proces został jednak rozpoczęty 11 maja 1993 roku na prośbę Konferencji Biskupów Włoch: jest to kolejny dowód na „instrumentalizację” kanonizacji.

Ogłaszając otwarcie procesu, kard. Ruini, wikariusz papieża w diecezji Rzymu, przedstawił osobę Pawła VI w sposób nie pozostawiający wątpliwości co do intencji jego wyniesienia na ołtarze. Jest nim w istocie „kanonizacja” jego dzieła – reform, będących owocem soboru:

Miasto Rzym, miasto-diecezja, wyjątkowe ze względu na swą historię i swą misję, na swój uniwersalizm i specyficzne problemy, miasto, którego był on biskupem i następcą Piotra przez 15 lat, dobrze wie, co zawdzięcza Pawłowi VI. To w nim przede wszystkim widoczne były owoce jego powszechnej i Piotrowej posługi. Przyjąwszy dziedzictwo Jana XXIII, Paweł VI kierował ostatnimi sesjami II Soboru Watykańskiego i – doprowadziwszy go szczęśliwie do końca – podjął obowiązek szerzenia i wcielania w życie jego decyzji. Rzym wzbogacony został o nowe dykasterie papieskie, odpowiadające duszpasterskim potrzebom wskazanym przez sobór oraz oczekiwaniom świata, przeżywającego gwałtowną ewolucję i postępującego na drodze ku ściślejszej jedności. Kościół wprowadził nowy rodzaj modlitwy chórowej podczas świętej liturgii, tchnął nowego ducha w swój stosunek do świata, doświadczył nowych relacji z wiernymi innych Kościołów i wyznań chrześcijańskich, z naszymi starszymi braćmi Żydami, z niekatolikami i niewierzącymi. Pogłębił swój stosunek do Pisma św. poprzez działalność misyjną, pobożność maryjną, kulturę, sztukę, naukę. Paweł VI był inicjatorem wielkich podróży misyjnych, które zaprowadziły jego samego i jego następcę – Jana Pawła II – do stolic narodów całego świata, a nawet do centrów społeczności międzynarodowej, by nieść świadectwo miłości Piotra do człowieka i jego troski o powszechny pokój18.

Prawdziwą pobudką dla kanonizacji Pawła VI, powodem par excellance, jest chęć „uświęcenia” i promowania Vaticanum II. Kanonizacje Jana XXIII i Pawła VI znakomicie przysłużyłyby się temu celowi.

– Kanonizacja Józefa Marii Escrivy. Jak zostało udowodnione, kanonizacja Józefa Marii Escrivy pozostaje w ścisłym związku z kwestią soboru, w pewnym sensie msgr de Balaguer był jego ideowym prekursorem. W jego krótkiej biografii opublikowanej na watykańskiej stronie internetowej można przeczytać:

Kiedy Jan XXIII ogłosił swą decyzję o zwołaniu soboru powszechnego, błogosławiony Josemaria Escriva zaczął się modlić i zachęcał innych do modlitwy o szczęśliwy przebieg tego wielkiego przedsięwzięcia – jak to sam napisał w liście z roku 1962. W rezultacie refleksji soborowej uroczyste Magisterium Kościoła miało potwierdzić fundamentalne aspekty duchowości Opus Dei: powszechne powołanie do świętości, pracę zawodową traktowaną jako środek do uświęcenia i apostolatu, wartość i słuszne granice wolności chrześcijańskiej w sprawach doczesnych, oraz rolę Mszy św. jako centrum i fundamentu życia duchowego. Bł. Josemaria poznał osobiście licznych ojców soborowych oraz ekspertów, którzy widzieli w nim prekursora wielu głównych idei II Soboru Watykańskiego. Głęboko utożsamiając się z nauczaniem soborowym, pilnie popierał jego wdrażanie w życie poprzez formacyjną działalność Opus Dei na całym świecie.

Konsekwencje nowej koncepcji „świętości”

Brak troski o ortodoksję doktrynalną. W starej procedurze kanonizacyjnej ortodoksja doktrynalna była kryterium determinującym do tego stopnia, że najmniejsze podejrzenie mogło natychmiast zatrzymać proces, nawet jeśli wydawało się, że dana osoba posiadała wszystkie cnoty w stopniu heroicznym. Co więc powiedzieć o Roncallim, który nabierał wody w usta, ilekroć angażowana była nieomylność papieska19 czy o beatyfikacji kard. Ferrari, abpa Mediolanu, któremu tak brakowało gorliwości w opieraniu się modernizmowi na terenie jego diecezji, że sam św. Pius X musiał interweniować i przywoływać go do porządku? Jest faktem powszechnie znanym, że kard. Ferrari, którego duma została urażona, nigdy nie przyznał, że modernizm kwitł w jego diecezji, a nawet w jego własnym seminarium. Publicznie bronił gazet skażonych modernizmem, posunął się nawet do zakwestionowania decyzji św. Piusa X w obecności swych seminarzystów20.

Te procesy kanonizacyjne stanowią realny problem, kiedy rozważy się doktrynalną ortodoksję ich podmiotów.

Uchybienia proceduralne. Można je wykazać na dwa sposoby: poprzez przeanalizowanie zmian wprowadzonych do samej procedury kanonizacyjnej, lub przez podanie autentycznych przykładów zauważonych nieprawidłowości. Na przykład cud przypisywany Matce Teresie21 wywołał burzę kontrowersji w społeczności lekarzy w Indiach – twierdzili oni, że nowotwór złośliwy Moniki Bera był leczony w szpitalu. Jeśli tak było, nie ma możliwości ogłoszenia uzdrowienia, nawet jeśli powrót do zdrowia jest bardzo nagły, procedura kanonizacyjna wyklucza bowiem uznanie za cudowne przypadki wyzdrowień osób, które poddały się kuracji lekarskiej. Ponadto, nawet jeśli rzeczywiście miał miejsce cud, nie jest jasne, czy może być on przypisany wstawiennictwu Matki Teresy, gdyż na krótko przed wyzdrowieniem pacjentka dotykana była Cudownym Medalikiem22.

Co można powiedzieć o tak zwanych heroicznych cnotach Jana XXIII? Swego czasu zarówno ze strony progresistów jak i tradycjonalistów można było usłyszeć ostrzeżenia, by Kongregacja Kanonizacji nie myliła heroicznej cnoty miłości z „dobrotliwością”, wynikającą z naturalnej wyrozumiałości, a niekiedy nawet ze słabości. Odsyłamy tu czytelnika do obszernych studiów na ten temat, kończących się wspólnym wnioskiem: w przypadku Jana XXIII wydaje się niemożliwym mówić o heroiczności cnót23.

Wnioski

Czym jest „świętość” dla Kościoła Vaticanum II? Jest to kwestia kluczowa dla problemu nowych kanonizacji. Aspekty, które zbadaliśmy, wskazują na nadanie temu pojęciu całkowicie nowego znaczenia. Upowszechniło się ono do tego stopnia, że rozumienie, na czym naprawdę polega świętość, zanika powoli wśród katolickiego ludu, a również wśród duchowieństwa świeckiego i zakonnego. Masowe porzucanie kapłaństwa i życia zakonnego po Vaticanum II jest tego doskonałym dowodem.

Intencja papieża ma decydujące znaczenie dla nieomylności jego orzeczeń. W jakiej mierze Jan Paweł II chciał dokonać prawdziwych kanonizacji, noszących znamiona nieomylności? Liczne fragmenty przemówień i homilii papieskich zdają się wskazywać, że jego intencja różniła się od intencji poprzedników.

Biorąc pod uwagę obecny chaos, proste zbadanie faktów nie może być wystarczające dla określenia intencji papieża. Jeśli jednak spojrzy się na całość jego działalności, trzeba stwierdzić, że zawsze był on niechętny angażowaniu nieomylności (vide sprawa dokumentu zakazującego wyświęcania kobiet na kapłanów). W jaki sposób można obligować wiernych do oddawania czci równocześnie o. Pio i msgr de Balaguer? Ten ostatni popierał i w pewnych dziedzinach wyprzedzał reformy soboru, fatalnego w skutkach dla Kościoła, a pierwszy zdecydowanie je odrzucał24. Przez zwołanie soboru Jan XXIII wprowadził do Kościoła z wielką pompą liberalizm i modernizm; Pius IX natomiast nieugięcie je potępiał.

Nie podajemy w wątpliwość heroizmu cnót pewnych osób kanonizowanych przez Jana Pawła II. Konieczne jest jednak upewnienie się, za pomocą tradycyjnych procedur, że byli oni świątobliwi i osiągnęli nadzwyczajny stopień łaski i cnoty. Duchowość, w której uświęcił się o. Pio, jest najbardziej radykalnym przeciwieństwem nowej Mszy Pawła VI25. Fakt, że został on kanonizowany podczas nowej Mszy, prowadzi do dezorientacji wśród wiernych. Wykorzystywanie kanonizacji osób prawdziwie świątobliwych do głoszenia nowej religii jest bez wątpienia mistrzowskim posunięciem szatana26.Ω

Za „The Angelus” styczeń 2003. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.

Pozostałe części:

Przypisy

  1. M. Kubler i C. Dial, La Croix – L’Evenement, 28 marca 1991 (cyt. za: „Documentation Catholique” nr 2026, 21 kwietnia 1991.
  2. Ciekawy jest też dalszy ciąg tego kazania: „Również dziś Pan wynosi [na ołtarze] szlachetnych mężczyzn i niewiasty, promujących ten sam wzorzec jedności pomiędzy wierzącymi w Europie i na całym świecie. Jak powiedziałem 9 czerwca podczas ekumenicznej ceremonii w Uppsali: «Nie możemy zrobić wszystkiego od razu, ale musimy robić dziś co tylko możemy, w nadziei na to, co będziemy mogli robić jutro. Komisja Mieszana ds. Dialogu Katolicko-Luterańskiego również pracuje w tym kierunku, w nadziei na doprowadzenie do usunięcia przeszkód, które nadal uniemożliwiają jedność chrześcijan»”. Wyjątki z kazania wygłoszonego podczas ekumenicznej celebracji w Bazylice św. Piotra w Rzymie 5 października 1991, z okazji sześćsetlecia kanonizacji św. Brygidy Szwedzkiej, podczas nadzwyczajnego ekumenicznego wydarzenia, gromadzącego w Bazylice św. Piotra luterańskich pastorów i katolicką hierarchię. Por. „Documentation Catholique” nr 2038, 17 listopada 1991.
  3. Jan Paweł II, mowa do kardynałów Kurii Rzymskiej, 23 grudnia 1991 (cyt. za: „Documentation Catholique” nr 2043, 3 lutego 1992.
  4. Tj. martyrologium ekumenicznym.
  5. Tertio millennio adveniente, § 6.
  6. Lumen gentium, § 11.
  7. Unitatis redintegratio, § 3.
  8. Ut unum sint, § 10–11.
  9. Tertio millennio adveniente, § 37.
  10. Ut unum sint, § 84.
  11. Ibidem.
  12. Mowa pochwalna wygłoszona w obecności Jana Pawła II przez prefekta Kongregacji ds. Kanonizacji, „L’Osservatore Romano” 20–21 grudnia 1999.
  13. Wówczas właśnie doczesne szczątki zmarłego papieża wystawione zostały na placu Św. Piotra i po ceremonii przeniesione w procesji do bazyliki, gdzie wierni mogli oddawać im cześć przez kilka następnych dni.
  14. „Documentation Catholique” nr 2251, 1 lipca 2001.
  15. „Documentation Catholique” nr 2233, 1 października 2000.
  16. Y. Marsaudon, L’oecumenisme vu par un francmacon de tradition, s. 46. Co ciekawe, jedna z części rozdziału 5 nosi tytuł Śmierć świętego i mówi o... Janie XXIII.
  17. „Mnóstwo zachowanych anegdot o niestosownych zachowaniach potwierdza sąd Jana Guittona o nuncjuszu apostolskim, który był równie «bezceremonialny» jak «prostacki»” – pisał Chiron w swym artykule o Janie XXIII w „Certitudes” (nr 3), przytaczając fakty zaprawdę niezbyt budujące.
  18. Mówiąc o jego pracy w Kurii Rzymskiej na stanowisku prosekretarza Piusa XII, kard. Ruini powiedział: „Było to 35 lat niezmordowanego apostolatu, którego ślady wyryły się głęboko tak na naszym mieście, podobnie jak na historii Kościoła. Swe oddanie w służbie papiestwu realizował w dyplomacji, którą prowadził jako autentyczne dzieło miłości, ze skrupulatnością i dbałością”. Kardynał starannie przemilczał natomiast dbałość, z jaką Montini ukrywał swe stosunki z Moskwą, pomimo formalnego zakazu papieża. Ten jeden akt poważnego nieposłuszeństwa powinien wystarczyć, by wstrzymać proces beatyfikacyjny.
  19. Marsaudon, L’oecumenisme..., op. cit., s. 45.
  20. Chodzi o odmowę złożenia przysięgi antymodernistycznej przez kilku seminarzystów. Interesujące szczegóły debaty odbywającej się na pierwszych stronach gazet w całych Włoszech znaleźć można w Disquisito: Conduite de saint Pie X dans la lutte contre le modernisme, „Courrier de Rome”, 2002, s. 157–218.
  21. Zostało to uznane przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych 2 października 2002.
  22. Świadectwo młodej Hinduski przytoczył S. Gaeta we włoskim tygodniku katolickim „Famiglia cristiana” z 10 października 2002.
  23. Najbardziej drobiazgowe studium zamieszczone zostało w piśmie „Tradizione cattolica” (wydawanym przez włoski dystrykt FSSPX). Inne studium wykazujące, że rzekoma dobroć Jana XXIII była w rzeczywistości jedynie brakiem roztropności, ukazało się we włoskim przeglądzie „Rassegna de Ascetica e Mistica” z III kwartału 1975 roku. Jego autorem był o. Colosio, włoski dominikanin z klasztoru San Miniato koło Pizy. Artykuł ten został przetłumaczony na francuski i opublikowany w „Sel de la terre” nr 42. Należy też wspomnieć o rzeczowym artykule, który ukazał się w przeglądzie „Certitudes” nr 3 pod tytułem: Jean XXIII: La beatification malheureuse.
  24. W roku 1966 Generał kapucynów prosił o. Pio: „Ojcze, chciałbym polecić ojca modlitwom specjalną kapitułę naszego zakonu zwołaną w sprawie nowych konstytucji (...). Zaledwie wymówił słowa «specjalna kapituła», kiedy o. Pio uczynił gwałtowny gest i wykrzyknął: «Wszystko to jedynie destrukcyjny nonsens!». (...) Kilka tygodni później, kiedy papież miał przyjąć na audiencji delegatów kapituły kapucynów, o. Pio pisał do Pawła VI: «Błagam Chrystusa Pana, aby [kapucyni] kontynuowali swą tradycję życia pełnego powagi i surowości oraz ewangelicznego ubóstwa, przestrzegając reguły i konstytucji». Kiedy ogłoszone zostały nowe konstytucje, o. Pio zareagował w podobnie wybuchowy sposób: «Co próbujecie zrobić w Rzymie? Co knujecie? Chcecie zmienić nawet regułę św. Franciszka!»” (za o. Jean OFM, List do przyjaciół św. Franciszka nr 17, 2 lutego 1999).
  25. Por. Rewolucja liturgiczna, Te Deum, Warszawa 2003.
  26. Przytaczamy słowa biskupów meksykańskich, wyjaśniające znaczenie kanonizacji Juana Diego przez Jana Pawła II: „Kanonizacja ta ukazuje w równej mierze namacalną, opatrznościową miłość tak Kościoła jak i papieża, dla ludności rdzennej [Meksyku] i jest kolejnym wyrazem zdecydowanego sprzeciwu wobec niesprawiedliwości, przemocy i nadużyć, których padała ona ofiarą przez stulecia (...). Poprzez tę kanonizację papież zachęca ludność rdzenną Meksyku i całej Ameryki do zachowania zdrowej dumy z kultury ich przodków oraz wspiera ich słuszne aspiracje i sprawiedliwe żądania. Życie Juana Diego musi stać się nowym bodźcem dla budowania narodu meksykańskiego: narodu akceptującego swe korzenie, swoją historię i swe wartości, narodu, którego rozwój byłby oparty na poszanowaniu godności osoby ludzkiej, uznawanej w całej jej integralności, narodu, w którym panować powinna różnorodność w jedności, narodu, w którym prawa nie tylko zabezpieczałyby podstawy życia społecznego, ale również zapewniały sprawiedliwość i solidaryzm, narodu, w którym broniono by godności najbardziej bezbronnych”. Za: „Documentation Catholique” nr 2276, 15 września 2002.