Bezczelność biskupa Rifana
cz. II
Jednak argumentacja bp. Rifana jest oparta na błędnym terminie średnim1. Wedle tego sposobu wnioskowania, jeśli nowa Msza zawiera elementy niezgodne z Tradycją katolicką, to większość księży grzeszy, sprawując kult Boży. Niemniej ten termin nie łączy się logicznie z pierwszym i trzecim punktem argumentacji biskupa, ponieważ nie ma związku między powszechnym zalewem błędu (czy nawet grzechów wśród duchowieństwa) a omylnością Kościoła. Według błędnej logiki bp. Rifana bramy piekielne mogą przemóc Kościół zawsze, gdy tylko niemoralne prowadzenie się duchowieństwa staje się czymś powszechnym. Innymi słowy, twierdzi on, że gdy wszędzie w Kościele sprawy mają się bardzo źle, oznacza to, iż bramy piekielne przemogły Kościół. Oznaczałoby to, że na początku X wieku, kiedy ogromna większość duchowieństwa żyła obiektywnie w stanie grzechu śmiertelnego i zepsucia moralnego, Kościół upadł. Ale chwileczkę – przecież to argument Lutra! Upadki poszczególnych członków duchowieństwa, nawet wysokiej rangi, miały dowodzić upadku Kościoła katolickiego jako Kościoła Jezusa Chrystusa. Czy bp Rifan nie powinien dostrzec uderzającego podobieństwa między swoim stanowiskiem a uzasadnieniem protestanckiej rewolty?
Podobnie, nawet jeśli ogromna liczba księży, w tym sam papież, od dziesięcioleci używa szkodliwych dla wiary i potencjalnie świętokradczych ceremonii (Komunia na rękę) lub je toleruje, nie można wyciągać z tego logicznego wniosku, jakoby Kościół upadł. Czy Kościół upadł, gdy ponad 90% duchownych było przynajmniej materialnie arianami? I znowu, jeśli niemal wszyscy biskupi byli arianami, to kult Boży, który sprawowali, nie był katolicki (w tym znaczeniu, że był sprawowany przez heretyckiego kapłana), nawet jeśli sakramenty były nadal ważne. Kościół jednak nie upadł, ponieważ nasz Pan Jezus Chrystus dochowuje swoich obietnic. Po dziesięcioleciach panowania herezji ostatecznie w Kościele przywrócono ortodoksję. Ale zgodnie z logiką bp. Rifana św. Atanazy był heretykiem, gdyż pozwolił swojemu rozumowi uznać, że większość duchownych w Kościele była na złej drodze, i nie wymieniał z nimi uścisków na dowód „pełnej jedności”.
Argumentacja bp. Rifana wydaje się również sugerować stworzenie nowego rodzaju nieomylności. Twierdzi on, że jest niemożliwe, aby papież promulgował (a większość duchowieństwa używała) ryt zawierający błędy lub przynajmniej szkodliwe elementy. Innymi słowy, nie jest możliwe, aby Kościół mógł popełnić błąd, promulgując ryt używany przez dziesiątki lat. Niemniej taka forma nieomylności jest w katolickiej doktrynie czymś nieznanym. Nie jest to Magisterium nadzwyczajne (nie wypełnia czterech koniecznych do tego warunków). Promulgacja nowej Mszy na pewno nie spełnia przynajmniej dwóch koniecznych warunków. Zatwierdzenie rytu nie definiuje ostatecznie doktryny. Nawet bulla Piusa V Quo primum nie czyni tego, lecz raczej po prostu oświadcza, że tradycyjna Msza jest wolna od błędu. W konstytucji Missale Romanum Pawła VI nie znajdujemy nawet podobnego stwierdzenia odnośnie do nowej Mszy.
Idąc dalej – nowa Msza nie dotyczy Kościoła powszechnego, ale wyłącznie Kościoła zachodniego. Poza tym wprowadzenie nowej Mszy nie jest aktem Magisterium zwyczajnego i powszechnego (czyli nauczania obecnego zawsze i wszędzie, w całym Kościele). Z oczywistych względów nowa Msza nie jest czymś zawsze i wszędzie praktykowanym w Kościele. To raczej bp Rifan tworzy nową kategorię Magisterium „niemal nadzwyczajnego”, niższego rangą niż nadzwyczajne, ale równocześnie więcej niż zwyczajnego. Mglistymi, nieprecyzyjnymi i niejednoznacznymi warunkami tego Magisterium wydają się: (1) oficjalna aprobata (2) przez papieża (3) praktyki mającej związek z wiarą, ale nie dotyczącej jej wyłącznie, (4) przyjmowanej przez kilka dziesięcioleci przez większość duchowieństwa i (5) której akceptacji wymaga się, nie odwołując jednocześnie dawnej praktyki.
Warunki tej „nowej nieomylności” definiują karykaturę zwykłej, tradycyjnej nieomylności. Otóż ksiądz biskup jest w błędzie, gdyż Kościół zna tylko dwa rodzaje nieomylności. Jeśli promulgowanie nowej Mszy nie pasuje do żadnego z nich (a tak właśnie jest), oznacza to, że ryt ten może zawierać błędy, nawet bardzo poważne. Nie można użyć wynalezionej przez bp. Rifana „nowej nieomylności” dla ratowania wadliwego rytu.
Idąc dalej, bp Rifan traktuje udział w koncelebracji nowej Mszy (którą uważa za „normalną, poprawną i dobrą”, uznając jej „ wartość i świętość”) jak papierek lakmusowy ortodoksji. Wyrzuca on wiarę za burtę, a przecież wiara jest pierwszym składnikiem komunii kościelnej obok tych samym sakramentów i tej samej hierarchii. Wiara [dla bp. Rifana] już nie jest więzią ani znakiem jedności, zastąpił ją regularny udział w nieobowiązkowej koncelebrze nieobowiązkowej nowej Mszy. Biskup uznaje, że zgłaszanie obiekcji względem nowej Mszy jest niedopuszczalne (chyba że zastrzeżenia dotyczą nadużyć):
Ciągłe i kategoryczne odmawianie uczestnictwa we wszystkich Mszach razem i w każdej z osobna, odprawianych w rycie, w którym celebruje papież i wszyscy biskupi Kościoła, ze względu na ocenę samego rytu jako niezgodnego z wiarą lub grzesznego, oznacza formalną odmowę komunii z papieżem i katolickim episkopatem.
Na jaki przepis prawa kościelnego powołuje się bp Rifan, twierdząc, że opisana przez niego odmowa jest równoznaczna z „formalną odmową komunii”? Czy może zacytować jakąś dogmatyczną deklarację potępiającą odmowę stosowania rytu, który spowodował spustoszenie w Kościele i przyczynił się do utraty wiary na największą skalę od czasów reformacji? Który paragraf z Denzingera2 może przytoczyć, by dowieść, że twierdzenie, iż „Kościół może oficjalnie promulgować, rzeczywiście promulgował, zachowuje przez dziesięciolecia i codziennie składa Bogu ofiarę bezprawną i grzeszną”, jest „potępione przez Magisterium”?3 Ani jednego! A to dlatego, że owo potępienie istnieje jedynie w ramach niejednoznacznej sfery Magisterium „niemal nadzwyczajnego” wynalezionego przez bp. Rifana4. Zaakceptował on naciąganą argumentację zeszłych 40 lat: nie należy zwracać uwagi na dogmaty ani prawo stojące za potępieniami, gdyż są to tylko brednie. Zatem możliwość swobodnego wyboru birytualizmu staje się ciężkim obowiązkiem, a odmowa jest traktowana jako grzech, herezja i schizma, przy czym grzechem jest tu nawet najmniejszy cień wątpliwości.
W argumentacji bp. Rifana brak jest logiki, a na dodatek przyjmuje on dwuznaczną koncepcję „żywego Magisterium” (sformułowanie użyte trzykrotnie w tekście) neomodernisty ks. de Lubaca. Jednak najsmutniejszą częścią deklaracji biskupa jest zupełne porzucenie stanowiska zajmowanego niegdyś przez bp. de Castro Mayera i jego księży – w tym przez samego ks. Ferdynanda Rifana. Obecnie bp Rifan i jego księża zachowują tradycyjną Mszę jedynie z racji preferencji, jako opcję: „Kochamy, preferujemy i zachowujemy rzymską liturgię w jej najstarszej formie, ponieważ jest ona dla nas lepszym wyrazem eucharystycznych dogmatów” (podkreślenie autora). Tak więc obecnie administratura apostolska w Campos jest czymś w rodzaju stowarzyszenia miłośników starożytności, zachowujących zakonserwowaną w formalinie, ustronną przestrzeń dla tych, którzy ją „preferują”. Sam słyszałem bp. Rifana, jak grzmiał z ambony w kościele pw. Św. Jakuba na placu Hiszpańskim w Londynie, że jego oficjalne uznanie przez Rzym nie oznacza wyparcia się poglądów bp. de Castro Mayera oraz stanowiska zajmowanego dotychczas przez niego samego i innych kapłanów z Campos. Teraz jednak widzimy czarno na białym, że to wyparcie się jest faktem.
Był czas, kiedy ks. Rifan wolał być siłą usunięty ze swojej parafii, niż uczestniczyć w destrukcyjnej nowej Mszy. Następca bp. de Castro Mayera w diecezji Campos skarcił w swym liście ks. Rifana, niesprawiedliwie usuwającym go z probostwa, za kwestionowanie „prawowitości i doktrynalnej poprawności” nowej Mszy. Cytował następujące słowa ks. Rifana: „sumienie katolika nie może zaakceptować nowej Mszy”. W swoim ostatnim kazaniu przed usunięciem siłą z parafii ks. Rifan odważnie wołał do swojej trzody: „Ci, którzy są odpowiedzialni za wprowadzanie do Kościoła progresywizmu, w przyszłości sprofanują tę świątynię przez brak szacunku, przez nieprzyzwoite ubiory, przez nową Mszę”5.
Zdaniem bp. Rifana heroiczny opór ks. Rifana wobec niesprawiedliwych represji, spowodowanych jego przylgnięciem do Tradycji, był błędem, a o jego wybaczenie prosi w następujących słowach: „Dzięki Bogu zostało nam później danych wiele wyjaśnień ze strony Magisterium. (O jakie wyjaśnienia chodzi? Czy może o niejasne „wyjaśnienie” kwestii „subsistit in” przez Kongregację Nauki Wiary w 2007 r.? – uwaga autora). W ich świetle badamy, czy nie było jakiegoś błędu lub przesady w przeszłości odnośnie do wyżej wymienionych pytań – które to błędy, raz zauważone, winny zostać pokornie poprawione. Jeśli był jakiś błąd w nastawieniu lub sposobie wyrażania, poprawienie go nie jest poniżeniem. Ostatecznie błąd jest rzeczą ludzką, a przebaczenie boską, poprawienie siebie samego jest chrześcijańskie, trwanie w błędzie – szatańskie. Błędy mogą zostać zrozumiane lub wytłumaczone czy to niezrozumieniem, czy też błędnym osądem, naciskami, okolicznościami, ludzką słabością, ale nie mogą być usprawiedliwiane”.
Można zatem wnioskować, że ks. Rifan trwał w szatańskim błędzie, gdy sprzeciwiał się progresizmowi i nowej Mszy, niszczącej wiarę milionów Brazylijczyków. On po prostu przesadzał! Biskup de Castro Mayer winien być tym samym postrzegany jako ktoś, kto umarł trwając w „szatańskim błędzie”, odmawiając aż do śmierci sprawowania nowej Mszy. Wniosek jest jasny. Biskup Rifan odżegnuje się od bp. de Castro Mayera, abp. Lefebvre’a, niegdysiejszego ks. Rifana i wszystkich związanych z nimi księży, bez działania których Tradycja zostałaby kompletnie wyeliminowana z Campos i z całego Kościoła.
Smutne jest to, że bp Rifan obecnie przyjął stanowisko, które odrzucał jako ks. Rifan wraz z innymi odważnymi księżmi z Campos, mówiącymi w taki sposób na temat birytualizmu: „To ci, którzy chcą trzymać się Tradycji (ograniczonej do tradycyjnej liturgii), jednocześnie zachowując posłuszeństwo względem obecnych władz kościelnych i ich zasad, zwłaszcza nowych zasad II Soboru Watykańskiego, przyjmując prawowitość i doktrynalną poprawność novus Ordo (...). Opowiadają się za Mszą indultową i birytualizmem, utrzymując prawowitość obu rytów, Mszy tradycyjnej i nowej Mszy”6.
Jaki wreszcie może być powód, dla którego bp Rifan porzuca stanowisko ks. Rifana? Wydaje się, że powód jest podobny do tego, co skłoniło do zmiany postawy dziedzica z powieści Mimo tortur i szubienicy – pragnienie, aby pozostawiono go w spokoju i zaakceptowano. Dziedzic z Matstead jest zmęczony walką z systemem i płaceniem grzywien. Kapituluje, aby zyskać pokój. Biskup Rifan powtarza to przesłanie podczas wizyty ad limina – „tym, co się dla nas liczy, jest pokój”. Relacjonuje, że stosunki z innymi biskupami w Brazylii układają się „pokojowo”. Możemy powtórzyć pytanie, które zadano premierowi Chamberlainowi po powrocie z konferencji pokojowej z Hitlerem: „Pokój – ale za jaką cenę?”. Chamberlain odpowiedział: „Pokój za każdą cenę”.
Cena zapłacona przez bp. Rifana za uzyskany spokój zdaje się taka sama, jaką zapłacił stary dziedzic z powieści Bensona – odrzucenie zasad i udział w nowinkach, będących nie do pogodzenia z wiarą ojców. Ksiądz Rifan, trawestując słowa króla Francji Henryka IV, zdaje się mówić: „Campos jest warte koncelebrowania nowej Mszy”7. Na szczęście historia dziedzica z powieści Bensona zakończyła się pomyślnie. Żałował pójścia na kompromis z protestantyzmem, stojąc przy szafocie swojego syna, który w przeciwieństwie do niego odmówił uzyskania pokoju oraz bronił katolickiej wiary i liturgii. Miejmy nadzieję, że historia bp. Rifana również dobrze się skończy. Ω
Tekst za „The Remnant” z 31 sierpnia 2011 r. Przełożyła Monika Chomątowska.
Pozostałe części:
- Brian McCall: Bezczelność biskupa Rifana – cz. I [ZW nr 153 (2/2012)]
Przypisy
- ↑Termin średni (terminus medinus) to we wnioskowaniu logicznym rzeczownik pojawiający się jedynie w przesłankach. Na przykład w sylogizmie „Przesłanka większa: Każdy człowiek jest śmiertelnikiem. Przesłanka mniejsza: Sokrates jest człowiekiem. Wniosek: Sokrates jest śmiertelnikiem” terminem średnim jest rzeczownik „człowiek” (przypis redakcji Zawsze wierni).
- ↑Enchiridion Symbolorum, definitionum et declarationum de rebus fidei et morum (łac. ‘Podręcznik symboli, definicji i deklaracji w sprawach wiary i moralności’), dzieło opracowane po raz pierwszy przez H. Denzingera w 1854 r. i stanowiące najbardziej kompletny zbiór wypowiedzi doktrynalnych Kościoła, często w skrócie nazywane Denzingerem (przypis redakcji Zawsze wierni).
- ↑Rzeczywiście stwierdzenie, że Kościół może zostać zupełnie i całkowicie zniszczony, zostało wielokrotnie potępione. Niemniej sposób sformułowania wypowiedzi biskupa Rifana wskazuje, że to potępienie miałoby się odnosić do zdania, iż Kościół może przez pewien czas popierać wadliwy ryt.
- ↑Notabene na ten sam argument powołują się sedewakantyści, ale wyciągają inny wniosek niż bp Rifan: skoro Kościół czy papież nie może zatwierdzić wadliwego rytu, a zatwierdził, to znaczy, że nie jest już prawdziwym Kościołem czy papieżem (przypis redakcji Zawsze wierni).
- ↑D. A. White, The Mouth of the Lion. Bishop de Castro Mayer and the Last Catholic Diocese, Kansas City 1998, s. 228.
- ↑Catholic, Apostolic and Roman, s. 7–8; nazwisko ks. Rifana pojawia się na ostatniej stronie dokumentu (s. 44).
- ↑Henrykowi IV przypisuje się słowa: „Paris vaunt bien une messe” (‘Paryż wart jest Mszy’), wypowiedziane, gdy porzucił protestantyzm w celu zyskania królewskiej korony.