38. Czego uczy dekret o wolności religijnej Vaticanum II?
W deklaracji o wolności religijnej (nr 2) czytamy:
Sobór Watykański deklaruje, że osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej. Wolność ta polega na tym, że wszyscy ludzie muszą być wolni od wszelkiego przymusu zarówno ze stron jednostek, grup społecznych, jak i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak że osoba ludzka nie może nigdy być zmuszona w sprawach religijnych do działania wbrew swemu sumieniu, ani nie można jej przeszkodzić – w należytych granicach – w prywatnym i publicznym, jako jednostka albo we współdziałaniu z innymi, działaniu według własnego sumienia60.
Tutaj już nie mówi się tylko o tolerancji, ale przypisuje się zwolennikom wszystkich religii rzeczywiste prawo do praktyk religijnych i to nie tylko prywatnych, ale także publicznych. Na Vaticanum II została zatem ogłoszona nauka, która wcześniej została przez Kościół potępiona.
Co dokładnie rozumie się przez ograniczenie „w należytych granicach”, nie jest w tym dokumencie dokładnie wyjaśnione. W tym samym ustępie opisuje się to jako obronę sprawiedliwego ładu publicznego, a w nr 7 nawet jako obiektywny ład moralny. Tylko w tych przypadkach mogłoby państwo stawiać przeszkody wykonywaniu praktyk religijnych, jeśliby pod pretekstem wolności religijnej zagrożone były ład publiczny albo moralność. Ściśle biorąc wolność religijna mogłaby być zapewniona tylko tym wspólnotom, które głoszą moralność odpowiadającą prawu naturalnemu. W praktyce jednak nie daje się tego utrzymać. Np. islam pozwala mężczyźnie mieć kilka żon. Czy wielożeństwo musi więc stać się dozwolone, czy też wolność religijna nie dotyczy islamu? Praktycznie kończy się na tym, że wolność religijna sięga aż do granic ładu publicznego, tzn. dopóki pod pozorem religijnym nie zdarzają się mordy, kradzieże i inne nadużycia, dopóty wszystko musi być dozwolone.
Niech kilka cytatów udowodni fakt, że wolność religijna faktycznie została wcześniej potępiona. Pius XI w Quanta cura potępił
owo błędne mniemanie, które Kościołowi Katolickiemu i zbawieniu dusz wielce jest szkodliwe, a które przez Naszego Poprzednika Grzegorza XVI jako szaleństwo określone zostało, a mianowicie jakoby „*wolność sumienia i kult Boży były własnym prawem każdego człowieka, co miałoby być prawnie ogłoszone i zabezpieczone w każdym państwie o prawidłowym ustroju”61.
Papież Leon XIII ostrzegał w Libertas praestantissimum nie tylko przed państwem bezbożnym, ale także takim, które „jest równie przychylnie nastawione do wszystkich religii i bez różnicy przyznaje im równe prawa”, ponieważ „ostatecznie wychodzi na to samo – wyparcie się Boga”. Takie państwo grzeszyłoby „przeciw sprawiedliwości, jak i zdrowemu rozsądkowi”62. To samo podkreślił Pius XII w przemówieniu Ecco che gia un anno z 6 X 1946 r.:
Kościół Katolicki jest (...) doskonałym społeczeństwem i ma za fundament prawdę objawionej przez Boga i nieomylnej wiary. Co stoi w przeszkodzie z tą prawdą jest więc logicznie rzecz biorąc błędem, a błędowi nie można przyznać obiektywnie tych samych praw co prawdzie”63.
Nieuczciwe jest więc powoływanie się zwolenników wolności religijnej i Soboru Watykańskiego II na encyklikę Libertas praestantissimum Leona XIII, tak jakby aprobował on wolność religijną. Mówiąc o „wolności godnej synów Bożych”, miał on jednoznacznie na myśli prawo praktykowania prawdziwej religii. Odpowiedni fragment brzmi:
Chwali się wielce i ona wolność, wolnością sumienia zwaną; jeśli ją tak interpretować, iż każdemu wedle swego widzimisię dozwolone jest czcić albo i nie czcić Boga (tj. wolność religijna w znaczeniu Vaticanum II – przyp. aut.), to jest ona już obalona przez wyżej przytoczone argumenty. Może ona jednak tak być interpretowana, że człowiekowi wolno w państwie bez jakichkolwiek przeszkód iść wedle świadomości obowiązku za wolą Bożą i wypełniać Jego przykazania. Ta prawdziwa, godna synów Bożych wolność, która w najszlachetniejszy sposób chroni godność ludzkiej osoby, jest większa niż wszelka przemoc i wszelka niesprawiedliwość: jest ona zawsze przez Kościół pożądana i szczególnie droga64.