10. Co ma miejsce, gdy ktoś zaprzecza jakiemuś dogmatowi?
Kto zaprzecza choćby jednemu jedynemu dogmatowi, ten stracił całą wiarę, gdyż nie uznaje Objawienia Bożego czyniąc się sędzią tego, w co należy wierzyć.
Jak widzieliśmy wyżej, wiara opiera się nie na naszym własnym zdaniu, ale na autorytecie objawiającego się Boga, który nie może ani sam się mylić, ani innych w błąd wprowadzać. Dlatego trzeba przyjąć wszystko, co Bóg objawił, a nie można tylko wyszukiwać to, co komuś jest przyjemne. Kto więc wybiera sobie coś z objawionej wiary i nie chce przyjąć wszystkiego, ten stawia Bogu zaporę, dając swemu własnemu rozumowi ostateczną rację. Taki ktoś nie ma już więc boskiej, nadprzyrodzonej wiary, nawet jeśli jeszcze w wielu punktach się z nią zgadza. Tak powiedział np. papież Pius IX ogłaszając w 1854 r. dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi: „Gdyby ktoś miał, czego niech Bóg nie dopuści, wybierać sobie, inaczej sądzić w sercu niż my to zdefiniowaliśmy, niech wie, że własnym wyrokiem sam się potępił, wiarę stracił i od jedności z Kościołem odpadł”9. Tego samego uczy Leon XIII: „Kto (...) prawdom objawionym choćby w jednym punkcie zaprzecza, porzuca w istocie całą wiarę, gdyż odmawia uznania Boga za najwyższą prawdę i właściwy powód wiary”10. Papież cytuje dalej św. Augustyna, który tak powiedział o błędnowiercach: „W wielu są oni ze mną, w niewielu nie są ze mną, ale z powodu tych niewielu rzeczy, w których nie idą razem ze mną, nie przydaje się im na nic to wiele, w których są razem ze mną”11. Nie można więc być katolikiem w 70 albo 99%. Albo przyjmuje się całe Objawienie, albo się go nie przyjmuje i wtedy można mówić tylko o posiadaniu ludzkiej, samowolnie sporządzonej wiary. Takie wybieranie poszczególnych prawd z całości wiary zwie się herezją (z greckiego: ‘wyjmowanie’).
Jest więc całkowicie błędne i nie znajdujące żadnego potwierdzenia w tradycyjnej nauce Kościoła często dzisiaj w odniesieniu do innych wyznań spotykane twierdzenie, że należy bardziej podkreślać to, co łączy, a nie to, co dzieli. Przez to stwarza się wrażenie, jakoby w tych różnicach chodziło tylko o nieznaczące drobiazgi, podczas gdy tak naprawdę chodzi o pełnię Prawdy Objawionej.