Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
Dzień Zaduszny [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 2/2003 (51)

ks. Mikołaj Grou SI

Czego Bóg od nas żąda, a czego my od Boga żądać mamy

Jest rzeczą bardzo ważną, a nawet koniecznie potrzebną w życiu duchowym, abyśmy dobrze pojęli, czego Bóg od nas żąda ze względu na nasze usposobienie wewnętrzne i czego my od Boga żądać mamy. Niektórzy, nie rozumiejąc tych dwóch rzeczy, wpadają w wątpliwość i obawę co do swego stanu duszy; niezadowoleni są z siebie, chociaż nie mają do tego żadnej przyczyny; albo sobie pochlebiają, że wszystko czynią dobrze, kiedy, przeciwnie, Bogu się nie podoba ich postępowanie; skarżą się na Opatrzność, szemrzą – niesprawiedliwie przeciw niej; słowem, popełniają wiele błędów i narażają się na zupełne zniechęcenie. Starajmy się dobrze zrozumieć te dwie rzeczy przy świetle prawdy i postanówmy stosować do tego nasze postępki.

Bóg żąda od nas tylko tego, co od nas zależy. Ta zasada jest oczywista. Jedna rzecz tylko od nas zależy: dobre użycie naszej wolności, stosownie do łaski obecnej, która oświeca nasz umysł i pobudza wolę. Bóg żąda zatem od nas, abyśmy byli baczni na to, co się w sercu naszym dzieje i abyśmy słuchali Jego głosu, kiedy do nas przemawia. Ta uwaga na głos Jego nie jest tak trudna, jak się zdaje, dla tego, kto kocha Boga i pragnie we wszystkim Mu się podobać. Bóg wymaga od nas, abyśmy unikali wszystkiego, co nam do tej uwagi może być przeszkodą: ciekawości, przywiązania do jakiegobądź przedmiotu, myśli próżnych, zamieszania, zbytniej skwapliwości; a skoro się spostrzeżemy, że nas coś od tej uwagi oddala, żebyśmy jak najprędzej to odsunęli.

Nie sądźmy, że obowiązki stanu, kłopoty domowe, wypadki, które Opatrzność dopuszcza, albo obowiązki towarzyskie przeszkadzają nam do skupienia; można i trzeba je zachować wśród tego wszystkiego. – Zresztą, po dłuższym usiłowaniu, skupienie staje się naturalne, tak, że się o tym nie myśli i prawie nigdy z niego nie wychodzi.

Bóg wymaga od nas zupełnej, doskonałej wierności łasce, którą nam daje, stosownie do okoliczności, w jakich się znajdujemy. Łaska początkujących jest inna niż łaska tych, którzy już postąpili na drodze doskonałości; a łaska tych ostatnich nie jest taka sama, jak łaska tych, którzy dostąpili najwyższej doskonałości. Usposobienie, dobre w początkujących, nie jest dostateczne dla tego, kto już w doskonałości postąpił; jedne ćwiczenia pobożne mogą być stosowne w pewnych okolicznościach, a w innych niewłaściwe.

Trzeba zatem umieć ich używać według natchnienia łaski i nie przywiązywać się do nich z pewnym rodzajem uporu. Nie trzeba również wyżej sięgać nad stan obecny duszy, nie przedsiębrać ani pragnąć tego, co przechodzi nasze siły, co podziwiamy w Świętych, ani żądać od Boga tych łask, które otrzymują dusze wybrane.

Bóg żąda od nas, abyśmy, oddawszy Mu się zupełnie, nie odbierali swojej ofiary; żebyśmy nigdy nie rządzili się własnym rozumem i wolą; abyśmy się zawsze radzili tych, którzy mają nad nami władzę, nim rozpoczniemy jakie ważne dzieło; abyśmy byli poddani Jego woli we wszystkim, co Mu się podoba z nami czynić; abyśmy nie usiłowali opierać się Jego rozporządzeniom, pod pozorem, że to jest zbyt przykre dla natury, że tego dłużej znieść nie możemy. Nie trzeba zatem pragnąć, aby nas Bóg uwolnił od pokusy, od upokorzenia ani od wewnętrznych udręczeń, które zsyła dla naszego oczyszczenia; ale trzeba Go prosić, aby nam dał męstwo do wytrwania w nich do końca.

Bóg żąda przede wszystkim, abyśmy się najzupełniej zdali na Jego wolę. Ale ponieważ to zupełne oddanie się Bogu ma pewne stopnie, przez które dusza, wstępując coraz wyżej, dochodzi do całkowitego wyrzeczenia się siebie, trzeba się starać, abyśmy byli gotowi w ogóle na wszystkie ofiary, jakich Bóg od nas zażąda, a w danym razie uczynić rzeczywistą ofiarę. Nie trzeba zatem niczego przewidywać, ani stawiać się myślą w okolicznościach, w których może nigdy znajdować się nie będziemy, ani próbować swych sił, pytając samych siebie: czy to lub owo znieść będziemy w stanie?

To wszystko jest niepożyteczne, a nawet niebezpieczne, bo nikt nie może przewidzieć przyszłości, ani mieć dokładnego wyobrażenia o usposobieniu wewnętrznym albo zewnętrznym, w jakim się znajdować będzie: jest niebezpieczne, bo naraża na zarozumiałość albo na zniechęcenie. Oddając się Bogu, zostawmy Mu staranie o nas i rozporządzanie nami we wszystkim; sami zajmujmy się tylko teraźniejszością.

Bóg nie żąda od nas pobożności uczuciowej, ani myśli wzniosłych, ani uczuć wygórowanych, bo to wszystko pobudza miłość własną. Te łaski od Niego zależą; On je daje i odbiera, według swej woli. Nie trzeba zatem trapić się, kiedy w modlitwie i przy Komunii świętej jesteśmy oschli, nieczuli, niezdolni do żadnego uczucia pobożnego. Tym bardziej nie powinniśmy myśleć, że nasze modlitwy i Komunie są niepożyteczne. Miłość własna tak sądzi, ale Bóg inaczej je przyjmuje.

Bóg nie żąda, abyśmy do tego stopnia panowali nad własną wyobraźnią, żebyśmy zdołali powstrzymać swe myśli. To od nas nie zależy; ale możemy nie zatrzymywać się dobrowolnie nad tymi myślami, odrzucać je, nie trapić się nimi i w tym wszystkim iść za radą przewodnika. Nie od nas także zależy, abyśmy nie mieli myśli przeciwnych czystości, wierze, nadziei. Bóg dopuszcza na nas te pokusy dla naszego postępu. Można pokornie prosić, jak święty Paweł, aby nas Bóg od tego uwolnił; ale, jeżeli odpowie tak, jak jemu: „Moja łaska ci wystarcza” – trzeba je z pokorą znosić i walczyć z nimi według tego, co nam posłuszeństwo zaleci.

We wszystkich wypadkach, zależnych od Jego Opatrzności albo od woli drugich, Bóg wymaga, abyśmy byli ulegli i starali się obrócić wszystko na chwałę Jego i na uświątobliwienie nasze; bądźmy przekonani o tym, co święty Paweł mówi: wszystko obraca się na dobre temu, kto kocha Boga.

W przedsięwzięciach najświętszych, które z woli Bożej podejmujemy, Bóg żąda tylko od nas pracy, usilności i starań, na jakie się zdobyć możemy, ale nie żąda od nas powodzenia: ono od Niego zależy; niekiedy dopuszcza dla dobra naszego, aby skutek nie odpowiadał naszym zamiarom.

Oto, mniej więcej, czego Bóg żąda od nas i co zależy od dobrego użycia naszej woli.

Co się tyczy tego, czego my od Boga żądać mamy, to jest rzeczą pewną, że nie mogąc osądzić, co jest dla nas najlepsze, powinniśmy się we wszystkim zdać na Boga. Prosić powinniśmy w ogóle o to, co nas wiara naucza, a starać się o obojętność względem tego wszystkiego, co nie ma ścisłego związku z naszą doskonałością.

Powinniśmy prosić Boga, abyśmy Go coraz bardziej poznawali i siebie: jakim On jest, a jakimi my jesteśmy; co On dla nas uczynił, a w czym my przeciw Niemu przewiniliśmy, na co On zasługuje i czego ma prawo od nas żądać; jak wysoko powinniśmy cenić łaskę i na dobro jej używać.

Prośmy Boga o doskonałą ufność w Jego miłosierdzie, abyśmy mogli powiedzieć jak Hiob: „Choćby mnie zabił, ufać Mu nie przestanę”.

Prośmy Boga, abyśmy Go kochali i służyli Mu, jak naszemu Najwyższemu Panu, poświęcając się Jemu zupełnie, nie szukając w niczym swojej korzyści, jedynie dla Jego chwały i dla spełnienia woli Jego najświętszej. Prośmy o ducha wiary, wyższego nad wszelki rozum, nad wszelkie dowody; aby ten duch wiary kierował nami w ciemnościach, w opuszczeniu, aby w nas utrzymywał pokój w najtrudniejszych przejściach.

Prośmy o ślepe posłuszeństwo, o wyrzeczenie się własnego zdania i woli, abyśmy gotowi byli postępować wbrew naszym własnym pojęciom i wstrętom; abyśmy nie pozwalali sobie ani uwag, ani sądów; bo niezawodną jest rzeczą, że drogi Boże przewyższają wszelkie myśli nasze, że są przeciwne naszym skłonnościom naturalnym i że nigdy nie postąpimy w doskonałości, dopóki się zupełnie nie oddamy Bogu w tym, co nam się wydaje najtrudniejsze. Ω

Tekst za: ks. Mikołaj Grou SI, Przewodnik na drodze życia duchowego, Kraków 1907.