Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Piotra Chryzologa, biskupa, wyznawcy i doktora Kościoła [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2002 (49)

Ryszard Mozgol

Szekspir – istota nieznana

Nawrócony w wyniku objawień Matki Boskiej w Lourdes francuski biolog, laureat nagrody Nobla Aleksy Carrel, swoją książkę poświęconą ludzkiemu ciału i umysłowi oraz przebudowie społeczeństwa demokratycznego w duchu katolickim zatytułował: Człowiek istota nieznana. Wraz z podbojem ziemi, wraz z marzeniami o podboju kosmosu, marzeniami wykraczającymi poza zakreślone prawami fizyki granice, dokonuje się ciągłe odkrywanie ludzkiego mikrokosmosu, który fascynował teologów średniowiecza. Ciągle jednak musimy z pokorą przyznać, że nasze usiłowania zgłębienia praw rządzących ciałem ludzkim, psychiką człowieka, wreszcie związków zachodzących pomiędzy sferą cielesną a duchową człowieka, wypadają nader skromnie.

Człowiek pozostaje istotą nieznaną tak dla biologów, jak filozofów, psychologów, socjologów, teologów, czy wreszcie dla historyków... Odkrycia naukowe, polityczne, teologiczne, mające ostatecznie opisywać i definiować rzeczywistość, obwieszczane z dumą w przeciągu ostatnich dwóch wieków, okazały się bańką mydlaną, jeszcze jednym marzeniem zadufanego w sobie dziecka, które pomimo strachu przed nieznanym, obawą przed ciemnością odtrąca rękę kochającego Ojca, by dalej iść samotnie po omacku.

Wiele prezentowanych publicznie „prawd”, poglądów, które utarło się przyjmować bez cienia powątpiewania, okazuje się w istocie jedynie mglistymi i niepewnymi hipotezami. Wiele z nich bazuje na ludzkiej skłonności do uproszczeń, czy na pobożnych życzeniach wąskiej grupy naukowców, którzy jak Faust zaprzedaliby duszę diabłu po to, by móc przez chwilę cieszyć się sukcesem, pojawić się w świetle reflektorów czy tylko tryumfować nad swoimi adwersarzami. Przekonuje nas o tym historia największego dramatopisarza w dziejach Europy Williama Shakespeare’a.

W małej mieścinie Stratford...

William Shakespeare (William Shakespere lub William Shaks) urodził się 23 IV 1564 roku w miejscowości Stratford nad rzeką Avon w hrabstwie Warwick. Dom rodzinny Shakespeare’ów był zrazu, dzięki pracy ojca rodziny, domem dostatnim, jednak dostatek szybko zamienił się w nędzę ze względu na straty poniesione w handlu, w związku z czym młody William dorastał w biedzie. Nie przeszkodziła jednak ona w pobieraniu nauki w miejscowej stratfordzkiej Grammar School, gdzie nauczył się nie tylko pisać i czytać, ale również poznał łacinę i literaturę klasyczną. W wieku osiemnastu lat młody Shakespeare musiał, korzystając ze specjalnej dyspensy, zawrzeć związek małżeński z około osiem lat od siebie starszą Anną Hathaway, majętną wieśniaczką ze wsi Shottery pod Stratfordem, która okazała się brzemienna. W sześć miesięcy po ślubie Anna powiła pierwsze dziecko – dziewczynkę, której dano na imię Zuzanna. W 1585 roku przyszły na świat bliźnięta, córka Judyta i syn Hammet, który niestety zmarł w dzieciństwie. Prawdopodobnie w związku z niezbyt dobrym obrotem spraw materialnych rok później William Shakespeare opuścił  Stratford i udał się do Londynu, gdzie związał się z trupą aktorską, zarabiając na utrzymanie żony i dzieci aktorstwem. Ciesząc się dużym powodzeniem wśród amatorów sztuk teatralnych oraz znawców sztuki dramatycznej, znajdując się wraz z towarzyszami pod opieką Lorda Szambelana, Shakespeare zabrał się za pisanie sztuk teatralnych i poezji. W roku 1598 był powszechnie uważany za największego z pisarzy angielskich, ciesząc się zasłużoną sławą. W ciągu dwudziestu lat Shakespeare, wystawiał kolejne swoje sztuki oraz sztuki innych ówczesnych dramatopisarzy na deskach położonego na uboczu Londynu tzw. The Theatre, pisał i przerabiał dramaty innych pisarzy, stał się w końcu udziałowcem przedsiębiorstwa teatralnego zwanego The Globe Theatre (1599 r.), co przyniosło mu pokaźny majątek. W tym czasie napisał około 36 dramatów i 154 sonety. Po wstąpieniu na tron króla Jakuba I trupa aktorska została podniesiona do rangi „trupy królewskiej”. W 1597 roku Shakespeare nabył w Stratfordzie kosztowny dom (tzw. New Place), gdzie zamieszkała jego rodzina, oraz pokaźne grunty wiejskie, stanowiące wraz z pracą w Londynie źródło jego utrzymania. Ostatnie lata sławny dramatopisarz spędził w rodzinnym domu, u boku wydanej za wiejskiego lekarza córki Zuzanny, która po śmierci Anny stała się właścicielką domu. Od tego czasu nie pisał i nie utrzymywał ściślejszych związków z Londynem. Zmarł 23 IV 1616 roku, tuż po ślubie młodszej córki Judyty, gdyż w czasie wesela miał podobno nadużyć mocnych trunków. Tuż przed śmiercią został spisany testament. Niemalże cały majątek stratfordzki przekazał starszej córce, której potomkowie zamieszkiwali New Place do śmierci ostatniego z nich w 1670 roku, oraz polecił wykonanie dla trzech dawniejszych kolegów z trupy aktorskiej pamiątkowych pierścionków. Ciało Shakespeare’a pochowano na dziedzińcu kościelnym w Stratfordzie, gdzie umieszczono bezimienny nagrobek, a po kilku latach wzniesiono niewielki pomnik na miejscowym cmentarzu.

Obszerne biografie, pełne opisów aktorskich zmagań dramaturga, spotkań z możnymi ówczesnego świata, opisujące życie rodzinne Shakespeare’a oraz sukcesy i niepowodzenia szkolne małego „Willa” są jednak bardziej fantazją biografów, niż odzwierciedleniem naukowej rzeczywistości1. Całość źródłowych informacji dotyczących życia największego w Europie dramatopisarza, to raptem kilka notatek parafialnych dotyczących urodzin, ślubu, narodzin dzieci i śmierci stratfordczyka, do tego dodać należy testament i kilka dokumentów dotyczących procesów o niewielkie sumy, jakie Shakespeare wytoczył swoim sąsiadom2. Okazuje się, że więcej możemy powiedzieć o pochodzących z Wysp Brytyjskich twórcach tzw. „wieków ciemnych”, takich jak walijski Gildas (VI w.) czy opat Adamnan z Icolmkill (VIII w.), niż o najwybitniejszym dramaturgu wszechczasów. Jak zatem wytłumaczyć przypisanie przez potomnych autorstwa wszystkich 37 dramatów mieszkańcowi Stratford nad rzeką Avon?

Analfabeta pisarzem?!

Przeciwnicy uznania Williama Shakespeare’a ze Stratfordu za autora wybitnych dramatów, związani głównie z tzw. „szkołą oksfordzką”, zwracają uwagę, że nieprawdopodobne jest zaginięcie wszystkich źródeł dotyczących tego człowieka, skoro rzekomo zmarł jako wybitny aktor i pisarz. Do dziś przetrwało z tamtego okresu kilka milionów dokumentów i przekazów zachowanych w bibliotekach i archiwach. Mnożą się stosy notatek, wzmianek i dokumentów dotyczących mało znanych poetów czasów elżbietańskich, takich jak np. Jan Lyly, natomiast postać czołowego dramatopisarza ukrywa się w dalszym ciągu w półmroku. Czy nie mamy aby do czynienia z mistyfikacją, która miała na celu ukrycie prawdziwego autora dramatów, jak twierdzą oksfordczycy? William Shakespeare był ich zdaniem zwykłym lichwiarzem, człowiekiem interesu, który, wzbogaciwszy się w Londynie, zainwestował swoje pieniądze w nieruchomości ziemskie i teatr, żeby zabezpieczyć byt swojej rodziny3. Tak jak jego rodzice, jak żona Anna czy dzieci, był analfabetą, po którym nie pozostały żadne notatki, żadne próbki pisma – za wyjątkiem kilku niewprawną ręką czynionych podpisów, żadne książki, jakakolwiek biblioteczka, świadcząca o jego wykształceniu i erudycji. W oryginalnym testamencie największego dramatopisarza na trzech stronach możemy skrupulatnie zapoznać się z całym majątkiem nieruchomym i ruchomym stratfordczyka, z jego łóżkiem, sztućcami, koszulami, powiązaniami finansowymi, nic natomiast w nim nie można znaleźć o książkach, sztukach, dramatach, sonetach czy rękopisach4. Pierwsza biografia Shakespeare’a ukazała się dopiero w czasach oświecenia, w 1709 roku, napisana przez Wilhelma Rowe’a, który zebrawszy wszystkie wzmianki o najwybitniejszym mieszkańcu Stratfordu, skojarzył kilka luźno powiązanych faktów – lakoniczne wzmianki dramatopisarza Bena Jonsona sugerujące autorstwo stratfordczyka w pierwszym wydaniu sztuk, anonimowy nagrobek z miejscowego kościoła i pomnik wspominający wybitnego poetę. Plotka stała się mitem, mit stał się publiczną prawdą – twierdzą oksfordczycy.

Kim zatem był prawdziwy autor poruszających tragedii i wyśmienitych komedii? Kilkadziesiąt lat po publikacji Rowe’a (1785) podążający szlakiem poprzednika dr Jakub Wilmot doszedł do wniosku, że mieszkaniec Stratfordu nie mógł być autorem dramatów. Od początków dwudziestego wieku, kiedy wraz z rozpoczęciem przygotowań do trzechsetletniej rocznicy śmierci Shakespeare’a, pojawiły się liczne alternatywne propozycje dotyczące autorstwa Romeo i Julii oraz ponad trzydziestu innych sztuk przypisywanych strat­fordczykowi, których propagatorem był błyskotliwy polemista, deputowany do brytyjskiego parlamentu, Granville Jerzy Greenwood. Do najważniejszych kandydatów należał ówcześnie Franciszek Bacon, lord Verulam, angielski mąż stanu, kanclerz królestwa za panowania Jakuba I, filozof i autor licznych prac naukowych5. Założycielka szkoły „baconistów”, amerykanka Delia Bacon, do której grona zwolenników należał m. in. Mark Twain, utrzymywała że pozycja polityczna Bacona uniemożliwiała mu publikowanie sztuk teatralnych jawnie, w związku z czym wynajęto poszukującego w Londynie biedaka z prowincji z pretensjami do kariery artystycznej6. Twain w zdecydowany sposób formułował swoje poglądy, twierdząc, że skoro nie posiadamy prawie żadnych informacji o Shakespearze jako pisarzu, i musimy „wierzyć” w jego autorstwo, to równie dobrze, a na pewno „łatwiej i przyjemniej” możemy uwierzyć, że autorem sztuk jest znakomity mąż stanu i uczony, nie zaś „aktor-przybłęda”. Koncepcja ta posiada jednak liczne mankamenty – Bacon pisał wiersze, jednak bez specjalnego polotu, a do tego jawnie, ponadto nie posiadał styczności z aktorami i słabo interesował się tymi dziedzinami sztuki. Zwolenniczka autorstwa lorda Verulan, Konstancja Pott utrzymuje, że analiza językowa tekstów Bacona i dramatów szekspirowskich ujawnia bardzo podobny zasób słownictwa. Liczni zwolennicy dopatrywania się w twórczości dramatycznej Shakespeare’a śladów powiązań z sektami kabalistycznymi, neoplatonikami i różokrzyżowcami nadal popatrują w stronę Lorda Kanclerza Franciszka Bacona. Spośród wielu innych pretendentów do pośmiertnego przejęcia najważniejszej w Europie spuścizny dramatycznej konkurowali: zmarły w 1593 roku poeta Krzysztof Marlowe, królowa Elżbieta I, oraz szósty hrabia Derby Wilhelm Stanley, którego starano się uczynić autorem 37 dramatów i 154 sonetów w oparciu o dwie dość mgliste wzmianki źródłowe, wspominające jego próby sceniczne w dziedzinie komedii. Jednak Stanley zmarł dopiero po roku 1623, w którym to roku pośmiertnie (!) ukazało się pierwsze wydanie wszystkich dzieł Shakespeare’a, a więc raczej nie mógł być ich autorem...

Książę-poeta

Najpoważniejszym pretendentem do spuścizny dramatycznej i poetyckiej przypisywanej Shakespeare’owi według monumentalnej Encyclopaedia Britannica (15. edycja z 1975 roku) jest siedemnasty hrabia Oksfordu, Edward de Vere. Twórcą koncepcji głoszącej autorstwo Edwarda de Vere’a był w początkach XX w. historyk amator, miłośnik literatury szekspirowskiej, nauczyciel J. Tomasz Looney z hrabstwa Durnham. W swojej pracy z 1920 roku o wielce wymownym tytule „Shakespeare” Identified wyznaczył główne kierunki, które pozwoliły na naukowe zaistnienie koncepcji oksfordzkiej7. Kilka lat później opublikowano biografię tego niezwykłego arystokraty8. Looney w swojej książce poddał dogłębnej analizie twórczość dramatyczną i poetycką autora, na podstawie której scharakteryzował jego poglądy polityczne, wykształcenie, światopogląd, gust i zainteresowania. Niezaprzeczalnie autor 37 dramatów był zwolennikiem Czerwonej Róży Lancasterów w Wojnie Dwóch Róż, posiadał wybitne i wszechstronne wykształcenie, głęboko arystokratyczne spojrzenie na świat, specyficzny – można powiedzieć „dworski” stosunek do kobiet oparty na dychotomii miłość-nienawiść, wyrobione i wysublimowane gusta estetyczne, uwielbiał sport, zabawy, muzykę i teatr, był światowcem, który przepadał za Italią, oraz zdradzał inklinacje katolickie. Na tej podstawie Looney zanegował możliwość napisania sztuk teatralnych przez prowincjusza ze Stratfordu, wychodząc z założenia, że jedyną osobą, która może pretendować do tego miana jest siedemnasty hrabia Oksfordu, Edward de Vere.

Hrabia de Vere pochodził ze starej arystokracji, przybyłej na Wyspy jeszcze w czasach normańskich. Przyszedł na świat w zamku Hedingham w Essex 12 IV 1550 roku. Do dobrego wykształcenia i wychowania spadkobiercy dobrze prosperującego, choć podupadającego rodu, ojciec Edwarda przywiązywał dużą rolę. Młody hrabia doskonale trzymał się w siodle, był wytrawnym myśliwym, namiętnie grał w tenisa, doskonale władał bronią, a prócz tego znał się na literaturze, muzyce i tańcu. Specjalnie sprowadzeni pedagodzy nauczali młodego de Vere’a języka francuskiego i łaciny. Otrzymał tytuł bakałarza na uniwersytecie w Cambridge oraz stopień magistra na uniwersytecie w Oksfordzie, po czym przez rok jeszcze studiował prawo w elitarnej Gray’s Inn, będącej jedną z najlepszych szkół prawniczych, posiadającej wyłączność na sprawowanie praktyki sądowej w Anglii. Od dwunastego roku życia, po śmierci swojego ojca i powtórnym zamążpójściu matki, hrabia wychowywał się na dworze królewskim, gdzie jego opiekunem uczyniono Wilhelma Cecila, wieloletniego członka rady przybocznej królowej Anglii, jednego z najbardziej wpływowych ludzi Korony. Od dwudziestego roku życia uczestniczył w bujnym życiu dworskim, stając się jednym z faworytów Elżbiety I. W 1571 roku poślubił swoją „siostrzyczkę”, córkę swego opiekuna Cecila – Annę. Posthumus Leonatus, bohater dramatu Cymbelin, również był wychowankiem królewskim i poślubił córkę swojego opiekuna. Nie jest to jedyna zbieżność szczegółów życia de Vere’a z detalami dramatów9. Hrabia Edward należał do niespokojnych duchów; odczuwał silny pociąg do awanturnictwa. Liczne pojedynki, miłostki dworskie, dwie kampanie wojenne, areszt w Tower z rozkazu królowej, który zakończył wznieconą przez jego namiętność londyńską wojnę rodów czy podróże po Europie, w czasie których największe wrażenie zrobił na nim dziesięciomiesięczny pobyt we Włoszech, były mimo wszystko tłem dla jego największej miłości, jaką była sztuka. Zmarł w czerwcu 1604 roku, jak zanotował jego krewny Percival Golding, w majątku King’s Place w Hackney, będącym przedmieściem podlondyńskiego Stratford (!). Pozostawił po sobie drugą żonę i pięcioro dzieci z pierwszego małżeństwa, otrzymujących od króla Jakuba I pokaźną, a dla dociekliwych badaczy zagadkową pensję w wysokości 1000 £, ustanowioną jeszcze za czasów skąpej Elżbiety I.

Na pytanie, czy którykolwiek z fragmentów życia wskazuje na zainteresowania literackie Edwarda de Vere i czy istnieją jakiekolwiek przesłanki (oprócz śmierci w Stratford) sugerujące autorstwo dramatów i sonetów, zwolennicy teorii oksfordzkiej odpowiadają twierdząco. Gary Goldstein charakteryzuje bogaty mecenat kulturalny de Vere’a jako pierwszorzędny na dworze królowej Elżbiety I, wspierający licznych artystów i naukowców będących ówczesną awangardą. Ponad trzydzieści prac poświęconych filozofii, teologii, literaturze, medycynie i muzyce wymienia de Vere’a jako patrona sztuki i nauki10. Liczne zbiory poezji i traktaty poświęcone literaturze wydawane od 1586 wspominają hrabiego Oksfordu jako znakomitego poetę, wydana w 1622 roku przez Henryka Peachama praca wymienia go jako najznakomitszego poetę z czasów Elżbiety I. Analiza poezji de Vere’a dokonana pod koniec lat ‘70 przez profesora Stefana Maya potwierdza w całej rozciągłości nowatorstwo i wyśmienity kunszt poetycki hrabiego11. Dramaty pisane przez niego zostały wspomniane przez Franciszka Meresa w 1598 roku, który nazwał de Vere’a „najlepszym spośród nas w komedii”. Utalentowany hrabia stworzył swoją własną grupę teatralną (nazywaną „The Oxford Boys”), znaną w Londynie i poza nim, z którą współpracował m. in. Jan Lyly. Dodatkowego smaku całej sprawie nadaje fakt nie do przeoczenia dla zwolenników teorii oksfordzkiej, że Edward de Vere na dworze królowej Elżbiety I posiadał przezwisko Spearshaker (‘potrząsający włócznią’) ze względu na liczne powodzenia na polowaniach i w turniejowych szrankach. Miejsce śmierci i przezwisko mogłoby wyjaśniać zagadkowe i niejasne sugestie Bena Jonsona skreślone przy okazji pierwszego wydania wszystkich dzieł przypisywanych Shakespeare’owi. Mocnym argumentem w rękach oksfordczyków jest zachowany prywatny egzemplarz Biblii Genewskiej, w którym szlachetnie urodzony właściciel podkreślał dokładnie te same fragmenty, które stanowią część sztuk teatralnych przypisywanych Shakespeare’owi. Zdaniem zwolenników de Vere’a, hrabia pracując nad sztukami robił notatki, wśród których były zaznaczone fragmenty Pisma św.

Dlaczego Edward de Vere nigdy nie zdecydował się na publikację dramatów i poezji pod swoim nazwiskiem? Dlaczego nie uczyniła tego jego rodzina już po jego śmierci, przy okazji pierwszego, zbiorowego wydania? Możemy, tak jak oksfordczycy, snuć jedynie pozanaukowe dywagacje. Jest to jeden z dwóch najsłabszych punktów całej hipotezy, każda odpowiedź jest jednak – z punktu widzenia nauki – niewystarczająca. Drugim mankamentem tej teorii jest problem datacji sztuk szekspirowskich. Ortodoksja stratfordzka, panująca jeszcze na amerykańskich i europejskich uniwersytetach, przyjmuje, że dziesięć sztuk powstało po 1604 roku, a więc nie mogło zostać napisane przez nieżyjącego wówczas hrabiego Edwarda. Umiarkowani stratfordczycy, tacy jak Alfred Harbage, w najnowszych opracowaniach przyznają, że najwyżej dwie: Burza i Henryk VIII powstały po roku 1604. Oksfordczycy, tacy jak Ogburn, odparowują ataki – „koncepcje startfordczyków opierają się na fałszywych przesłankach”. Sztuka Burza nie powstała w oparciu o opisy katastrofy morskiej u wybrzeży Bermudów z 1609 roku, ale stanowi echo katastrofy morskiej u wybrzeży tej samej wyspy w 1593 roku oraz wyprawy finansowanej przez związanego z de Verem trzeciego hrabiego Southampton do wybrzeży Massachusetts z 1602 roku. Podobnie jest z czasem powstania dramatu Henryk VIII, którego stratfordzka datacja opiera się – zdaniem oksfordczyków – na jednej mglistej przesłance, ignorującej inne zapiski źródłowe. Zadeklarowany stratfordczyk, sir Edmund K. Chambers przyznaje, że sprawa periodyzacji pozostaje nadal otwarta.

Jezuici nad rzeką Avon

Pozostawiając na boku batalię o autorstwo sztuk, które po dziś dzień wzbudzają zachwyt, które kształtują i wywierają wpływ na kolejne pokolenia Europy, warto zastanowić się, jakie posiadamy dowody potwierdzające powiązania autora dramatów z katolicyzmem.

Koncepcja, jakoby urodzony w Stratford nad rzeką Avon William Shakespeare był katolikiem, opiera się na założeniu, że autora dramatów możemy utożsamić z wspominanym w źródłach Williamem Shakeshafte, który w latach młodości przebywał w Lancashire. Teoria została stworzona przez Olivera Bakera jeszcze przed II wojną światową i została szybko podchwycona przez niektórych stratfordczyków, np. Chambersa. Ostatnią publikacją na ten temat jest książka Ernesta Honigmanna Shakespeare: The „lost years” (Szekspir: „zaginione lata”)12. W 1581 roku sir Aleksander Houghton z Lea Hall, przedstawiciel starej szlachty, w swoim testamencie wspominał niejakiego Williama Shakeshafte’a, „który przebywa w jego domu i prosi swojego brata o znalezienie dla niego odpowiedniego opiekuna” w razie swojej śmierci. Możemy jedynie przypuszczać, w jaki sposób William znalazł się w katolickiej fortecy Houghtonów, których przedstawiciel był jednym z założycieli seminarium w Douai. Trzeba przyznać, że cała teoria opiera się, tak jak w większości przypadków odnośnie Williama Shakespeare’a, na mglistych spekulacjach. Profesor Ryszard Wilson, znawca literatury renesansowej, twierdzi, że w tym czasie Shakespeare vel Shakeshafte był związany z działającymi w konspiracji jezuitami13. Antonina Fraser pisze, że Stratford nad rzeką Avon było w II połowie XVI w. „miasteczkiem uważanym za centrum rekuzantów na mapie Anglii”. William Shakespeare już jako mały chłopiec zetknął się z działającymi w podziemiu katolikami, narażonymi na prześladowania, a jeden z jego pierwszych nauczycieli, Szymon Hunt, wprost ze stratfordzkiej Grammar School trafił w 1575 roku do jezuickiego seminarium w Douai. Wraz z Huntem na kontynent udał się jeden z jego wychowanków, Robert Dibdale, który został dwa razy aresztowany po powrocie do Anglii i stracony za „papistowskie przesądy” w 1586 roku. W Stratfordzie niejednokrotnie musiał się pojawiać również utrzymujący z nimi kontakt Robert Parsons SI. W sekretne działania jezuitów wtajemniczony był ojciec Williama, Jan, który dzięki zakonnikom otrzymał z Mediolanu pisany ręcznie Testament Duchowy, odnaleziony podczas naprawy dachu przy Henley Street w 1757 roku. Wokół Testamentu rozgorzały od razu ostre spory dotyczące jego autentyczności. Profesor Wilson utrzymuje, że w związku z piastowaniem urzędu burmistrza Stratfordu przez Jana Shakespeare’a i związanego z tym obowiązku składania religijnej przysięgi królowej jako głowie Kościoła, miał on coraz większe kłopoty z antykatolickimi przeciwnikami. Pomimo elastycznego stanowiska rekuzantów14, głoszącego okresową tolerancję i czasową ustępliwość wobec prawa anglikańskiego, Jan Shakespeare nie chciał złożyć przysięgi. Również matka Williama, Maria Arden pozostała przez całe życie katoliczką. Jej rodzina po powrocie anglikanizmu już za panowania Elżbiety I została poddana licznym prześladowaniom, Edward Arden z Parkhall i jego zięć Somerville zostali straceni jako podejrzani o spisek na życie królowej. Z otoczenia Williama Shakespeare’a i jednej wzmianki w testamencie Houghtona wyciągane są pośrednie wnioski – Shakespeare musiał być katolikiem. Warto jednak wspomnieć, że ślub z Anną Hathaway został zawarty w obrządku anglikańskim, gdyż jego żona była anglikanką. Również ich dwie córki nie były katoliczkami, a związały się z rosnącym wtedy w siłę purytanizmem. Można tylko domniemywać, czy rodzina Shakespeare’ów była odzwierciedleniem ówcześnie panującej skomplikowanej sytuacji religijnej w Anglii.

„Sceptyczny” rekuzant

Na równie wielu domysłach, choć opierających się na większej liczbie źródeł historycznych, należałoby oprzeć hipotezę o katolicyzmie Edwarda de Vere. Pochodzący ze starej arystokracji normandzkiej, wypieranej z ówczesnych angielskich elit politycznych przez świeżo wzbogaconą na reformacji „nową szlachtę”, nie mógł być gorliwym zwolennikiem nowego, religijnego porządku. Tomasz Looney, analizując w swojej książce dorobek szekspirowski i źródła historyczne dotyczące hrabiego, przypomina zdanie Macaulaya wypowiedziane o twórcy dramatów: „nie był gorliwym protestantem, piszącym dla gorliwych protestantów”. Autor „Szekspira” zidentyfikowanego, pomimo poglądów odległych od katolicyzmu, twierdzi, że de Vere był „katolikiem zabarwionym sceptycyzmem”, chociaż przyjemniejsze dla nieżyjącego już badacza było określenie „humanista”. O tym, że Looney miał rację, możemy się przekonać analizując nie tak dawno odkryty dokument, będący stenogramem przesłuchania niejakiego Orazio Cogno przez inkwizycję w Wenecji 27 VIII 1577 roku15. Inkwizycja interesowała się wenecjaninem z powodu jego siedmiomiesięcznej wizyty w Anglii i kontaktów z arystokracją angielską. Analizująca dokument dr Naomi Magri z Mantui doszła do „rewelacyjnych” wniosków, które bardzo przypadły do gustu protestanckim oksfordczykom. Zdaniem włoskiej badaczki de Vere nie był katolikiem... bo w czasie wizyty w Wenecji uczęszczał na Mszę św. do kościoła greckiego, ponieważ „grecka liturgia bliżej odzwierciedla protestancki punkt widzenia niż katolicki” (?!) oraz w czasie podróży i w Anglii nie stosował się do „katolickich przepisów postnych”. Cogno zapytany przez trybunał inkwizycyjny, czy hrabia żyje po katolicku, odpowiedział: „nie”. Ale zapytany również, czy kiedykolwiek przebywając z nim w Anglii musiał wysłuchiwać nabożeństw czy ceremonii heretyckich, odparł ponownie: „nie”. Odpowiedź na pytanie zadane przez inkwizytora, dotyczące spotkania z Elżbietą I, nie wypada już tak korzystnie, ponieważ przesłuchiwany przyznaje, że był namawiany przez nią do przejścia na anglikanizm. Z relacji wenecjanina wynika, że przytłaczająca większość wenecjan przebywających na Wyspach oddaliła się od katolicyzmu. Indyferentyzm de Vere’a ujawnił się w odpowiedzi Cogno, który tak powiedział o poglądach hrabiego: „on uważa, że ludzie mogą żyć tak, jak chcą”. Edward de Vere miał wtedy niespełna trzydzieści lat. Należy jednak wątpić, czy „rewelacje” dr. Magri mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Dlaczego de Vere uczęszczał w Wenecji na grecką Mszę? Wyobraźnia pracuje: być może fascynowała go odmienność rytu, nie znana z dotychczasowych podróży, być może znając bardzo dobrze łacinę i włoski, pragnął szlifować grekę. Natomiast niewychwytywalne dla dzisiejszego naukowca, do tego z miernym przygotowaniem religijnym, pozostają subtelne różnice w miejscowych tradycjach postnych oraz indulty czasowe i okazyjne (np. w czasie podróży), które mogły wzbudzić zdziwienie wenecjanina zwyczajami kulinarnymi hrabiego, o których niestety poza małą wzmianką o poście nic więcej nie wiemy.

Na tle niespokojnej religijnie Anglii, w majątkach będących własnością hrabiego katolicy cieszyli się pełną wolnością religijną, skąd brało się przekonanie, że są one ostoją rekuzantów. Dokumenty państwowe ówczesnej Anglii świadczą, że wpływy katolików za panowania Elżbiety I rosły, znajdując oparcie w czołowych osobistościach z otoczenia królowej. Jedną z takich osobistości, na które w sytuacji kryzysowej liczyli katolicy, był bliski przyjaciel hrabiego de Vere’a hrabia Southampton. Być może ze spiskiem rekuzantów, związanym z hrabią Southampton, wiąże się wstydliwa sprawa z 1580 roku, kiedy de Vere stał się przyczyną wykrycia katolickiego spisku i surowego ukarania jego uczestników. Za „lojalną postawę” hrabia uratował wprawdzie swoją skórę, ale ostatecznie popadł w niełaskę. Od tego czasu przebywał z dala od dworu, na jakiś czas separując się od bujnego życia towarzyskiego i osiadając w majątku Wivenhoe w Essex. Katastrofa spisku z 1580 roku, która spowodowała załamanie hrabiego, mimo wszystko nie odsunęła de Vere’a od dalszych działań politycznych rekuzantów. W burzliwych latach osiemdziesiątych XVI wieku, nadzieje katolików spoczęły na katolickiej królowej Szkocji Marii Stuart. Edward de Vere, związany z jej stronnictwem, był jednym z nielicznych, którzy popierali od samego początku pomysł francuskiego małżeństwa Marii. Kiedy w lutym 1587 roku Maria po długotrwałym więzieniu została ścięta z rozkazu Elżbiety I, hrabia Oksfordu przeżył kolejny cios. Śmierć Marii i następująca niewiele później śmierć jego pierwszej żony spowodowała załamanie nerwowe, w wyniku którego hrabia utracił chęć do dalszego życia. Edward zaciągnął się jako ochotnik do marynarki wojennej w czasie konfliktu z Hiszpanią, licząc na rychłą śmierć w boju. Looney podkreśla w swojej książce, że hrabia nie lubił morza tak jak Hamlet.

Autor „Szekspira” zidentyfikowanego tak podsumował źródła dotyczące poglądów religijnych obu pretendentów do autorstwa dramatów: „Katolicyzm Edwarda de Vere’a jest nie mniej trudny do udowodnienia niż katolicyzm Williama Szekspira”. Pomimo wizyty de Vere’a w an­giel­skim seminarium w Rzymie, związków ze spiskami rekuzantów czy przebywania w otoczeniu Marii Stuart, nie możemy z całkowitą pewnością powiedzieć, że hrabia był katolikiem.

Życie czy sztuka?

Mimo ewidentnych kłopotów ze znalezieniem jednoznacznych argumentów źródłowych udowadniających katolickość jednego lub drugiego autora, możemy je bez kłopotów odnaleźć, analizując fragmenty bardziej znanych dramatów.

Cechą charakterystyczną szekspirowskich sztuk jest, jak zgodnie stwierdzają znawcy, tęsknota za przeszłością, krytyka współczesności określanej mianem „podłych czasów” oraz zaznaczona w niektórych sztukach nadzieja pokładana w przyszłości. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych dzisiaj sztuk jest niewątpliwie Kupiec wenecki, klasyfikowany przez ks. Jakuba Millwarda SI analizującego sztuki z punktu widzenia poglądów religijnych autora, jako (formalnie) komedia o głębokiej treści dramatycznej. Przedstawia ona religijno-kulturowy konflikt pomiędzy judaizmem a chrześcijaństwem, pomiędzy prawem a miłosierdziem16. Jednak pod maską katolickiej Wenecji, w której rozgrywa się akcja polegająca na konflikcie pomiędzy lichwiarzem Shylockiem a chrześcijanami Antonim, Bassanio i Porcją, ukrywa się elżbietańska Anglia ze swoją skomplikowaną sytuacją religijną. Zdaniem ks. Millwarda Shylock i jego przyjaciel Tubal są w istocie przedstawieniem „chrześcijańskich żydów”, jak nazywano purytanów. Rozwijający się dynamicznie purytanizm, mający dzięki parlamentowi potężne wpływy, był najgroźniejszym przeciwnikiem katolicyzmu i często stawał się wygodnym narzędziem dla anglikańskich władz do rozprawy z „papistami”. Podobnie jeden z bohaterów komedii, lichwiarz Shylock, wykorzystuje prawo weneckie, by dać ujście własnej nienawiści do chrześcijan. Przeciwieństwem lichwiarza jest Antonio, tajemniczy bohater, obdarzony „rzymskim honorem”: przekazuje on swoje oszczędności Bassanio w celu opłacenia mu podróży, dzięki której ten będzie mógł podjąć studia poza Wenecją. Dla Antonia decyzja ta okaże się fatalna w skutkach, ponieważ uruchomi lawinę wydarzeń, która uzależni Antonia od nieczystych praktyk lichwiarza. Bassanio, jak liczna część katolickiej młodzieży angielskiej, chcącej otrzymać zgodne ze swą religią wykształcenie, poszukuje takiej możliwości z dala od ojczyzny. Być może Bessanio jest przyszłym księdzem, kształconym w seminarium w Rzymie lub Douai, a Porcja personifikacją teologicznej Mądrości. Za prawdopodobieństwem hipotezy Millwarda przemawiałaby scena wyboru właściwej szkatułki spośród trzech stojących przed Bessanio. Bohater wybiera najmniej zdobną, najskromniejszą, ołowianą, właściwą na „ołowiane czasy”, jakie przyszły na katolików za panowania Elżbiety I. Motyw „podłych czasów”, powracający w licznych scenach, jest ważnym elementem Kupca weneckiego. Porcja, rozmawiając z Bessanio w Belmoncie, mówi: „krata oddziela własność od jej właściciela”, wobec oskarżonych „o zdradę” powszechnie stosuje się „łamanie kołem” by wymusić zeznania17. Tortury łamania kołem stosowano w Tower od 1581 roku, kiedy jako pierwszego tym mękom poddano ks. Edmunda Campiona SI wraz z jego towarzyszami. Jednym z uczniów Campiona, poddanym tej barbarzyńskiej torturze, która wywołała protesty w Europie, był Tomasz Pounde z Belmont (!) w Hampshire, kuzyn wspomnianego już kilkakrotnie hr. Southampton.

O ile Kupca weneckiego nazywa się „najbardziej religijnym utworem”, o tyle kontynuująca niektóre myśli komedia Miarka za miarkę jest nazywana „najbardziej katolicką ze sztuk Szekspira”. Elementem łączącym obie sztuki jest finał, w którym kobieta przemawiając w sądzie domaga się ostatecznego i pełnego miłosierdzia. Ta czytelna dla katolików aluzja jest oczywiście związana z rolą Matki Boskiej w czasach ostatecznych, w których powstrzymuje Ona każącą rękę Bożej sprawiedliwości. Również w tej komedii rozgrywającej się w Wiedniu, negatywnym bohaterem jest przedstawiciel purytanów, „skrupulatny” Angelo (purytan nazywano „skrupultnymi braćmi”). Rządzący miastem Książę, mając pewne podejrzenia względem Angelo co do jego lojalności i czystości intencji, poddaje pod swoją nieobecność próbie jego rządy namiestnicze. Książe opuszczając miasto udaje się w rzeczywistości do klasztoru franciszkanów, by po nałożeniu habitu zakonnego jako brat Ludwik przyglądać się rządom sprawowanym przez Angela. W tym czasie do więzienia trafia Claudio oskarżony wraz z Julią o cudzołóstwo. Sędzia opierając się na przepisach prawa zarządza karę śmierci dla Claudia, nie zwracając uwagi na okoliczności łagodzące i planowany ślub z Julią. W obronie brata występuje postulantka klarysek Izabela, która prosi o łaskę dla Claudia. Angelo pozbawiony porywów serca, bez namiętności, zgadza się na rozwiązanie korzystne dla Claudia, ale w zamian za czystość Izabeli. Oferta zostaje odrzucona, ale siostra domaga się w dalszym ciągu miłosierdzia dla brata. W tym czasie franciszkanin, brat Ludwik, czyli Książę, udziela posługi kapłańskiej skazańcom i przebywa pomiędzy ludem, poznając jego potrzeby i nadzieje. Oczywiście, jak w komediach szekspirowskich wszystko dobrze się kończy, cnota zostaje wyniesiona na piedestał, a występek i zbrodnia ukarana. Dla ówczesnych ludzi była to czytelna satyra na protestancką doktrynę sola scriptura, na którą powoływał się pod koniec XVI wieku purytanin Tomasz Cartwright, twierdząc, że prawo mojżeszowe przewidujące śmierć za bałwochwalstwo, bluźnierstwo, zabójstwo i cudzołóstwo „nie straciło mocy”. Dla wielu znawców analizujących teksty dramatów, postać Księcia jest tożsama z wstępującym na tron Jakubem I Stuartem, z którym katolicy wiązali duże nadzieje.

Stałym elementem sztuk szekspirowskich jest poszukiwanie w ciszy klasztoru spokoju po tragicznych wydarzeniach. Klasztor jest azylem udzielającym schronienia lub jest jako taki wspominany w Romeo i Julii, Śnie nocy letniej, Wiele hałasu o nic czy Ryszardzie III. Najczęściej wiąże się on z następującym po tragicznych wydarzeniach wygnaniem lub uciecz­ką z kraju. Tematem Jak wam się podoba, którego akcja rozgrywa się w Lesie Ardeńskim (często utożsamianym bądź z nazwiskiem rodowym matki Williama Shakespere’a, bądź z Lasem Ardeńskim niedaleko Stratfordu, ewentualnie z Ardenne koło Lowinium w Niderlandach, gdzie masowo osiedlali się katoliccy wygnańcy z Anglii), jest konflikt pomiędzy Księciem, wygnanym z kraju, a młodym uzurpatorem i jego stronnikami18. W sferze moralnej jest to tradycyjny model szekspirowski – cnota kontra występek – ale występuje tu również znany ówczesnym katolikom angielskim dylemat: wygnanie lub śmierć. Nie jest to jedyna sztuka poruszająca ten problem. W Komedii omyłek główny bohater zostaje skazany na śmierć za postawienie stopy jako wygnaniec na brzegu swojej ojczyzny. Dokładnie takie samo było prawo ustanowione przez purytański parlament za zgodą Elżbiety I dla powracających z kontynentu angielskich księży. W dramacie Ryszard III król mówi do swojej żony: „Udaj się do Francji, miła. Schroń się w klasztorze”19. W tragedii Król Lear tytułowy Lear zostaje wygnany, a kulminacyjnym momentem sztuki jest francuska inwazja, oczekiwana przez katolików jeszcze za życia Elżbiety I i przed straceniem Marii Stuart20.

Tragiczne losy Marii Stuart posłużyły jako osnowa dwóm najbardziej znanym dramatom szekspirowskim. Nawiązujące wprost do średniowiecznych opowieści Hamlet i Makbet były ukrytą aluzją do „podłych czasów” panujących w Anglii, w których przyszło żyć autorowi. Hamlet nazywa opowieść wprost „krótką, ale pełną treści kroniką naszych czasów”, a dawne państwo „nieplewionym ogrodem, gdzie panoszy się zielsko ordynarnej, ludzkiej podłości”21. Również tu mamy do czynienia z opozycją: stare czasy kontra nowe, ojciec Hamleta kontra Klaudiusz i Poloniusz, legalny władca kontra uzurpator, rządzący w wyniku zbrodni. Zdaniem niektórych badaczy, analizujących twórczość szekspirowską, Poloniusz jest przedstawionym w niekorzystnym świetle doradcą królowej Elżbiety, lordem Burghleyem, opierającym swoją politykę na poparciu purytanów i odpowiedzialnym za prześladowania katolików. Niedawno odkryto listę wskazań życiowych lorda, spisanych dla jego syna, która jest bliźniaczo podobna do wskazówek udzielanych przez Poloniusza swojemu synowi Leartesowi przed jego wyjazdem do Paryża. Lord Burghley, o którym  – pośrednio – wyraża się bez cienia smutku czy współczucia Hamlet, zabijając Poloniusza: „Myślałem, że to ktoś ważniejszy”22, był pomysłodawcą i realizatorem sięgnięcia przez Elżbietę po sukcesję szkocką drogą uśmiercenia Marii Stuart. Królowa posłużyła się doradcą, żeby zatuszować swój czynny udział w zbrodni, podpisując wyrok skazujący i odwołując go (ale za późno!) z powodu wyrzutów sumienia. Szkockie wątki kontynuuje dramat Makbet, w którym silniej jeszcze występuje temat morderstwa dokonanego w celu uzyskania tronu. Na tym tle przejmująco brzmi skarga wypowiedziana ustami Rossa: „Okrutne to czasy, gdy każdy może usłyszeć, że zdradził. Choć nie poczuwa się do żadnej zdrady”23.

Można bez przesady powiedzieć, że przy pomocy dramatów toczono batalię polityczną, ale mocno osadzoną w konflikcie religijnym, toczącym się na Wyspach Brytyjskich w XVI wieku. Autor dramatów wykorzystywał skutecznie nostalgię do zwalczania dominującej państwowej propagandy, skierowanej przeciwko rekuzantom.

* * *

Zapewne dopiero na Sądzie Ostatecznym poznamy prawdę o autorze poruszających dramatów – tu na ziemi tonąć będziemy w dywagacjach i konstruować skomplikowane systemy argumentacji, kto jest autorem tego tak cennego dla naszej cywilizacji dorobku. Dla jednych William Shakespeare z Startfordu pozostanie twórcą Romea i Julii czy Króla Leara, dla innych twórcą tych sztuk będzie Edward de Vere, hrabia Oksfordu. Jednak tak długo pozostaną to jeno domysły, dopóki historycy literatury czy badacze-amatorzy, dzięki którym dokonała się większa część doniosłych odkryć historycznych, nie natrafią na jakiś zapomniany dokument, który wydobędzie z mroków ciemności znanego teraz tylko Bogu autora dramatów i sonetów. Jedną z pewniejszych rzeczy, jakie możemy powiedzieć o „anonimowym” autorze sztuk, jest fakt jego związków z prześladowanym w Anglii Kościołem katolickim. Argumentów na poparcie tej tezy możemy szukać w życiu stratfordczyka oraz hrabiego Oksfordu, ale przede wszystkim w twórczości wyrażającej bogate religijne wnętrze autora. Mistrz dramatu przez całe swoje życie pragnął pozostać w ukryciu, nie podpisywał sztuk, co najwyżej we wstępach sugerując autorstwo zręcznymi aluzjami, możliwymi do odczytania tylko dla wtajemniczonych. Prowadził swoją jednoosobową wojnę przeciw „podłym czasom”, szukając oparcia w potężnych fundamentach zniszczonych przez protestantów klasztorów (Zob. Sonet 73), mając za sobą prześladowane środowiska rekuzanckie dążące do rekatolicyzacji Anglii. Była to wojna lisa przeciw sforze wściekłych psów. Żyjący mniej więcej w tym samym czasie co autor Hamleta hiszpański teolog Baltazar Gracjan pisał:

Gdy nie masz pod ręką lwiej skóry, odziej się w skórę lisa. Kto w porę umie ustąpić, to jakby samego siebie przewyższył. Doprowadzając swoje zamiary do końca, nie stracimy nigdy na opinii. Zręczność winna uzupełniać siłę. (...) Częściej ludzie rozumu zwyciężali odważnych, niż odważni rozumnych. Ω

Przypisy

  1. Przykładem takiej biografii może być książka S. Helsztyńskiego, Człowiek ze Stratfordu. Warszawa 1964.
  2. M. H. Hart pisze: „(...) wszystko, co udało się znaleźć na temat Shakespere’a, to jakieś trzy tuziny wzmianek, z których żadna nie wspomina o nim jako o poecie czy dramaturgu!”. M. H. Hart, 100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości, Warszawa 1995, s. 137.
  3. Zob. artykuł W. S. Niederkorna zamieszczony w „The Boston Globe”, Szekspir niepiśmienny, „Forum” nr 37/2002, s. 40–41.
  4. Ch. Ogburn w swojej pracy The Mysterious William Shakespeare: The Myth and the Reality, Nowy Jork 1984, zwraca uwagę na fakt braku jakichkolwiek wzmianek w stratfordzkiej Grammar School, gdzie uczył się wybitny dramatopisarz. Nikt jego zdaniem nie odnotował tego faktu spośród sąsiadów rodziny Shakespere, że przebywający w Londynie ojciec rodziny jest najwybitniejszym pisarzem, cenionym aktorem. Nie pozostał ani jeden list wybitnego twórcy, nikt tych listów nie przechował dla potomności, nikt nie szczycił się, że utrzymuje korespondencję z Williamem Shakespeare’m. Kiedy po Londynie krążyły „pirackie”, anonimowe wydania komedii i tragedii szekspirowskich, zawierające liczne przeinaczenia i dopiski, William Shakespere nie podał wydawców do sądu, nie walczył o stracone pieniądze i czystość swoich dzieł. Skoro wszystkim było wiadomo, kto jest autorem dramatów – jak utrzymują niektórzy „ortodoksi stratfordiańscy” – dlaczego nie publikował jawnie swoich sztuk? Żaden poeta nie wspomina pośmiertnie w specjalnych elegiach największego pisarza Anglii, czyni to dopiero ok. 1620 roku Ben Jonson – i to nader ogólnie – przy okazji pierwszego zbiorowego wydania dzieł. Atakowany przez „swojego przyjaciela” (sic!) Bena Jonsona w jego sztukach nie odpowiadał na nie. W licznych sztukach oraz pismach z tzw. „wojny teatrów” Jonson, rekuzant związany ze spiskiem prochowym, niejednokrotnie drwił z dramatów Shakespeare’a nigdy nie wymieniając autora z imienia i nazwiska, i nigdy nie posuwając się do najmniejszej aluzji sugerującej związek z przybyszem z Stratfordu. Zob. J. Kydryński, Posłowie [w:] Ben Jonson, Każdy w swoim humorze, Kraków 1984, s. 130–131. Zdaniem oksfordczyków, nie posiadamy ani jednego obrazu ukazującego nam postać wybitnego dramaturga. Ostatnie badania sławnego portretu Ashbourne’a, ogłoszonego przez Bibliotekę Folderów za wizerunek Shakespeare’a, ostatecznie uznano za pochodzący z ok. 1627 roku portret burmistrza Londynu Hugha Hamersleya. Oksfrodczycy z kolei powołują się na przeprowadzone w 1940 roku badania tego obrazu, przeprowadzone przez Karola Barrela, którego zdaniem portret przedstawia Edwarda de Vere’a pędzla niderlandzkiego artysty Korneliusza Ketela z ok. 1580 r.
  5. Szczegółowiej na ten temat w emocjonalnej pracy L. Pinińskiego, Shakespeare. Wrażenia i szkice z twórczości poety, Lwów 1924, oraz u A. Strzeleckiego, Szekspir i Bakon, wyd. II. Lwów 1900, rozprawiającej się bezwzględnie z poglądami bakonistów.
  6. D. S. Bacon, The Philosophy of the Plays of Shakespeare Unfolded, London 1857; nowsze poglądy, w dużym stopniu ograniczające się do walki z stratfordczykami, prezentuje broszurka: E. D. Johnson, The ‘Shakespeare’ Quiz or 99 Questions for the Stratfordians to Answer, b.m.w. 1950.
  7. J. T. Looney, „Shakespeare” Identified, Nowy Jork 1920. Znakomitym kontynuatorem pracy Looneya jest R. Barron, autor pracy Shakespeare. The Autorship Question, 1996 (Internet).
  8. B. M. Ward, The Seventeenth Earl of Oxford, London 1928.
  9. Nr 1: w czasie powrotu z podróży po Europie przepływając La Manche statek de Vere’a został zaatakowany przez piratów. Piraci szybko uporali się z stawiającymi opór marynarzami, ale dowiedziawszy się o przyjaźni łączącej Elżbietę I z hrabią Oksfordu, postanowili wypuścić jeńców bez starania się o okup. Sytuacja niemalże bliźniaczo podobna do fragmentów Hamleta. Nr 2: pomimo faktu, że córka de Vere’a przyszła na świat w osiem miesięcy po jego wyjeździe do Włoch, nie uznał ojcostwa posądzając żonę o niewierność małżeńską. Oskarżenie było jednak bezzasadne i po kilku latach de Vere powrócił do żony, która powiła dla niego jeszcze czworo dzieci. Sytuacja ogólnie znana z wielu sztuk: Cymbelin, Otello, Opowieść zimowa czy Wiele hałasu o nic. Nr 3: romans z damą dworu, który zakończył się narodzeniem nieślubnego potomka, przerodził się w fatalną w skutki wojnę rodów w Londynie. Elżbieta I, rozgniewana na de Vere’a za jego niefrasobliwe postępowanie, rozkazała wtrącić go do więzienia, aby zapobiec rozlewowi krwi, który miał zmyć hańbę na rodzie kobiety. Edward de Vere w trakcie walk został zraniony przez przyjaciela hrabiowskiej kochanki. Sytuacja przypomina sceny z Romeo i Julii.
  10. Tekst napisany przez wydawcę „The Elisabethan Review” G. Goldsteina jest zamieszczony w internecie. Wśród wspomaganych przez hrabiego Oksfordu naukowców i artystów byli m. in.: Edmund Spencer, Artur Golding, Robert Greene, Jan Hester, Jan Broker, Jan Lyly, Antoni Munday, Tomasz Churchyard.
  11. S. May, Edward de Vere, Seventeenth Earl of Oxford (1550–1604), „Studies in Philology”, zima 1980 (wersja internetowa). Autor poddaje wnikliwej analizie poetykę utworów Edwarda de Vere’a, co do których autentyczności nie możemy mieć wątpliwości, wydanych przez Tomasza Looneya: The Poems of Edward de Vere, Londyn 1921. Całkowicie pomijam poboczne problemy dotyczące autorstwa dorobku szekspirowskiego, takie jak oddzielne traktowanie dramatów i sonetów, które miałyby być napisane przez dwie różne osoby, czy problemy z umiejscowieniem dramatu Tytus Andronikus, który zdaniem znawców odbiega znacząco od reszty sztuk, będąc niewolniczą kopią późnoantycznych sztuk, na co geniusz szekspirowski by sobie nie pozwolił.
  12. E. Honigmann, Shakespeare: The „lost years”, b.r. i m.w.
  13. R. Wilson, Shakespeare’s lost Catholic years, cz. 1 „Catholic”, VII 2001, s. 14; cz. 2. „Catholic”, VIII 2001, s. 14; cz. 3 „Catholic”, IX 2001, s. 13–14.
  14. Rekuzantami (od łac. recuso ‘odmawiać’) nazywano w Anglii katolików odmawiających przyjęcia postanowień religijnych reformacji anglikańskiej.
  15. Testimony of Orazio Cogno before the Venice Inquisition on August 27th, 1577. Introduction to the transcript by Nina Green, editor of the Edward de Vere Newsletter (Internet).
  16. Ks. J. Millward SI, Czy Szekspir był katolikiem?, Warszawa 1999. Angielski tytuł złożonej z dwóch części pracy księdza Millwarda bardziej oddaje tematykę pracy The Catholicism of Shakespeare’s plays. Jako kulturowo-religijny konflikt pomiędzy wyznawcami judaizmu a chrześcijanami odczytuje Kupca weneckiego dr Dawid White. Zob. Dr White on „The Merchant of Venice”, „Verbum” nr 85/2002, s. 3–4.
  17. Cytaty w tłum. S. Barańczaka.
  18. Stary Książę, wygnany ze swojego państwa, może być odzwierciedleniem sytuacji starej katolickiej arystokracji wytępionej w wyniku rewolucji protestanckiej dokonującej się na Wyspach Brytyjskich. Książę i jego stronnicy oskarżani są przez uzurpatora księcia Fryderyka i jego zwolenników o zdradę, której tak jak w przypadku katolików nikt nie miał zamiaru udowadniać, a która stała się podstawą do tropienia i skazywania katolików. Orlando wspomina z nostalgią wraz ze starym Księciem Anglię przedelżbietańską: „Jeżeli lepsze dni znaliście kiedyś. Jeżeli was dzwon wzywał do kościoła (...)”. Wtóruje mu Książę: „Znaliśmy kiedyś lepsze dni, to prawda. I zbożny dzwon nas do kościoła wzywał (...)”. (tłum. S. Barańczaka). Sztuka kończy się szczęśliwie, kiedy już wydaje się, że upór wiernych staremu Księciu zostanie utopiony w morzu krwi, następuje zagadkowe nawrócenie księcia Fryderyka, który oddaje władzę prawowitemu Księciu, oraz nawrócenie służącego uzurpatorowi Oliviera. Sztuka kończy się kilkoma małżeństwami. Zdaniem ks. Millwarda SI, nawet pogańskie misteria towarzyszące bohaterom tej sztuki, jak i innych dramatów, odzwierciedlają stare zdelegalizowane przez protestantów rytuały katolickie, takie jak pokropienie wodą święconą  czy procesje. W dramacie Hamlet autor czytelnie prezentuje zwalczaną przez purytanów wiarę w czyściec. Elementem świadczącym o przywiązaniu do starej liturgii są słowa Horacego, żegnające umierającego Hamleta: „Dobranoc, mój książę; Niechaj ci do snu nucą chóry niebian!” (tłum. J. Paszkowski). Jest to czytelna aluzja do Antyfony z Mszy Requiem: „In Paradisum deducant te angeli...”. Na temat religii w sztukach szekspirowskich zob. H. V. von Sury, Der religiöse Hintergrund der Tragödien Shakespeares, „Mitteilungsblatt der Priesterbruderschaft St. Pius X” nr 286/2002, s. 28–35.
  19. Cyt. w tłum. S. Barańczaka.
  20. Interesującym detalem sztuki jest żartobliwa przepowiednia Błazna: „Gdy księdza poznasz uczynkiem dzieł, nie słów wywodu;/ Piwowar wodą psuć nie będzie słodu;/ Szlachta pożyczać będzie w dobrej wierze;/ Gdy lica płonąć będą, nie kacerze;/ Gdy sędzia żadnych brać nie będzie danin,/ Bez długów będzie i pan, i dworzanin;/ gdy złość porzuci swoje kręte ścieżki,/ W ciżbę nie będą wchodzić rzezimieszki;/ lichwiarze w polu liczyć będą wory,/ A nierządnice fundować klasztory:/ Wtedy przyjdzie do gomonu/ W wielkim państwie Albionu;/ wtedy czas przyjdzie, że modą dziwaczną/ Na nogach u nas ludzie chodzić zaczną” (tłum. J. Paszkowski). Jest ona niezwykle wierną wersją anonimowej ulotki rekuzanckiej, która została zanotowana przez pewnego Hiszpana w swoim liście z 1589 roku. „Kiedy wiara całkiem opuści już księdza kazanie,/ Kiedy prawem zachcianka szlachcica się stanie,/ Kiedy rabunek zacznie się handlem nazywać,/ Gdy nierząd na uspokojenie będzie się zażywać,/ Wtedy w krainie Albionu nastanie/ Całkowite zamieszanie”.
  21. Cyt. w tłum. S. Barańczaka.
  22. Cyt. w tłum. S.Barańczaka. Tłumaczenie J. Paszkowskiego tego fragmentu jest równie interesujące: „Bądź zdrów, usłużno-wścibski, biedny głupcze!/ Wziąłem cię za lepszego”. Stosunek do przedstawianej postaci dobrze oddaje wcześniejszy fragment sztuki, rozmowa Hamleta z Poloniuszem, w którym na pytanie Poloniusza, badającego stan umysłu księcia: czy wiesz kim jestem, Hamlet udający obłąkanie odpowiada: tak, jesteś rybakiem. Poloniusz odpowiada: „Zaprawdę, nie jestem nim”. Na co Hamlet z przekąsem stwierdza: „Tym ci gorzej, rad bym, żebyś był tak uczciwym człowiekiem”.
  23. Cyt. w tłum. S. Barańczaka.