O świętym Grzegorzu Wielkim
Rekomendacja encykliki papieża św. Piusa X Iucunda sane
Tylko niewielka część spuścizny pozostałej po św. Piusie X została przetłumaczona na język polski i udostępniona naszemu czytelnikowi. Trzeba nad tym ubolewać nawet w sytuacji, gdy przetłumaczono i wydano to, co najważniejsze (np. Pascendi Dominici gregis). Dorobek św. Piusa X jest skarbem Kościoła, popadającym niestety w zapomnienie. Żyjemy dziś przecież w czasach, gdy coraz więcej ludzi żyje i wierzy tak, jak gdyby historia chrześcijaństwa zaczęła się dopiero podczas Soboru Watykańskiego II.
Skarb więc popada w zapomnienie! Czy można przejść koło tego zjawiska obojętnie? W tej sytuacji każda nowa inicjatywa mająca na celu przybliżenie nam nauczania św. Piusa X zasługuje na poparcie i winna być przyjęta z radością. Oto prawdopodobnie najnowsza z takich inicjatyw. W ubiegłym roku encyklikę św. Piusa X Iucunda sane wznowiło, na podstawie wydania Oficyny Wydawniczej Viator, Wydawnictwo Te Deum. Encyklika ta w języku polskim nosi tytuł O świętym Grzegorzu Wielkim.
Św. Pius X encyklikę Iucunda sane ogłosił w marcu 1904 r., a więc w czasie trwania pierwszego roku swojego pontyfikatu. Było to jedno z pierwszych tego rodzaju wystąpień papieża. Okazją do ogłoszenia dokumentu stała się przypadająca na rok 1904 trzynastowiekowa rocznica śmierci papieża św. Grzegorza I, który zmarł w 604 r. Adresatem encykliki byli, najogólniej biorąc, biskupi Kościoła, a przewodnią ideą zachowanie i pogłębienie gorliwości wszystkich tych, którzy w Kościele pełnią funkcję pasterzy, poczynając od biskupów, a kończąc na duchowieństwie parafialnym. Papieska troska o duchowieństwo została ukazana na tle postaci i czasów św. Grzegorza I, uznanego za wzór do naśladowania. Proszę jednak, by świeccy czytający te słowa nie ulegli następującej fałszywej sugestii: jeśli papież pisał do biskupów i na temat duchowieństwa, to mnie, który nie jestem ani kapłanem, ani tym bardziej biskupem, to nie dotyczy. Otóż dotyczy to każdego świeckiego katolika, tak samo jak owiec dotyczy wszystko, co wiąże się z osobami pasterzy. Dlatego czytając encyklikę, warto ze szczególną uwagą rozważyć zdania, w których św. Pius X, przywołując przykład pontyfikatu św. Grzegorza I, apeluje do biskupów o gorliwość w pełnieniu biskupich obowiązków zarówno wobec duchowieństwa, jak i wobec wiernych: „konieczność ciąży – pisał św. Pius X do biskupów – na każdym z nas, byśmy z największym wysiłkiem ducha, wszelkimi posiadanymi sposobami, starali się obudzić to życie nadprzyrodzone (podkreślenie moje – P.S.) we wszystkich warstwach ludzkiej społeczności, począwszy od najniższego wyrobnika, który w pocie czoła pracuje na chleb powszedni, aż do potężnych tego świata, którzy kierują losami narodów”.
Naturalnie, by móc rozbudzić życie nadprzyrodzone wśród wiernych, pasterze sami muszą je posiadać, stąd przywołane przez św. Piusa X modlitewne wezwanie św. Grzegorza I: „Boże, który raczyłeś nas powołać na pasterzy ludu, daj, prosimy Cię, abyśmy stali się w Twoich oczach rzeczywiście tym, czym nas usta ludzkie nazywają”.
Są jeszcze inne przyczyny dla których warto sięgnąć po encyklikę Iucunda sane. Można ją porównać do mozaiki, która choć jest wyrazem jednej koncepcji twórczej artysty, to składa się z wielu kamiennych płytek. W tej encyklice podobnie: jedyna katolicka prawda jest w niej wyrażona poprzez wiele ciekawych i aktualnych niezmiennie uwag, refleksji i wątków. Jednym z nich jest na przykład krótki, ale pouczający wykład historii Kościoła i Europy z przełomu VI i VII w., a więc z czasów, gdy papieżem był właśnie św. Grzegorz I. Znajdziemy w niej także obraz postaci samego św. Grzegorza, jak również ciekawe porównanie jego epoki i czasów św. Piusa X. Doprawdy bardzo łatwo na tej podstawie już samodzielnie poprowadzić analogie dalej i zestawić w swej wyobraźni czasy św. Piusa X z obecnymi czasami papieża Jana Pawła II.
Ważne miejsce w rozważaniach papieża zajmuje refleksja eklezjologiczna. Oto św. Pius X przedstawia Kościół jako „wciąż taki sam”. Czyż słowa te nie mogą być wręcz zawołaniem katolików wiernych Tradycji, katolików właśnie „wciąż takich samych”? W innym miejscu święty papież napisał z aprobatą: „Nastały czasy zupełnie odmienne. Ale, jak już niejednokrotnie nadmieniliśmy, nic nie zmieniło się w życiu Kościoła”. Stabilność Kościoła była w oczach św. Piusa X godna najwyższej pochwały. Cóż wobec tego powiedziałby św. Pius X o rewolucyjnych wręcz zmianach, jakie do Kościoła wprowadził ostatni sobór i posoborowe innowacje? Wystarczy choć odrobinę znać jego nauczanie, by wyobrazić sobie odpowiedzi na to pytanie.
Jakże znamienne są także inne słowa papieża o Kościele: „oczekujemy spokojnie, aż zamilkną te liczne krzykliwe głosy, (...) jakoby niebawem [nauka Kościoła] miała być zmuszona do pogodzenia się z wyrokami odrzucającej Boga nauki i cywilizacji albo zniknąć miała spośród społeczności ludzkiej”. Katolicy wierni Tradycji, jako duchowe dzieci św. Piusa X, całkowicie akceptują katolicką eklezjologię, której nauczał. Jak jednak pogodzić z nią soborowe aggiornamento? Jest to niemożliwe! Nie ma zgody Kościoła ze współczesną cywilizacją dopóty, dopóki jest ona antychrześcijańska w teorii i praktyce. Kościół ma trwać na pozycjach niezmiennej prawdy, a nie lękać się o to, co powie o nim współczesna cywilizacja. Dziś, w atmosferze dominacji ducha soborowego, wielu hierarchów w zamian za uzyskanie życzliwości współczesnej cywilizacji jest gotowych pójść na liczne ustępstwa, a przede wszystkim jest gotowych zapomnieć o tym, że ów syn jest właśnie marnotrawny i na dodatek nie chce się poprawić.
Ilustracją takich umizgów wobec świata mogą być, przytoczone w tłumaczeniu Tomasza Gabisia, słowa Nicolása Gómeza Dávili: „Kiedy Kościołowi nie udało się skłonić ludzi, aby praktykowali to, czego naucza, współczesny Kościół postanowił nauczać tego, co ludzie praktykują”1.
Mamy także w encyklice Iucunda sane ujmujące określenie Boga jako „wieczystego pierwowzoru wszelkiego piękna, z którego wypływają wszystkie piękności i formy przyrody”. Jakie ważne, by to zapamiętać! Często stajemy przed pięknem widocznym w przyrodzie, krajobrazie, naturze i zachwycając się nim zapominamy, iż źródłem tego piękna jest sam Bóg. Św. Pius X dał nam także krótkie, ale jakże trafne określenie treści sztuki. Otóż zdaniem papieża treść sztuki zasadza się na „pojęciu ducha”. W rzeczy samej, jeśli sztuka neguje pojęcie ducha, jeśli nie odzwierciedla tego, co duchowe, jeśli nie kieruje człowieka ku temu, co duchowe, to nie zasługuje w ogóle na miano sztuki.
W rekomendowanej encyklice znajdziemy również ciepłe słowa św. Piusa X pod adresem filozofii. Naturalnie nie każdej, a tylko takiej filozofii, która na to miano naprawdę zasługuje, wiodąc umysł człowieka do poznania prawdy o rzeczywistości, której to z kolei rzeczywistości przyczyną i celem, racją i fundamentem jest sam Bóg. Pozwólcie mi, drodzy Czytelnicy, ten wątek pokrótce rozwinąć. Oto papież wskazuje na istnienie „systemów filozoficznych”, które najpierw ustami swych twórców ogłosiły upadek prawdy katolickiej, a następnie nieuchronnie same powędrowały w zapomnienie (s. 11). Istotnie, podręczniki historii filozofii są w znacznej części podobne do cmentarza idei, na którym pomiędzy grobami rośnie samotnie piękna, kwitnąca, pachnąca róża. Dlaczego owe idee obumarły w zapomnieniu? Bo były tyleż błędne, co pyszne. Czym zaś jest owa róża? To filozofia klasyczna (realistyczna) albo – innymi słowy – wieczysta. Philosophia perennis!
Dalej św. Pius X wskazuje na dramat współczesnego człowieka, polegający na negacji porządku nadprzyrodzonego. „Ta negacja posuwa się aż do zaprzeczenia dowodów istnienia Boga: z niepojętą lekkomyślnością i podeptaniem najpierwszych zasad rozumowych zadaje się kłam niezaprzeczalnemu dowodowi, że od skutków dochodzi się do przyczyny, tj. do Boga i Jego nieskończonych doskonałości” (s. 14–15). Reprezentanci fałszywej filozofii mówią człowiekowi tak: „wszechświat jako całość nie wymaga przyczyny, a jeśli tak, to nie można go uznać za żaden skutek”. Jest to nic innego jak przekreślenie zasady przyczynowości poprzez ograniczenie jej występowania tylko do granic natury. W rzeczy samej, klasyczna (realistyczna) filozofia, której najpiękniejszy wyraz dał św. Tomasz z Akwinu w swojej metafizyce, w sposób konieczny prowadzi umysł człowieka do Boga, opierając się właśnie na zasadzie przyczynowości. Jeśli człowiek ma prawo pytać o przyczynę na przykład ruchu wód oceanicznych (jako elementu), to także może pytać o przyczynę wszechświata (jako całości). Dlatego metafizyka jest tak zacięcie zwalczana przez ludzi negujących porządek nadprzyrodzony. Dlatego również w miejsce odchodzących nieuchronnie w zapomnienie fałszywych koncepcji filozoficznych wciąż powstają nowe, równie fałszywe filozoficzne teorie. W gruncie rzeczy wojna o kształt filozofii jest wojną o otwarcie lub zamknięcie rozumu ludzkiego na prawdę o istnieniu i najważniejszych przymiotach Boga. Pius X napisał (s. 16): „Przyjęcie fałszywej zasady filozoficznej musi prowadzić do podkopania wszystkiego – dlatego też odpieranie podobnych błędów nie będzie nigdy skuteczne, dopóki (...) błądzący nie wyjdą z bezpiecznych, jak im się wydaje, okopów swej krytyki na otwarte pole filozofii, po opuszczeniu którego wpadli w błędy”. Okopy krytyki to nic innego jak fałszywe teorie aspirujące pysznie do miana filozofii, a będące co najwyżej popisem erudycji. Tam gdzie rzeczywiście uprawia się filozofię „na otwartym polu”, czyli rzetelnie i konsekwentnie, ludzki intelekt prędzej czy później, ale nieuchronnie spotyka Absolut.
Św. Pius X wśród cech, jakie winny charakteryzować biskupa, wymienił „trwałą znajomość filozofii...” (s. 18). Dziś niejeden pasterz istotnie zna, ale nie filozofię klasyczną, lecz dokumenty ostatniego soboru – i to, jak często widać, raczej pobieżnie. To samo dzieje się w wielu (a może już – o zgrozo! – we wszystkich?) seminariach duchownych. Klerycy studiują, ale nie Sumę teologiczną, lecz konstytucje, dekrety i deklaracje Vaticanum II. Większość prac magisterskich z teologii ogranicza się do analizy nauczania posoborowego, ze szczególnym naciskiem na dokumenty Jana Pawła II...
W powyższej prezentacji przytoczyłem tylko wybrane wątki. W samej encyklice jest ich o wiele więcej. Każdy z nich ciekawy i pobudzający do refleksji. Kto więc zechce po tekst Iucunda sane sięgnąć, zostanie ubogacony nie tylko duchowo, ale także intelektualnie. Nasza wiara w wyniku lektury ulegnie wzmocnieniu, a my sami staniemy się mądrzejsi. To nie ulega żadnej wątpliwości, jeśli tylko solidnie przystąpimy do lektury. Skorzystajmy z okazji. Perły – dokumenty Magisterium Kościoła – mamy tak blisko, pod ręką. Wystarczy tylko sięgnąć. Sięgnijmy! Ω
Encyklika Iucunda sane jest do nabycia w księgarni internetowej Te Deum.
Przypisy
- ↑Cyt. za: H. Duran, Trucizna dla ludu, [w:] Zawsze wierni nr 53, s. 119.