Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
Ofiarowanie N.M.Panny [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2002 (49)

Małgorzata Mazurek

Klucz do Boga

Symbolika jest kluczem świętej teologii, mistyki i filozofii, poezji i estetyki, nauką o więzi łączącej Boga ze stworzeniem.

msgr Landriot

Bóg rozmawia z ludźmi przy pomocy symboli. Tylko w ten sposób umysł ludzki jest w stanie zbliżyć się do tajemnic Boga, który od początku świata realizuje swój plan względem stworzenia. Stwórca jest ojcem i nauczycielem ludzkości, surowym i wymagającym, ale przepełnionym miłością do swojego dzieła. Nie tylko uczynił On ziemię dla ludzi i nauczył pierwszych rodziców wykorzystywania jej bogactw, ale również nauczył ich, jak mają Go wielbić, w jaki sposób oddawać Mu cześć i chwałę. Tak jak ofiara Izaaka została skrupulatnie przedstawiona mu przez posłańca Bożego, jak Arkę Przymierza zbudowano w oparciu o szczegółowe instrukcje Boga przekazane Mojżeszowi, jak świątynia Jerozolimska odzwierciedlała Boskie wskazówki przekazane przez Stwórcę, tak samo budowa świątyni chrześcijańskiej nie zawiera żadnej przypadkowości, a jest – wynikającym z wcześniejszych przepisów Bożych – odzwierciedleniem Ładu i Harmonii. W budowie kościoła każdy najmniejszy nawet element posiada określony cel materialny, ale zarazem odzwierciedla symbolicznie tajemnice Boga. Tak było od wieków.

Współczesna architektura „sakralna” nie odzwierciedla już Bożego porządku, nie posiłkuje się świętymi symbolami. W czasach zaniku wiary umierają symbole, stają się nieczytelne dla tłumu zapatrzonych w siebie agnostyków. Dzisiejsze „świątynie” są obrazem chaosu i niechlujstwa duchowego tych, którzy je projektują. Są wprowadzeniem w życie postulatów rewolucji antykatolickiej, jaka dokonała się wewnątrz Kościoła w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, które zamieniły świątynie w miejsca zgromadzeń, liturgie w spotkanie wiernych, a kapłana w konferansjera. Dzisiejsi architekci budują nie tyle „tanie kościoły”, co brzydkie kościoły, będące realizacją antropocentrycznych zasad Vaticanum II i całkowitej swobody ekspresji artystycznej. Autor znakomitego dzieła Symbolika świątyni chrześcijańskiej (Kraków 1998) Jan Hani, którego praca oparła się na wieloletnich badaniach takich myślicieli jak R. Guenon, A. K. Coomaraswamy czy T. Burckhardt, związanych z nurtem tradycjonalizmu integralnego, pisał w kolejnym wstępie do swojej książki:

Sytuacja w sztuce religijnej, a w szczególności w architekturze, (...) daleka jest dzisiaj od jakiejkolwiek poprawy, a nawet wręcz pogorszyła się. Zjawisko to jest zresztą konsekwencją alarmującego kryzysu liturgii i teologii Kościoła zachodniego. Kryzys ten sięga czasów dawniejszych, ale ostatnimi laty sprawy zaszły tak daleko, że na naszych oczach nastąpił prawdziwy upadek. Popełnilibyśmy błąd próbując pomniejszyć znaczenie tego stanu rzeczy w odniesieniu do sztuki, ponieważ – jak to już mówiliśmy, a nigdy nie dość powtarzać – dziedzina sztuki jest uprzywilejowanym polem działalności wywrotowej, ponieważ dzieło sztuki jest szczególnie skutecznym środkiem oddziaływania w sferze duchowej – zarówno pozytywnego, jak negatywnego. Należy więc usilnie przypominać czym jest prawdziwa sztuka sakralna, zwłaszcza że zaczynają się, dzięki Bogu, tu i ówdzie pojawiać coraz wyraźniejsze oznaki oporu przeciw anarchii, daje się słyszeć naglące wezwanie do odkrywania dziedzictwa tradycji – podstawy i warunku odnowy.

Racją istnienia świątyni chrześcijańskiej jest sprawowana liturgia, rozumiana jako Ofiara składana Bogu przez ludzi. Z tego powodu cała symbolika świątyni wyraża prawdy teologiczne i kosmologiczne związane z Ofiarą. Hani ujmuje to w następujący sposób:

Liturgia i świątynia, która jest dla liturgii przeznaczona, wyrażają – każda na swój sposób – tę samą rzeczywistość: obecność Boga w świecie.

Opinia badacza posiada potwierdzenia w bogatej teologii katolickiej – św. Piotr Damian mawiał: „Kościół jest obrazem świata”. Centrum świata stanowi z punktu widzenia chrześcijaństwa Bóg, którego w świątyni symbolizuje ołtarz. W związku z tym, jako że kościół jest odzwierciedleniem kosmologicznej budowy świata, ołtarz stanowi jego centrum, do którego wszystko zmierza i skąd wszystko rozchodzi się w kierunku wiernych. Ołtarz – zdaniem Haniego – jest powodem istnienia świątyni i samą jej istotą, jest też największym przedmiotem w jej wnętrzu. Budowa ołtarza nie jest w żadnym stopniu przypadkowa, ale jest ściśle określona. Ołtarz musi być zbudowany, tak jak w przypadku ołtarzy mozaistycznych, hellenistycznych lub rzymskich, z poświęconego kamienia. Liturgię katolicką można odprawiać na zewnątrz kościoła, jednak do sprawowania Ofiary bezwzględnie potrzebny jest kamień ołtarzowy, który można umieścić np. w drewnianym ołtarzu, jednak nie do pomyślenia jest sprawowanie liturgii bez niego, na kamieniach, stołach lub kajakach...

Kulminacyjnym momentem katolickiej Ofiary Mszy jest transsubstancjacja, w czasie której następuje cudowne, rzeczywiste przemienienie chleba i wina w Ciało i Krew Pana Jezusa. Tak jak każdej niedzieli katolicy uczęszczający na tradycyjną Mszę św. uczestniczą realnie w drodze Jezusa Chrystusa na Kalwarię, tak kościół jako budowla jest realnym odzwierciedleniem ciała Zbawiciela. Sam Chrystus nazwał swoje ciało świątynią (J 2, 19–21). Średniowieczny teolog Honoriusz d’Autun w traktacie Zwierciadło Świata przyznając, że ciało ludzkie jest posiadającym w każdej cząstce celowość mikrokosmosem, pisze o świątyni jako o ciele Chrystusa: „prezbiterium przedstawia głowę Chrystusa, nawa główna – korpus, transept – ramiona, wielki ołtarz – serce, czyli centrum życia”. W zbliżony sposób opisuje budowę kościoła Durand de Mende.

Warto zwrócić uwagę na zapomniane już dzisiaj umiejscowienie ołtarza w średniowiecznych katedrach, gdzie „serce Chrystusa” znajdowało się w przecięciu ramion krzyża łacińskiego. Symbolika układu chrześcijańskiej świątyni nie ogranicza się jedynie do odzwierciedlenia ciała Jezusa Chrystusa, ale zarazem symbolizuje Jego człowieczeństwo zawarte w krzyżu, duszę każdego wiernego oraz mistyczną budowę kościoła Chrystusowego.

Świątynia chrześcijańska jest chrystocentryczna, wszystkie symbole zawarte w budownictwie sakralnym odnoszą się do Chrystusa. Zbawiciela Zmartwychwstałego od początków chrześcijaństwa utożsamiano z wschodzącym słońcem. Patrząc z tego punktu widzenia chrześcijaństwo wpisuje się w bogatą tradycję kultów solarnych, stąd symbolika solarna w kościołach została przejęta z tradycji pogańskiej. Bogate hymny chrześcijańskie opierają się na antycznych śpiewach greckich, pamiętających, jak pisze Claudel, jeszcze Klejstenesa czy Peryklesa. Zapomniane dzisiaj, ze względu na deklarowany utylitaryzm, orientowanie świątyni na wschód wiąże się również z bogatą symboliką solarną. Św. Augustyn pisał: „Kiedy wstajemy do modlitwy, zwracamy się ku wschodowi, miejscu, gdzie podnosi się słońce”. Sam Chrystus nazywany był m.in. przez świętego z Hippony i Orygenesa „słońcem sprawiedliwości” lub „Wschodem”, a na najstarszych wczesnochrześcijańskich freskach przedstawiano Go jako pędzącego słonecznym rydwanem po nieboskłonie. Wschód słońca symbolizował zwycięstwo Chrystusa nad ciemnościami i złem – pisze Hani.

Umieszczane w średniowiecznych katedrach witraże również posiadały bogatą symbolikę. Nie chodzi w tym przypadku o samą ich treść, ale o układ przestrzenny wewnątrz kościoła. Od północnej, najciemniejszej za dnia strony, umieszczano przedstawienia walki Chrystusa ze złem. Najsłoneczniejszym miejscem w czasie sprawowania liturgii (a sprawowano ją wyłącznie do południa!) była strona wschodnia, gdzie przykładowo w Sainte Chapelle1 umieszczono witraże przedstawiające Odkupienie. Południowa ściana przedstawiała tematykę ewangeliczną, zapowiadającą czasy ostateczne, natomiast usytuowana od zachodu rozeta związana była z treściami apokaliptycznymi, np. w Sainte Chapelle przedstawiała Miasto Boże. Jak widać, witraże opowiadały świętą historię świata, związaną z tajemnica Odkupienia.

Św. Tomasz z Akwinu rozwijał myśli związane z symboliką orientowania kościołów w kierunku wschodnim:

Stosowne jest, że do modlitwy zwracamy się ku wschodowi po pierwsze po to, żeby wskazać majestat Boga objawiający się w ruchu nieba, którego początek jest na wschodzie – po drugie dlatego, że raj ziemski istniał na wschodzie, a my usiłujemy do niego powrócić – po trzecie dlatego, że Chrystus, który jest światłem świata, została przez proroka Zachariasza nazwany Wschodem, a według Daniela „wzniósł się ponad wszystkie nieba na wschodzie” – po czwarte wreszcie dlatego, że stamtąd ostatniego dnia przyjdzie On, według słów ewangelii św. Mateusza: „Jak błyskawica pojawiająca się od wschodu i jaśniejąca aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego”.

Świątynia chrześcijańska jest – poprzez jej zorientowanie ku wschodowi – wpisana bezwzględnie w starożytne prawidła „świętej geografii”. Prezbiterium i ołtarz główny świątyni znajdowały się po stronie wschodniej, gdzie najobficiej padały promienie słońca i skąd rozlewały się szerokim strumieniem Łaski „Słońca Sprawiedliwości”. W kierunku tego światła rozchodzącego się od ołtarza zmierzał każdy wierny wstępujący do Domu Bożego. Natomiast po stronie zachodniej znajdowało się wyjście ze świątyni, ku któremu kierując się z wnętrza kościoła wierny zmierzał w kierunku chaosu, śmierci i ciemności świata profanum. Od najdawniejszych czasów tradycje religijne umieszczały krainę umarłych na zachodzie, poza widnokręgiem; w tym kierunku udał się Artur zmierzający na spotkanie umarłych oczekujących go w Avalonie. Oś sakralna wschód-zachód symbolizowała „drogę zbawienia” – jedyną, nieodwołalną, prostą, wiodącą w kierunku Chrystusa, w kierunku ołtarza. Poza tą drogą nie ma zbawienia. Symbolizowała również związek, ale i opozycję leżących po dwóch stronach tej osi światów – sacrum i profanum. Podział „stref wpływów” następował wewnątrz kościoła, odgradzał święte od świeckiego, ołtarz od wiernych. Jeszcze we wczesnośredniowiecznych kościołach na południu Europy ta „święta geografia” świątyni odgrywała potężna rolę. Tuż przed Przeistoczeniem Sancta sanctorum2 była zasłaniana znajdującymi się przy baldachimie nad ołtarzem kotarami, nawiązującymi do nakazanej Mojżeszowi zasłony w Świątyni Jerozolimskiej. Moment najświętszy zasłaniano przed wścibskimi oczami świeckich. Podział na dwa obszary podkreślał wspomniany już wspierający się na czterech kolumnach baldachim oraz stojące na filarach przegrody, przypominające dzisiejsze bizantyjskie ikonostasy, które na zachodzie zostały zastąpione przez skromne balaski.

* * *

Symbolika świątyni chrześcijańskiej jest znacznie bogatsza niż powyższe – szkicowe – przedstawienie, bazujące na pracy Jana Haniego. Już pobieżne zapoznanie się z tematyką ukazuje bogactwo symboli, ich wszechobecność w katolickiej sferze sacrum. W użyciu symboli w chrześcijańskim budownictwie sakralnym nie ma przypadkowości, wszystkie zastosowano celowo, by stanowiły dobrze skomponowany układ wzajemnych powiązań i relacji. Symbolika kościelna jest podporządkowana sprawowanej liturgii, nie w znaczeniu edukacyjnym, popularyzującym wiernym prawdy wiary, ale w znaczeniu o wiele głębszym, ukazującym Bożą Mądrość i planowość dzieła Bożego. Jest wreszcie chrystocentryczna, ukazuje bowiem związek świętej historii z Odkupieniem. W symbolice chrześcijańskiej nie było nigdy miejsca na antropocentryzm; jest ona całkowicie podporządkowana Bogu, stawia człowieka w prawidłowej relacji do Boga, umiejscawiając stworzenie jako zobowiązane do czczenia Stwórcy. Liczne symbole zostały przejęte z bogatej spuścizny cywilizacyjnej starożytnej Grecji, Rzymu oraz tradycji mozaistycznej, na której opiera się chrześcijaństwo. Można powiedzieć bez przesady, że Kościół katolicki jest jedynym legalnym spadkobiercą spuścizny cywilizacyjnej antyku.

Dzisiejsze budownictwo kościelne trudno nazwać sakralnym. Jest ono całkowicie zdesakralizowane, oddaje ubogiego ducha dzisiejszych czasów upadku cywilizacyjnego. Zaniechano orientacji świątyni w kierunku wschodnim, motywując to względami użyteczności i oszczędności miejsca. Posoborowi Hunowie zdewastowali ołtarze, w ich miejsce ustawiając – bezprecedensowe w historii – stoły... Coraz częściej w nowych kościołach brak jest kamieni ołtarzowych. Zniszczono bogatą symbolikę, zawartą w malarstwie ściennym chrześcijańskich świątyń i witrażach, które zdaniem dzisiejszych fundatorów „są za drogie”. Funkcjonalność i oszczędność – oto dwa demony, które zalęgły się w pobielonych ścianach dzisiejszych posoborowych świątyń. Jednak myliłby się ten, kto wierzyłby w prawdziwość tych „głosów skromności”, zważywszy na potężne wydatki, ponoszone przy budowie nowego sanktuarium w Licheniu czy, ostatnio tak popularnego, w Łagiewnikach pod Krakowem. Dzisiejsze kościoły są odbiciem pseudo-sacrum epoki „powatykańskiej”, charakteryzują dzisiejszego ducha ucieczki we wspólnotowość i społeczne zaangażowanie chrześcijan. Włoski publicysta Gwidon Ceronetti pisał: „Desakralizacja prowadzi ostatecznie tylko do destrukcji”. Grozi nam barbarzyństwo duchowe równie poważnie jak barbarzyństwo cywilizacyjne. Dzisiejsze kościoły „niewyżytych architektów” są, jak zauważył ktoś celnie, „opakowaniem na lud Boży”. Są jak puszki Coca-Coli i tak jak one spełniają swoją rolę tylko dopóty, dopóki są pełne. Puste nie nadają się do niczego.

* * *

W dawnej katedrze nigdy nie jest pusto. Nawet jeśli ludzie opuścili jej wnętrze, mieszka w niej Bóg. Ω

Przypisy

  1. Kościół paryski, ufundowany przez św. Ludwika.
  2. „Święte świętych”, centralne miejsce świątyni, w którym znajduje się ołtarz.