Dary „Władcy świata”
Metody działania Antychrysta
Przed trzema laty nakładem znanej firmy wydawniczej Herdera ukazał się we Fryburgu w Brysgawii ciekawy komentarz Antanasa Maceiny do książki myśliciela rosyjskiego, Włodzimierza Sołowiewa pt. Opowiadanie o Antychryście1. Autor tej książki, którego badania teologiczne doprowadziły do nawrócenia się na katolicyzm, pisał i działał w końcu XIX wieku. Autor komentarza postawił sobie za zadanie omówić Tajemnicę zła jako „Próbę teologii historycznej przeciwnika Chrystusa (Antychrysta) i jako komentarz do książki Sołowiewa”.
Stanowisko religijno-ideowe Sołowiewa w jego pismach nie jest, jak wiadomo, zbyt przejrzyste. Enciclopedia Cattolica określiła je jako gnostyckie. I w samej rzeczy już z komentarza Maceiny wynika, że mimo szczerych usiłowań Sołowiewa, by odpowiadać nauce Kościoła, jego pogląd na naturę zła i podstawową naturę bytu wskazuje na sugestie gnostyckie. Moc zła Sołowiew przecenia i w niektórych swych utworach przyznaje mu obiektywne istnienie w myśl nauki manicheizmu. Obok Boga uznaje istnienie „ducha świata”, jako osobnego principium kierującego jego rozwojem. W rozumowaniach swych stosuje metodę hegeliańską; tezy, antytezy i syntezy, zapożyczoną od gnozy. Na koniec w swej opowieści o Antychryście zestawia trzy wyznania chrześcijańskie: katolickie, protestanckie i prawosławne, uznając w zasadzie ich równorzędność.
Włodzimierz Sołowiew. |
Obok tych i innych jeszcze braków, o których wspomnimy, zarówno książka Sołowiewa, jak i komentarz do niej zawierają szereg ciekawych i niecodziennych myśli w odniesieniu do Antychrysta i metod jego działania w przeddzień końca świata.
Antychryst jest, zdaniem Sołowiewa, człowiekiem niezmiernie uzdolnionym. Wie, że jest Bóg, że na ziemi żył i działał Chrystus. Ale jego główną cechą jest egoizm i pycha. Siebie uważa za następcę Chrystusa i sądzi, że jest od Niego kimś wyższym. Stąd nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa. Nie wierzy, że Chrystus jest i żyje wśród ludzkości.
Spostrzeżenie, że największymi wrogami Boga nie są ateiści, lecz spirytualiści (zwolennicy różnego typu sekt gnostyckieh, od manicheizmu do satanizmu włącznie), którzy wiedząc o istnieniu Boga z Bogiem walczą – jest spostrzeżeniem godnym zanotowania. W pełni zrozumiał je w Polsce męczennik oświęcimski, o. Maksymilian Kolbe, który kazał się modlić do Niepokalanej za członków lóż.
Mniej ciekawe są spekulacje Sołowiewa i jego komentatora nad istotą samego Antychrysta, budowane na odwrotności cech Chrystusa i komentarzu do Objawienia św. Jana. Natomiast godna uwagi jest analiza sposobu i charakteru jego działania. Przede wszystkim jest rzeczą znamienną, iż działa on w swoim imieniu, gdy Chrystus oświadczył, że pełnił wolę Ojca, a każdy apostoł działa w imieniu Chrystusa.
Inna metoda działania – to zgoda na istnienie religii, ale z jednoczesnym pozbawieniem ich nadprzyrodzonego charakteru. Antychryst Sołowiewa zwołuje wielkie zgromadzenie, na którym zbiera katolików, prawosławnych i protestantów, każdemu z wyznań udzielając daru, który jego zdaniem jest czymś najdroższym dla danego wyznania. – Katolicy uzyskują zgodę, by papież odzyskał pełnię władzy, prawosławni – muzeum archeologii chrześcijańskiej, protestanci – instytut dla wolnych badań biblijnych. W zamian za to „Władca świata”, „Cesarz Rzymski” – każe się... kochać.
Istota podstępu tkwi w kłamstwie, które te dary kryją. Dla chrześcijan bowiem największym dobrem nie jest władza papieska, przeszłość chrześcijaństwa czy badania nad nim, lecz żywy Chrystus, o którym Antychryst nie wspomina ani słowem. Podstęp poznaje w powieści głowa kościoła prawosławnego i papież. Obaj zostają na miejscu zabici. Kłamliwe dobrodziejstwa kryją – przymus.
Prawdziwa miłość chrześcijańska ma bowiem źródło w Chrystusie. Istnieje dla Chrystusa. Antychryst jest uzurpatorem. Chce, by go słuchać i kochać dla niego samego.
Nowe konklawe
[…] Po dworskim obiedzie zwołano wszystkich uczestników soboru do ogromnej sali tronowej (w pobliżu domniemanego miejsca, gdzie stał tron Salomona). Tu – zwracając się do przedstawicieli hierarchii katolickiej – oznajmił cesarz (tj. Antychryst – przyp. red. Zawsze Wierni), że dobro Kościoła oczywiście wymaga natychmiastowego wyboru godnego następcy apostoła Piotra, że w obecnych okolicznościach powinien się dokonać wybór sposobem uproszczonym. Obecność cesarza, głowy i przedstawiciela całego świata chrześcijańskiego, wynagradzała dostatecznie opuszczenie formalności obrzędowych. W imieniu wszystkich chrześcijan zalecał Świętemu Kolegium wybór swego przyjaciela i najmilszego brata Apolloniusza, ażeby ścisły węzeł między nimi istniejący uczynił trwałym i niezniszczalnym zjednoczenie Kościoła i państwa dla wspólnego dobra wszystkich.
¦więte Kolegium udało się do osobnego pokoju aby odbyć konklawe; w półtorej godziny potem wróciło z nowym papieżem – Apolloniuszem.
W czasie, kiedy odbywały się wybory, zachęcał cesarz ze słodyczą, mądrością i wymową przedstawicieli protestantów i prawosławnych, aby zaniechali raz na zawsze starych kłótni wobec nowej i wielkiej ery w dziejach chrześcijaństwa. Dał też swoje słowo na to, że Apolloniusz będzie umiał na zawsze usunąć wszystkie dziejowe nadużycia władzy papieskiej.
Przekonani tym przemówieniem przedstawiciele prawosławia i protestantyzmu spisali akt zjednoczenia Kościołów.
Gdy Apolloniusz i kardynałowie ukazali się wśród radosnych okrzyków całego zgromadzenia, biskup grecki i pastor ewangelicki przedstawili swój dokument. Accipio et approbo et laetificatur cor meum („Zgadzam się i zatwierdzam i rozradowane jest serce moje” – przyp. red. Zawsze Wierni) – rzekł Apolloniusz, podpisując akt zjednoczenia. „Jestem prawdziwym prawosławnym i prawdziwym ewangelikiem, tak jak jestem prawdziwym katolikiem” – dodał, zamieniając przyjacielski pocałunek z Grekiem i Niemcem.
Włodzimierz Sołowiew, Krótka opowieść o Antychryście, z języka rosyjskiego tłumaczył, wstępem i przypisami opatrzył Ludwik Posadzy, [w:] Trójgłos o Antychryście, Poznań 1996, s. 80.
Antychryst chce zniszczyć samą ideę Boga w sercach i umysłach ludzi. Pierwszym krokiem do tego jest stworzenie świątyni dla wszystkich kultów i wszystkich religii łącznie. Jak wiadomo, religie i kulty stoją na różnym stopniu rozwoju i przeczą sobie wzajemnie. Ten, kto uznaje wszystkie, właściwie nie uznaje żadnego. Takie stanowisko wobec religii, wobec prawdy religijnej, dowodzi tylko głębokiej obojętności wobec Boga. Uznając wszystkie sprzeczne „prawdy” nie uznaje się żadnej. Zaciera to w człowieku jasne pojęcie idei Boga. Zaciera kontakt osobisty z Bogiem. Przygotowuje w duszy głęboką obojętność wobec Boga.
Jest rzeczą znamienną, że właśnie taką metodę stosują współczesne kierunki teozoficzne, antropozoficzne itp. Technika ich jest identyczna. Głosząc zasadę „równości” wszystkich religii, albo każąc czcić jednocześnie Buddę, Chrystusa i Mahometa, nie tylko uderzają bezpośrednio w naukę o bóstwie Zbawiciela, ale obniżają cześć religijną w ogóle, burzą osobisty stosunek człowieka z Bogiem, stwarzają uczucie czczości i nudy. Komentator książki Sołowiewa zwraca słusznie uwagę na to, że masowa forma w ten sposób zrodzonej apostazji nie jest wrogością wobec Boga, nie jest walką z Bogiem, nie jest „anty-teizmem”, ale jest całkowitym zapomnieniem o Bogu, jest obojętnością wobec Boga, zapoznaniem Boga. Zniszczenie samej idei Boga jest celem Antychrysta.
W ciekawy sposób wykazuje Maceina, jak państwo Antychrysta przyjmuje pozory Kościoła. Antychryst Sołowiewa pisze dzieło, uznane za najwyższy szczyt wiedzy ludzkiej, poświęcone „dobrobytowi świata”. Jest to jak gdyby „ewangelia doczesności”, nauka o życiu doczesnym z całkowitym zapoznaniem życia przyszłego. Nauka wyłącznie dla człowieka-masy z całkowitym zapoznaniem personalizmu, osobowości pojedynczego człowieka. Dzieło Antychrysta zmierza do tego, by człowieka skłonić do zadowolenia się swym obecnym życiem doczesnym. Natomiast, mówi Sołowiew, do istoty człowieka należy dążenie do wyjścia poza swoje obecne możliwości, do przerośnięcia samego siebie, pęd do doskonałości – nakazany przez Chrystusa, natomiast, podstępna nauka Antychrysta ma zamknąć człowieka w warunkach psychofizycznych przeciętności i powoli pozbawić człowieczeństwa. Ta szatańska ewangelia głosi hasła Chrystusowe, ale odwraca je w przewrotny sposób. Chrystus nakazuje miłować Boga i bliźniego. Miłość ta ma być ofiarna, włącznie do poświęcenia życia. Natomiast Antychryst kupuje miłość do siebie w zamian za dary udzielone człowiekowi – sytość dobrobytu i rozrywki. Oczywiście, uczucie takie nie jest miłością chrześcijańską. Dary tego typu nudzą się wkrótce. Uczucie takiej miłości gaśnie. I wtedy „władca tego świata” stosuje gwałt i przymus. Miłość ze strachu, miłość zewnętrzna, połączona z nienawiścią w sercu, staje się udziałem społeczeństwa.
To samo dzieje się z ewangelicznym nakazem jedności. Chrystus w życiu doczesnym przyniósł „nie pokój, ale miecz”. Wysokie wymagania moralne Jego wyznawców i ich działalność apostolska wzbudziły i wzbudzają sprzeciw i walkę. Jedność pełna jest tylko w Chrystusie. Jego wyznawcy stanowią „Mistyczne Ciało Chrystusowe”. Są złączeni nadprzyrodzoną miłością dzięki łasce Bożej. Jedność Antychrysta jest jednością jedynie zewnętrzną, narzuconą. Narzucone zaś współżycie, stwierdza słusznie autor książki, jest właściwie zniszczeniem współżycia.
Szatan jest „ojcem kłamstwa”, Antychryst jest mistrzem kłamstwa. Obok maski miłości zmusza swych poddanych do nakładania maski przyjaźni. Co więcej, w walce zajadłej z Chrystusem stara się zjednać ludzi dobrobytem. Antychryst wie, że Bóg jest. Ludzie mają o Nim zapomnieć przez swobodne korzystanie z dóbr ziemskich. W książce Sołowiewa Antychryst rozwiązuje zagadnienie społeczne i zaspokaja obficie potrzeby ubogich bez naruszenia majętności bogatych. Czyni to jednak w sposób, który ma charakter doraźny. Kiedy okaże się brak, zastosuje siłę. Na razie sprawi, że ludzkość zapomni o chrześcijańskim wyrzeczeniu się dóbr doczesnych i o radzie ewangelicznej ubóstwa.
Ostatnim środkiem działania Antychrysta jest zapewnienie tak opanowanym ludziom rozrywki. U Sołowiewa ma to charakter symboliczny. Najbliższym współpracownikiem Antychrysta jest mag Apolloniusz. Jest to postać, którą w pierwszych wiekach chrześcijaństwa poganie chcieli przeciwstawiać Chrystusowi, tworząc koło jej osoby liczne legendy. Jak wiadomo, magia była i jest uprawiana w kołach gnostyckich. W ten sposób Sołowiew dyskretnie wskazuje na ideologię i naukę wyższych kręgów okultystycznych. Ów Apolloniusz na wielkiej uroczystości, urządzonej przez Antychrysta, bawi lud przez wywoływanie barwnych wizji itp.
Mniej ciekawy od analizy istoty działania Antychrysta jest przebieg zdarzeń przy końcu świata w postaci, w jakiej opisuje go Sołowiew. Komentując w swoisty sposób Apokalipsę, maluje tragiczny obraz masowego odstępstwa od wiary, niemal pełnego panowania czarta na ziemi itd. Te ponure obrazy są zdecydowanie sprzeczne z tryumfalnym optymizmem Kościoła. Optymizm ten ma źródło m.in. w zdarzeniach, które były Sołowiewowi współczesne, o których wiedział, ale których nie rozumiał. Są to objawienia Serca Pana Jezusa i Niepokalanej. Są one wskazaniem, że ani jednostki, ani ludzkość nie są samotne w obliczu zła. Jest rzeczą uderzającą, że ani Sołowiew, ani jego komentator, biegli w teologii, nie wspomnieli o roli Maryi, której powołaniem jest „starcie głowy węża” stopą swego Dziecięcia i które Ona spełnia nieustannie. W sumie – omawiana książka, ciekawa dzięki wielu trafnym i nie banalnym spostrzeżeniom – działa „demobilizująco”. Teza o nieuchronnym zwycięstwie królestwa zła, które przemoże jedynie interwencja nadprzyrodzona bez udziału ludzi, odbija jak gdyby tołstojowskiego ducha i jego naukę o „nieprzeciwstawianiu się złu” – tak obcą duchowi Ewangelii. Ω
Artykuł ukazał się w „Ateneum Kapłańskim”, z. 1–3, styczeń–czerwiec 1959, s. 465–467, pod tytułem Drogi i bezdroża eschatologii zachodniej.
Przypisy
- ↑Polski przekład Krótkiej opowieści o Antychryście ukazał się w Trójgłosie o Antychryście (Reinhard Raffalt, bp Ryszard Williamson, Włodzimierz Sołowiew), Poznań 1996 – przyp. red. Zawsze wierni.