Tradycja i Rzym. Gwałtowna opozycja modernistów
Najnowsze fakty
Wściekłość biskupów francuskich
Jerome Bourdon we francuskim czasopiśmie „Rivarol” z 6 kwietnia 2001 napisał: „To było do przewidzenia: episkopat francuski szaleje, jak już szalał w 1988 r. podczas negocjacji pomiędzy arcybiskupem Lefebvre a kardynałem Ratzingerem”. 21 marca czasopismo „La Croix” poświęciło w całości dwie strony negocjacjom, w artykule zatytułowanym Rzym – lefebryści: dialog wznowiony, wyniki niepewne. Opublikowało także wywiad z kardynałem Billé, arcybiskupem Lyonu, przewodniczącym konferencji episkopatu Francji i niedawno dokooptowanym do komisji Ecclesia Dei, który jasno określił, że warunkiem wstępnym porozumienia byłaby „akceptacja przez Bractwo wszystkich Soborów Ekumenicznych, łącznie z Vaticanum II”, czego wierni abp. Lefebvre nie przyjęliby. W „La Croix” z 27 marca kardynał Eyt, arcybiskup Bordeaux, zadeklarował: „Jest wśród nas wielu, który widzą w tej drodze [pojednania] więcej przeszkód niż możliwości [porozumienia]”.
Kard. Louis-Marie Billé, arcybiskup Lyuonu. |
Czasopismo „Le Monde” z 24 marca również zaniepokoiło się ewentualnymi koncesjami, jakich Watykan mógłby poczynić na rzecz „integrystów”, którzy nigdy nie złożyli broni w swej walce z Soborem Watykańskim II, nowoczesną liturgią oraz dialogiem międzyreligijnym z innymi wyznaniami chrześcijańskimi lub niechrześcijańskimi, w który szczególnie zaangażował się Jan Paweł II.
Z nuncjatury nadeszły pogłoski, że 65 biskupów Francji napisało do Rzymu list w sprawie Bractwa Św. Piusa X, oświadczając, że w razie amnestii dla Bractwa „wstąpią na drogę nieposłuszeństwa”. (Agencja Prasowa D.I.C.I., 7 kwietnia 2001)
Opis wywiadu kardynała Mediny z 10 marca 2001 we francuskim czasopiśmie „Présent”:
Kardynał trzy razy w swoim wywiadzie na temat Tradycji powtarza: „Jest to kwestia wrażliwości”. Rozumiemy: prześladowanie, którego tradycjonaliści byli ofiarą przez 30 lat, jest jedynie problemem „wrażliwości”. Zostali wypędzeni ze świątyń, byli marginalizowani na tysiące sposobów, jest to jednak tylko kwestia „wrażliwości”!
Jako rozwiązanie, kardynał oficjalnie proponuje Bractwu Św. Piusa X te same przywileje, które zostały zaoferowane Bractwu Św. Piotra 12 lat temu. „Przywileje, których papież wtedy udzielił, były ogromne. Myślę, że jest on gotów zawsze ich udzielać”. Ogromne przywileje, uzyskane przez Bractwo Św. Piotra? Jeśli byłyby one tak ogromne, to wtedy chyba nie byłoby już nikogo w Bractwie Św. Piusa X, a kryzys zostałby zażegnany. Tak jednak wcale nie jest. Cóż więc znaczą te „ogromne przywileje”, o których mówi kardynał Medina? Jeśli słyszymy dziś o ogromnych trudnościach, które są udziałem Bractwa Św. Piotra, to czy słowa kardynała znaczą, że trzeba, abyśmy i my doświadczyli z kolei takich trudności? Niezgoda, podejrzenia oraz ośmieszanie, których doświadczają wewnątrz struktur Kościoła – czy trzeba, abyśmy i my je poznali?
Taka jednak jest propozycja kardynała Mediny (a więc Sekretariatu Stanu, któremu kardynał podlega) z 10 marca 2001: nie ma mowy o tym, żeby proponować tradycjonalistom z Bractwa Św. Piusa X nic ponad to, co otrzymało Bractwo Św. Piotra. Niech ci pierwsi czują się szczęśliwi, że raczono im ponownie zaoferować propozycje, które odrzucili w 1988 r.
Kard. Jorge Arturo Medina Estevez. |
Niewątpliwie nie takie jest dziś stanowisko samego papieża, który zdaje się żywić cień przychylności dla naszych starań o powrót Tradycji. Lecz wiemy, że w tym wywiadzie, jak i przy wielu innych okazjach, kardynał Medina reprezentuje Sekretariat Stanu z kardynałami Sodano, Noe etc. Dlatego jego zdanie pozostaje rozstrzygające, ponieważ implikuje albo przypomina całą politykę, która – moim zdaniem – nie zestarzała się. Nie ma powodów, by myśleć, że administracja watykańska wycofa się z powtarzanych wielokroć deklaracji, np. tej z 11 czerwca i tej z 3 lipca 1999 r., podpisanych właśnie przez kard. Medinę. Nie ma powodu, by twierdzić, że zasadnicza pozycja, wyrażona w tych dwóch dokumentach, zmieniła się. Jaka to pozycja? W niektórych okolicznościach można zezwolić na tradycyjną Mszę św., ale Novus Ordo jest jedynym rytem liturgicznym, obowiązującym w Kościele Rzymskim. Jest jeszcze mniej powodów, aby wierzyć w zmianę postawy Watykanu, skoro obserwujemy te same zasadnicze tendencje, ten sam system myślenia w obecnym wywiadzie: z jednej strony Sekretariat Stanu bezwzględnie odmawia postawienia problemu Novus Ordo Missae na płaszczyźnie doktrynalnej (jest to przecież kwestia wrażliwości, tzn. kwestia zastosowania do obecnej epoki, albo kwestia wrażliwości wobec ekscesów, które również były związane z przesadzoną wrażliwością szalejących progresistów). Z drugiej strony zachowanie tradycjonalistów, którzy bronią tradycyjnej Mszy św. z powodów doktrynalnych, jest a priori godne potępienia.
Aby potwierdzić taki styl myślenia, przytoczmy fragment wywiadu: „Dlaczego papież nigdy nie odprawia Mszy św. według starego rytu?”. Kard. Medina:
Jest to kwestia przyzwyczajenia. Papież odprawia tylko według obecnie obowiązującego rytu. Myślę, że Ojciec Święty został wyświęcony wg starego rytu, i – w konsekwencji – dobrze go zna. Może też, wobec pewnych zarzutów postawionych nowemu rytowi, Papież chce pokazać, iż jest on ortodoksyjny.
Najpierw uderza w tej odpowiedzi nieobecność jakiejkolwiek troski doktrynalnej co do nowego obrządku Mszy: jest on jedynym obowiązującym, odprawianie go jest po prostu przyzwyczajeniem. A więc mówić o Nowej Mszy, chwalić jej zasługi – to dla kardynała byłoby już wstąpieniem na śliski teren, ponieważ wszystkie „zasługi” Nowej Mszy leżą w soborowej doktrynie o wolności religijnej i demokracji w Kościele. Skoro kardynał nie chce się narażać na krytykę w tak ważnej materii, najprościej jest mówić o przyzwyczajeniu – domyślnie: nie należy więcej na ten temat pytać! Drugi aspekt tej pozycji: jest a priori niedopuszczalne, żeby tradycjonaliści kwestionowali ortodoksyjność nowego obrządku. Rzeczywiście, trudno z takim ujęciem sprawy dyskutować... Jest więc tylko jeden sposób na kardynała: zmusić go, aby wysłuchał naszych racji, wstępując na płaszczyznę doktrynalną. Trzeba w świetle nauczania Kościoła postawić problemy związane z kryzysem w Kościele, inaczej taktycy Watykanu będą wygrywać raz po raz. (oprac. ks. Guillaume de Tanouarn, FSSPX)
Dykasterie Watykanu
22 marca miało miejsce spotkanie przewodniczących dykasterii Kurii Rzymskiej w obecności Papieża. Tego typu spotkania odbywają się zasadniczo cztery razy do roku. Sprawozdawca przedstawia na nich sprawę albo sprawy do omówienia, potem każdy z obecnych wyraża swoją opinię. Postanowień nie ma. Podczas ostatniego spotkania głównym punktem obrad była sprawa Bractwa Św. Piusa X. Rezultat jest jednoznaczny: większość kardynałów jest przeciwna udzieleniu „zezwolenia” na swobodne odprawianie tradycyjnej Mszy św. Co do statusu kanonicznego dla Bractwa: większość była za, jednak „iuxta modum” (‘pod pewnymi warunkami’). Wśród zdecydowanych przeciwników wymienione były nazwiska kardynałów Kaspera (od niedawna przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan) i Pompeddy (prefekta Sygnatury Apostolskiej).
Wywiad kard. Ratzingera
Z okazji prezentacji swej ostatniej książki, kardynał Ratzinger udzielił wywiadu, który ukazał się 3 kwietnia 2001 we włoskim czasopiśmie „Il Giornale”. Z wywiadu jasno wynika, że „kontakty z Bractwem”, jak je pojmował kardynał Castrillon, zostały zerwane, a teza „powtarzania się historii Bractwa Św. Piotra” zdaje się potwierdzać.
Il Giornale: – Następcy arcybiskupa Lefebvre nie zaakceptowali posoborowej reformy liturgicznej. Czy to prawda, że ta mini-schizma mogłaby się dziś kończyć?
Kard. Ratzinger: Pragnę tego, mam taką nadzieję i modlę się, żeby ta rana się zagoiła.
Il Giornale: – Czy rozwiązanie jest bliskie?
Kard. Ratzinger: Droga jest jeszcze długa. Muszę powiedzieć, że nastąpiło poważne zaostrzenie postaw w ruchu lefebrystycznym; zauważam, że są oni zamknięci w sobie, a to czyni proces pojednania problematyczny, przynajmniej na krótką metę.
Il Giornale: – A jednak porozumienie wydawało się bliskie...
Kard. Ratzinger: Nie wystarczy działalność dyplomatyczna; potrzebna jest droga duchowa, aby uleczyć pęknięcie. Musimy robić, co możliwe, aby przyciągnąć naszych braci i siostry, aby przywrócić ich zaufanie, którego już nie mają. Wewnątrz Kościoła złamanie uzdrowi się lepiej; jeśli konfrontacja odbywa się zewnątrz, jest zagrożenie, że dystans powiększy się.
Il Giornale: – Co muszą zrobić lefebryści, aby zbliżyć się do Stolicy Apostolskiej?
Kard. Ratzinger: Uznać, że odnowiona liturgia Soboru jest zawsze tą samą liturgią Kościoła, a nie czymś innym. Uznać, że Kościół odnowiony na Soborze nie jest innym Kościołem, lecz zawsze tym samym Kościołem, który żyje i rozwija się.
Il Giornale: – Co my możemy robić, aby zbliżyć się do nich?
Kard. Ratzinger: Musimy uznać, że odprawiając tradycyjną liturgię św. Piusa V zawsze pozostają we wspólnej tradycji kościelnej. Musimy być wielkoduszni, aby pozwolić, żeby wspólna tradycja chrześcijańska wyrażała się w różnych formach rytualnych. Jest to trudna droga pojednania, jak to się często zdarza w konflikcie rodzinnym. Powinniśmy jako pierwsi rozpocząć proces pojednania.
Wierni Ecclesia Dei
Do listopada 2000 roku w kościele Notre-Dame des Armées nigdy nie odprawiano Novus Ordo Missae. Na skutek nowego rozporządzenia, dotyczącego Bractwa Św. Piotra, miejscowy biskup zmusił kapłanów Bractwa – na znak jedności z nim jako miejscowym pasterzem – do odprawiania Novus Ordo w tej świątyni.
W „Biuletin de Saint Mayol”, nr 3, kwiecień 2001 (http://saintmayol.free.fr/) wierni kościoła Notre-Dame des Armées w Wersalu napisali w imieniu wszystkich katolików związanych z ruchem Ecclesia Dei deklarację, w której przypominają, że po święceniach biskupich dokonanych przez abp. Lefebvre ich tradycyjna parafia przyłączyła się do ruchu Ecclesia Dei, mając nadzieję, że gwarancje, które wtedy otrzymała od Watykanu, zostaną wiernie zachowane, a przez to korzyści dla apostolatu Tradycji będą ogromne.
12 lat później zasmucający kryzys, który wstrząsnął parafią Notre-Dame des Armées i który zmusił nas do obecnej analizy, ujawnia dwuznaczność wprowadzoną w 1988 roku poprzez motu proprio Ecclesia Dei.
Trzeba było wówczas, pod pretekstem uzyskania tolerancji dla rytu trydenckiego, zapomnieć o wszystkim oraz powstrzymać się od wszelkiej krytyki. Wyrażenie najsłabszej bodaj nieufności wobec działań albo słów hierarchów stało się niemożliwe – taka była cena „uznania”. Gros parafian, chcąc nie chcąc, podporządkowało się temu. Skoro dostali „swoją Mszę”, zrezygnowali z krytyki. Jednak na poziomie intelektualnym, filozoficznym, religijnym, psychologicznym wreszcie – nie mogli się zmienić w ciągu kilku tygodni. Tym, co mogło się zmienić, było ich zewnętrzne zachowanie. A więc na zewnątrz milczenie, bo taka jest cena do zapłacenia za Mszę; wewnątrz jednak dalej przetrwała myśl o uchybieniach hierarchii i upadku autorytetu.
Hierarchia, która poróżniła ruch Tradycji, w pierwszym momencie mogła czuć zadowolenie z tego pozornego podporządkowania się wiernych. Ponieważ jednak nie może dać się wyprowadzić w pole, musi się zabezpieczyć, musi wymagać od wiernych bardziej pozytywnego stosunku do oficjalnego nauczania, przywiązania bardziej realnego do osoby i działalności miejscowego biskupa.
Co powiedziałby autorytet parafianom Notre-Dame des Armées, gdyby mówił do nich szczerze? Łatwo sobie wyobrazić: „Dostaliście waszą Mszę. Jesteście zadowoleni. Jesteście dobrymi katolikami, poddanymi waszemu biskupowi. Zgadzacie się, jak to powinno być, ze wszystkimi jego decyzjami bez wyjątku i bez rezerwy. Novus Ordo jest Mszą prawie całości Kościoła, jest odprawiana przez Papieża i biskupów całego świata. Nie wolno więc wam krytykować jej albo wyrażać najmniejszej choćby rezerwy. Wolicie starą Mszę, damy wam ją, pod warunkiem jednak, że zaakceptujecie również nową. Stara Msza nie jest w niczym lepsza od nowej. Twierdzić coś takiego byłoby odejściem od jedności z Kościołem i z waszym biskupem. Wasi księża muszą również odprawiać nową Mszę, koncelebrować z biskupem miejscowym etc.”. Sytuacja wyjaśnia się więc w swojej okrutnej i nagiej logice: całkowite podporządkowanie autorytetowi w ramach Ecclesia Dei pociąga za sobą konieczność przyjęcie birytualizmu... Dlaczego więc walczyliśmy podczas 30 lat, aby zachować Tradycyjną Mszę św., jeśli naprawdę nie ma ona żadnej szczególnej zasługi lub – powiedzmy otwarcie – wyższości nad nową? W takim wypadku walka byłaby niezrozumiała i niewytłumaczalna.
Łatwo sobie wyobrazić, że sam birytualizm jest tylko etapem. Jeśli obydwa ryty są na tym samym poziomie, dlaczego stary ma dalej istnieć, skoro autorytet, papież i biskupi wolą nowy ryt, a należy być im wierny we wszystkich dziedzinach?
Można więcej krótko podsumować sytuację:
- uzyskać zgodę na tradycyjną Mszę, potrzebne jest całkowite podporządkowanie się hierarchii.
- Całkowite podporządkowanie się prowadzi do zrelatywizowania zasług tradycyjnej Mszy św., a na dłuższą metę – do jej zaniku.
Wypada więc zastanowić się nad następnym punktem: w jaki sposób tekst (motu proprio Ecclesia Dei), który przedstawia się jako ochronę tradycyjnej Mszy i przywiązanych do niej wiernych, może się przekształcić w rzeczywistości w straszliwą broń przeciw tej Mszy i przeciw wiernym, w pewien sposób bardziej straszliwą niż frontalny atak? Widać, że teksty pisane mają znaczenie tylko o tyle, o ile prawi są ci, którzy je piszą, a uczciwi ci, którzy je stosują.
Kryzys pokazuje nam w sposób jasny, że sama walka o tradycyjną Mszę św. nie jest wszystkim... Nie może być ona oddzielona od walki o tryumf prawdy we wszystkich dziedzinach. A walka ta, choć nieprzyjemna dla katolików wiernych Tradycji wiecznego Kościoła, zobowiązuje nas do denuncjowania błędów i niedostatków doktrynalnych, nawet pochodzących od samych biskupów.
Na tym polu ruin pełnia naszego katolickiego życia jest śmiertelnie zagrożona. Aby mogło ono przetrwać, potrzebne nam są dwa połączone lekarstwa: Msza Tradycyjna oraz nauczanie anty-modernistyczne. Autorytet, które zezwala na jedno, ale nie udziela drugiego, zamyka katolików Ecclesia Dei w sprzeczności niemożliwej do pogodzenia. Kryzys parafii Notre-Dame des Armées, jakże smutny dla nas, ma przynajmniej jedną zasługę: wydobywa na jaw tę sprzeczność. Ω
13 kwietnia, tj. w Wielki Piątek, kard. Castrillon telefonicznie przekazał odpowiedź na warunki Bractwa. Pierwszy warunek, dotyczący Mszy św., został odrzucony, ponieważ zbyt duża liczba kardynałów i biskupów sprzeciwiła się udzieleniu takiego zezwolenia. 24 kwietnia zebrała się Rada Generalna Bractwa Św. Piusa X; z ubolewaniem przyjęła wiadomość kardynała oraz wyraziła chęć dalszych kontaktów i dyskusji doktrynalnych.