Rzym i Bractwo – pierwsze oceny
W drugiej połowie Roku Jubileuszowego Stolica Apostolska w osobie kardynała Castrillona Hoyosa w sposób nagły i nieoczekiwany zwróciła się do Bractwa z propozycją porozumienia. Ogólne linie zostały określone: niezależność Bractwa oraz innych zgromadzeń zakonnych Tradycji od biskupów miejscowych, udzielenie jurysdykcji zwyczajnej nad wiernymi Tradycji, uznanie prawowitości biskupów Tradycji.
Przed właściwym rozpoczęciem dyskusji domagaliśmy się od Watykanu spełnienia dwóch warunków wstępnych: po pierwsze, Rzym powinien dać każdemu kapłanowi na świecie możliwość celebrowania Mszy św. trydenckiej poprzez deklarację, że owa Msza nigdy nie została zniesiona: że jest prawowita. Po drugie, Rzym musi wycofać dekret ekskomuniki nałożonej na biskupów Bractwa. Poniżej podamy powody wysunięcia tych dwóch punktów.
Wydaje się, że Rzym nie widzi problemu z dopełnieniem drugiego warunku, jednak waha się przy pierwszym; ustępuje przed wynikającymi z niego problemami i wzburzeniem w świecie posoborowym. Aby ich uniknąć, proponuje rozwiązanie identyczne z tym, które miało miejsce na początku istnienia komisji Ecclesia Dei w 1988 roku: każdy kapłan mógłby prosić komisję o zezwolenie na odprawianie Mszy tradycyjnej, coś w rodzaju Ecclesia Dei 2. Jest jasne, że my nie możemy tego uważać za wypełnienie pierwszego warunku, którego się domagaliśmy. Aby to zrozumieć wystarczy rozważyć, w jaki sposób owe pozwolenie na odprawianie tradycyjnej Mszy św. w ramach Ecclesia Dei jest stosowane obecnie.
Dlatego, mimo propozycji „nie do odrzucenia” ze strony Rzymu, zdecydowaliśmy się na jakiś czas zawiesić dyskusje. Rzeczywiście, kilka powodów dyktuje nam ten odwrót; całość faktów, jak i początki pertraktacji wymagają komentarzy na różnych poziomach, tzn.: 1° stanowisko Rzymu; 2° dlaczego domagamy się tych gwarancji; 3° nasze stanowisko.
1° Stanowisko Rzymu
Dlaczego Rzym chce się z nami dzisiaj porozumieć? Czy trzeba koniecznie dopatrywać się w tym geście złych intencji? Tłumaczenia mogą być rozmaite, chyba najbardziej prawdopodobnym jest ekumeniczna wizja Papieża, który podczas całego swego pontyfikatu szukał „jedności”. Jednak spór z naszym Bractwem z jednej strony zagraża jego zakrojonym na wielką skalę projektom ekumenicznym, czyniąc je niewiarygodnymi, a z drugiej spór ten stał się bolesnym cierniem w posoborowej pięcie. Niektórzy myślą, że wytłumaczeniem tego gestu mógłby być wyrzut sumienia Papieża, który zbliża się do końca swego pontyfikatu. Inni sugerują, że chodzi o gest dyplomatyczny: Kuria chciałaby zaoszczędzić przyszłemu papieżowi konieczności borykania się z tym problemem. Jeszcze inni sądzą, że po „uregulowaniu” sprawy Bractwa Św. Piotra, Rzym będzie chciał teraz zamknąć sprawę Bractwa Św. Piusa X. Trzeba jeszcze dodać inne wytłumaczenie: przerażeni obecną klęską, niektórzy hierarchowie próbują w nas ujrzeć siłę zdolną zrównoważyć tendencje progresywne w Kościele. Prawdziwa odpowiedź jest prawdopodobnie wypadkową różnych wyżej podanych tłumaczeń.
Intencja naszych rzymskich interlokutorów odgrywa ważną rolę w analizie obecnej sytuacji; jednak to nie wystarcza, bo przecież jeszcze nie wiemy, czy jest to działanie w dobrej wierze. Co więcej, nawet zbadanie intencji rozmówców jeszcze nie wystarczy, aby odpowiedzieć na pytanie o sens dyskusji z Rzymem; musimy oprzeć się na obiektywnych przesłankach, na bazie faktów: jaką linię Rzym przyjmuje od ponad 30 lat? Czy widać jakieś zmiany w tej orientacji? Czy proponowane nam rozwiązanie wpisze się w tę orientację? Czy pozwoli nam ono istnieć, czy odpowiada naszym oczekiwaniom? Bo – rzecz jasna – nie mamy najmniejszego zamiaru zmieniać czegokolwiek w Tradycji, we Mszy świętej, w świętej doktrynie.
Co do ogólnej orientacji, to nie widzimy żadnego czynu lub dokumentu, który mógłby wskazywać na zmianę orientacji Rzymu. Wręcz przeciwnie, Rok Jubileuszowy uwieńczył program przewidziany i już od ponad sześciu lat wprowadzany w życie przez papieża Jana Pawła II: obłędny ekumenizm, nad którym ubolewaliśmy, i któremu wielokrotnie się przeciwstawialiśmy. Przeprosiny, dzień ekumenicznych „świadków wiary”, beatyfikacja Jana XXIII – oto jego najjaskrawsze przykłady; wyrażają one poglądy Papieża i unaoczniają ich niezmienność, która trwa pomimo jego choroby. Aby usprawiedliwić te czyny, zawsze następuje odwołanie do Soboru Watykańskiego II i jego ducha. W teraźniejszym okresie tego pontyfikatu jest w Kurii wielu niezadowolonych hierarchów, jednak ludzie prawdziwie dobrej woli mało znaczą w porównaniu z ogromnym złem, które kontynuuje swoją działalność.
Jest prawdą, że dokument opublikowany przez kard. Ratzingera Dominus Iesus przypomniał dużo tradycyjnych prawd wiary w sposób niezwykle mocny, jednak ten sam dokument zawiera wszystkie nowinki Vaticanum II dotyczące stosunku do innych religii, chrześcijańskich czy niechrześcijańskich!
Poza tym, różne działania powzięte przeciw Bractwu Św. Piotra oraz innym ruchom działającym w ramach Ecclesia Dei w ostatnich dwóch latach pokazują bardzo jasno intencję Rzymu, aby wszyscy podlegli tej komisji zaakceptowali zarówno nauczanie Soboru Watykańskiego II, jak i nowy obrządek Mszy. Wszystkie gwarancje zachowania tożsamości nie wystarczają, aby nas uspokoić, jak zresztą i członków Bractwa Św. Piotra czy stowarzyszenia Una Voce, co niektórzy z nich dali nam dyskretnie do zrozumienia. Przypomnijmy sobie, że sam kard. Castrillon jeszcze niedawno narzucił Bractwu Św. Piotra nowego Przełożonego Generalnego, ponieważ dotychczasowy „przełożony chciał wprowadzić obowiązkową przysięgę przeciw odprawianiu Novus Ordo Missae”. Również wydaje się, że komisja Ecclesia Dei przygotowuje pewne zmiany w rycie tradycyjnej Mszy, aby stała się ona bardziej podobna do Novus Ordo (chodzi prawdopodobnie o wprowadzenie nowego kalendarza liturgicznego i nowych lekcjonarzy). W różnych wywiadach kard. Castrillon mówił o swoim pragnieniu, aby wierni Tradycji dostrzegli ciągłość zachowania tejże Tradycji przez Vaticanum II.
Jak w takich okolicznościach należy interpretować gest Rzymu wobec Bractwa Św. Piusa X? Jest rzecz jasną, że propozycja Rzymu wygląda na pułapkę – i dlatego mówiliśmy w naszym komunikacie o „najwyższej nieufności”.
Jednak sytuację jeszcze bardziej komplikuje fakt, że pod koniec tego pontyfikatu wokół Papieża panuje coraz mocniej pewien rodzaj anarchii; każdy próbuje od niego uzyskać to, co odpowiada jego własnym interesom, a Papież zdaje się już nie mieć nad niczym kontroli. Tak, nawet jeśli to wydaje się pozbawione sensu, nie możemy wykluczyć, że Papież i/lub kard. Castrillon chcieliby naprawdę trwałego i korzystnego rozwiązania dla nas.
Opuściliśmy już terytorium logiki. Stajemy wobec jawnego absurdu, kiedy słyszymy od tych samych autorytetów, że oczekują od Bractwa, „aby walczyło przeciw modernizmowi i liberalizmowi w Kościele” i kiedy zapewniają nas one, że sam papież dołącza się i utożsamia z tą walką! Przekazują do naszej wiadomości, że Papież jest z nami, jednak nie wolno tego mówić. Jest za Mszą tradycyjną, jednak nigdy tego nie powie, bo to spowodowałoby zbyt dużo problemów w Kościele...
Czy jest to prawda, czy nie?
Rzecz ciekawa: ostatnie nominacje w komisji Ecclesia Dei zostały dokonane bez wiedzy tego, który osobiście otrzymał zlecenie od Papieża, aby uregulować nasz „problem”. Chodzi tu o przygotowanie dla naszej sprawy – powiedział kardynał Castrillon. Czy więc skład nowego gremium, powołanego, aby sprawować nad nami nadzór, byłby podobny do składu obecnej komisji Ecclesia Dei? Kardynał dobrze wie, że nie chcemy mieć nic do czynienia z Ecclesia Dei i ustosunkował się do tego wymogu z naszej strony pozytywnie. Ale to nie on rządzi Kościołem, ani nie on pociąga za sznurki! Możemy się mylić, jednak sądzimy, że fakt nominacji trzeba interpretować jako interwencję Sekretariatu Stanu i biskupów francuskich, a może nawet masonerii. Skoro kardynał Castrillon jest w bliskim kontakcie z Papieżem, a nasze pertraktacje są na nich oparte, możemy wnioskować, że progresiści spróbowali przeciwstawić się jego akcji poprzez nowe nominacje dokonane w komisji Ecclesia Dei. Inni widzą w tych nominacjach raczej nałożenie mocnego wędzidła, aby utrzymać na wodzy nazbyt dynamicznych tradycjonalistów.
2° Skąd się wzięły warunki wstępne Bractwa?
W obliczu opisanych wyżej rzymskich sprzeczności konieczne było domaganie się od Rzymu konkretnego czynu, przez który wobec wszystkich pokazałby, że dokonuje prawdziwego gestu na rzecz Tradycji. Co więcej, jeśli doszłoby do porozumienia z Rzymem, to byłoby absolutną koniecznością mieć pewność trwałego zachowania rytu, który celebrujemy. Dlatego oficjalne stwierdzenie, że trydencka Msza św. nie została zniesiona, przeszkodziłoby Rzymowi na długie lata – jeśli nie na zawsze – w „zniweczeniu” Mszy w rycie św. Piusa V. Dobrodziejstwa takiego czynu byłyby niezmierne dla całego Kościoła: nareszcie sprawiedliwość zostałaby dokonana. Byłoby to również test dobrej woli Rzymu wobec nas: jeśli są oni gotowi wziąć na barki wszystkie problemy, powstające niewątpliwie w poszczególnych episkopatach w związku z przywróceniem tradycyjnej Mszy św., to będziemy mogli przypuszczać, że może będą również gotowi brać na siebie wszelkie oskarżenia i konflikty, które powstaną z okazji naszego „pojednania”. Nie mówiąc już o łatwości, z którą kapłani, którzy tego pragną, lecz nie mają teraz odwagi, mogliby odprawiać tradycyjną Mszę św.
Co dotyczy „ekskomuniki”, to wnieśliśmy o wycofanie jej nie dlatego, że jest ona dla nas uciążliwa, ale że Watykan używa jej jako straszaka, aby odwodzić dobrych wiernych, którzy bez tego zbliżyliby się do nas. Cenzura ta była jedną z najskuteczniejszych środków Rzymu, aby nas zmarginalizować. Dlatego jest dobrą strategią domaganie się od tego samego Rzymu, który proponuje porozumienie, aby usunął tę przeszkodę. Powtarzam: nie chodzi wcale o nas, albo o troskę, która nas bezpośrednio dotyczy, lecz o dobro wiernych. Trudno ocenić rozmiar dobra, które mogłoby być osiągnięte przez takie czyny, ale uważam, że nie wolno go nie doceniać.
3° Stanowisko Bractwa
Wobec sytuacji stworzonej przez Watykan nasze stanowisko jest jasne: żadnej zmiany, żadnej koncesji w istotnej sprawie!
Pierwsza zasada, która kieruje naszą działalnością, dotyczy konieczności zachowania dóbr Tradycji: doktryny, liturgii i dyscypliny. Pan Bóg dopuścił, że jesteśmy spadkobiercami największych skarbów Kościoła świętego: nie możemy nimi kupczyć, lecz musimy zachować je aż za cenę naszej krwi.
Druga zasada wynika z rozważań o niezniszczalności Kościoła: nie jesteśmy przychylni a priori wobec dyskusji „w ogóle”, lecz zakładamy możliwość nieoczekiwanej łaski – której autentyczność trzeba jednak dokładnie sprawdzić przed jakimikolwiek dalszymi krokami.
Ponieważ stanowisko Rzymu do tej pory zasadniczo się nie zmieniło, choć pewne oznaki osłabienia i utraty autorytetu są coraz bardziej oczywiste, nieufność dalej dominuje. W każdym razie, skoro Rzym zbliża się do nas, spróbujmy wyciągnąc z tego maksimum dobra dla Kościoła.
Doszliśmy do nowego etapu naszej walki o powrót katolickiej Tradycji, a walka ta jest w najwyższym stopniu nadprzyrodzona. Niekontrolowane emocje, nieuzasadnione obawy czy euforyczne zaślepienie byłyby wielką przeszkodą w obiektywnym pojmowaniu rzeczywistości i właściwym postępowaniu. Więcej niż kiedykolwiek trzeba uciekać się do nadprzyrodzonych środków, szczególnie do modlitwy, do ofiar i do sumiennego wypełnienia swoich obowiązków. Nie dopuśćmy, aby zajmowały nas zbytnio sprawy doczesne. Więcej niż kiedykolwiek powinniśmy iść śladami arcybiskupa Lefebvre, który mawiał, że nie wolno uprzedzać Bożej Opatrzności, która w swoim czasie zawsze się objawia. Nie mamy prawa z góry wykluczyć interwencji Opatrzności w tej sprawie, dotykającej tak ściśle całego Kościoła, lecz naszym obowiązkiem jest dobrze rozeznać, zachowując jak najwięcej ufności w Bogu oraz wielki spokój ducha, wszystkie te wydarzenia.
Działając w takim duchu przekazaliśmy, razem z powiadomieniem zawieszenia dyskusji Ojcu Świętemu za pośrednictwem kard. Castrillona, opracowanie na temat Novus Ordo Missae, jasno pokazujące zdeformowaną teologię, która jest podstawą tej liturgii oraz źródłem jej nieprawowierności i nielegalności. Opracowanie to może przeszkadzać wielu osobom w Rzymie i gdzie indziej... Najważniejsze jest, że przyczynia się do restauracji prawdziwie rzymskiej liturgii i katolickiej Tradycji. Ω
28 lutego A.D. 2001