O tolerancji wobec błędu na 70-lecie alokucji Ci riesce
W dniu 6 grudnia 1953 r. Pius XII wygłosił słynne przemówienie do Piątego Krajowego Zjazdu Związku Włoskich Prawników Katolickich, powszechnie znane pod tytułem Ci riesce. Wśród poruszonych zagadnień szczególną uwagę papież poświęcił błędowi moralnemu i religijnemu, jak również obowiązkom władzy świeckiej w odniesieniu do tych zjawisk. Niedawno miniona 70. rocznica tej alokucji sprzyja przypomnieniu nauczania z niej płynącego.
Rozpoczynając rozważania na temat relacji między państwem lub wspólnotą państw a błędem, warto pokrótce przypomnieć tło historyczne przedmiotowego przemówienia. Zostało ono wygłoszone w 1953 r., a więc niecałą dekadę od zakończenia II wojny światowej. Od ponad 150 lat w świecie zachodnim stopniowo przewagę zdobywały koncepcje państwa i społeczeństwa ufundowane na myśli oświeceniowej, pozostającej w oczywistym konflikcie z nauczaniem Kościoła. Jej wyrazem było m.in. przekonanie, że prawda katolicka i przeciwne jej błędy powinny być zrównane na gruncie porządku prawnego, zaś państwo zobowiązane jest do tzw. bezstronności religijnej.
Powyższe zasady, wielokrotnie potępiane przez kolejnych papieży, w okresie pontyfikatu Piusa XII w zasadzie zostały rozciągnięte na sferę ponadpaństwową. Przyjęta w 1948 r. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka w sposób oczywisty nawiązywała do odrzuconej przez Kościół francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789 r. Pryncypia wolności religijnej czy nieliczącej się z prawem Bożym wolności słowa miały stać się jednym z fundamentów nowego porządku międzynarodowego. Przyszłość miała docelowo należeć do dwóch rywalizujących ze sobą systemów niekompatybilnych z nauką Chrystusa, tzn. liberalizmu i bezbożnego komunizmu.
W tym trudnym kontekście papież postanowił niejako przypomnieć nauczanie swoich wielkich poprzedników o relacji między prawdą i błędem a władzą świecką. Powyższe okoliczności dziejowe nie są wspomniane w alokucji wprost. Wydaje się jednak, że przemówienie Ci riesce miało poniekąd stanowić propozycję budowy alternatywnego porządku opartego o naukę Kościoła, przy jednoczesnym uwzględnieniu konieczności utrzymywania – przynajmniej w pewnym zakresie – relacji między państwami katolickimi a innowierczymi czy nawet ateistycznymi.
Na wstępie wygłoszonej alokucji papież zauważa, że w dotychczasowej historii przyczyną konfliktów między państwami przeważnie była chęć dominacji jednych narodów nad drugimi. Wojny wybuchały z żądzy władzy i kontroli bądź woli ustanowienia hegemonii silniejszych. Jak jednak deklarowali twórcy nowego porządku, jego celem miało być nie podporządkowanie, ale zapewnienie pokoju. Sam ten zamysł, jak wynika z alokucji, jest bez wątpienia szlachetny i aprobowany przez Kościół.
Pius XII jest oczywiście świadomy, że porządek międzynarodowy nie może abstrahować od warstwy praktycznej, jaką jest „współżycie państw katolickich z niekatolickimi”. Wydaje się wręcz, że wola zachowania światowego pokoju wymaga położenia na ten aspekt ogromnego nacisku. Wikariusz Chrystusa zwraca jednak uwagę, że powyższe nie może prowadzić do indyferentyzmu bądź obojętności wobec prawdy, jaką jest wiara katolicka.
Nieprzypadkowo w innym miejscu przemówienia papież przypomniał, że otrzymany od samego Chrystusa mandat uniemożliwia Kościołowi „prowadzenie polityki nieinterwencji albo laissez-faire (pozwolenia na swobodne działania)”, jak również że „w zasadzie, to znaczy w teorii, Kościół nie może zaaprobować całkowitego rozdzielania obu władz”, tzn. świeckiej i duchowej. Praktyczne uregulowanie relacji między państwami katolickimi a niekatolickimi bądź Kościołem a władzą innowierczą lub ateistyczną jest jednak dopuszczalne, o ile nie prowadzi strony katolickiej do odstąpienia od wierności prawdzie.
W następnej części Ci riesce następca św. Piotra rozpoczyna bezpośrednie rozważania na temat relacji między władzą świecką a błędem, stwierdzając, że
żadna ludzka władza, żadne państwo czy wspólnota państw, jakikolwiek byłby ich religijny charakter, nie może wydać pozytywnego nakazu czy też pozytywnego upoważnienia do nauczania lub czynienia tego, co byłoby wbrew religijnej prawdzie lub dobru moralnemu.
W innym miejscu alokucji zaś przypomina:
to, co jest niezgodne z prawdą lub normą moralną, obiektywnie nie ma prawa istnieć, być rozpowszechniane ani powoływane do życia.
Powyższe jest oczywistym nawiązaniem do nauczania poprzedników Piusa XII w odniesieniu do tzw. nowoczesnych wolności. Odrzucając relatywizm moralny, nie sposób jest uznać, że to, co fałszywe, może być choćby na poziomie naturalnym zrównane z prawdą.
Prawo to moralna moc, o której, jak powiedzieliśmy i co częściej powtarzać należy, niedorzecznie byłoby utrzymywać, iż ją natura dała na równi i bez rozróżnienia tak prawdzie, jak kłamstwu, tak dobru, jak i złu
– nauczał Leon XIII1.
Jak z kolei przypomniał Pius XII w innej swojej wypowiedzi, „błędowi nie można przyznać obiektywnie tych samych praw co prawdzie” zaś „prawdziwość Bożego Objawienia stanowi zasadniczą granicę wolności myśli i wolności sumienia”2.
Z tego powodu Pius XII w zdecydowanych słowach przypomina o konieczności „bezwarunkowego odrzucenia wszystkiego, co jest religijnie błędne i moralnie złe”. Następnie zaś stanowczo stwierdza:
z biegiem historii postępowanie Kościoła się nie zmieniło i nie może zmienić kiedykolwiek i gdziekolwiek; w najróżniejszych postaciach, Kościół zawsze stoi przed wyborem: albo kadzidło dla bałwanów, albo krew dla Chrystusa.
Wyłożywszy doktrynę Kościoła o relacji między prawdą a błędem, Pius XII przystępuje do analizy samego zagadnienia tolerancji. Przypominając o tym, że władza państwowa ma generalny obowiązek tłumienia błędu moralnego i religijnego, papież podkreśla, że to kryterium postępowania nie jest ostateczne i bezwarunkowe. Oznacza to, że mogą zaistnieć okoliczności, kiedy roztropniejszym będzie – przynajmniej do pewnego stopnia – tolerowanie błędu niż zwalczanie go przez władzę świecką za wszelką cenę.
Jako kryterium zaniechania przez państwo walki z błędem „przy pomocy praw cywilnych lub środków przymusu” Pius XII podaje zasadę „wyższego i ogólnego dobra”. W powyższym kontekście przywoływana jest m.in. ewangeliczna przypowieść o pszenicy i kąkolu. Papież odwołuje się w tym miejscu do możliwości wystąpienia takich norm postępowania, które to normy „w pewnych okolicznościach pozwalają na tolerowanie błędu”. Wskazuje również, że nawet sam Pan Bóg, będący nieskończoną doskonałością, do określonego stopnia dopuszcza błąd i grzech w rzeczywistości doczesnej.
W świetle powyższego Pius XII przypomina, że rolą katolickiego męża stanu w temacie tolerancji jest każdorazowe dokonywanie oceny, „czy powyższy warunek jest spełniony w konkretnym przypadku”. Papież wskazuje następnie precyzyjne kryteria postępowania:
W swojej decyzji kierować się będzie oceną niebezpiecznych skutków, jakie wynikają z tolerancji, oraz tych, których wspólnota narodów uniknie, jeśli formuła tolerancji zostanie przyjęta.
Zmierzając do puenty: w nauczaniu Piusa XII tolerowanie błędu zawsze ma oparcie w pobudkach praktycznych, jakimi są pragnienie uniknięcia większego zła bądź zachowania określonego dobra. Niemniej żaden błąd, a takim jest przykładowo fałszywa religia, nie ma samoistnie prawa do istnienia. Tym samym wikariusz Chrystusa, wbrew tezom niektórych komentatorów, nie przedstawił w tym wystąpieniu czegoś zasadniczo innego niż dotychczasowe nauczanie Kościoła. – Jak wskazywał Louis kard. Billot:
Obowiązkiem państwa jest zakazać fałszywych religii, chyba że ich tolerowanie stanowi absolutną konieczność3.
Zasady postępowania władzy świeckiej względem błędu wyłożone przez Piusa XII są w istocie tożsame z nauczaniem jego poprzedników. Dokonał on jedynie ich adaptacji w odniesieniu do mających coraz większe znaczenie kwestii międzynarodowych i ponadpaństwowych. W mojej ocenie w szczególności dostrzegalna jest inspiracja, jaką papież czerpał z nauczania swojego wielkiego poprzednika Leona XIII. Ów następca św. Piotra w encyklice Libertas także dopuszczał w pewnych sytuacjach tolerancję, zastrzegając jednak,
że im się więcej złego w państwie koniecznie tolerować musi, tym więcej oddala się tego rodzaju państwo od doskonałości4.
Czym innym bowiem jest cierpliwe znoszenie, w niektórych okolicznościach, wybranych błędów moralnych lub religijnych, a czym innym uznanie, że prawda i błąd mają z natury te same prawa.
Niestety, od wyłożonej przez Piusa XII koncepcji tolerancji katolickiej w stosunkowo niedalekiej przyszłości odwrócił się II Sobór Watykański. Została ona zastąpiona wywodzącą się z filozofii oświeceniowej koncepcją „wolności religijnej”, którą uprzednio Kościół odrzucał przez ponad 150 lat. To, co w tradycyjnym nauczaniu Kościoła „nie ma prawa do istnienia”, w deklaracji Dignitatis humanae jest uznawane za prawo człowieka „rzeczywiście zakorzenione w samej godności osoby ludzkiej”. Na skutek tego niosące za sobą gigantyczne implikacje uznanie równości między prawdą katolicką a fałszywymi religiami stanie się normą w wypowiedziach papieskich. Ledwie kilkadziesiąt lat po wygłoszeniu przemówienia Ci riesce Jan Paweł II otwarcie potępi nadawanie takiego statusu jednej religii w państwie, który byłby „z uszczerbkiem dla innych”5.
Powyższe oznacza, że to nie współczesny świat przyjął naukę katolicką, tylko hierarchia kościelna – abdykując z roli stróża obiektywnej prawdy – przyjęła koncepcję zgodną z oczekiwaniami tego świata. Czy jednak jest możliwa wiara w obiektywną prawdę, jeśli stawia się ją na równi z praktykowaniem nawet guseł i zabobonów?
Przypisy
- ↑Leon XIII, Libertas, Warszawa 2002, s. 24.
- ↑Pius XII, przemówienie Ecco che gia un anno, 6.10.1946, [za:] M. Davies, Arcybiskup Lefebvre a wolność religijna, cz. I, „ZW”, 2012, nr 8.
- ↑J. Bartyzel, Społeczne Panowanie Jezusa Chrystusa w tradycyjnym nauczaniu Kościoła, tinyurl.com/JBartyzel [dostęp: 26.01.2024].
- ↑Leon XIII, Libertas, s. 31.
- ↑G. Feliciani, Wolność religijna w nauczaniu Jana Pawła II, „Studia Prawnicze KUL”, 2017, nr 4, s. 59.