Święty Pius X – nasz przewodnik w czasach kryzysu
Święty Pius X wychwalany jest z powodu wielu różnych cnót, a liczne publikacje przedstawiają rozmaite aspekty jego pontyfikatu. Niniejszy tekst będzie biografią intelektualną, skupiającą się na potępieniu przez niego modernizmu, tak więc pominiemy – poza kilkoma szczegółami – większą część jego życia. W 1903 r. Giuseppe Sarto wybrany został papieżem i obrał imię Piusa X. Zmarł na początku I wojny światowej, był więc człowiekiem współczesnym. Rozumiał świat współczesny, ale nie był modernistą. Cnota wiary uczyniła go naturalnym patronem Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Papież ten jednoznacznie potępił herezję szerzącą się obecnie w Kościele; zidentyfikował ją i zwalczał tak zdecydowanie, że heretycy nie odważali się głosić jej otwarcie przez 50 lat. Obecnie niestety uzyskali oni znaczące wpływy, zatem uciekanie się do wstawiennictwa św. Piusa X jest jak najbardziej uzasadnione.
Identyfikacja błędu
Modernizm nie jest herezją łatwą do zidentyfikowania, ponieważ nie neguje po prostu jednej czy też dwóch prawd wiary. Modernizm jest odmiennym sposobem myślenia o wierze; u jego źródeł leży fałszywa filozofia, wypaczająca każdy aspekt wiary. Wcześniejsi papieże potępiali modernizm, potępili jednak jedynie część owej herezji. Dopiero przenikliwość św. Piusa X umożliwiła precyzyjną identyfikację błędu oraz napiętnowanie go w sposób pełny i jednoznaczny. Jego encyklika Pascendi dominici gregis stanowi po dziś dzień najpełniejszą prezentację systemu modernistycznego. Zasady, jakie znaleźć można w tym dokumencie, stanowiły wytyczne dla abp. Lefebvre’a, a FSSPX kieruje się nimi w swych relacjach z dzisiejszymi heretykami.
Modernista jako wierzący
Zacznijmy od samej wiary. Tradycyjna definicja wiary to: ‘przylgnięcie intelektu do prawdy objawionej przez Boga’. Wierzymy w prawdę, która przychodzi do nas z zewnątrz, w prawdę, która istnieje niezależnie od tego, czy w nią wierzymy, czy nie. Wierzymy ze względu na autorytet objawiającego ją Boga – i nie ma potrzeby szukać uzasadnienia gdzie indziej.
Nikt nie ma prawa odbierać nam tej wiary i zastępować ją czymś innym. Obecnie zaobserwować możemy w Kościele wskrzeszanie modernistycznej definicji wiary, potępionej sto lat temu przez Piusa X. Wedle tej definicji wiara jest wewnętrznym uczuciem, a wytłumaczenia zmysłu religijnego szukać należy w sercu człowieka. Heretycy myślą o wierze jako o czymś czysto subiektywnym – osobistym doświadczeniu Boga. Negują, że Bóg może być poznawany poprzez zewnętrzne Objawienie. Każdy poznaje Go samodzielnie, w swej podświadomości.
Prawdziwa wiara katolicka przychodzi do nas z zewnątrz, jako objawienie Boże. Jednak moderniści uważają, że
rozum ludzki jest całkowicie zamknięty w dziedzinie zjawisk, to znaczy tyleż, co powiedzieć: w tym, co jest widocznie, i w takiej postaci, w jakiej jest widoczne; ani z prawa, ani z władzy przyrodzonej nie może on wyjść z tych granic. Dlatego nie jest mocen podnieść się do Boga, ani poznać Jego istnienia, nawet za pomocą rzeczy widzialnych1.
Zostało to wprost potępione przez I Sobór Watykański (Dei Filius, Denz. 1806). Ponieważ dla modernisty niemożliwe jest jakiekolwiek objawienie zewnętrzne, zaspokojenia zakorzenionej w jego podświadomości potrzeby Boskości szukać będzie w sobie samym. Potrzeba owa wzbudza w duszy szczególne uczucie, które w pewien sposób jednoczy nas z Bogiem. Jeśli w tej heretyckiej idei wiary istnieje jakiekolwiek nawiązanie do objawienia, jest to jedynie immanentne objawienie Boga w duszy.
Od immanentnej wiary do ekumenizmu
Kiedy abp Lefebvre udał się w 1976 r. na spotkanie z Pawłem VI, ten zganił go za zmuszanie seminarzystów do składania przysięgi przeciwko papieżowi. Arcybiskup nie potrafił wówczas zrozumieć, co dało papieżowi podstawę do takich oskarżeń. Później dopiero dotarło do niego, że ktoś złośliwie zinterpretował w ten sposób Przysięgę antymodernistyczną, którą do niedawna jeszcze każdy seminarzysta musiał złożyć przed otrzymaniem święceń, a każdy dygnitarz kościelny przed objęciem urzędu:
Z największą pewnością utrzymuję i otwarcie wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z tajemnych głębin podświadomości, pod naciskiem serca i pod wpływem dobrze usposobionej woli, lecz [jest ona] prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy, z zewnątrz ze słuchania przyjętej; aktem tym, mianowicie, uznajemy za prawdę, dla powagi najprawdomówniejszego Boga, to wszystko, co Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz powiedział, zaświadczył i objawił2.
Obecnie składanie Przysięgi antymodernistycznej przed otrzymaniem święceń kapłańskich lub sakry biskupiej nie jest już wymagane, a przecież stanowiła ona jeden z najskuteczniejszych instrumentów wprowadzonych przez św. Piusa X dla zabezpieczenia Kościoła przed infiltracją modernistyczną. Dziś jednak koncepcja wiary została wypaczona – i wielu ludzi ulega zgubnemu wpływowi tych idei. Z tego właśnie powodu są oni gotowi wierzyć, że zbawienie znaleźć można we wszystkich religiach. Jeśli wiara każdego człowieka jest owocem jego samoświadomości, wówczas nie ma powodu, aby utrzymywać, iż jedna religia prowadzi do zbawienia skuteczniej niż inne. Nie powinniśmy więc postrzegać ekumenizmu jako zjawiska niezależnego: stanowi on element herezji modernistycznej.
Wiara katolicka i wiara modernistyczna są czymś całkowicie odmiennym. Wiara katolicka przychodzi z zewnątrz, od Boga, który przyszedł na ten świat i nauczył Apostołów wszystkiego, w co musimy wierzyć, aby osiągnąć zbawienie. Moderniści z kolei mówią nam, że nie otrzymaliśmy prawdy, ale sami ją tworzymy. Herezja owa jest do tego stopnia przesiąknięta subiektywizmem, że każe nam tolerować wszystkich i wszystko, ponieważ znaczenie ma jedynie szczerość, a nie jesteśmy w stanie ocenić szczerości innych ludzi.
Wrogowie wewnątrz Kościoła
Jak możemy bronić się przed tymi przewrotnymi, destrukcyjnymi doktrynami w sytuacji, gdy heretycy piastują dziś nierzadko w Kościele urzędy nauczycielskie? Szczęśliwie zostali oni zdemaskowani przez św. Piusa X w sposób, który pozwala na łatwe ich rozpoznanie. Nie powinniśmy traktować modernizmu jako epizodu z przeszłości, interesującego wyłącznie historyków Kościoła. Encyklika Pascendi jest dokumentem, który mógłby zostać napisany dziś; jest on nadzwyczaj aktualny i opisuje „wrogów wewnętrznych” z godną podziwu precyzją.
Oto opis modernistów z tego dokumentu:
(…) pozbawieni silnej podstawy filozoficznej i teologicznej, przepojeni natomiast do gruntu zatrutymi doktrynami, głoszonymi przez wrogów Kościoła, zarozumiale siebie mienią odnowicielami tego Kościoła3.
Owi odnowiciele Kościoła nie obawiają się zmieniać tradycyjne form modlitw, a nawet samo wyznanie wiary. Słowa są według nich pozbawionymi znaczenia formułami, tak więc mogą być zastępowane innymi, uznanymi za bardziej właściwe. W dalszej części prezentacji modernizmu przez św. Piusa X czytamy:
Wynika stąd, że te formy, by się stały życiowymi, muszą koniecznie być zastosowane w sposób stały tak do wiary samej, jak i do wierzących. Przeto, jeśliby z jakiejkolwiek przyczyny ustało to przystosowanie, musiałyby formy utracić swoją treść pierwotną i uległyby zmianie. Ponieważ, dalej, charakter owych form dogmatycznych jest tak niestały i chwiejny, nic dziwnego, że moderniści nie przywiązują do nich wielkiej wagi4.
Obecnie zwykło się używać dość mętnego sformułowania „żywa wiara” czy też nawet „żywa tradycja”. Należy pamiętać, że poprzez te słowa moderniści rozumieją coś całkowicie subiektywnego.
Budowanie Kościoła kolegialnego
Wierzący dzielić się będzie swym osobistym doświadczeniem podczas spotkań religijnych. Jeśli wiara podzielana jest przez wiele osób, nazywana jest „kolektywną”, i odczuwają one potrzebę łączenia się w społeczność pozwalającą chronić wspólny skarb oraz z niego korzystać. W ten właśnie sposób budowany jest Kościół. Modernistyczny Kościół jest:
Owocem samouświadomienia zbiorowego, inaczej: zbiorem poszczególnych świadomości, które na mocy permanentyzmu życiowego pochodzą od pierwszego wierzącego, mianowicie dla katolików od Jezusa Chrystusa5.
Następnym krokiem modernistów jest napisanie na nowo historii Kościoła – bo początkowo, kiedy jeszcze wierzono, że władza Kościoła pochodzi od Boga, była ona postrzegana jako posiadająca strukturę autokratyczną:
Ale obecnie pogląd to przestarzały. Jak Kościół wedle ich zapatrywania powstał z owej zbiorowej samoświadomości, tak podobnie wypłynęła władza z Kościoła samego5.
Tak więc władza musi przechodzić z rąk do rąk i pochodzić z dołu. Podobnie jak świadomość polityczna doprowadziła do powstania we współczesnych państwach rządów demokratycznych, tak i ewolucja zajść musi w Kościele:
Jeżeli więc Kościół w sumieniach ludzkich nie chce rozbudzić i rozpromienić walki wewnętrznej, winien demokratyczny przybrać ustrój7.
Od czasu II Soboru Watykańskiego Kościół rządzony był w wielkim zakresie przez konferencje episkopatów. Oczekuje się, że papież prosić będzie o pozwolenie biskupów, biskupi podporządkowywać się będą swym księżom, a rady parafialne informować będą księży, co mają mówić oraz robić. Posoborowy kryzys jest w dużej mierze kryzysem władzy, będącym konsekwencją tzw. kolegializmu, w rezultacie którego niemal żadni heretycy nie są potępiani.
Zakończenie
To niemal wszystko, co powinniśmy wiedzieć na temat modernistów. Poniżej przedstawiam w skrócie kilka innych elementów ich systemu. Dla modernistów:
Sakramenty św. to zwykłe symbole, czyli znaki, chociaż niepozbawione pewnej siły. Aby bliżej objaśnić tę skuteczność, uciekają się do porównania. O pewnych wyrazach czy zwrotach mowy mówimy, że mają powodzenie, gdyż są zdolne wzbudzić w jednostkach idee potężne i żywotne, wywołujące wrażenie i poruszające tłumy. Czym są dla owych idei wyrazy, tym dla uczucia religijnego sakramenty św., niczym więcej. Mówiąc wyraźniej, znaczyłoby to, że sakramenty św. zostały ustanowione jedynie dla podtrzymania wiary. A tymczasem takie zdanie zostało przez Sobór Trydencki potępione8.
Herezja ta zniekształca również Pismo św. Dla modernistów księgi Pisma św. stanowią zapis doświadczeń wiary. Bóg przemawia przez te księgi, jest jednak Bogiem mieszkającym w nas. Natchnienie ksiąg św. postrzegane jest w sposób podobny do natchnienia poetyckiego; natchnienie wiązane jest z odczuwaną przez wiernego naglącą potrzebą przekazania swej wiary na piśmie. Tak więc Pismo św. jest dziełem ludzkim, a ponieważ jest ona jedynie zapisem doświadczeń:
(…) bez skrupułu twierdzą moderniści, iż księgi święte, zwłaszcza Pentateuch i cztery Ewangelie powstały stopniowo z dodatków, dołączonych do bardzo krótkiej opowieści pierwotnej; dodatki te powstały już to z interpretacji teologicznej czy alegorycznej, już też z połączenia tychże interpretacji odnoszących się do różnych tekstów8.
W ten sposób moderniści czują się upoważnieni do odrzucania każdej części Pisma, która nie odpowiada ich osobistemu doświadczeniu wiary, mówiąc, że nie była ona częścią pierwotnego doświadczenia.
Moderniści nadali nowe definicje katolickim terminom, takim jak: wiara, Kościół i sakramenty. Dla katolików, zszokowanych nowym językiem używanym w „Kościele soborowym”, wiedza na temat jego pochodzenia będzie bez wątpienia pomocna. Jednak religia Chrystusa nie zmieniła się i nigdy się nie zmieni. W czasach współczesnych, gdy światło wiary zdaje się być tak słabe, musimy uczyć się od świętych. Pius X jest jasnym światłem, które Bóg dał nam u zarania kryzysu modernistycznego – i przeprowadzi nas on bezpiecznie aż do jego końca.
Za „The Angelus”, wrzesień 2012, tłumaczył Tomasz Maszczyk; https://is.gd/Na_czasy_kryzysu [dostęp: 14.11.2023]