Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
Ofiarowanie N.M.Panny [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 4/2022 (221)

ks. Jakub Wawrzyn FSSPX

Od redakcji

Dziś lansuje się tezę, że lekarstwem na ateizm i materializm świata zachodniego jest religijność Wschodu, a szczególnie ta, pochodząca z rzekomo prawosławnej współczesnej Rosji. I niestety z tym naiwnym poglądem zgadza się wielu katolików, zapominając o tym, że po pierwsze prawosławie, zwłaszcza na Słowiańszczyźnie, było przez ostatnie sto lat regularnie niszczone, inwigilowane i podminowywane przez ten sam ateizm i materializm; a po drugie, że niezależnie od tych zewnętrznych okoliczności u jego podstaw leży istotna skaza – prawosławie jest przykładem wyznania schizmatyckiego.

Czy błąd może nieść nadzieję? Czy fałsz może wybawić i ratować? Zaskakujące, jak mało o prawosławiu wiemy my, Polacy, nie wspominając już o ludziach (w tym katolikach) na Zachodzie. Do czego było zdolne prawosławie, tak instrumentalnie wykorzystywane przez władzę świecką od samego początku swego istnienia? Czy carska Rosja była rzeczywiście ostoją prawowierności? Wystarczy pomyśleć o męczennikach z Pratulina, gotowych raczej oddać swoje życie w obronie katolickiej wiary, niż przejść na schizmatyckie prawosławie, czy o losie naszego patrona, św. Andrzeja Boboli, który w bezprecedensowy sposób został zamordowany przez – a jakże – prawosławnych Kozaków.

Niejako kwintesencją tego, co niesie ze sobą prawosławie, jest tragedia rozgrywająca się na Ukrainie: obie strony konfliktu przywołują kwestię religii, której obecny status miałby być w obu państwach zagrożony… Tak, przynajmniej częściowo, brzmi oficjalna propaganda. Można by się pokusić o twierdzenie, że jedną z przyczyn obecnej wojny jest konflikt w łonie samego prawosławia.

Zamieszanie w Kościele Chrystusowym i na świecie powoduje, że niektórzy szukają zbawienia w tym, czego nie znają. I wielu z nich ulega złudzeniu, chcąc widzieć w Cerkwi prawosławnej, z pewnością wiernej starożytnej liturgii, właśnie tę wymarzoną ostoję normalności i bogobojności. Pobieżna znajomość niejednolitego tworu, jakim jest prawosławie, wprowadza w błąd, a im bardziej na zachód od Moskwy, tym owa „znajomość” – także wśród katolików związanych z ruchem Tradycji – jest płytsza.

W niniejszym numerze staramy się możliwie jasno naszkicować rozdarcie, w jakim znajdują się wschodni chrześcijanie, oraz przypomnieć to, w co wierzą (teoretycznie, z praktyką jest o wiele gorzej) ci wszyscy, którzy jeszcze liczniej niż w minionych latach przybywają do naszej Ojczyzny. Ale naszym głównym celem jest obudzenie w Czytelnikach prawdziwej gorliwości apostolskiej, na miarę św. św. Cyryla i Metodego, służącej poprowadzeniu wszystkich ludzi do jednego Kościoła katolickiego pod przewodnictwem Piotra naszych czasów.