Od redakcji
W tradycyjnym kalendarzu liturgicznym w ostatnią niedzielę października obchodziliśmy uroczystość Chrystusa Króla, którą „Kościół Nowego Adwentu” (używając określenia samego Jana Pawła II) obchodzi dopiero w ostatnią niedzielę roku liturgicznego, w listopadzie. Przez to przesunięcie Kościół posoborowy pragnie zaznaczyć, że uroczystość ta zupełnie nie zgadza się z duchem współczesnego świata i… Kościoła katolickiego. Już samo rozmawianie o Chrystusie w towarzystwie, zgodnie z tym, co przed blisko stu laty mówił prał. Robert Mäder, nie jest w dobrym tonie. A co dopiero przypominanie o Jego królewskich prawach nad całym światem i społeczeństwami?! W przestrzeni publicznej rozlega się coraz donioślejszy ryk: „Nie chcemy, aby ten królował nad nami” (Łk 19, 14).
Co ma jednak wspólnego Chrystus Król z tematem bieżącego numeru „Zawsze Wierni”? Otóż po raz kolejny okazuje się, że największą pokusą, jaka może dotknąć człowieka, pokusą szatańską, wcale nie jest pokusa posiadania bogactw, ale pokusa władzy. I właśnie to obserwujemy w kolejnej odsłonie Rewolucji, która rozgrywa się już przed naszymi oczami. Nie jest ona niczym innym, jak bezwzględną walką o zdobycie rządu nad duszami. I jedyną możliwą drogą do osiągnięcia tego przewrotnego celu jest zanegowanie porządku Bożego. Konieczne jest zatem niejako odwrócenie ustanowionych przez Boga zasad, po to by stworzyć nowy system, w którym wynaturzone idee spod sztandaru diabelskiego zostaną wreszcie zrealizowane.
A jednak to, co obecnie obserwujemy, czego jesteśmy świadkami, nie jest w historii niczym nowym. Już przed szesnastoma wiekami trafną diagnozę postawił wielki doktor Kościoła św. Augustyn z Hippony w swoim Państwie Bożym1:
Dwojaka tedy miłość dwojakie państwo uczyniła: ziemskie państwo uczyniła miłość własna aż do pogardy Boga posunięta; niebieskie państwo uczyniła miłość Boża aż do pogardy siebie samego posunięta. Ziemskie – w sobie chwały szuka, niebieskie – w Panu. Bo ziemskie szuka jej u ludzi; dla niebieskiego Bóg, sumienia świadek, jest chwałą najwyższą. Tamto we własnej chwale podnosi głowę swoją, a to mówi do Boga swego: „Jesteś obrońcą moim, chwałą moją i ty podnosisz głowę moją” (Ps 3, 4).
Nad ziemskim – władzę ma żądza panowania w jego książętach i w tych narodach, które sobie zhołdowało; w niebieskim służą sobie wszyscy wzajemnie: przełożeni pieczę mając, poddani słuchając z uległością. Ziemskie miłuje moc w możnych swoich; niebieskie mówi do Boga swego: „Będę cię miłował, Panie, mocy moja” (Ps 17, 2).
Dlatego też w ziemskim państwie mędrcy jego, wedle człowieka żyjący, ubiegali się o dobra albo ciała swego, albo ducha swego, albo obojga razem, albo też ci, co mogli poznać Boga „nie oddawali mu chwały jak Bogu, ani nie dziękowali, ale znikczemnieli w myślach swoich i zaćmione jest ich bezrozumne serce” (Rz 1, 21).
Jakże aktualne są słowa doktora z Hippony, będące niczym rzetelny opis tego, co dzieje się na świecie.
Nieistotne są tu konkretne nazwiska architektów Nowego Porządku Świata i Wielkiego Resetu – wszystkimi kieruje bowiem ten sam duch: szatan. Nie na darmo nazywany jest on simia Dei – małpą Pana Boga, bo na małpowaniu, przedrzeźnianiu, podrabianiu kończy. Także obecne próby wprowadzenia „Nowego Porządku Świata”, „zresetowania” dotychczasowego systemu są właśnie małpowaniem. Czego? Porządku ustanowionego przez Boga.
Jako katolicy, rzymscy katolicy broniący świętej Tradycji Kościoła Chrystusowego, wiemy, że ostateczny Nowy Porządek Świata i jedyny Wielki Reset na jaki Pan Bóg przed wiekami dał swoje przyzwolenie, to ten, który opisuje nam Apokalipsa św. Jana (21, 1–5):
I widziałem nowe niebo i nową ziemię. Albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, a morza już nie ma. Ja Jan widziałem święte miasto Jeruzalem nowe, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak oblubienica przystrojona dla swego męża. I słyszałem głos donośny z tronu, mówiący: Oto przybytek Boga z ludźmi i będzie mieszkał z nimi. I oni będą jego ludem, a Bóg sam z nimi będzie ich Bogiem. I otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich i nie będzie więcej śmierci, ani smutku, ani krzyku, ani boleści więcej nie będzie, gdyż pierwsze rzeczy przeminęły. I siedzący na tronie rzekł: Oto czynię wszystkie rzeczy nowe. I rzekł mi: Pisz, bo te słowa są bardzo pewne i prawdziwe.
Możemy być zatem pewni: innego Nowego Ładu, innego Wielkiego Resetu, nie będzie. W tym roku obchodziliśmy rocznice dwóch chwalebnych zwycięstw wojsk chrześcijańskich nad Turkami: 450. rocznicę zwycięstwa floty chrześcijańskiej pod Lepanto i 400. rocznicę zwycięstwa wojsk polskich pod Chocimiem. W obu przypadkach siły chrześcijańskie zwyciężyły nad muzułmanami dzięki różańcowi i Najświętszej Dziewicy. Dziś przeciwnik próbuje zdobyć coraz to nowsze obszary: edukację, politykę, media, ekonomię, Kościół, a ostatnio medycynę – odbijajmy je! Mimo pewności zwycięstwa katolik musi walczyć – „Bojowaniem jest żywot człowieczy na ziemi” (Job 7, 1). Rekatolicyzujmy przestrzeń publiczną, jasno manifestując naszą obecność, nasze katolickie poglądy. Dążmy do ideału porządku chrześcijańskiego, który opisuje św. Augustyn:
A w państwie niebieskim nie ma innej mądrości, jeno pobożność, przez którą godnie jest czczony Bóg prawdziwy i oczekiwana jest nagroda w towarzystwie świętych nie tylko ludzi, lecz też i aniołów, „aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28)2.
Jeśli różaniec był tak skuteczny przed wiekami, to dziś tym bardziej – Bóg bowiem daje stosowne do potrzeb czasów środki łaski. Z różańcem w ręku błagajmy zatem Tę, która zmiażdżyła głowę węża, aby wreszcie zrealizowało się proroctwo zapowiedziane przez św. Jana Apostoła: „I narody będą chodziły w światłości jego, a królowie ziemscy tam przyniosą chwałę swoją i cześć” (Obj 21, 24).
A tymczasem życzymy owocnej, choć niekoniecznie miłej lektury, tego niewątpliwe trudnego, ale potrzebnego wydania „Zawsze Wierni”!