Rycerz Tradycji – hr. Filip de Rougé
8 kwietnia 2000 r. odszedł po nagrodę do Boga nasz wielki dobroczyńca, Filip hrabia de Rougé et du Plessis Belliere. Zgasł nieoczekiwanie podczas snu. Gdy go odnaleziono, Jego szlachetna twarz promieniowała pogodą i spokojem. Cierpienia, jakich zaznawał przez ostatnie dwa lata, zapowiadały od pewnego czasu zbliżający się kres Jego ziemskiej wędrówki. Nikt nie spodziewał się jednak, że odejdzie tak szybko.
Urodzony w 1921 roku w miejscowości Essarts w Wandei, hrabia de Rougé był potomkiem wybitnych rodów szuańskich, wsławionych walką w obronie religii katolickiej i tronu. Jego przodkowie ze strony matki pochodzili ze znanego rosyjskiego rodu Stołypinów; spokrewniony był również z rodem gruzińskich książąt Bagration. Jego wuj Emanuel de Rougé, którego pomnik stoi w muzeum w Kairze, był światowej sławy egiptologiem; również Jego ojciec, Antoni de Rougé, miał wybitne osiągnięcia w tej dziedzinie wiedzy.
Jego wysoki zmysł artystyczny, wykształcenie religijne i polityczne były dla wielu ludzi końca XX wieku znakiem i drogowskazem. Widzieli w Nim szlachetnego człowieka, który nigdy nie ukrywał swoich tradycyjnych przekonań, który całym swoim życiem potwierdzał wielkość katolickiej kultury Francji.
Każdy, kto miał zaszczyt poznać bliżej hrabiego de Rougé, pozostawał pod wrażeniem Jego uprzejmości, szczerości i wielkoduszności. Do ostatniego dnia nie utracił poczucia humoru. Cechowały go jak zawsze wysokie mniemanie o obowiązkach stanu, odwaga i nieskazitelna uczciwość. Jego wielkoduszność i wrażliwość uwidaczniały się zwłaszcza podczas corocznych międzynarodowych pielgrzymek do Lourdes, gdzie angażował się z poświeceniem w opiekę nad chorymi.
W 1946 roku ożenił się z Agnieszką de Laboulaye, która urodziła mu 5 chłopców. Wszyscy oni otrzymali staranne wykształcenie i obejmują dzisiaj ważne stanowiska w życiu publicznym i w armii. Po przedwczesnej śmierci żony, 14 lat temu ożenił się po raz drugi – z Polką, Krystyną neé Wadówka.
W roku 1976 wstąpił do zakonu maltańskiego jako Kawaler Honoru i Dewocji, aby w r. 1984 stać się pierwszym sekretarzem, a potem wiceprezydentem francuskiego oddziału zakonu, którą to funkcję pełnił do śmierci. Należąc do wielkiej parafii św. Magdaleny w Paryżu, z niepokojem obserwował postępujący kryzys w Kościele, widoczny we Francji już na początku lat 70. Otwarcie przyznawał się do katolickiej Tradycji, a w ostatnich latach swego życia uczestniczył wyłącznie we Mszy Świętej Wszechczasów w kościele Bractwa Św. Piusa X w Saint-Nicolas-du-Chardonnet. Jeszcze na kilka dni przed śmiercią był u spowiedzi i z gorliwością przyjął Komunię świętą. Słowem i czynem bronił bojowników katolickiej Tradycji, szczególnie zaś arcybiskupa Lefebvre. W sprawie tej prowadził zresztą ożywioną korespondencję z Watykanem. Powstające szybko zgromadzenia zakonne Tradycji zawsze mogły liczyć na Jego zainteresowanie i szczodrość. Szczególnie wiele zawdzięcza mu Bractwo Św. Piusa X w Polsce: to dzięki Jego hojności mogliśmy otworzyć pierwszy przeorat w Warszawie. Przy każdej okazji zapewniał nas o swoich modlitwach w intencji rozwoju Tradycji w Polsce. Wielką radość sprawiały Mu wiadomości o pierwszych polskich tradycyjnych powołaniach kapłańskich i zakonnych. Bolało Go bardzo niesprawiedliwe i kłamliwe potępienie Bractwa przez komunikat Konferencji Episkopatu Polski. W owych ciężkich chwilach Jego pełne otuchy słowa były dla nas wielkim pocieszeniem.
Dziękujemy Panu Bogu i Matce Najświętszej za tak szlachetnego dobroczyńcę. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci i naszych modlitwach. Niech Chrystus Król, któremu bezkompromisowo służył przez całe życie, stokrotnie wynagrodzi Mu wszystkie dobro, jakie od Niego zaznaliśmy. Requiem aeternam dona ei Domine. Ω