Czyja postawa stanowi źródło problemu: Bractwa św. Piusa X czy dzisiejszego Rzymu?
„Nie powinno dziwić, że nie jesteśmy w stanie porozumieć się z Rzymem. Będzie to niemożliwe tak długo, jak długo Rzym nie uzna na powrót władzy królewskiej naszego Pana Jezusa Chrystusa, tak długo jak stwarzać będzie wrażenie, że wszystkie religie są dobre. Nie zgadzamy się ze sobą w kwestii wiary katolickiej, tak jak bronili jej kard. Bea oraz kard. Ottaviani i podobnie jak wszyscy papieże walczyli z liberalizmem” (abp Lefebvre, konferencja wygłoszona w Sierre 27 listopada 1988 roku.).
„Problem pozostanie tak długo, jak długo Bractwo św. Piusa X nie uzna deklaracji doktrynalnej zatwierdzonej przez papieża Franciszka i przedstawionej przez Kongregację nauki Wiary”1. Jak pisałem w opublikowanym po wypowiedzeniu przez abp. Pozzo powyższych słów artykule: „Problem jest więc, przede wszystkim, natury doktrynalnej”, a „w oczach samego Rzymu uregulowanie statusu kanonicznego [Bractwa] zależy od rozwiązania tego problemu”.
Rozwiązanie problemu doktrynalnego
Rzym nie zmienia swego stanowiska. Abp Pozzo wyraził jasno tę samą opinię już na początku roku 2017. „Pojednanie – powiedział wówczas – nastąpi, kiedy msgr. Fellay formalnie uzna deklarację doktrynalną, którą przedstawiła mu Stolica Apostolska. Jest to również konieczny warunek dla uregulowania statusu kanonicznego Bractwa poprzez utworzenie prałatury personalnej”2.
Wypowiedzi te ukazują, na czym polega istota kontrowersji pomiędzy Stolicą Apostolską a biskupami i księżmi FSSPX. Wyjaśnienie jest proste: powodem jest zerwanie dzisiejszego Rzymu z wiecznym Rzymem, które znajduje wyraz w nowym rozumieniu i prezentowaniu objawionej przez Boga doktryny. Dlatego właśnie istnienia owej kontrowersji nie można w żaden sposób przypisywać stanowisku zajmowanemu konsekwentnie przez abp. Lefebvre’a oraz Bractwo wobec dzisiejszego Rzymu. Powiedzmy wyraźnie, choć być może wywoła to zdziwienie i brak zrozumienia u wielu członków Kościoła: problemem nie jest FSSPX, jest nim dzisiejszy Rzym, jego „neo-protestanckie i neo-modernistyczne tendencje”, jak zwykł mówić abp Lefebvre. Źródłem obecnego problemu jest dzisiejszy Rzym, ponieważ obecni członkowie hierarchii, papież i biskupi, ulegli owej neo-protestanckiej i neo--modernistycznej tendencji – a czyniąc to, zerwali z wiecznym Rzymem, co stało się podczas II Soboru Watykańskiego.
W oczach wielu, nie odznaczających się szczególną przenikliwością, ludzi główny problem polega na tym, że Bractwo nie posiada w Kościele uregulowanego statusu kanonicznego. Przytaczając słowa abp. Pozzo, problem polega rzekomo na tym, że księża i biskupi FSSPX wykonują swą posługę „bezprawnie i nielegalnie”. Konsekwentnie źródłem problemu byłoby Bractwo oraz jego członkowie, przede wszystkim FSSPX, a nie dzisiejszy Rzym.
W rzeczywistości jednak, jak przyznał sam sekretarz komisji Ecclesia Dei, ta rzekoma nielegalność jest jedynie konsekwencją, a zasadniczy problem leży w kontrowersji doktrynalnej, która stawia Bractwo w opozycji do obecnych przedstawicieli hierarchii, właśnie dlatego, iż ta wymaga akceptacji II Soboru Watykańskiego. To jest faktyczną przyczyną, a rzekoma nielegalność – jednym z jej potencjalnych skutków. A jeśli chodzi o tę kontrowersję, źródłem problemu jest dzisiejszy Rzym. Sytuacja Bractwa jest jedynie tego efektem. Jeśli Bractwo stanowi dziś rzekomy problem pod względem kanonicznym czy eklezjalnym, jest tak przede wszystkim dlatego, iż dzisiejszy Rzym stanowi problem doktrynalny. Skutek wynika bowiem z jego postawy. Jako iż Kościół jest społecznością nadprzyrodzoną, jedność wiary jest w sposób konieczny zasadą oraz podstawą jedności rządu3 – i z tego właśnie powodu wszelka różnica na pierwszym poziomie powoduje różnice na drugim. Rzekoma „nieregularność” jest skutkiem rozbieżności doktrynalnych.
Zerwanie dzisiejszego Rzymu z wiecznym Rzymem
Podobnie jak w przypadku wszystkich skutków, także ten oceniać należy w świetle jego przyczyny. Jest to zasada absolutnie konieczna, która nie dopuszcza wyjątku w żadnej sferze, jest to bowiem zasada metafizyczna. Jeśli pragniemy zrozumieć, dlaczego w oczach dzisiejszego Rzymu Bractwo pozostaje w tym, co określa on mianem „nieuregulowanej” sytuacji, musimy wyjść od zrozumienia, dlaczego ów dzisiejszy Rzym pozostaje oderwany od wiecznego Rzymu. Zerwanie to jest natury doktrynalnej. A zasadniczym problemem, którego rzekoma nielegalność Bractwa jest jedynie konsekwencją na poziomie kanonicznym, jest przyjęcie przez dzisiejszy Rzym na poziomie doktrynalnym reform wprowadzonych przez II Sobór Watykański. Źródłem problemu nie jest fakt, że Bractwo odrzuca sobór, albowiem, chcąc pozostać katolickim i przynależącym do Kościoła, nie ma ono innego wyboru jak tylko sobór taki odrzucić. Problem sprowadza się do tego, że dzisiejszy Rzym go akceptuje, ignorując swą dwutysiącletnią Tradycję. Gdybyśmy mieli posłużyć się (ze wszelkimi koniecznymi zastrzeżeniami) wymowną i obrazową metaforą, moglibyśmy powiedzieć, że Bractwo cieszy się dobrym zdrowiem, podczas gdy dzisiejszy Rzym jest chory. A człowiek, który neguje fakt własnej choroby, zazwyczaj przypisuje ją właśnie zdrowym. Idźmy jednak dalej.
Źródłem problemu nie jest więc ze strony FSSPX to, co moglibyśmy dziś nazwać brakiem „eklezjalności”. Bractwo jest i pozostaje dziełem Kościoła, wspólnotą będącą w pełni jego częścią, w sposób tak pełny i kompletny, iż stanowi nawet jeden z jego najzdrowszych elementów. Naturę Bractwa definiuje jego cel, a celem tym jest (Statuty II, 1) „kapłaństwo”, a więc (Statuty III, 1) formacja kapłańska, dzięki której „seminarzyści unikną błędów współczesnych, szczególnie liberalizmu i jego następstw”.
Stosunek Bractwa do dzisiejszego Rzymu wynika bezpośrednio z tej właśnie zasady: pragnie ono chronić katolickie kapłaństwo przed współczesnymi błędami, a także chronić doktrynę Kościoła, którą kapłaństwo ma za zadanie przekazywać dla uświęcenia dusz. Postawa ta – czy też rola – Bractwa jest absolutnie kluczowa, jako że w Kościele Świętym kapłaństwo stanowi nie tylko nienaruszalną zasadę, ale też zasadę główną. Kapłaństwo jest samą zasadą Kościoła, gdyż bez niego Kościół przestałby być tym, czym jest. Wypaczenie tej głównej zasady jest najgorszą możliwą rzeczą, a jej obrona najbardziej konieczną i pilną potrzebą. W stopniu, w jakim dzisiejszy Rzym zainfekowany jest niszczącymi kapłaństwo modernistycznymi błędami, obowiązkiem Bractwa jest postępować wobec tego dzisiejszego Rzymu w taki sposób, aby błędom tym przeciwdziałać. Stanowi to wyjaśnienie całej walki toczonej do tej pory przez FSSPX. A postawa dzisiejszego Rzymu (od czasu soboru), który traktuje działania Bractwa jako nielegalne, jest jedynie konsekwencją tej toczonej przez nie walki.
Kiedy światło rozprasza ciemność, ciemność usiłuje je przytłumić, nigdy mu się to jednak nie udaje. Ta obrona katolickiego kapłaństwa, które jest główną zasadą i dobrem wspólnym całego Kościoła, jest celem prawdziwie eklezjalnym, który czyni Bractwo dziełem Kościoła. Eklezjalność FSSPX wynika z jego finis operis, właściwego i precyzyjnego celu Bractwa założonego przez abp. Lefebvre’a i zatwierdzonego przez bp. Charriere’a w roku 1970. Od tego czasu władze soborowe nigdy nie kwestionowały tego faktu, byłoby to bowiem niemożliwe. To raczej eklezjalność członków hierarchii staje się w coraz poważniejszym stopniu problematyczna od czasu II Soboru Watykańskiego oraz przyjęcia przez nich błędów modernistycznych.
Status kanoniczny nie jest głównym celem
Bractwo nie powinno więc stawiać sobie jako najważniejszego celu dążenia do uzyskania statusu kanonicznego, który uleczyć miałby ów rzekomy brak eklezjalności4. Problem taki w rzeczywistości nie istnieje, czy też raczej istnieje jedynie w umysłach niektórych ludzi, którzy nie są członkami lub wiernymi Bractwa i którzy uważają w dobrej wierze, że Bractwo jest „przeciwko papieżowi”, „schizmatyckie”, „nie znajduje się w pełnej komunii”, czy też „działa w sposób bezprawny”. Aby wyrazić to w technicznym języku scholastycznej logiki, powiedzieć należałoby, że problem ten nie rodzi się per se, ale akcydentalnie. Niektórzy ludzie popełniają błąd sądząc, iż problem ten istnieje w rzeczywistości i per se, inni z kolei popełniają diametralnie przeciwny błąd uważając, że nie istnieje on w ogóle, nawet w umysłach niektórych ludzi i akcydentalnie.
Rozwiązaniem jest uznanie, że problem ten nie istnieje w rzeczywistości ani per se, ale jedynie w umysłach niektórych i akcydentalnie. Oznacza to, że Bractwo nie musi mieć kompleksu winy, zadręczać się ani usprawiedliwiać faktu, iż nie należy do Kościoła (jak mówi francuskie powiedzenie: „Kto się usprawiedliwia, ten sam się oskarża”); powinno raczej twierdzić, że ma słuszność a równocześnie piętnować nadużycia modernistów – i powinno to czynić w sposób prawdzie pasterski oraz roztropny, uwzględniając słabość nieświadomych, zgodnie z zaleceniem Apostoła: „My zaś, którzy jesteśmy mocniejsi, powinniśmy znosić ułomności słabych, i nie mieć upodobania w sobie” (Rz 15, 1).
Bractwo jest całkowicie legalne i nie można oskarżać go o „nieregularność”, istnieje bowiem w Kościele, będąc jego dziełem – jest to absolutnie pewne i nie ulega wątpliwości. Legitymizacja ze strony dzisiejszego Rzymu nie dodałaby niczego, z tego punktu widzenia, do przyrodzonego dobra Bractwa. Mogłoby jedynie przynieść pewne zewnętrzne dobro, w stopniu w jakim w umysłach wielu ludzi położyłoby kres błędnej i nieusprawiedliwionej opinii szerzonej w celu odstręczenia katolików od FSSPX. Znaczenie tego nie powinno być lekceważone, jest to jednak odrębna kwestia, kwestia drugorzędna w oczach naszego Założyciela. „Tym, co interesuje nas przede wszystkim – zwykł był mówić – to zachowanie wiary katolickiej. To tego dotyczy nasza walka. Tak więc kwestia kanoniczna jest czysto zewnętrzna, ma znaczenie drugorzędne. Ważne jest przede wszystkim, aby pozostać w Kościele… w Kościele, innymi słowy zachowując wiarę katolicką wszech czasów oraz prawdziwe kapłaństwo, prawdziwą Mszę i prawdziwe sakramenty, katechizm wszech czasów, Pismo św. wszech czasów. To właśnie nas interesuje. To tym jest Kościół. Uznanie kanoniczne ma znaczenie drugorzędne. Nie powinniśmy więc zabiegać o to, co drugorzędne, tracąc to, co najważniejsze, to, co jest głównym celem naszej walki”5. Powtórzmy: nie wolno nam zapominać o pełnym znaczeniu tej kwestii, a „drugorzędny” nie oznacza „nieistotny”; aby jednak zachować właściwe podejście, ów cel drugorzędny musi być postrzegany właśnie jako taki, jako uzależniony od głównego. Musimy więc nieustannie pamiętać, jaki jest fundamentalny cel Bractwa: jest nim zachowanie katolickiego kapłaństwa, a co za tym idzie, przeciwstawianie się wszelkim błędom, które je dziś niszczą. Mamy bowiem do czynienia z wypaczaniem głównej zasady Kościoła, jego hierarchicznego kapłaństwa.
Błędy te są poważne same w sobie, ponieważ jak wszystkie błędy stanowią one zaprzeczenie objawionej prawdy, obecna sytuacja jest jednak szczególnie groźna wskutek bezprecedensowego szerzenia ich w całym Kościele przez zainfekowaną nimi hierarchię. Błędy owe, które wskutek II Soboru Watykańskiego stały się doktrynami nauczanymi powszechnie, zrodziły całkowicie nową mentalność, kształtując życie wszystkich członków Kościoła. Wyrażenie „Kościół soborowy” jest więc całkowicie na miejscu6.
Jak mówić o Rzymie
Używamy tu wyrażenia „Kościół soborowy”, tak jak w wcześniejszej części pisaliśmy o „dzisiejszym Rzymie” – a być może stosownym byłoby również używanie określenia „soborowy Rzym”. Albowiem, póki co, nie możemy już mówić o Kościele oraz o Rzymie bez wyróżników7. Zgodnie z zamysłem Boga Kościół jest społecznością nadprzyrodzoną, innymi słowy hierarchicznie uporządkowaną wspólnotą ochrzczonych wiernych, którzy wyznają tę samą wiarę i praktykują ten sam kult pod kierownictwem tej samej hierarchii. Szczególna i złożona sytuacja w jakiej się dziś znajdujemy polega na tym, że w tej uporządkowanej społeczności istnieje obecnie inna społeczność, która – poprzez zły wpływ członków hierarchii – zagraża katolickiej wierze oraz kultowi.
Gdybyśmy mówili po prostu o Kościele i Rzymie, byłoby to nieprecyzyjne; gdybyśmy mówili o dwóch Kościołach i dwóch Rzymach, posunęlibyśmy się za daleko. Kościół jest jeden i jest jeden Rzym, jednak w chwili obecnej tak w Rzymie jak i w Kościele mamy do czynienia z czymś, co porównać można do atakującego wszystkie organy ciała nowotworu. Mówimy więc o Kościele soborowym i dzisiejszym Rzymie, odróżniając je od Kościoła katolickiego i wiecznego Rzymu, aby wyrazić w jakiś sposób bezprecedensową sytuację, w której ludzie Kościoła pracują od wewnątrz nad Kościoła tego zniszczeniem, pracują przeciwko jego własnym członkom. Jest to tajemnica „okupowanego Kościoła” oraz „operacji przetrwania Tradycji”, w której rzeczywistość pierwszej staje się przyczyną konieczności i legalności drugiej.
Powróćmy więc do słów abp. Pozzo: „Problem pozostanie tak długo, jak długo Bractwo św. Piusa X nie uzna deklaracji doktrynalnej zatwierdzonej przez papieża Franciszka i przedstawionej przez Kongregację nauki Wiary”. W słowach tych sam sekretarz Komisji Papieskiej Ecclesia Dei podaje nam właściwy powód utrzymywania się problemu: pozostanie on dokładnie tak długo, jak długo dzisiejszy Rzym będzie usiłował zobowiązać Bractwo do zaakceptowania doktryn II Soboru Watykańskiego – tak więc to dzisiejszy Rzym jest faktycznym źródłem problemu. Pierwotnym jego powodem jest bowiem nie nieposłuszeństwo, ale wierność, próba zobligowania Bractwa do uznania błędów, które sprzeciwiają się prawdom objawionym przez Boga i potępionych już przez wieczny Rzym.
Za „The Angelus” listopad 2020 tłumaczył Tomasz Maszczyk.
Przypisy
- ↑Za „Courrier de Rome”, lipiec-sierpień 2018.
- ↑Za „Courrier de Rome”, maj 2017.
- ↑Patrz: „Courrier de Rome”, maj 2017.
- ↑Patrz „Courrier de Rome”, maj 2017.
- ↑Abp Marcel Lefebvre, konferencja wygłoszona w Ecône 21 grudnia 1984 roku. Por. „Courrier de Rome”, grudzień 2014.
- ↑Por. „Courrier de Rome”, luty i grudzień 2013.
- ↑Por. „Courrier de Rome”, maj 2017.