Od redakcji
Drodzy Czytelnicy!
Oddajemy do waszej dyspozycji numer poświęcony pielgrzymowaniu. Gdy powstawała koncepcja tego numeru nie mogliśmy przewidywać, że temat ten nabierze w kontekście niedawno minionych wydarzeń szczególnego znaczenia. Otóż ta panika, którą mieliśmy wątpliwą przyjemność obserwować w całej Europie, jest zjawiskiem bardzo do naszego tematu pasującym.
W pielgrzymowaniu nie chodzi bowiem tylko o wspaniałe miejsca święte, do których zdążamy, nie chodzi w nich również o rodzaj sportu wyczynowego, w którym najważniejsze byłyby zewnętrzne osiągnięcia. Fundamentalnym elementem każdej pielgrzymki, można nawet powiedzieć jej celem, jest wyrycie w naszych sercach przekonania, że całe nasze życie jest jedną wielką pielgrzymką. Myśl ta ma ogromne konsekwencje dla naszej postawy życiowej. Pielgrzym bowiem ma bardzo jasno wytyczony cel, do niego zdąża i wszystko, co napotyka go w trakcie pielgrzymki, odnosi on do tego celu – albo coś jest korzystne, albo coś pomoże w dotarciu do celu, albo nie. Pielgrzym ma jedno proste kryterium, według którego ocenia wszystko, co go spotyka, wszystko z czym się zetknie. To kryterium w sposób naturalny i oczywisty ma decydujący wpływ na podejmowane przez niego decyzje. Czy to pomoże mi w dotarciu do celu? Czy to jest dobra droga do celu? Takie pytania stawia siebie pątnik i takie pytania powinien zawsze stawiać sobie katolik.
Ten smutny spektakl, który obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach dobitnie pokazał jak bardzo katolicki świat nie ma już pątniczego ducha. Widzieliśmy ogromne zeświecczenie w głowach katolików, rządzących, a nawet w głowach hierarchów Kościoła. Oto bowiem wystarczyło pewne zagrożenie szumnie ogłoszone przez media, aby wprawić w panikę cały katolicki świat, nic już nie było ważne, nic święte i nic konieczne. Msza św. i sakramenty św. zdawały się być, nawet w oczach katolików największym zagrożeniem – to właśnie tam spodziewano się niebezpieczeństwa. O zgrozo! Czy katolicy już zapomnieli, że życie jest krótkie, śmierć pewna, potępienie łatwe a zbawienie trudne? Wystarczyło tchnienie zagrożenia, ogłoszenia w mediach, aby sprawić, że Kościoły zamykano szczelnie jako pierwsze – przed sklepami i innymi budynkami użyteczności publicznej. Wystarczyło trochę paniki, aby biskupi zaczęli ogłaszać, że szósta osoba wchodząca do Kościoła grzeszy przeciwko V przykazaniu. Jak bardzo utraciliśmy pątniczego ducha! Jak bardzo doczesność przysłoniła nam wieczność, jak bardzo środki przysłoniły nam cel.
Drodzy Czytelnicy, wykorzystajmy tę lekcję, aby odnowić w nas pątniczego ducha, aby na nowo przypomnieć sobie, że mamy jeden tylko cel, a wszystko, co nas na tej ziemi spotka, jest środkiem do osiągnięcia tego celu. Bądźmy jak pielgrzymi, którzy wszystko oceniają w świetle tego celu. Niech to będzie dla nas dobre i cenne, co nas do naszego celu zbliża, a wszystko inne niech nam będzie obojętne lub – jeśli nas od tego celu oddala – wręcz znienawidzone.