List Piusa IX do Aleksandra II w obronie Kościoła katolickiego i narodowości polskiej
„Szymonie, Szymonie! Oto szatan pożądał, aby was przesiałjako pszenicę. Ale ja prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja; a ty… utwierdzaj braci twoich” (Łk 22, 31–32).
Straszne przesiewanie sług Chrystusowych z dopuszczenia Bożego wykonywa szatan za dni naszych we wszystkich warstwach społeczeństwa ludzkiego, za pomocą różnych, jadem niedowiarstwa i zgubnego socjalizmu przepełnionych, ulotnych pism i gazet1. Przeciw niemu na odsiecz wiecznemu miastu i wiernym występuje odważny zgrzybiały starzec, Pius IX, biskup rzymski, przyodziany najwyższą na świecie powagą moralną, obdarzony stałością niewzruszonej żywej opoki św. Piotra i umocniony puklerzem wiary w Chrystusa i Jego siłą; przychodzi w pomoc Nauczycielom i Pasterzom ludów świętym swym przykładem, żeby wszystkich, którzy prawdy szukają w grubej ciemności dzisiejszego niedowiarstwa i bezbożności, od śmiertelnego upadku uchronić, a wskazać każdemu drogę prawego na ziemi a na drugim świecie błogiej nieśmiertelności życia – opanowanym zaś od małowiarstwa, aby dodać odwagi do wszelkich wysiłków w celu swej poprawy dla pozyskania królestwa niebieskiego. Nieugiętość charakteru Piusa IX, w zapaśnictwie z wrogami Chrystusowej religii wprawia w podziwienie tych nawet, którzy dążnościom Jego i pracom się sprzeciwiają; gdyż widzą w nim człowieka, który według ludzkich krewkości powinien by być słabym, okazuje się jednak wobec najpotężniejszych potentatów ziemskich zadziwiająco mocnym. Nade wszystko nieugiętość tego świątobliwego starca, w którym katolicy czczą dzisiaj na ziemi swego powszechnego Ojca i nazywają go Świętym, przynosi prawowiernym Polakom nader wiele pociechy, ufności, umocnienia w wierze i wytrwałości w cierpieniach wśród smutnych tegoczesnych pod rządem moskiewskim ogólnego prześladowania przypadków; świadomość bowiem, że są członkami mistycznego ciała, którego czujna najwyższa Głowa nie daje się uwieść ani porwać wirem podstępnej polityki potężnego caratu, owszem posiada dostateczną moralną siłę stawienia oporu groźnym ukazom i nieprzerwalnego wału burzliwym zamachom terroryzmu kozackiego, dodaje każdemu pomazańcowi Chrystusowemu ducha odwagi do współdziałania z Głową Kościoła i rękojmię pewnego zwycięstwa tym, którzy są dobrej woli tj. że narodowość ich w zamęcie strasznych wypadków nie utonie na wieki, jeżeli się dobrowolnie od Głowy Kościoła nie oderwą.
Ktokolwiek bez uprzedzenia zdrowym okiem rozumu przygląda się faktom 23-letniego pontyfikatu Piusa IX , przyzna niezawodnie, że żaden z poprzedników Jego po podziale Polski nie okazał tyle sympatii, ojcowskiej troskliwości i pasterskiej gorliwości dla katolickiego polskiego narodu, jak Pius IX. Krótko mówiąc od chwili wstąpienia na Stolicę rzymską hrabiego Mastai Feretego Kościół katolicki pod rządem rosyjskim doznaje ciągłej najtroskliwszej opieki; świadczą o tym publiczne autentyczne dokumenty uczonemu światu dobrze wiadome; to tylko bieda, że subwencyjne polityczne dzienniki tendencyjnie mało co albo nic o nich nie wspominają – inne zaś pod hasłem ludowego wszechwładztwa z absolutnym monarchizmem zacięty bój prowadzące nawiasowo tylko o nich nadmieniają, lub jako niezgodne z ich przekonaniem całkiem ich nie ogłaszają. Czas już zatem, abyśmy z błędu wyprowadzili tych, którzy fałszywym wieściom nadstawiając ucha mniemają, jakoby Stolica rzymska więcej troszczyła się o utrzymanie Państwa swego kościelnego, niżeli o zbawienie dusz ludów chrześcijańskich sobie powierzonych. Aby nieszczęśliwy a łatwowierny polski naród wyprowadzić z tego obłędu i pobudzić go do gorących modłów o przedłużenie życia Piusa IX, przytaczam tu w przekładzie polskim jeden z pomienionych dokumentów, który najdobitniej za tym przemawia, że sławnie panujący dzisiejszy Ojciec Święty więcej dba o Polaków niżeli Polacy o Niego. Tak bowiem pisze do Aleksandra II pod dniem 22 kwietnia 1863 r., tj. w czasie ostatniego powstania Polski w Kongresówce i na Litwie:
„Mości Cesarzu!
Nie potrzeba się temu dziwić, że My, w obecnym nieszczęściu Królestwa Polskiego, w interesie narodu, któremu lepszego losu wszystkie niemal europejskie ludy i rządy szczerze życzą, z urzędu Naszego Apostolskiego do Waszej Cesarskiej Mości list niniejszy własnoręcznie piszemy, aby Miłościwą Waszą uwagę na to osobliwie zwrócić, co właściwie główną przyczynę stanowi dzisiejszych w Polsce zaburzeń i niepokojów a podać zarazem przyjacielskie rady i te środki, jakie do przytłumienia tychże rozruchów i ustalenia w przyszłości trwałego tamże pokoju za najskuteczniejsze uważamy. Pobudza Nas do tego uczucie ojcowskiej miłości i szacunek dla znakomitego w dziejach i szlachetnego polskiego narodu, oraz wzgląd na dobro ludów szerokiego Państwa, nad którym i Wasza Carska Mość z Opatrzności Najwyższej rządy dzierżysz. Pozwól tedy, potężny Miłościwy Carze, abyśmy Ci słowy prawdy i sprawiedliwości, które są bronią naszą – wolni zresztą od wszelkiego ducha kłamstwa, jakim się zwykle polityka tego świata kieruje, podali do wiadomości nieszczęsne fakta, które do ustawicznych skarg nieszczęśliwy ten naród powodują, i powtórzyli raz jeszcze błagalne prośby Nasze, uwagi i przestrogi w tym względzie, jakie w interesie Twego Państwa, a szczególnie katolickiego tego narodu, urząd najwyższego apostolstwa na pamięć Nam przywodzi, i otwarcie takowe wynurzyli. Zaniedbanie bowiem tej powinności Naszej ściągnęłoby na Nas bez wątpienia wielką i surową odpowiedzialność przed tronem żywych i umarłych Sędziego, przed którym wkrótce stanąć będziemy musieli.
Mości Cesarzu! Z przykrością Nam przychodzi, przywodzić Ci z konieczności na pamięć fakta, które jawnie dowodzą, że natychmiast po ratyfikowaniu umowy o pierwszym podziale Polski w zabranych przez rząd rosyjski prowincjach sroga i nienawistna ze strony tamtejszego rządu przeciw katolickiej religii powstała opozycja, która w krótkich przerwach czasu pod pokrywką udawanego pokoju nie tylko się ciągle utrzymywała, lecz coraz więcej wzmagała. Nie chcąc tu zapuszczać się w opisywanie smutnego położenia, w jakim duchowieństwo katolickie i wierni obojga obrządków2 w ciągu jednego blisko wieku ustawicznie się znajdywali, dość jest zwrócić uwagę Waszej Cesarskiej Mości na owe liczne urzędowe dokumenty, które Poprzednicy Waszej Cesarskiej Mości od czasu do czasu przeciw Kościołowi katolickiemu wydawali, a które dostatecznie i jasno dowodzą, że każdej niemal chwili w Piotrogrodzie3 nad tym usilnie pracowano, aby powoli ogołocić całkiem z mienia stan duchowny, upośledzić lub zgoła znieść niektóre sławne w dziejach klasztory męskie i żeńskie, a dobrami ich szafować na cele panującego w Rosji innego religijnego wyznania; aby w zarząd Kościoła katolickiego pozaprowadzać instytucje, jakie z powagą biskupów i Kościoła katolickiego bynajmniej się nie zgadzają; aby ciężkimi karami terroryzować tych, którzy w obronie katolickiej religii mężne czoło stawiać by się ośmielali; aby miliony Rusinów zmuszać gwałtem do zapierania się wiary po ojcach swych odziedziczonej i przynaglać takowych całymi gromadami do prawosławia rosyjskiego; aby pozbawić katolików świątyń Pańskich i takowe dysydentom na własność oddawać; aby przynaglać mieszane małżeństwa do wychowywania swych dzieci w schizmatyckiej religii; aby nie dozwalać biskupom i duchowieństwu całemu bezpośredniego znoszenia się ze Stolicą Świętą w rzeczach czysto nawet duchownych, na koniec aby tysiącznymi innymi tego rodzaju ukazami i rozporządzeniami pozbawić Kościół jedności katolickiej i zadać gwałt sumieniowi katolików prawowiernych.
Wszystkie te ze szkodą katolickiej religii w zabranych polskich krajach praktykowane gwałtowne środki prześladowania musiały europejskich ludów uwagę na siebie zwrócić, i naród polski tym dotkliwszym przejąć oburzeniem, iż świeżo a mocno tkwiły mu w pamięci najwyraźniejsze obietnice dawane na jego korzyść przez Przodków Waszych przy każdym podziale tego kraju w układach międzynarodowych i konwencjach dyplomatycznych.
Mianowicie umową warszawską z dnia 17 września 1773 r. i grodzieńską z dnia 13 lipca 1793 r. ówcześni rosyjscy monarchowie imieniem własnym i imieniem swych Następców zobowiązali się uroczyście zostawić katolikom obydwóch obrządków w zabranych krajach zupełną wolność praktyk religijnych i karności kościelnej, jaką wtedy mieli, gdy z powodu pierwszego i drugiego podziału Polski pod rząd rosyjski się dostali; dalej, że się ich na zawsze zostawia w spokojnym posiadaniu świątyń, zakładów i własności kościelnej oraz że się im nieodwołalnie na wieczne czasy przyrzeka i gwarantuje wolność znoszenia się i obcowania ze Stolicą rzymską i rządzenia się według prawa kanonicznego jakiemu katolicyzm z obowiązku koniecznie ulegać musi. Wreszcie przyobiecał najuroczyściej ówczesny Imperator w imieniu swoim i swoich Następców, że prawa zwierzchnicze Rządu rosyjskiego wykonywane będą w zabranych prowincjach bez najmniejszego pokrzywdzenia praw Kościoła katolickiego obydwóch obrządków.
Wasza Cesarska Mość przyzna Nam niezawodnie, że gdyby punkta umowy tej i inne tego rodzaju zastrzeżenia lojalnie przez Rząd rosyjski były dochowywane, nie byłoby w prowincjach polskich nastąpiło owo złe, jakiego uciśnione narody z desperacji zwykle się dopuszczają, i religia katolicka w rosyjskiej Polsce przynajmniej w takiem dzisiaj byłaby poważaniu, jakiego w tych polskich prowincjach doznaje, które wskutek podziału Polski pod zarząd innych ościennych Państw się dostały.
Nie trzeba się zatem dziwić, że przodkowie Nasi powodowani słuszną boleścią nad stanem Kościoła w Państwie rosyjskim, mimo uroczystych gwarancji jego, przysługujących mu praw i przywilejów, tak wielce uciemiężonego i pogwałconego, sprawiedliwe swe skargi i zażalenia do potentatów europejskich często zanosili. Nie jest też tajno Waszej Cesarskiej Mości, jak Stolica ta Apostolska opłakując cierpienia Oblubienicy Chrystusowej zawsze gotową ku jej obronie i pomocy się okazywała, już to ganiąc publicznie poczynione na niej gwałty – już to zwracając uwagę katolickiego świata na płaczliwe jęki narodu, który terroryzmem najokropniejszym przymuszano do porzucenia zbawczej religii po ojcach swych odziedziczonej, a który najpokorniej o to błagał, aby go zostawić przy wierze katolickiej, już też rozsyłając na świat liczne autentyczne urzędowe dokumenty, które ku poparciu sprawiedliwych swych i uzasadnionych żalów wygotowywać kazała. Lecz i to także przypomnieć tu należy, jak Stolica ta święta, obok słów prawdy, któremi w obronie Kościoła przemawiała, wiedziona, ciągle uczuciami łagodności i miłości chrześcijańskiej nie naruszała nigdy delikatności, z jaką w podobnych okolicznościach do możnych tego świata potentatów przystępować należy, tak dalece, że nawet przez delikatność w obcowaniu z Poprzednikami Waszej Cesarskiej Mości Stolica ta święta, można śmiało powiedzieć, nieraz na tyle stawała się pobłażającą i cierpliwą, iż z tego powodu niektórych Polaków, którym pobudki podobnego roztropnego postępowania nie były wiadome, w bolesne wprowadzała zdumienie, i od prastarej miłości i serdecznego przywiązania ku osobie papieża odstręczała. Zresztą Stolica ta święta nie ograniczała się jedynie na tym, aby głos swój od czasu do czasu w obronie uciemiężonej religii podnosić; starała ona się także wyszukiwać środki, aby zatamować przypływ nowych nieznośnych cierpień i ponaprawiać szkody, jakie nadużycie Władzy świeckiej Kościołowi w zabranych polskich krajach wyrządziło. Od pierwszej chwili podziału Polski Poprzednicy Nasi, widząc udaremnione usiłowania swoje w oddalaniu złego, jakie na nieszczęśliwy naród polski z góry ciągle spływało, wysyłali na dwór potężnych Monarchów Wszech Rosyi swych pełnomocników, aby wielkomyślność tychże i sprawiedliwość na rzecz uciśnionego tamże katolicyzmu pozyskać. Innych znowu nadzwyczajnych posłów wysyłali także przy każdej niemal zamiarom swym sprzyjającej okoliczności, mianowicie podczas uroczystych koronacyj nowych świeżo na tron wstępujących Carów z instrukcją, aby korzystając z chwili ogólnej dworskiej radości i uroczystego wesela, starali się ku dobru uciśnionych katolików, pozyskać uczucie wspaniałomyślności i sprawiedliwości tych potężnych monarchów. My sami z okazyi ostatniej uroczystej koronacji przy wstępowaniu na tron Waszej Cesarskiej Mości nie zaniedbaliśmy korzystać, kiedy przez nadzwyczajnego posła Naszego na Cesarski dwór do Piotrogrodu wysłanego staraliśmy się wyjednać łaskawe wysokie względy Waszej Cesarskiej Mości do wzięcia pod Waszą obronę Religii katolickiej i błagaliśmy ponownie jak najusilniej o przypuszczenie na nowo do boku Waszej Najdostojniejszej Osoby stałego Naszego posła. Niestety! poseł Nasz powróciwszy do Rzymu nie uszczęśliwił Nas wtedy pocieszającą nowiną, jakiej wyglądaliśmy, tusząc sobie o uwzględnieniu przez Waszą Cesarską Mość gorących Naszych oczekiwań i próśb; dopiero później ucieszyło się niemało serce Nasze, gdy przez Waszego posła w Rzymie powzięliśmy wiadomość o usunięciu wszelkich przeszkód, jakie dotąd stałego pobytu Apostolskiego Naszego nuncjusza na dworze Waszej Cesarskiej Mości nie dopuszczały. Atoli właśnie wtedy, kiedyśmy dziękczynną Naszą radość z tego powodu na papier przelewali i nad błogimi korzyściami, jakie z aktu tego dla dobra katolickiej religii w tamtejszych krajach wyniknąć mogą, się zastanawiali, i nad wyborem stosownej osoby do tak wzniosłego posłannictwa rozmyślali; dowiedzieliśmy się z najboleśniejszym i oburzającym zadziwieniem, że Wysoki Rząd Waszej Cesarskiej Mości w skutek otrzymanych względem Stolicy tej świętej doniesień uwierzytelnionemu Swemu posłowi w Rzymie w formie noty oświadczył, że wszystkie przepisy i ustawy, które pod zagrożeniem najostrzejszych kar znoszenia się z nuncjaturą Apostolską biskupom i wiernym zabraniają, mają i nadal wszystkie prowincje, które do składu rosyjskiego państwa należą, prawomocnie obowiązywać. W ten sposób główny cel, jakiegośmy z misją nuncjusza na Cesarski dwór rosyjski dopiąć zamierzali, zwichnięty został; z tego powodu honor i godność Stolicy tej Apostolskiej nakazywały Nam powstrzymać się od dalszych kroków w przedmiocie dla Nas tak nader drażliwym, póki od Waszej Cesarskiej Mości nowych nie otrzymamy zapewnień względem swobodnego Naszej powagi użycia i niezawisłej działalności urzędowej Naszego tam zastępcy. Tymczasem, zamiast usunięcia przeszkód w mowie będących doszła Nas, niestety, znów bolesna wiadomość, że pomieniony zakaz znoszenia się wiernych ze Stolicą Rzymską nowym ukazem z dnia 8 stycznia 1862 r. ponowiony i więcej jeszcze obostrzony został. Ponieważ ukaz ten artykuły w sobie mieści sprzeciwiające się zupełnie tak ustawom Kościoła katolickiego, jako też ugodom ze Stolicą apostolską już uroczyście zawartym, dlatego stanowić one muszą przedmiot nowych użaleń i głębokich uwag, które Rządowi Waszej Cesarskiej Mości imieniem Naszem przez Naszego Kardynała Sekretarza wkrótce przesłane będą.
Wiadomą też Waszej Cesarskiej Mości apostolska Nasza troskliwość około wprowadzenia w życie konkordatu 1847 r. między Naszym pełnomocnikiem a Waszym Najdostojniejszym Ojcem zawartego; Wasza Cesarska Mość przypomina sobie zapewne ów odręczny Nasz list, któryśmy pokładając zupełną nadzieje w szlachetnym charakterze i sprawiedliwości Waszej dnia 31 stycznia 1859 r. do Waszej Cesarskiej Mości napisali, błagając zakończenia pertraktacji konkordatowych w owych także punktach, na które się uprzednio nie zgodzono, tych zaś, względem których obopólne już nastąpiło porozumienie lojalnego wykonania. Niestety! Daremne było dotąd Nasze oczekiwanie i zamiast pożądanej odpowiedzi, jaką Wasza Cesarska Mość przez swego rzym skiego posła Naszemu Kardynałowi Sekretarzowi przesłać łaskawie przyobiecałeś, na domiar ciężkiego Naszego zmartwienia wyczytaliśmy z publicznych dzienników owo nigdy niespodziewane i bolesne uświadomienie, że Wasza Cesarska Mość punkta zaszłej między Nami ugody zarówno z tymi, na które się dotąd jeszcze nie zgodzono, rozkazałeś przedłożyć komisji umyślnie na to złożonej do nowego rozpoznania i rozstrzygnięcia.
Z uwiadomienia tego łatwośmy się dorozumieli, jak mało tuszyć sobie możemy o uwzględnieniu sprawiedliwych Naszych próśb w Radzie członków antykatolickich, z jakich rzeczona komisja się składa. A gdy wszystkie Nasze i Poprzedników Naszych najusilniejsze staranie po większej części spełzły na niczym, słuszne zaprawdę można podnosić użalenia na konsekwencje, jakie w skutek tak przewrotnego i z Kościołem katolickim najniezgodniejszego systemu rządowego na szkodę karności kościelnej urosły. Pod formą rządu, gdzie Kościołowi systematycznie prawo po prawie z rąk gwałtem wydzierają, gdzie duchowieństwo z wszelkiego mienia i wolności coraz bardziej ogołacają, gdzie nauki po kolegiach i uniwersytetach na kształt słomianej mierzwy bez soku religijnego uczniom na pokarm duchowny podają, gdzie jurysdykcje z prawa boskiego samym tylko papieżom i biskupom przysługujące kolegia i komisje naukowe sobie przywłaszczają, gdzie zakonnym księżom korespondencje wszelkie z ich Generalnymi Ministrami i wizytacje klasztorów ustawą kościelną przepisane, są wzbronione; krótko mówiąc, gdzie między trzodą Chrystusową i jej pasterzami stawia się gruby mur, którego bezkarnie przestąpić nikomu nie wolno; możnaż się dziwić, jeżeli tam świętość religii jest pogwałcaną, jeżeli zasady posłuszeństwa i uległości, jakie religia katolicka nakazuje, żadnych tam nie zapuszczają głębokich korzeni, jeżeli tam słudzy nawet Ołtarza z czasem słabymi się stawają i jakby koniecznością popychani niektórzy z nich zapomniawszy się w takich zresztą czynach udział biorą, jakie ani z wysokim ich powołaniem, ani z charakterem kapłańskim zupełnie się nie zgadzają! Mości Cesarzu! dalecy jesteśmy od pochwalania jakiego bądź, choćby na pozór najmniejszego, udziału katolickich księży w politycznych zaburzeniach, tymci mniej pochwalić możemy chwytanie tychże za broń, aby obalić powagę rządu; owszem! ubolewamy nad podobnego rodzaju faktami i z góry je jako nieprawne na zawsze potępiamy; nie możemy jednak obojętnym okiem spoglądać się na sprawy, które smutnym takowym faktom dały podnietę. Niechaj jeno na przyszłość dozwolono Nam będzie wywierać wpływ Apostolskiej Naszej powagi na katolickich poddanych Waszej Cesarskiej Mości, niechaj biskupi uzyskają prawo dowolnego rządzenia duchownymi swymi dziećmi według przepisów kanonicznych, niechaj duchowieństwo otrzyma wolność wpływania nauką i czynem na lud sobie powierzony i swobodnego nim kierowania, niechaj zakonnicy zależą od swych Generalnych Ministrów i z nimi dowolnie niechaj się znoszą i obcują, niechaj wierni katolicy pozyskają prawo ćwiczenia się jak przedtem w praktykach swych religijnych: a wtedy przekona się Wasza Cesarska Mość, że główną przyczyną ustawicznych w Polsce politycznych agitacji jest obraza uczuć religijnych, zgryzota sumienia, upadek kleru, niedołężność poświęconych Bogu pasterzy i rozsiewanie antyreligijnych zasad i nauk bezbożnych.
Racz się zatem przekonać Wasza Cesarska Mość, uprzejmie Cię o to błagamy, że cokolwiek dla przywrócenia Kościołowi pożądanego pokoju i dla poszanowania świętej katolickiej religii uczynić rozkażesz, i ku jej obronie postanowić raczysz, wszystko to wyjdzie na korzyść Twoją własną i obszernego Twego państwa, i że, jeżeli Wasza Cesarska Mość pod swoją potężną obronę weźmie Kościół katolicki, z pewnością liczyć może na szacunek i wierność całego polskiego narodu, który nigdy szczęśliwszym i świetniejszym nie był, jak wtedy, gdy bez obcego wpływu religię swoją swobodnie mógł wyznawać. Oby do tronu Waszej Cesarskiej Mości i Jego dostojnego serca znalazły przystęp owe tysiączne skargi i narzekania wielkodusznej nacji, które całej Europy odgłos politowania zyskały, i tych nawet do szlachetnego współczucia pobudzają, którzy na religijność każdą obojętnym okiem się zapatrują! Jedno słowo Waszej Cesarskiej Mości potrafi przywrócić utracony spokój jednemu z najwspaniałomyślniejszych narodów, który za tak wysoką łaskę sowicie na zawsze okaże się wdzięcznym, a tym samym na zawsze usuniętą będzie główna przyczyna owych mnogich zaburzeń i ciągłych narodowych niezgód. Oby przez to Wasza Cesarska Mość Nam też cokolwiek zmniejszyła owej goryczy ustawicznych cierpień, którą Nas nieprzyjaciele religii w teraźniejszych burzliwych czasach pełnym kielichem napawają! Nic nam bowiem bardziej na sercu nie leży, jak nadzieja doczekania się kiedyś sprawiedliwego uwzględnienia najgorętszych próśb Naszych, które dla uszczęśliwienia milionów poddanych Waszych a duchownych dzieci Naszych imieniem samego Chrystusa do tronu Waszej Cesarskiej Mości tylokrotnie zanosimy.
Wchodzenie w przyczyny obecnego krwawego powstania w Polsce, jakie Wasza Cesarska Mość nakazać raczyłeś4, przede wszystkim zaś uczciwość wielkodusznego charakteru Waszej Cesarskiej Mości, są Nam szczęśliwą przepowiednią i błogą rękojmią przyszłego losu narodów potężnego Wszech Rosji Państwa. My tymczasem z tego powodu pocieszamy się niepłonną nadzieją, że niniejsze z urzędu naszego apostolskiego Waszej Cesarskiej Mości poufnie przedłożone przedstawienia pociągną za sobą niebawem pożądany rezultat; w przeciwnym zaś razie, przynajmniej wolni pozostaniemy od odpowiedzialności przed Bogiem, jakoby Nas niezawodnie wtedy spotkała, gdybyśmy w tak ważnej sprawie i tak stanowczej chwili Apostolskiego Naszego głosu nie byli podnieśli. Nie przestaniemy też nigdy do Pana Zastępów gorąco się modlić, aby Waszą Cesarską Mość wszelką miłościwą sprawiedliwością oraz prawdziwą i doskonałą szczęśliwością obdarzyć raczył. Dan w Naszym Watykańskim Apostolskim Pałacu dnia 22 kwietnia 1863 r.
Pius IX Papież”.
Tekst za: List Jego Świątobliwości Papieża Piusa IX do Cara Aleksandra II, cesarza rosyjskiego, w obronie Kościoła katolickiego i narodowości polskiej, napisany podczas ostatniego powstania w Polsce (tj. powstania styczniowego [przyp. red.]) dnia 22-go kwietnia 1863 roku (Kraków 1869); pisownię nieznacznie uwspółcześniono.