Od redakcji
Drodzy Czytelnicy!
Niewiele jest zagadnień, które dzisiaj tak bardzo poruszałyby katolickie serca i umysły, jak zagadnienie papiestwa. Trudno też się temu dziwić. Postępująca neomodernistyczna rewolucja, którą wspiera i prowadzi obecny pontifex maximus, skłania niemalże wszystkich katolików do wzmożonej refleksji nad osobą papieża, jego urzędem i prawowiernością. Od samego początku pontyfikatu obecnego papieża mieliśmy do czynienia z bardzo wyraźnymi ruchami w stronę modernistycznych ideałów, lekceważenie doktryny wiary, naturalizm, relatywizm moralny – wszystko to już widzieliśmy. Kolejne skandale, mające miejsce w ostatnich miesiącach, adoracja pogańskiego bożka w watykańskich ogrodach i poddawanie w wątpliwość prawa celibatu kapłańskiego, wstrząsnęły katolickim światem. Cała ta modernistyczna rewolucja nie jest już tylko po cichu wspierana przez papieża – stała się ona jego zupełnie oficjalną linią – można powiedzieć, że papież Franciszek z otwartą przyłbicą opowiedział się po stronie modernistycznej rewolucji i bardzo konsekwentnie walczy w jej szeregach.
Z drugiej jednak strony czy jest to na coś nowego? Czy naprawdę papież Franciszek różni się aż tak bardzo od swoich poprzedników? Jeśli przyjrzymy się uważnie posoborowym pontyfikatom, musimy dojść do wniosku, że te różnice wcale nie są aż tak duże. Uczestnictwo w pogańskich kultach? Jan Paweł II publicznie modlił się już przecież z animistami, całował Koran, a w Madrasie przyjął znak wyznawcy Sziwy. Wprawdzie praktyczne poddawanie w wątpliwość nierozerwalności małżeństwa i celibatu kapłańskiego nie miały dotąd precedensu wśród posoborowych papieży, jednak ruchy te wypływają dokładnie z tego samego źródła, z którego wypływały decyzje poprzednich rzymskich biskupów – z Soboru Watykańskiego II. To Sobór wyrażał się przecież w pełnych szacunku słowach o niechrześcijańskich religiach i twierdził, że Duch św. nie wzbrania się przez nie działać. To Sobór z uwielbieniem patrzył na nowoczesny świat, uległ naturalizmowi i pacyfizmowi1, torując w ten sposób drogę postawieniu naturalnego dobra człowieka w centrum troski Kościoła – co w sposób naturalny owocuje usuwaniem wszystkiego, co trudne i wymagające (np. nierozerwalność małżeństwa i celibat).
Czy jednak te skandale sprawiają, że papież przestaje być papieżem? Czy uczestnictwo w pogańskich kultach i ataki na katolicką moralność powodują, że Głowa Kościoła automatycznie traci swój urząd? Odpowiedzi na to pytanie mają poszukiwać teksty wydrukowane w tym numerze „Zawsze Wierni”. Tutaj we wstępie zaznaczę jedynie krótko, że kwestia możliwości utraty swego urzędu przez papieża nigdy nie została ostatecznie rozstrzygnięta nie ma jednej pewnej odpowiedzi na pytania: Czy papież może utracić swój urząd? Jeśli tak, to kiedy? W jakich okolicznościach? Teolodzy nigdy nie doszli w tej sprawie do konsensusu – co oznacza, że możemy znaleźć zarówno (oczywiście przedsoborowych) katolickich teologów, którzy twierdzili, iż Papież nigdy nie może utracić swego urzędu, jak i takich, którzy głosi, że wystarczy wewnętrzna herezja, aby automatycznie przestał być głową Kościoła. Krótko mówiąc nie mamy pewnej odpowiedzi na pytanie, czy papież może utracić swój urząd przez popadnięcie w herezję – a jeśli tak, to w jaki sposób?
Dlatego też arcybiskup Lefebvre nie zdecydował się na podanie jasnej i pewnej odpowiedzi. Ze względu na konieczność widzialności Kościoła Chrystusowego stwierdził, że należy uznawać posoborowych papieży za papieży – a ostateczny osąd zostawić magisterium Kościoła, które kiedyś będzie musiało to rozstrzygnąć.
Przypisy
- ↑KDK (Konstytucja Dogmatyczna o Kościele) 82: „Jasną jest więc rzeczą, że usilnie trzeba nam się starać, aby wszystkimi siłami przygotowywać czas, kiedy za zgodą narodów będzie można zakazać wszelkiej wojny”.