Od redakcji
Drodzy Czytelnicy!
Na samym początku chciałbym złożyć najlepsze życzenia z okazji święta Zmartwychwstania Pańskiego! Przypominajmy sobie wciąż na nowo, że Pan nasz Jezus Chrystus naprawdę żył na tej ziemi, cierpiał dla naszego zbawienia, umarł i zmartwychwstał. Gdy przyglądamy się różnorakim relikwiom, które pozostały nam po męce naszego Zbawiciela pamiętajmy, że całą tą bolesną drogę męki przebył Pan Jezus tylko i wyłącznie dla naszego zbawienia, że to miłość do nas skłoniła go do wcielenia i przyjęcia krwawej męki, jako ofiary zadośćuczynienia.
Pamiętajmy przy tym o słowach św. Pawła, który mówi, że „jeśli Chrystus nie zmartwychwstał […]próżna jest wasza wiara” (1 Kor 15,14). Dla św. Pawła jest więc zupełnie oczywiste, że to zmartwychwstanie naszego Zbawiciela jest decydującym dowodem prawdziwości Jego nauczania. W fakcie Jego powrotu do życia dostrzega on niezbity dowód na prawdziwość wszystkich słów Pana Jezusa, jak i na odkupieńczą moc Jego męki. W tych błogosławionych dniach, w których świętujemy to największe zwycięstwo naszego Pana, rozważajmy sceny przekazane nam na kartach Ewangelii św. opisujące nam objawienia Pana Jezusa po Jego zmartwychwstaniu. Kontemplujmy jak uczniowie powoli pod wpływem tych objawień odwracają się od niewiary i zwątpienia ku wierze, ufności i potężnej radości, której nie zdołają już złamać żadne cierpienia i prześladowania.
Z podobną radością rozważajmy i my dobroć Pana Jezusa, który niczym dobry pasterz, po swoim zmartwychwstaniu, idzie szukać tego co zginęło. Patrzmy na Niego, jak zbiera swoich uczniów niczym rozproszone owce, jak z delikatnością ale i mocą podąża za nimi i wyjaśnia im słowa Pisma, aby pokazać im, że przecież Mesjasz musiał cierpieć, słuchajmy, jak gani ich za ich niewiarę, naucza i przygotowuje do ich przyszłej misji głoszenia Jego nauki, aż po krańce ziemi.
Pięknym przykładem tej pasterskiej troski naszego Pana jest historia dwóch uczniów z Emaus. Otóż ci dwaj uczniowie stwierdzili, że już po wszystkim, że skoro Pan Jezus umarł i został pogrzebany, no to musi być koniec i czas wracać do domu. W ich oczach ta wyjątkowa historia potężnego w słowie i czynie nauczyciela z Nazaretu dobiegła końca. Wracają więc smutni do domu i rozprawiają w drodze o strasznych wydarzeniach ostatnich dni. Wtedy przybliża się Pan Jezus, jednak nie gani ich od razu, nie daje się nawet rozpoznać, a jedynie przyłącza się i pyta o czym to rozprawiają, tacy strapieni. Gdy oni wyjaśniają Pan Jezus nie zatrzymuje ich i nie zawraca, a zaczyna powoli, poczynając od Mojżesza i proroków wyjaśniać im, że Mesjasz przecież musiał cierpieć, że wszystko to zostało zapowiedziane. Uczniowie słuchają urzeczeni i zdziwieni, tymczasem Jerozolima wciąż oddala się, zbliża się wieczór i nasza grupka zatrzymuje się u bram miasteczka Emaus. Pan Jezus sugeruje, że chce iść dalej, jednak uczniowie nie pozwalają mu na to i przekonując, że zbliża się już wieczór, przymuszają go do wejścia do nich do domu. Błogosławiony upór tych uczniów i błogosławiona gościnność! W ten sposób Pan Jezus wchodzi pod ich dach i tam przy łamaniu chleba, daje się im poznać, po czym znika. Możemy sobie wyobrazić w jakim szoku byli ci dwaj uczniowie. „Czyż serca nasze nie pałały, gdy wyjaśniał nam pisma?” – mówią do siebie i jeszcze tej samej godziny wyruszają w drogę do Jerozolimy, pomimo, że przecież nastawał już wieczór i z tego względu nie chcieli puścić Pana Jezusa w dalszą drogę. Wracają spiesznie, jednak gdy wpadają do wieczernika, gdzie byli zebrani uczniowie, ci nie dają im powiedzieć co się stało, lecz wykrzykują do nich: „Pan zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi!”.
Rozważajmy wielką miłość Pana Jezusa! Dziękujmy mu za wszystko co dla nas uczynił i wysławiajmy Jego tryumf nad grzechem, światem, szatanem i śmiercią! Prośmy Go również, abyśmy my, przez naszą słabość, nie zaprzepaścili tego wszystkiego, co On dla nas uczynił, abyśmy przez nasze grzechy nie zmarnowali tych łask, które On nam wysłużył i którymi wciąż na nowo chce nas obdarzać.