Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Klemensa I, papieża i męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 1/2019 (200)

Istota i cel Bractwa św. Piusa X

W obecnej sytuacji Kościoła Bractwo Św. Piusa X najczęściej postrzegane jest jako ugrupowanie broniących Tradycji i walczących przeciw nowej orientacji, którą Kościół przyjął po Soborze Watykańskim II.

Bractwo jest zgromadzeniem duchownych i dzięki temu mogło utworzyć tradycyjne struktury chrześcijańskiego życia: seminaria, parafie, szkoły etc. Uważa się je też powszechnie za główne narzędzie zachowania Tradycji w Kościele rzymskokatolickim. Z tego względu najzacieklej zwalczane jest przez modernistów.

Zdają oni sobie sprawę, że dzięki Bractwu Tradycja nie jest tylko ideą w głowach paru intelektualistów albo pragnieniem w sercach grupy wiernych, lecz urzeczywistnia się konkretnie w czasie i przestrzeni. Dlatego stanowi ono dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo. Jednak ten aspekt działalności Bractwa – krytyka modernizmu i obrona Tradycji przeciw posoborowym trendom – jest zasadniczo czymś przypadłościowym, spowodowanym okolicznościami naszej epoki.

W swej istocie Bractwo wpisuje się w dzieje Kościoła jako dzieło wewnętrznej odnowy, jak na to wskazuje hasło patrona: Instaurare omnia in Christo. W tym artykule pragniemy przedstawić najgłębszy cel, istotną rację bytu, a także właściwą duchową sytuację tego dzieła.

Pierwsza myśl o założeniu zgromadzenia kapłanów powstała już w latach pięćdziesiątych, gdy arcybiskup Lefebvre, będąc jeszcze delegatem apostolskim francuskojęzycznej Afryki i ordynariuszem Dakaru, miał przeczucie, które zrodziło się pewnego dnia w moim sercu w katedrze w Dakarze. Marzenie, by przekazać, wobec postępującej degradacji ideału kapłańskiego, katolickie kapłaństwo naszego Pana Jezusa Chrystusa w całej jego doktrynalnej czystości i misyjnej miłości, takie, jakie nadał On swym Apostołom i jakie Kościół Rzymski zawsze przekazywał, aż do połowy XX wieku1.

Skąd taki pomysł? Nie był on przecież „charyzmatykiem”; nie wierzył w każdą myśl przychodzącą mu do głowy, przypisując ją „natchnieniu Ducha”. Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w jego ogromnym doświadczeniu misyjnym, a także w solidnym wykształceniu teologicznym oraz w obiektywnym spojrzeniu na coraz bardziej niepokojącą sytuację w Kościele i świecie.

Kapłaństwo w niebezpieczeństwie

Każdy kryzys Kościoła był przede wszystkim kryzysem kapłanów. W X wieku, tzw. czarnym wieku Kościoła, upadek moralny kapłanów był tak wielki, że nawet pojawiło się w Anglii przerażające przysłowie: „Jeśli chcesz iść do piekła, zostań kapłanem!”

W obecnym kryzysie główną rolę także odgrywają kapłani. Idąc za św. Piusem X, można wskazać zeświecczenie jako najbardziej charakterystyczny rys naszych czasów. Doczesność stała się najważniejsza. Masoński ideał „budowania raju na ziemi” króluje w umysłach dzięki coraz potężniejszym środkom masowego przekazu. Kapłani, którzy nie są przygotowani na pułapki nowoczesności, przesuwają akcent swej posługi na „zagadnienia społeczne”. Potępiony przez Leona XIII amerykanizm2, tak szeroko rozpowszechniony we współczesnej praktyce duszpasterskiej, głosi pierwszeństwo społecznego zaangażowania kapłana nad sprawami duchowymi, dotyczącymi życia wiecznego.

Co więcej, życie wielu duchownych jest coraz silniej przesiąknięte specyficzną odmianą materializmu: kapłan zmienia się w urzędnika pracującego w określonych godzinach, poza którymi staje się „zwykłym człowiekiem”. Stąd niechęć do stroju duchownego, odrzucenie życia w umartwieniu i sięganie po wygody tego świata. To kapłani jako pierwsi mieli na plebaniach radia i telewizory, to oni pierwsi zaczęli jeździć samochodami etc. Dostosowując coraz bardziej swój umysł do świeckiego sposobu myślenia, przestają liczyć się z zamiarami i myślami Boga. Swoją uwagę zwracają w stronę ludzi: co pomyślą, co im się spodoba, jak ich przyciągnąć…

W świecie ogarniętym żądzą władzy liczy się także wyższa pozycja, awans; z tego względu dla niektórych, szczególnie pochodzących z uboższych warstw, kapłaństwo staje się społeczną promocją. Nieraz do czystej początkowo intencji dołącza się chęć panowania nad innymi – i tak rodzi się plaga klerykalizmu, tj. niewłaściwego korzystania z przywilejów stanu duchownego. Stąd tylko jeden krok do gorszących objawów całkowitego upadku, jakie dały o sobie znać po soborze w wielu bogatych krajach. Opisywanemu zbrataniu ze świeckością towarzyszy stopniowy zanik życia nadprzyrodzonego, a w konsekwencji – duchowe lenistwo.

Wszystko co wielkie, wymaga wielkiego wysiłku. Msza święta zaś jest największą i najgłębszą tajemnicą naszej świętej religii. Wymaga ona wiele od kapłana: najpierw długie miesiące uczy się właściwego jej odprawiania. Potem zaś, by pozostać wiernym swemu powołaniu, codziennie winien się do niej starannie i głęboko przygotować.

Sobór Trydencki zobowiązuje kapłana pod grzechem ciężkim, aby pouczał wiernych co najmniej kilka razy w roku na temat najdroższego Skarbu Kościoła. Jeśli tego nie czyni, jeśli Msza święta nie zajmuje pierwszego miejsca w jego życiu, nie będzie mieć także istotnego miejsca w jego parafii. Ważniejsze będą różne ludowe nabożeństwa, parafialne akcje, spotkania, wycieczki, kółka. Wierni oddalą się od solidnego fundamentu wiary i modlitwy w kierunku powierzchownego „katolicyzmu ludowego”. Wówczas bardzo łatwo jest wprowadzić wszelkie innowacje. Wilki w owczych skórach mogą bez obaw napadać na intelektualnie i duchowo nieprzygotowany kler. Nie stawi on już oporu; przeciwnie, chętnie będzie przyjmować zmiany, które zapewnią mu łatwiejsze życie. Jeżeli wśród oficerów panuje lenistwo, zniechęcenie, układy z wrogiem – co dopiero dzieje się z szeregowcami? A jeśli do tego lekceważy się, marnuje, odkłada do lamusa najskuteczniejszą broń? W 1950 roku Arcybiskup nie mógł nawet w najgorszych koszmarach śnić, że Msza święta Wszechczasów, najpotężniejsza broń Kościoła, będzie kiedyś de facto zakazana i zastąpiona nową, pełną wad i niemal bezskuteczną!

Jak odnowić Kościół?

Aby odnowić Kościół, trzeba odnowić kapłaństwo. Każda odnowa w Kościele była reformą capitis et corporis (‘głowy i ciała’), jak głosiły wielokrotnie sobory powszechne, kładąc jednak główny akcent na „reformę głowy”, tj. duchowieństwa. Idąc za przykładem świętych odnowicieli kapłaństwa, takich jak na przykład kardynał Berulle, św. Franciszek Salezy czy św. Wincenty a Paulo, arcybiskup Lefebvre znalazł rozwiązanie tej żywotnej kwestii. Za najistotniejsze uznaje dwa punkty.

Pierwszy z nich dotyczy istoty i misji Kościoła. Będąc misjonarzem, Arcybiskup miał przed sobą liczne rzesze nieśmiertelnych dusz, do których był posłany. Pragnął nawrócić je do prawdziwej Wiary i prowadzić ku doskonałości. Dusze – to jakby materia Kościoła, która musi być tak formowana, przekształcana, aby stawała się stopniowo zgodna z zamierzeniem Boga. Forma Kościoła – to sam Chrystus, będący Prawdą i Życiem każdego człowieka przychodzącego na ten świat. Narzędziem odwiecznej woli Bożej – zbawienia dusz przez Chrystusa – jest kapłaństwo, które uczestniczy w potrójnej władzy Chrystusa: nauczania, uświęcania i rządzenia. Według nakazu Chrystusa wszystkie strumienie światła i łask przechodzą przez kapłanów. Najpierw kapłani są światłością świata, zanim ta światłość przeniknie serca wiernych. Według św. Pawła kapłan jest wzorem (formą) stada i dlatego Kościół wymaga od niego wyższego stopnia świętości3. Podobnie jak nauczyciel musi więcej wiedzieć od uczniów, a król musi więcej posiadać niż jego poddani, kapłan musi być drugim Chrystusem bardziej niż wierni. Ludowe przysłowie trafia w sedno sprawy, gdy mówi: „Jacy kapłani, taki lud!” – tylko o jeden stopień niżej: „Święty kapłan oznacza dobrą parafię, dobry kapłan – średnią…”. Jeśli zatem potrzebna jest odnowa w Kościele, czyli gorliwsze życie chrześcijańskie, większe starania o nawrócenie i zbawienie dusz – nie ma lepszego sposobu niż odnowa duchowieństwa: „Cel Bractwa stanowi kapłaństwo i wszystko, co się do niego odnosi – i nic więcej, tak jak tego chciał Pan nasz Jezus Chrystus, gdy powiedział: «Czyńcie to na moją pamiątkę»”4.

Po drugie, każdy duszpasterz wie, że zasadniczy kontakt wiernych z życiem Kościoła i z prawdami Wiary odbywa się przy okazji niedzielnej Mszy św. Kardynał Pie z Poitiers już sto lat temu stwierdził, że dla większości katolików, od końca prześladowań pierwszych wieków aż do dzisiejszego dnia, Msza św. niedzielna jest jedynym środkiem zbawienia, ponieważ w ciągu tej półtorej godziny otrzymują pouczenie, łaski oraz konkretne wskazania na cały tydzień. „Nie łudźmy się – mawiał – potrzeby materialne i inne okoliczności nie pozwalają im na większe zaangażowanie”. Jak ważna zatem dla nich jest ta godzina, jak ważne jest, by kapłan wykorzystał maksymalnie ten czas, aby przekazać wiernym jak najwięcej z Bożego życia!

Ale czy sama tylko niedzielna Msza święta jest w stanie nawrócić, uświęcić, uformować wiernych w duchu Chrystusowym? Tak! Podobnie jak całe życie naszego Zbawiciela streszcza się i osiąga pełnię w trzech dniach: od Ostatniej Wieczerzy do poranka Zmartwychwstania – tak całe życie Kościoła skupia się i streszcza we Mszy świętej, będącej uobecnieniem i odnowieniem Męki i Śmierci Zbawiciela. Uczestnicząc we Mszy świętej, wierni stoją pod krzyżem Jezusowym razem z Matką Bolesną i z umiłowanym uczniem oraz otrzymują nieskończone owoce Drzewa Żywota: łaskę oczyszczenia w Jego Krwi; łaski uświęcenia; światło Boskiego Objawienia; przebite i otwarte Serce Jezusowe, symbol Bożej miłości; wreszcie Jego własną Matkę – „Oto Matka twoja!”. Myśl uczestniczącego pobożnie we Mszy św. jest nieustannie kierowana ku wieczności, a dramat Odkupienia, który rozgrywa się przed jego oczyma, przypomina mu sens i cel ziemskiej pielgrzymki, a także sens jego własnych trudności, cierpień i doświadczeń:

Pojęcie ofiary jest pojęciem gruntownie chrześcijańskim i katolickim. Nasze życie nie może obyć się bez ofiary, skoro Jezus Chrystus, nasz Pan, sam Bóg, zechciał przyjąć na siebie nasze ciało, […] skoro dał nam przykład przez swoją śmierć na krzyżu, skoro wylał swoją krew. Zrozumieć znaczenie poświęcenia się w naszym życiu, w życiu codziennym, to zrozumieć sens chrześcijańskiego cierpienia, nie uważać więcej cierpienia za zło, za ból nie do zniesienia, ale łączyć go, jak i swą chorobę, z cierpieniem Pana naszego Jezusa Chrystusa, patrząc na Krzyż, uczestnicząc we Mszy św., która jest kontynuacją Męki Pana naszego na Kalwarii. Zrozumieć cierpienie to zamienić je w radość, a w łączności z wszystkimi męczennikami, z wszystkimi świętymi, z wszystkimi katolikami, którzy cierpią na całym świecie, staje się ono niesamowitym skarbem dla nawrócenia dusz, dla zbawienia naszej własnej duszy. Wiele świętych i chrześcijańskich dusz pragnęło nawet cierpieć, aby móc lepiej zjednoczyć się z Krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa5.

Rozważając życie świętych kapłanów i odnowicieli katolickiego życia, znajdziemy zawsze w sercu ich duchowości wielkie nabożeństwo do Mszy świętej. Mało znany jest na przykład fakt, że św. Maksymilian Kolbe, wielki czciciel Niepokalanej, cenił Mszę świętą jako największy skarb. Zeznania wielu świadków są jednomyślne.

Msza święta już się rozpoczęła, a ja byłam dość roztargniona. Ale wkrótce uderzył mnie sposób, w jaki ten nieznany mi kapłan odprawiał Mszę świętą, zmuszając mnie do modlitwy. Pomyślałam, że to musi być święty kapłan (s. Szczęsna Sulatycka).

Przygotował się do Mszy świętej z wielką troskliwością, samą Mszę świętą odprawiał z jak największym skupieniem, cały przejęty tajemnicą Najświętszej Ofiary. Dziękczynienie po Mszy świętej czynił przynajmniej przez dwadzieścia minut i wtedy był całkowicie zatopiony w modlitwie (br. Wawrzyniec Podwapiński)6.

Matka Świętego wyznała po jego śmierci, że największą boleścią w więzieniu i w obozie koncentracyjnym było dlań to, że nie mógł odprawiać Mszy świętej i przyjmować Komunii świętej7.

Wniosek z rozważenia tych dwóch punktów jest jednoznaczny: kapłan winien nade wszystko cenić Mszę świętą. Wiele jest po temu powodów: Msza święta to jego pierwszy i najważniejszy obowiązek oraz najistotniejszy kapłański czyn, a także powszechne źródło wszystkich łask i całej skuteczności jego apostolstwa: „Żywić będą [członkowie] przekonanie, że cała skuteczność ich duszpasterskiej pracy płynie z Ofiary naszego Pana, którą sprawują codziennie”8. Jak wielu wiernych nawróciło się na widok kapłana odprawiającego pobożnie święte Tajemnice! Św. Proboszcz z Ars wiedział z własnego doświadczenia, o czym mówi, gdy stwierdził, że chrześcijaństwo buduje się wokół ołtarza i konfesjonału.

Istota prawdziwej odnowy

Sobór Watykański II miał przynieść tak wielką odnowę życia Kościoła, że jego promotorzy nie wahali się nazywać go „drugimi Zielonymi Świątkami”. Oprócz hasła aggiornamento, tj. otwarcia się na nowoczesny świat, proponowano przede wszystkim ludzkie, naturalne środki, mające za cel odnowę chrześcijańskiego życia: liturgia bardziej dostępna ludowi, międzyludzkie kontakty na zasadach wzajemnego szacunku, dialog jednoczący ludzkie umysły czy właściwe wykorzystanie środków masowego przekazu.

Dziś, gdy minęło już niemal pół wieku, można dokonać oceny skuteczności wszystkich tych naturalnych środków. Już na długo przed soborem prawdziwi duszpasterze młodzieży ostrzegali przed zbyt przyrodzonymi środkami apostolstwa:

Wyrazem „szczudła” wypowiedział czcigodny kanonik [M. Timon-David] całą swą ocenę systemu używania różnych nowo modnych rozrywek, jak teatr, orkiestra, kina, kosztownych i skomplikowanych, dla zachęty i zatrzymania młodych ludzi w organizacjach katolickiej młodzieży. Często bywają one powodem przesytu i zniechęcenia, a zwykle raczej schlebiają próżności i rozbudzają wyobraźnię i zmysłowość, niż służą do wypoczynku, rozerwania umysłu i do podtrzymania zdrowia. […] Popatrzmy np. na św. Ambrożego lub św. Augustyna, tych nieprześcignionych łowców dusz; czy znajdziemy w ich życiu choćby jeden przykład, żeby urządzali jakieś zabawy, celem oderwania swych owieczek od sromoty igrzysk pogańskich? Albo czy czytaliśmy kiedy, by św. Filip Nereusz, dla nawrócenia Rzymu, którego wiarę oziębił powiew Renesansu, używał tych szczudeł?9.

Z tego właśnie względu pragnieniem Bractwa jest reforma nadprzyrodzona. Rozwiązanie wszystkich problemów raz na zawsze zostało dane światu. Ostateczne zwycięstwo Prawdy i Życia nad śmiercią i błędem już się dokonało. Krzyż – czyli także Msza święta, odnowiona Ofiara krzyżowa – zawsze będzie kamieniem obrazy dla wrogów, głupstwem dla pogan, zgorszeniem dla żydów, dla nas natomiast mądrością Bożą10. Ta mądrość – to źródło wszelkiego porządku, wszelkiej świętości, wszelkiej doskonałości, a także cudowny magnes, który przyciąga wszystko, co odpadło, oziębło i zmarnowało się.

W świecie, w którym pamięć o wieczności coraz bardziej zanika, a najważniejsze dla człowieka sprawy okrywane są wstydliwym milczeniem, Msza święta odprawiana w atmosferze Boskiej tajemnicy, wielkiego szacunku, skutecznie zapobiega zapomnieniu o tym, co jest „unum necessarium – jedynie ważnym” (Łk 10, 41). Wierny, pokrzepiony uczestnictwem w pochodzącej „nie z tego świata” Ofierze Boga-Człowieka, ma przed oczyma jedyny cel swego życia oraz otrzymuje najskuteczniejsze środki dla osiągnięcia tego celu. Patrząc ponadto na kapłana, który pragnie być drugim Chrystusem, żyjąc w doskonałej czystości, w duchu ubóstwa i w bezwzględnym posłuszeństwie woli Bożej, katolik nabiera otuchy w codziennej walce o cnotę i zachowanie stanu łaski: „Jeśli kapłan osiąga to wszystko poprzez Mszę świętą, również ja przez uczestnictwo w tejże Mszy świętej mogę zrealizować ideał mojego stanu życia”.

Stare struktury w nowym blasku

Drzewo dla wzrostu potrzebuje dobrych korzeni. Prawdziwa odnowa Kościoła musi być odnową gruntowną, fundamentalną; z tego powodu Bractwa nie wprowadza niczego nowego, lecz podnosi wysoko jak sztandar odwieczny skarb Kościoła, ukazując jego nigdy niegasnący blask. Sercem duchowości Bractwa jest więc Msza święta.

Członkowie Bractwa będą więc mieć prawdziwe i nieustanne nabożeństwo do Mszy świętej, do otaczającej ją liturgii, do wszystkiego, co może uczynić liturgię wyrazem tajemnicy w niej się dokonującej. Będą dokładać wszelkich starań do przygotowania, tak duchowego jak i materialnego, świętych Tajemnic. Głęboka znajomość teologiczna Ofiary Mszy świętej będzie nieustannie zwiększać ich przekonanie, że w tej wzniosłej rzeczywistości spełnia się całe Objawienie, tajemnica Wiary, że jest ona dopełnieniem tajemnic Wcielenia i Odkupienia i źródłem wszelkiego powodzenia w duszpasterskiej pracy11.

W jaki sposób przyciągnąć wiernych do Mszy świętej? Oprócz katechezy, założyciel Bractwa wskazuje na zasadę chrześcijańskiej filozofii, że „wszelkie poznanie rozpoczyna się od zmysłów”. Dlatego nie wolno lekceważyć zewnętrznego aspektu obrzędów:

Dołożą starań, by dodać blasku liturgii przez muzykę, śpiew i to wszystko, co zgodnie z prawem może pomóc duszom we wzniesieniu się ku rzeczywistości niebiańskiej, ku obecności Trójcy Świętej, ku towarzystwu Aniołów i Świętych12.

Ośrodek parafii i przeoratu to nie okrągły stół spotkań i rozmów, lecz ołtarz, a na nim tabernakulum.

Liturgia ogarnia całą mą istotę. Przez całokształt ceremonii, przyklęknięć, pokłonów, symbolów, śpiewów, tekstów, przemawiających do oczu, uszu, wyobraźni, wrażliwości, inteligencji i serca kieruje mnie ku Bogu; przypomina mi, że wszystko we mnie: usta, język, umysł, zmysły, energia, wszystko musi odnosić się do Boga. […] W liturgii wszystko mi mówi o Bogu, o Jego doskonałościach, dobrodziejstwach, wszystko mnie doprowadza do Boga, wszystko mi ukazuje Jego Opatrzność, poddającą mi wciąż środki mego uświęcenia przez próby, pomoce, przestrogi, zachęty, obietnice, oświecenia, a nawet i groźby. Liturgia zmusza mnie również do mówienia bez przerwy do Boga, do okazywania mej religijności w najrozmaitszej formie. […] Niezliczone uroczystości świętych sprawiają, że żyję w poufałym stosunku z braćmi mymi z raju, którzy mnie otaczają opieką i modlą się za mnie. Święta Matki Bożej przypominają mi, że mam tam wysoko Matkę dobrą i wszechmocną, która nie spocznie, póki nie ujrzy mię bezpiecznym u swych stóp w Królestwie swego Syna. Czyż możliwe, by wszystkie te święta, żeby tajemnice mego Bożego Zbawcy: Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowstąpienie – nie obudziły we mnie tęsknoty za niebem, którą św. Grzegorz uważa za znak przeznaczenia do nieba?13.

Św. Pius X pisał:

Brać czynny udział przy świętych tajemnicach i w modlitwach publicznych i uroczystych, przez swą obecność, pobożność i przez pragnienie korzystania ze świąt i ceremonii, a jeszcze lepiej, służąc do Mszy św., odpowiadając kapłanowi lub też biorąc udział w odprawianiu lub śpiewaniu Oficjum, jest najlepszym środkiem łączenia się z intencją Kościoła i czerpania u samego źródła prawdziwego ducha chrześcijańskiego14.

W tym świetle można o wiele łatwiej zrozumieć, dlaczego Bractwo wypowiedziało Novus Ordo Missae wojnę na śmierć i życie: jeśli ktoś dostrzega całą wielkość Mszy świętej, to zdaje sobie sprawę z rozmiarów profanacji, zepsucia, a nawet zniszczenia tego jedynego fundamentu prawdziwego chrześcijańskiego życia.

Nie ma Mszy świętej bez kapłana; tylko on działa in persona Christi, tylko przez niego wierni otrzymują sakramentalną łaskę. Jako główna postać ma on najwznioślejsze zadanie: pokazać Chrystusa, uczyć prawdy Chrystusowej, prowadzić do Chrystusa. Jan Chrzciciel jest wzorem kapłana: „Chrystus musi wzrastać, ja się umniejszać” (J 3, 30), znikać przed Nim. – Ale kapłan nie tylko odprawia Mszę św., lecz jest też jej pierwszym uczestnikiem; on najwięcej ze Mszy św. korzysta, jeśli tylko tego pragnie. Msza św. jest jego wzorem życia: „Imitamini, quod tractatis” (‘naśladujcie to, co odprawiacie’) – napominał go biskup w dniu święceń. Przez Mszę św. utożsamia się ze swym Boskim Mistrzem, według słów św. Pawła: „hoc enim sentite quod et in Christo Iesu” – „to myślcie w waszym sercu, co jest i w myśli Chrystusa Jezusa” (Fil 2, 5). Codziennie trzyma Chrystusa-Hostię w rękach: Jego ubóstwo, Jego czystość, Jego posłuszeństwo, Jego miłość do dusz, Jego miłosierdzie. Zaiste, kapłan znajduje we Mszy świętej wszystkie warunki, aby stać się świętym kapłanem.

Dzięki temu można również lepiej zrozumieć, dokąd prowadzi posoborowa zmiana pojęcia kapłaństwa: w liturgii staje się on jedynie przewodniczącym, zaś przy spowiedzi kimś w rodzaju psychologa. Różnica między sakramentem kapłaństwa a tzw. kapłaństwem wiernych została rozmyta do tego stopnia, że w posoborowej teologii nie jest już właściwie potrzebne pośrednictwo kapłańskie. Takie rozumienie kapłaństwa jest bliższe protestanckiej herezji solus Deus: człowiek odnosi się do Boga bezpośrednio, nie potrzebuje już żadnych pośredników i narzędzi. Rzecz oczywista, że w takiej sytuacji kapłan już nie wie, dlaczego ma zachowywać celibat, dlaczego ma żyć inaczej niż zwykli wierni.

Msza święta i ideał świętości kapłańskiej – oto duchowe podstawy wszystkich dzieł Bractwa: seminariów, szkół, przeoratów, kościołów i kaplic. Tu wierni, korzystając z tego odwiecznego skarbu, mogą prowadzić coraz głębsze życie modlitwy, karmione duchowym bogactwem katolickiej liturgii. Tutaj coraz bardziej konsekwentnie oddają się pod panowanie Chrystusa Króla i Jego Najświętszej Matki w życiu prywatnym, rodzinnym, a także społecznym. Instytucje wychowawcze, charytatywne etc. mają również swą duchową podstawę we Mszy świętej. Na misjach nasz Założyciel jako młody kapłan widział na własne oczy,

jak te całkowicie pogańskie wioski stawały się chrześcijańskie i zmieniały się nie tylko duchowo i w sensie nadprzyrodzonym, ale także fizycznie, społecznie, gospodarczo, politycznie, ponieważ ci ludzie, będący dotąd poganami, nagle uświadomili sobie, że konieczne jest dotrzymywanie, umów, wypełnianie swoich zobowiązań, szczególnie zobowiązań małżeńskich, mimo wyrzeczeń jakie to za sobą pociąga. I tak wioska zmieniała się stopniowo pod wpływem łaski, pod wpływem łaski ofiary Mszy świętej15.

Vae soli!16

Pozostaje jeszcze inny ważny aspekt kapłańskiego życia. Przyczyną kryzysu kapłaństwa często była również samotność kapłanów. Kościół o tym wie, dlatego zawsze zachęcał do vita communis, do życia kapłanów we wspólnocie: „Zwyczaj życia duchownych we wspólnocie jest w najwyższym stopniu godny pochwały i zalecenia i tam, gdzie obowiązuje, powinien być zachowany na tyle, na ile to jest możliwe”17. A biskup Dupanloup pisał o tej formie życia:

Kiedy człowiek choć trochę studiuje historię Kościoła, jest zdumiony widząc, że zamiary najświętszych odnowicieli dyscypliny kościelnej jako punkt wyjścia zawsze przyjmują głównie to, aby odbudować owo święte wspólnotowe życie, jeśli osłabił je duch niezależności i pragnienie wolności świeckiej18.

Im bardziej czasy są antyreligijne, tym bardziej kapłan potrzebuje duchowej pomocy. Jest on tylko słabym narzędziem, jak każdy człowiek nosi na sobie rany grzechu pierworodnego.

Osamotnienie i zniechęcenie z jednej strony, przystosowanie do świata z drugiej, to wielkie niebezpieczeństwa dla kapłana żyjącego samotnie wśród zlaicyzowanego społeczeństwa, gdzie zburzono wszelkie wały obronne i zapory, gdzie nawet ramy Kościoła zostały rozbite. Kapłan szuka więc pocieszenia wśród ludzi oraz wygód światowych19.

Wspólnota natomiast, jeżeli żyje według ścisłego duchowego regulaminu, gwarantuje życie modlitewne, atmosferę duchową, skupienie, a przykład i rada współbraci może przyczynić się do postępowania na drodze doskonałości. Tego stylu życia założyciel Bractwa wymaga od jego członków.

Bractwo jest zgromadzeniem kapłanów, którzy żyją we wspólnocie bez składania ślubów, na wzór zgromadzeń misji zagranicznych. Jednakże jest ono założone w duchu głębokiej wiary i doskonałego posłuszeństwa, na wzór Boskiego Mistrza20.

Bractwo – narzędzie Boże na czasy apokaliptyczne

Co dziś daje Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X Kościołowi rzymskokatolickiemu?

Daje mu niezmieniony ideał kapłański, przypomina kapłanom i wiernym o prawdziwym centrum życia religijnego, o źródle wszelkich łask. Nic dziwnego, że dzieło żyjące takim ideałem z jednej strony fascynuje młodych ludzi dobrej woli, szukających doskonałości i wypełnienia ich życia głębokim sensem – a z drugiej spotyka się z wściekłą nienawiścią wroga dusz i jego sług. Z tego względu ideał Bractwa jest odpowiednim narzędziem w rękach Pana Boga na epokę, którą można nazywać apokaliptyczną. Oto teraz Kościół został zaatakowany „u swych podstaw”21, nadeszły czasy „burzenia bastionów”22; nastąpiła „walka decydująca między diabłem a Niepokalanym Sercem”23. Ale dobry Bóg pozwolił, żeby powstała mała armia tych, którzy „strzegą depozytu”, którzy chronią sam fundament.

Niemożliwe byłoby jednak wypełnienie tego zadania, zważywszy na grzeszników i niedołęgów, z których składa się to dzieło. „Własnymi siłami, sami ze siebie, bez pomocy Bożej my nic i to zupełnie nic nie potrafimy”24. Jednak właściwą wewnętrzną „Formą”, Władczynią i Królową tego przedsięwzięcia jest Niepokalana:

Ponieważ nasze Bractwo jest Twoją własnością, trzymaj je mocno, Wieżo Dawidowa, aby nigdy nie mogło zboczyć z prawej drogi. […] Utrzymaj naszą wiarę dziewiczo czystą, o Panno Najczystsza, któraś otrzymała władzę zwyciężania wszystkich herezji na całym świecie. […] Strzeż, o Matko Łaski Bożej, naszego Bractwa jako owocnej, wiecznie żywej gałęzi Świętego, Katolickiego, Rzymskiego Kościoła. […] Zapewnij nam wreszcie, o Matko Najwyższego Kapłana, łaskę współpracy przy odnowieniu katolickiego kapłaństwa i przy rozpromienianiu się kapłańskiej Duszy Chrystusa, której blask rozszerzy i umocni ostatecznie Jego Królestwo nad ludźmi, rodzinami, państwami25.

Tekst ukazał się w „Zawsze Wierni” nr 1/2004 (56).

Przypisy

  1. Abp Marceli Lefebvre, Podróż duchowa, Warszawa 2004, s. 5.
  2. Encyklika Testem benevolentiae, Warszawa 2002.
  3. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., par. 124–126.
  4. Statuty Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, rozdz. II, 1.
  5. Arcybiskup Marceli Lefebvre, kazanie z 23 IX 1979 z okazji 50-lecia kapłaństwa, [w:] Kazania, Warszawa 1999, s. 105-106.
  6. Świadectwa zapisane w pracy Zrozumieć świętego Maksymiliana, Niepokalanów 1991, s. 28–29. Wiele podobnych zeznań znajduje się w rozdziale Msza święta w życiu męczennika miłości w świetle zeznań świadków, s. 20–34.
  7. Tamże, s. 45.
  8. Statuty, rozdział I, 2.
  9. Jean-Baptiste Chautard, Życie wewnętrzne duszą apostolstwa, Warszawa 2002, s. 111–113.
  10. Por. 1 Kor 1, 23–24.
  11. Statuty, rozdz. II, 3.
  12. Statuty, rozdz. II, 4.
  13. O. Jean-Baptiste Chautard, op. cit., s. 167–174.
  14. Motu proprio z 22 listopada 1903 r.
  15. Arcybiskup Marceli Lefebvre, op. cit., s. 105.
  16. Biada samotnemu!
  17. KPK z 1917 roku, § 134.
  18. Cyt. za: August Doerner, Sentire cum Ecclesia, Moenchengladbach 1941, s. 241.
  19. Ks. Franciszek Schmidberger, Kapłaństwo katolickie, Warszawa 1996, s. 19.
  20. Statuty, rozdz. I, 1.
  21. Św. Pius X, encyklika Pascendi.
  22. Tytuł książki Hansa Ursa von Balthasara.
  23. S. Łucja z Fatimy do Ojca Fuentesa, [w:] Fr. Michel de la Trinité, Toute la vérité sur Fatima, Saint-Parres-Les-Vaudes 1986, s. 504.
  24. Św. Maksymilian Kolbe, [w:] O. Jerzy Domański, Co dzień ze św. Maksymilianem, Niepokalanów 1994, s. 97.
  25. Akt poświęcenia Bractwa Św. Piusa X NMP, [w:] modlitewnik Te Deum laudamus, Warszawa 2001, s. 109–110.