Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
Ofiarowanie N.M.Panny [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2018 (199)

ks. Karol Stehlin FSSPX

Mężczyzna i kobieta – jedność Boga odzwierciedlona w stworzonych przeciwieństwach

Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i niewiastę. Kobieta jest nade wszystko człowiekiem, a istotą człowieka, zarówno mężczyzny jak i kobiety, jest nie tyle różnica płci co „duch w ciele”, nieśmiertelna dusza, znajdująca się w niepowtarzalnym, ożywianym przez nią ciele, animal rationale. Człowiek jest przez Boga, w Bogu i dla Boga stworzony jako „jego obraz i podobieństwo” (por. Rdz 1, 27). Jego rozum jest słabym odzwierciedleniem doskonałego rozumu Boga. Jego wola cieniem wszechmocnej woli Bożej. To, kim jest Bóg w bezgranicznej wieczności, człowiek na ziemi może jedynie nieudolnie odzwierciedlać, naśladować, uobecniać, niejako kopiować. Tak jak promień słoneczny ukazuje siłę i piękno słońca, jak strumień wody objawia ukrytą moc źródła, tak człowiek w swej aktywności objawia moc Boga. To właśnie miał na myśli św. Paweł pisząc, że człowiek ma „istnieć ku chwale majestatu Boga” (Ef 1, 12). Człowiek ma być wielbiącym objawieniem Bożego odwiecznego dobra i piękna.

Jednakże stworzenie w swej ograniczoności potrafi odzwierciedlić tylko nieliczne z wielu aspektów boskiej rzeczywistości. Dlatego Bóg stworzył człowieka w różnorodności płci. Człowiek jako mężczyzna potrafi odwzorować pewne cechy Boga, człowiek jako kobieta inne, różne od tych pierwszych. Na przykład mężczyzna Boską sprawiedliwość, a kobieta Boże miłosierdzie. Człowiek zaś bez względu na to czy jest mężczyzną czy kobietą – miłość Boga. Myśli te w tym miejscu jedynie zasygnalizowane, zostaną rozwinięte w dalszych rozważaniach.

Obecność Boga w życiu ludzkim jest widoczna przede wszystkim w trzech odniesieniach: w odniesieniu do pochodzenia człowieka, w odniesieniu do celu życia ludzkiego i w odniesieniu do drogi, która do tego celu prowadzi. W każdym z tych wypadków obecność Boga jest zróżnicowana w zależności od tego czy człowiek jest mężczyzną czy kobietą. W kwestii pochodzenia człowieka opis biblijny stworzenia pierwszych ludzi daje nam głębokie uzasadnienie faktu zróżnicowania płci. Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo mężczyznę i kobietę, ale w każdym z tych dwóch aktów stwórczych odbił swe podobieństwo w ludzkiej naturze inaczej. Co się tyczy celu jakim jest wieczna szczęśliwość, to przede wszystkim w pismach mistyków i mistyczek znajdujemy potwierdzenie faktu, że Bóg inaczej spełnia pragnienie wiecznego szczęścia mężczyzny i kobiety. Oni także odmiennie postrzegają swe wieczne zjednoczenie z Bogiem. Podążanie drogą do celu, realizowanie specyficznej misji człowieka na ziemi, jest możliwe dzięki temu, że w każdym momencie otrzymuje on od Boga „życie, działanie i byt” (por. Dz 17, 3). Ponadto Bóg obdarza człowieka światłem prawdy, łaskami oraz Boskimi wskazówkami i przykazaniami. Jeśli człowiek przyjmuje dobrowolnie te środki zbawienia i stara się wypełniać wolę Bożą, to każdy dzień ludzkiego życia jest pewnym etapem w drodze do domu Boga, do wiecznego celu. Ten marsz ku Bogu, to wypełnianie misji na ziemi jest jednakże inne w przypadku mężczyzny i kobiety.

Błędem byłoby wspomnianych różnic nie dostrzegać, ale też błędem było by je wyolbrzymiać. Jakkolwiek różni się w szczegółach misja obojga, tak jej ogólna istota pozostaje taka sama. Mężczyzna i kobieta stoją przed Bogiem jako istoty ludzkie, obdarzone tymi samymi zdolnościami, przeznaczone do tego samego celu. I nie fakt ich płciowości będzie decydował, kto z nich obojga zajmie wyższe stanowisko, lecz stopień wierności i oddania się Bogu. Te wstępne uwagi są ważne po to, aby od razu wykluczyć możliwość pojawienia się powierzchownych i nazbyt przyziemnych porównań obu płci. Przed Bogiem mężczyzna i kobieta są równi. W wieczności ten będzie Bogu bliższy i bardziej przepełniony Bogiem, kto na ziemi kochał Go bardziej, czyli lepiej wypełniał wolę Bożą. Tylko w trakcie krótkiego okresu przygotowawczego, jakim jest doczesna, szybko mijająca ziemska pielgrzymka, istnieje zgodnie z Boską porządkującą Mądrością hierarchia płci, a więc podporządkowanie jednej i nadrzędność drugiej. W ten sposób Bóg chce ukazać i odzwierciedlić na świecie naturę swego Majestatu, w którym istnieje coś analogicznego do hierarchii płci, a mianowicie zstępujący porządek pochodzenia trzech Osób Trójcy Przenajświętszej. To Bóg Ojciec odwiecznie zrodził Syna Bożego, a nie odwrotnie. Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, a nie odwrotnie. To z żebra Adama Bóg stworzył Ewę, a nie odwrotnie.

Rozważania te mają dopomóc w uświadomieniu sobie, że wartość różnych poglądów na temat kobiety w dużym stopniu uzależniona jest od poprawnego rozumienia istoty człowieka. Jeśli w jakiejś antropologii brakuje odniesienia do Boga jako ostatecznego celu, to sens życia człowieka widziany jest jedynie w aspekcie doczesnym, naturalistycznym. Człowiek wówczas jawi się nie jako obraz i podobieństwo Boga, lecz jako jakaś monada, jako przypadkowy produkt ewolucji lub jako autonomiczny twór, który chce być przede wszystkim niezależny od innych i swobodny w swych wyborach. Tym pragnieniom towarzyszy dążenie do osiągnięcia potęgi, siły, wpływów a przynajmniej równouprawnienia z wszystkimi innymi. Ta złowieszcza antropologia opiera się więc na ateistycznym obrazie świata i człowieka. Jedną z jej konsekwencji jest ideologia emancypacji kobiety zwana feminizmem. Istotnym elementem tej ideologii jest staranie o to, by zatrzeć różnice między mężczyzną a kobietą, zatrzeć je na każdym poziomie. Abstrahując od tego, że takie niwelowanie różnic jest wbrew samej naturze, przedstawiciele tej ideologii muszą uznać przynajmniej realia fizjologiczne, które w detalach wykazują niezmienną różnicę płci. Mężczyzna nie będzie mógł przecież nigdy wydać na świat dzieci. Na szczęście mężczyzna nigdy nie będzie kobietą. Może ulec zniewieścieniu, ale to oznacza tylko karykaturę kobiecości. Kobieta z równie pożałowania godnym skutkiem może próbować przejmować niektóre cechy charakteru mężczyzny. Nigdy mu jednak nie dorówna i musi za próbę upodobnienia się do mężczyzny zapłacić wysoką cenę, którą jest okaleczenie własnej kobiecości. Jeśli mimo wszystko podejmie się takie próby, jak ma to miejsce w przypadku tak zwanych transwestytów, to nieuchronnym efektem będzie degeneracja własnej tożsamości i powstanie jakiegoś monstrum. Tezie o konieczności niwelowania różnic między kobietami a mężczyznami sprzeciwia się sam instynkt samozachowawczy i realizm życia codziennego. Wykażmy więc podstawowe różnice między mężczyzną i kobietą w świecie i wsłuchajmy się w Bożą odpowiedź na pytania: „dlaczego?” i „po co?” te różnice.

Jeśli zapytamy o istotę, sens i cel dzieła sztuki, to tylko jego autor może nam udzielić wyczerpujących odpowiedzi. Ponieważ jesteśmy stworzeni przez Boga i wszystko co mamy, od Niego otrzymaliśmy, zatem jesteśmy od Niego całkowicie zależni. Tylko On może dać nam wiążącą odpowiedź na istotne pytania dotyczące naszej egzystencji. „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.” Człowiek jest stworzony po to, by być odbiciem Boga. To znaczy naśladować i odzwierciedlać istotę Boga. A ponieważ sami z siebie jesteśmy niczym i niczego nie posiadamy, możemy tylko w takim stopniu osiągnąć doskonałość naszego jestestwa, w jakim otwarci będziemy na wszystko, co daje nam Bóg. Otóż Bóg chce objawić swoją istotę przez własne swe objawienia, a także chce On być obecny w swoim stworzeniu poprzez swe ludzkie odbicia. Ale w jaki sposób istota doczesna może odwzorować, naśladować i uobecniać Nieskończonego?

Bóg jest odwieczną Jednością. Posiada Siebie samego i nieustannie obejmuje wszystko w Sobie. Jest wszechjedyny. Wielcy filozofowie ujęli to w dwóch lapidarnych formułach: Bóg jest ens a se (bytem samym z siebie) oraz Bóg jest ipsum esse subsistens (samym bytem, który istnieje wiecznie w sobie, sam siebie nosi). Wszelkie stworzenie składa się natomiast z różnych elementów, które nie istnieją same z siebie, lecz zostały stworzone przez Boga. Stworzenie jest ens ab alio (bytem z innego, mianowicie z Boga). Bóg stwarza byt, w którym identyfikujemy formę i materię, udzielając im w chwili ich jednoczenia aktu istnienia. Tak więc rzeczy w porządku natury złożone są z materii i formy, która nadaje materii indywidualne cechy. Człowiek złożony jest z ciała i duszy, przy czym ciało jest materią, a dusza jest życiodajną, duchową formą ciała. Jeśli więc złożone stworzenie ma odzwierciedlać jedność Boga, to może się to stać tylko poprzez wykazanie, że przeciwstawne elementy są sobie potrzebne, że nie mogą istnieć autonomicznie, że uzupełniają się wzajemnie i tylko dzięki temu byt może zaistnieć osiągając jedność. Możliwa przez dopełnienie się przeciwnych elementów jedność bytu stworzonego wskazuje na przekraczającą wszelkie pojęcie jedność Boga.

Dla ilustracji, rozpatrzmy na przykład choćby pobieżnie zagadnienie wszechobecności Boga. Bóg jest z jednej strony nieskończenie ponad nami. Na tym polega Jego transcendencja, Jego Majestat, wszechmoc i wielkość, które nieskończenie przewyższają wszelkie stworzenie. Podobnie jak majestat góry przewyższa drobinę piasku lub jak ocean kroplę wody. Jednocześnie jednak Bóg jest w swych stworzeniach jako ich najgłębsza przyczyna, źródło z którego wypływa wszystko, co istnieje. Święty Augustyn oddaje to w krótkim, precyzyjnym łacińskim zdaniu: Deus intimior intimo meo, co oznacza, iż Bóg jest w moim wnętrzu jeszcze głębiej (tzn. Bóg dociera głębiej do mej istoty) niż ja sam. W tym objawia się Jego miłość, którą chce się On najściślej z nami zjednoczyć. Jakże więc to możliwe by Bóg był nieskończenie ponad stworzeniem i jednoczenie najgłębiej w stworzeniu? Tylko poprzez dwa różne, odmienne i jakby przeciwstawne elementy, które zespolone odzwierciedlają tajemnicę wszechobecności transcendentnego Boga. W jaki sposób człowiek może odwzorować w sobie tę tajemnicę Boga? Jest to możliwe tylko wówczas gdy na człowieczeństwo składają się dwa różnorodne elementy.

To samo dotyczy najgłębszej tajemnicy istoty Boga. Z jednej strony Jego natura jest jak najbardziej indywidualną rzeczywistością. Owa boska indywidualność jest bogata jedyną w swym rodzaju niepowtarzalnością trzech Osób: ojcowskiego Ja, synowskiego Ty i wzajemności między Nimi w Osobie Ducha Świętego. A jednocześnie Bóg jest nieskończonym uniwersum, bezgranicznym oceanem. Jest powszechnością, która wszystko w sobie zawiera i w której wszystko znajduje swój kres. Jest wiecznym pokojem i niegasnącym światłem, jak ujmuje to oficjum żałobne Kościoła: Requiem aeternam dona eis Domine, et lux perpetua luceat eis. Znów nasuwa się pytanie, w jaki sposób człowiek może odwzorować tajemnicę zarówno konkretnych, jedynych w swym rodzaju trzech Osób Boskich jak i uniwersalnego, wszechogarniającego nieskończonego bezkresu jednej Boskiej natury? W jaki więc sposób? Poprzez obecność w człowieczeństwie dwóch różniących się od siebie elementów, z których jeden reprezentuje raczej aspekt indywidualnego, konkretnie działającego i stwarzającego Boga, a drugi aspekt uniwersalnego, brzemiennego i kojącego łona Boskiej natury.

Dlatego Bóg stworzył człowieka w dwoistości płci, jako mężczyznę i kobietę. Oni w swej odmienności reprezentują różne cechy Boskiej natury, a w swym zjednoczeniu z kolei pokazują, że wszystkie te cechy w Bogu nie są niczym innym jak wyrazem Jego niepodzielnej jedności.

Fragment książki Istota, godność i misja kobiety, wyd. Te Deum, Warszawa 2009.