Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Franciszka Ksawerego, wyznawcy [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2018 (199)

Anna Mandrela

Gabriela Lefebvre – Matka Arcybiskupa

Biskup Bernard Tissier de Mallerais w biografii arcybiskupa Lefebvre napisał: „Jeżeli to prawda, że dusza księdza kształtuje się na kolanach matki, to po poznaniu osobowości Gabrieli Watine, dusza arcybiskupa Lefebvre’a nie będzie już dla nas zagadką”.

Wierni w Polsce mogą zapoznać się z obszerną biografią abp. Marcela Lefebvre’a. Niewiele natomiast wiemy na temat życia jego matki, Gabrieli Lefebvre z domu Watine, a była to kobieta niezwykła. Tak bardzo wyróżniała się swoją pobożnością i gorliwością, że po jej śmierci, ojciec Ludwik Le Crom postanowił opisać jej życie. Jego książka zatytułowana Matka rodziny (Une mère de famille) została wydana w Paryżu w 1948 r., a w 1994 r. doczekała się tłumaczenia na język angielski1. Dzięki tej krótkiej biografii możemy dowiedzieć się, jaka była pani Gabriela Lefebvre, matka ośmiorga dzieci, z których aż pięcioro zostało powołanych do stanu kapłańskiego lub zakonnego. „Zdecydowałem się zaprezentować tę krótką biografię, ponieważ wierzę w świętość pani Lefebvre” – napisał we wstępie do swojej książki ojciec Le Crom.

Trudny wybór drogi życiowej

Gabriela urodziła się 4 lipca 1880 r. w Roulaix, jako czwarte z siedmiorga dzieci państwa Watine. Pochodziła z bardzo religijnej rodziny. W szkole odznaczała się wielką pobożnością, łączyła dobre uczynki z modlitwą, pociągała swym przykładem rówieśnice. Gdy miała szesnaście lat została wysłana na pensję do sióstr bernardynek w Lille, gdzie jej ciocia była zakonnicą. Siostry przypuszczały, że Gabriela może mieć powołanie do życia zakonnego i ona również gorąco pragnęła poświęcić swoje życie Bogu. Gdy jej edukacja dobiegła końca i zbliżał się czas wyboru dalszej drogi życiowej, Gabriela powiedziała biskupowi Fichaux, że pragnie wstąpić do zakonu. Odpowiedź biskupa była stanowcza: „Zostaniesz w świecie i założysz rodzinę. Jedynie w ten sposób wypełnisz wolę Bożą”. Gabriela chciała być posłuszna słowom biskupa. Zaczęła modlić się o dobrego i pobożnego męża. Mimo to pragnienie życia zakonnego nie opuszczało jej. Obawiała się, że związek małżeński może stać się dla niej przeszkodą na drodze do zjednoczenia z Bogiem. Te obawy nie opuszczały jej nawet po zaręczynach. Podobno z tego powodu płakała nawet w dniu swojego ślubu, który odbył się 16 kwietnia 1902 r. Pomimo tych obaw Gabriela w pełni akceptowała wolę Bożą i była zadowolona, że pan młody jest człowiekiem pobożnym. Jej mąż – René Lefebvre – przez jakiś czas również pragnął poświęcić swoje życie Bogu i wstąpić do zakonu benedyktynów. Ostatecznie ksiądz Deponte zapoznał 23-letniego kawalera z rodziną Watine, dając świadectwo jego zalet moralnych. Kandydat został zaakceptowany przez Gabrielę i jej rodzinę. W podróż poślubną państwo Lefebvre udali się najpierw do Lourdes, a następnie do Rzymu, gdzie otrzymali błogosławieństwo papieża Leona XIII.

Życie religijne

Obawy Gabrieli okazały się niesłuszne. Małżeństwo nie oddaliło jej od Boga, ale stało się źródłem ogromnych łask. Pani Lefebvre umiała pogodzić głębokie życie religijne z obowiązkami żony i matki. W 1903 r. ukończyła nowicjat w Trzecim Zakonie św. Franciszka, gdzie jako patrona obrała sobie św. Jana od Krzyża. W 1908 r. usłyszała wykład na temat życia św. Teresy z Avila, który wywarł na niej ogromne wrażenie. Od tej pory Gabriela zaczęła uważnie studiować pisma hiszpańskiej karmelitanki i pod wpływem tej lektury postanowiła jeszcze gorliwiej pracować nad sobą, odbyć rekolekcje i spowiedź generalną. Często rozważała mękę Pana Jezusa, pragnąc zjednoczyć się z Ukrzyżowanym poprzez umartwienia i całkowity dar z siebie.

W grudniu 1909 r. złożyła ślub posłuszeństwa swojemu kierownikowi duchownemu, którym w tamtym czasie był ojciec Huré. Obiecała mu być posłuszną we wszystkim, co dotyczy uświęcenia jej duszy. To właśnie od o. Huré’a dowiadujemy się o niezwykłych łaskach, jakie otrzymała pani Lefebvre, która w szczególny sposób łączyła się z męką Chrystusa. Gabriela starannie ukrywała te łaski. Była osobą niezwykle praktyczną, zorganizowaną, skromną i nie pragnęła wyróżniać się swoją pobożnością. Mimo to jej postawa religijna wywierała ogromne wrażenie wśród ludzi. Jeden z parafian, który miał okazję obserwować ją podczas Mszy św. napisał: „Byłem poruszony jej pobożnością i skupieniem przed i po Komunii […]nieświadomie roztaczała wokół siebie atmosferę, która nawoływała do świętości”.

W 1910 r. Gabriela ukończyła kurs pielęgniarski. W każdym tygodniu jeden ranek i jedno popołudnie poświęcała pracy dla Czerwonego Krzyża. Co roku pielgrzymowała do Lourdes, aby opiekować się chorymi. W 1911 r. pani Lefebvre ofiarowała się Matce Bożej, zgodnie z formułą św. Ludwika Grignion de Montfort. Postanowiła czynić wszystko przez Maryję, z Maryją, w Maryi i dla Maryi. Codziennie rozważała kilka stron z „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Marii Panny”. Odnawiając swój akt poświęcenia, powiedziała: „O mój Jezu, oddaję siebie, mojego męża i moje dzieci Twojej Najświętszej Matce. Z radością odnawiam mój akt zawierzenia. Pragnę należeć do Niej na zawsze. Pragnę, aby Maryja prowadziła mnie i sprawiła, abym zrozumiała, czego Jezus ode mnie żąda […]”.

W 1912 r. Gabriela Lefebvre została przewodniczącą Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Zwyczajowo na to stanowisko wybierano najstarszych tercjarzy, więc wybór 32-letniej kandydatki był dla niej wielkim wyróżnieniem. W tym samym roku napisała: „Gdy Pan Jezus bierze sobie duszę w posiadanie, naznacza ją krzyżem. Nie można zbliżyć się do Niego, nie zbliżając się jednocześnie do Krzyża”. Rozważając życie Pana Jezusa, stwierdziła, że aby być wierną Chrystusowi w świecie, należy tak jak On stać się znakiem sprzeciwu wobec ducha tego świata. Właśnie takie życie przepowiedziała swojej córce Bernadetcie, gdy tuż po jej narodzeniu powiedziała: „ona stanie się znakiem sprzeciwu”. Przepowiednia sprawdziła się, gdyż Bernadetta założyła Zgromadzenie Sióstr Bractwa św. Piusa X. Mijając Bożonarodzeniowy żłobek Gabriela klękała i całowała ziemię. Była szczęśliwą żoną i matką, a jednocześnie czuła się oblubienicą Chrystusa, któremu złożyła specjalną przysięgę zakończoną słowami: „O Jezu, nie należę już do siebie, ale do Ciebie. Ty jesteś moim życiem”.

Macierzyństwo

Państwo Lefebvre tworzyli prawdziwą katolicką rodzinę. Wspólnie należeli do Stowarzyszenia św. Wincentego à Paulo. Mąż kierował fabryką tkacką, a żona zajmowała się domem i dziećmi. 22 stycznia 1903 r. urodził się René, ich pierworodny syn. Po jego urodzeniu Gabriela uświadomiła sobie, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na katolickiej matce. Jak wychować dzieci i wskazać im drogę do zbawienia i uświęcenia ich dusz? Z początku zdawało się jej, że nie podoła temu zadaniu. Wkrótce pani Lefebvre stwierdziła, że: „jedynie poprzez uświęcenie siebie, uzyskam łaski potrzebne do uświęcenia swoich dzieci”. W 1904 r. urodziła się Joanna, w 1905 r. Marcel, w 1907 r. Bernadetta (założycielka Sióstr Bractwa św. Piusa X), a w 1908 r. Christiane (założycielka tradycyjnego Karmelu). Cała piątka została powołana do życia kapłańskiego lub zakonnego. Później na świat przyszło troje kolejnych dzieci, które w przyszłości wybrały życie w świecie: w 1914 r. urodził się Józef, w 1920 r. Michel, a w 1925 r. Maria-Teresa. Jak podaje bp Tissier de Mallerais: „Mama nigdy nie kazała czekać z chrztem, aż stanie na nogi; rodzina udawała się bez niej do Kościoła. Dopiero po powrocie ucałowała dziecko, nowo narodzone do życia nadprzyrodzonego i ozdobione łaską uświęcającą. Całując Marcela, przyniesionego przez służącą Louise, doznała, jak jej się to często zdarzało, swoistego przeczucia i powiedziała: To dziecko odegra wielką rolę w Kościele świętym u boku Jego Pasterza”.

Gdy na świat przyszło piąte dziecko, państwo Lefebvre zbliżyli się jeszcze bardziej do Boga. Pogłębiali swoją pobożność poprzez wspólną Komunię, a także udział w niedzielnych nieszporach. W ich rodzinie, jak w każdym małżeństwie, nie mogło się obyć bez trudności i nieporozumień. Jednak dzięki panującej w domu atmosferze pobożności spory nie trwały długo, a pani Lefebvre podsumowywała je w następujących słowach: „Jeśli pasażerowie statku obijają się o wiosła, czy nie jest to znak, że posuwają się naprzód? A jaka spotka ich radość, gdy dopłyną do brzegu i osiągną spokój!”. Gabriela bardzo szanowała swojego męża. We wszystkich ważnych kwestiach związanych z gospodarstwem domowym pytała go o zdanie i była posłuszna jego decyzjom, przejmując również jego poglądy polityczne.

Gabriela wiedziała, jak wielkim zadaniem jest zorganizowanie odpowiedniej edukacji dla dzieci. W tym celu sama dbała o swoje kształcenie. Wykazywała się wielką inicjatywą w układaniu gier i zabaw. Dzieci były wychowywane w wielkim szacunku dla prawdy. Jedno z dzieci do końca życia zapamiętało klapsa, którego dostało za powiedzenie kłamstwa. Kary wymierzała rzadko, bo ich celem nie było upokorzenie dzieci, ale pokazanie, jakie zachowanie jest niedopuszczalne. Była łagodną matką i twierdziła, że surowość jej męża, który wiele wymagał od dzieci, jest doskonałym uzupełnieniem dla jej delikatności. Wieczorami cała rodzina modliła się wspólnie, a dzieci otrzymywały błogosławieństwo matki. Pani Lefebvre nie wyszczególniała żadnego dziecka, wszystkie czuły się jednakowo kochane.

W okresie Bożego Narodzenia dom ozdabiał piękny żłobek z figurkami. Każde dziecko miało w nim swoją owieczkę. Wieczorem dzieci robiły rachunek sumienia i – w zależności od oceny swojego zachowania – przesuwały swoje owieczki w stronę figurki Dzieciątka Jezus lub oddalały je od Niego. W ten sposób uczyły się prawdy, że grzech oddala nas od Boga. Po latach jej najmłodsza córka Maria-Teresa wspominała: „Mieliśmy wychowanie prawdziwie katolickie. Wiary, wiedzy o Bogu, o świętych – tego wszystkiego nauczyliśmy się u nas w domu”. Pani Lefebvre regularnie pisała do swoich córek w zakonach oraz do swoich synów misjonarzy, wspierała ich powołania, ofiarowała modlitwy i Komunie w ich intencjach. Do dziś zachowało się około 200 jej listów (mniej więcej jedna piąta jej całej korespondencji).

I wojna światowa i lata powojenne

W 1914 r., w chwili wybuchu wojny, państwo Lefebvre mieli szóstkę dzieci. Początkowo oboje pełnili posługę w szpitalach. Następne w lutym 1915 r. René Lefebvre udał się na front. Dla Gabrieli był to trudny czas, gdyż sama musiała zarządzać fabryką. Podczas wojny Niemcy próbowali zmusić ją do oddania części pokojów dla swoich wojsk. Początkowo odmawiała, ale gdy żądania były coraz bardziej stanowcze, pani Lefebvre udostępniła Niemcom kilka pokoi, jednak na znak protestu wcześniej usunęła z nich wszystkie meble. Za ten czyn została aresztowana przez niemieckich żołnierzy. Oficer śledczy powiedział jej, że zostanie uwolniona, jeśli przeprosi i obieca poprawę. Gabriela pragnęła jak najszybciej powrócić do dzieci, ale odmówiła złożenia przeprosin. W końcu napisała oświadczenie, w którym nie przeprosiła, ale przyznała, że odmówiła posłuszeństwa niemieckim władzom. Przez kolejne lata wojny oprócz opieki nad dziećmi, zarządzania fabryką oraz wypełniania obowiązków przewodniczącej Trzeciego Zakonu, Gabriela oddawała się pracy jako sanitariuszka. Jedna z pielęgniarek, która z nią pracowała, mówiła, że pani Lefebvre zawsze wykonywała najtrudniejsze prace, których inni nie chcieli się podjąć.

Po wojnie Gabriela podupadła na zdrowiu. Po urodzeniu siódmego dziecka w 1920 r. zdiagnozowano u niej gruźlicę kręgosłupa (znaną również jako choroba Potta). Podczas tej choroby przez jakiś czas nie mogła się poruszać, a jej mąż przenosił ją z jednego pokoju do drugiego i dwukrotnie zabrał ją do Lourdes. Po drugiej pielgrzymce do Groty Massabielskiej nastąpiła poprawa zdrowia i pani Lefebvre powoli zaczęła wracać do normalnego funkcjonowania.

Gdy przyszedł czas, w którym najstarsze dzieci miały zdecydować, co będą robić w przyszłości, pani Lefebvre radziła im: „Powołanie do życia zakonnego jest bardzo wzniosłe i wiąże się z wieloma łaskami, małżeństwo samo w sobie jest mniej doskonałe i święte. […]Jednak Bóg nie woła wszystkich do życia zakonnego, a świętym można zostać w każdym stanie. Jeżeli duszę pociąga życie zakonne, a Bóg ją wzywa, decyzja jest prosta. Po złożeniu bolesnej ofiary, jaką jest rozłąka z bliskimi, droga zostaje dokładnie wyznaczona. Jeśli Bóg wzywa duszę do małżeństwa, powinna ona dostrzec wielkość tego obowiązku i mieć gorące pragnienie, aby podobać się Bogu. […]Niestety tak wielu ludzi nie wykracza ponad przeciętność, ale zostają całkowicie pochłonięci przez przyziemne sprawy, nie wznosząc się do życia duchowego. Nie wiedzą, jak dotrzeć do Boga, który na nich czeka. Moja Droga, gdybyś miała zostać jedną z tych przeciętnych i powierzchownych dusz, to z całego serca prosiłabym Boga, aby pociągnął cię do życia zakonnego. Jednak najbardziej pragnę, abyś pełniła Jego świętą wolę. Nieustannie modlę się o to, aby On dał ci ją poznać w swoim czasie. Nie podejmuj decyzji zbyt wcześnie. Wszyscy należymy do Boga i nie mamy prawa decydować o sobie, dopóki On do nas nie przemówi. […]Dopóki nie poznasz jego woli nie mów: „myślę, że powinnam wyjść za mąż”, ale uważaj, że na ten moment nie masz powołania do życia zakonnego. Bóg objawi Ci swoją wolę w taki lub inny sposób. Gdy myślę o Tobie, lubię sobie wyobrażać dziecko, które znajduje się w Jego rękach, gotowe oddać się żądaniom Opatrzności. Nie pragnę dla Ciebie niczego, oprócz tego, co wola Boża przygotowała dla Ciebie”.

Ostatnie chwile

5 czerwca 1938 r. Gabriela wyjechała odwiedzić w zakonie swoją najstarszą córkę. Gdy wróciła do domu, zaczęła odczuwać silny ból. Następnego dnia jej stan zdrowia się pogorszył i została przewieziona do szpitala. Tuż przed śmiercią powiedziała: „Moje dzieci, czy założycie rodzinę, czy też nie, jakikolwiek stan życia wybierzecie, róbcie wszystko, aby podobać się Bogu. W Niebie będę z wami jeszcze bardziej niż tu na Ziemi i będę wam pomagać. […]Moje dzieci, nie jestem św. Teresą od Dzieciątka Jezus, ale uzyskam dla Was wszystko, o cokolwiek poprosicie mnie w modlitwie i dla Ciebie również René” – dodała, spoglądając na męża. Wkrótce do szpitala przybyła najbliższa rodzina. Gabriela powiedziała do swojego brata: „myślę, że idę do Nieba”. Po chwili dodała: „Niebo mnie wzywa”.

Gabriela Lefebvre zmarła 12 lipca 1938 r. Mąż zanotował jej ostatnie słowa: „Cieszę się, że wkrótce odejdę i odnajdę Pana Jezusa. Modlę się do Boga, abyśmy się kiedyś spotkali wszyscy w Niebie. Dziękuję Ci, o dobry Jezu. Święty Franciszku módl się za nami. Jezu, Maryjo, Józefie, oddaję Wam moje serce, moją duszę i moje życie. Towarzyszcie mi w tej agonii, niech przy was umrę w pokoju. Matko Boża z Lourdes módl się za nas. Święty Janie od Krzyża módl się za nas. Proszę odmawiajcie modlitwy za umierających”.

René Lefebvre bardzo cierpiał po śmierci żony. Jednak wkrótce po jej odejściu doświadczył wielu łask, a jego przedsiębiorstwo rozwijało się jak nigdy dotąd. Uzyskując zgodę swojego spowiednika, René postanowił zrealizować swoje pragnienie z młodzieńczych lat i wstąpić do zakonu benedyktynów. Wszystko było już zorganizowane – dzieci odchowane, zgoda przełożonych uzyskana. Pan Lefebvre zamierzał umrzeć w habicie benedyktyńskim. Jego plany pokrzyżował wybuch II wojny światowej. René zaangażował się w działalność wywiadowczą. W 1941 r. Niemcy aresztowali go za ukrywanie uciekinierów. Był więziony w Brukseli, a następnie w obozie koncentracyjnym w Sonnenburgu, gdzie zmarł 4 marca 1944 r.

Jeden z jego więziennych kolegów powiedział po latach, że pan Lefebvre bardzo często o swojej żonie wyrażał się jako o świętej. Wspominali ją również członkowie Trzeciego Zakonu św. Franciszka, przyrównując życie Gabrieli Lefebvre do żywotów kanonizowanych świętych.

Przypisy

  1. Artykuł powstał w oparciu o książkę: R.P.Le Crom, Une mère de famille, Paryż 1948 oraz jej wersję w j. angielskim: Rev. Fr. Le Crom, The life of Gabrielle Lefebvre, tłum. Angelus Press, 1994, Missouri USA. Cytuję również książkę: B. Tissier de Mallerais, Marcel Lefebvre: życie, tłum. P. Kupiec, J. Zoppa, Dębogóra 2010.