Guadalupe
Chwałą Boga jest człowiek żyjący.
Najświętsza Maryja Panny dostała od swojego konającego na krzyżu Syna szczególny testament, aby stała się Matką wszystkich wierzących w Chrystusa, natomiast jako Oblubienica Ducha Świętego została Jego uprzywilejowanym narzędziem w pozyskiwaniu nowych wyznawców, gotowych przyjąć dar życia łaski i upojenia Duchem Bożym. Każda matka ma na celu dobro materialne oraz życie doczesne dzieci, ale matka naprawdę kochająca troszczy się ponad wszystko o ich dobro duchowe. Najświętsza Dziewica, bez cienia wątpliwości, jest najlepszą z matek, skoro wybrał Ją dla siebie sam Syn Boży. Potwierdzeniem tego jest ziemskie życie Przeczystej Maryi, która prowadziła na szczyt Golgoty umiłowanego ucznia Pańskiego, umacniając go w wierze w tak trudnej próbie. Ona jest także Tą, która po wniebowstąpieniu Pana Jezusa gromadzi przy sobie na modlitwie młody Kościół katolicki, w oczekiwaniu na zstąpienie Ducha Świętego – Dawcy Życia. Po swoim chwalebnym wniebowzięciu nie zaprzestała być Matką dla wyznawców Jezusa Chrystusa. Przez swoją interwencję niejednokrotnie ratowała dzieci Boże przed niebezpieczeństwem herezji, schizmy czy apostazji. Wystarczy wspomnieć chociażby zmagania się katolików z herezją nestoriańską na Soborze Efeskim, walkę – za pomocą różańca – z herezją katarów w południowej Francji, naporem mahometan z Turcji pod Lepanto czy Wiedniem. Ona, podczas objawień w Szydłowie, zatrzymała szerzący się na Litwie kalwinizm, a w Polsce, w czasach potopu szwedzkiego, czułe nabożeństwo mieszkańców Rzeczpospolitej do Pani Jasnogórskiej dało siłę przeciwstawienia się fałszywej religii północnego najeźdźcy. Oczywiście nie sposób wymienić wszystkich interwencji Bogarodzicy w dzieje świata, a wybrane przykłady mają za cel przypomnienie tylko niektórych zasług naszej chwalebnej Matki.
W tym artykule chciałbym przybliżyć jedno z najbardziej doniosłych dla dziejów ludzkości dzieł Najświętszej Panny, czyli Jej objawienie w Meksyku w 1531 r. Jest to czas szalejącej w Europie rebelii protestanckiej, podczas której masy ludzi i nawet całe narody odpadały od wiary katolickiej, narażając siebie na wieczne potępienie. Są to również czasy, kiedy Krzysztof Kolumb na statkach Santa Maria, Pinta i Niña, pod żaglami ze znakiem krzyżowców, odkrył nieznane dotąd lądy kontynentu amerykańskiego. Choć w 1492 r. z Kolumbem nie płynął żaden kapłan, to już w podczas następnych wypraw z inicjatywy królowej hiszpańskiej, Izabeli Katolickiej, do nowych ziem ruszyli odważni łowcy dusz, przede wszystkim z zakonu franciszkańskiego. To, co w nowym świecie spotkali konkwistadorzy i misjonarze, było i fascynujące, i przerażające. Z jednej strony spotkano bardzo rozwinięte pod wieloma względami cywilizacje Majów, Inków i Azteków, którzy posiadali zaawansowane kalendarze, umieli przewidywać zaćmienia słońca, obserwowali ruchy ciał niebieskich, posiadali niemałe osiągnięcia na polu sztuki i architektury – a z drugiej strony były to ludy pogrążone w odrażającym bałwochwalstwie. Szczególnie wyróżniali się na tym polu Aztekowie, zamieszkujący tereny współczesnego Meksyku. Ich religia opierała się na kulcie słońca, deszczu i ziemi – czyli źródeł utrzymania tego ludu. Pierwotnie składali swoim bożkom w ofierze kwiaty, ale z biegiem lat ich religia przybierała coraz bardziej demoniczne oblicze. Dla bożka deszczu składali na przykład w ofierze dzieci, ale by ofiara była skuteczna i sprowadzająca deszcz, dziecko przed zabiciem musiało płakać, zatem kapłani przed zadaniem śmiertelnego ciosu niemowlęciu wyrywali mu paznokcie. Słońce wedłóg Azteków miało żywić się ludzką krwią, dlatego w stolicy imperium i innych ważniejszych miastach codziennie na szczytach piramid-świątyń rozszarpywano młodym ludziom klatki piersiowe i żyjącym ofiarom wyrywano serca, staczano ciała nieszczęśników po schodach piramid na dół, gdzie inni kapłani ściągali z nich skórę i nosili na sobie, a ciała rozdzielali dla ludności dla pożarcia w kanibalistycznych ucztach. W celu pozyskania nowych ofiar Aztekowie toczyli z sąsiadami i między sobą tzw. kwietne wojny. Przy okazji świąt przy piramidach ustawiały się nawet wielotysięczne kolumny nieszczęśników, czekających na swoją kolej, by na szczycie piramidy kapłan rozpruł im obsydianowym nożem klatkę piersiową i wyr- wał bijące jeszcze serce./p>
Gdy Hernando Cortés z towarzyszami przybył do państwa rządzonego przez Montezumę II, był wstrząśnięty widokiem, jaki roztoczył się przed jego oczami. Wykorzystując sytuację, że miejscowy władca na początku uważał go za bóstwo, kazał strącić bałwana z jednej z piramid i umieścił tam wizerunek Najświętszej Maryi Panny. Niestety nie na długo. Miejscowi kapłani wszczęli bunt przeciwko przybyszom i Hiszpanie musieli uchodzić przed pogańską reakcją. Ostatecznie udało się siłą powstrzymać te straszne kultyczne okropieństwa, ale mimo ogromnego wysiłku misjonarzy nawróceń do wiary Chrystusowej było niewiele. Tubylcy czuli się zgnębieni i upokorzeni, dlatego z wielką nieufnością traktowali chrześcijan. Sytuacja wydawała się beznadziejna: pogańskie praktyki zeszły do podziemia, a misjonarska praca kapłanów z Hiszpanii była bezowocna.
Wtedy nastąpiła interwencja nieba. W 1531 roku od 9 do 12 grudnia Dziewica z Guadalupe cztery razy objawiła się prostemu Indianinowi, Juanowi Diego. Ta cudowna Pani przedstawiła się jako Matka prawdziwego Boga stworzyciela nieba i ziemi i prosiła, by w tym miejscu została wzniesiona świątynia chrześcijańska. Biskup nie dał wiary tak prostemu posłańców Matki Bożej i zażądał potwierdzenia poprzez jakiś znak. Kiedy Juan Diego ponownie spotkał Najświętszą Dziewicę, prosił, by posłała do biskupa kogoś godniejszego, ale Pani z Nieba chciała posłużyć się tym prostym i pokornym narzędziem. Kazała swojemu wysłańcowi zerwać pachnące kastylijskie róże, które nie kwitną w zimie, i zanieść je biskupowi. Juan Diego zerwał róże, Matka Boża ułożyła je w piękną wiązankę, którą Indianin owinął swoim płaszczem i zaniósł biskupowi. Gdy rozwinął go w jego obecności, pachnące róże upadły na podłogę, a bp Juan de Zumárraga i wszyscy towarzyszący mu upadli na kolana. Dopiero wtedy Indianin zrozumiał, że na jego płaszczu znajduje się nie ręką ludzką uczyniony wizerunek Bogarodzicy. Matka Boża zostawiła na płaszczu swój obraz według apokaliptycznej wizji Niewiasty obleczonej w słońce i depczącej księżyc.
Ten cudowny obraz stał się początkiem odrodzenia Ameryki Centralnej i Południowej. Szczególnie Aztekowie byli wrażliwi na rozliczne znaki znajdujące się na obrazie. Różowa tunika oznaczała świt słońca, które oni czcili okrutnymi krwawymi ofiarami. To Słońce, którego promienie otaczają szlachetną Panią, jest zamknięte w Jej łonie – potwierdzeniem tego jest czarny pas na biodrach Maryi, co dla tubylców było znakiem, że dana kobieta jest w stanie błogosławionym. Kolejna ważna oznaka to czteropłatowy kwiat kwinkunks znajdujący się na łonie Panny, oznaczający element porządkujący wszechświat i utrzymujący go w równowadze. Jest to nic innego jak aztecki symbol Słowa-Logosu. Syn tej Pani jest „nawiedzającym nas z wysoka wschodzącym Słońcem” (por. Łk 1, 78), rozpoczynającym nowe czasy. Innym cudownym znakiem dla Azteków był błękitny płaszcz Niepokalanej, na którym odczytali oni odbicie układu gwiazd na niebie nad Meksykiem 12 grudnia 1531 r. Według tej mapy nieba gwiazdozbiór Lwa musi znajdować się na wysokości łona Matki Bożej. Obserwujący gwiazdy Aztekowie skojarzyli ten fakt z głoszoną przez katolickich kapłanów nauką, że Chrystus jest „Lwem z pokolenia Judy, Odroślą Dawida, który otworzy księgę i siedem jej pieczęci” (Ap 5, 5). Anioł ze skrzydłami meksykańskiego ptaka tzinitzcan unosi Niewiastę. Dla Azteków każda era jest zapowiadana przez istotę niebieską. Indianie rozumieli, że oto przychodzi do nich Pani, która przynosi Boga, który nie żąda krwi ludzkiej, ale daje zbawienie przez wylanie swojej własnej krwi, sama Niepokalana nazwała siebie: Zawsze Dziewica, Święta Maryja z Guadalupe. To Guadalupe najprawdopodobniej brzmiało w języku tetlcoatlaxopeuh jako de Guatlashupe, czyli Zdeptany Kamienny Wąż. Należy tu zaznaczyć, że jednym z okrutniejszych azteckich bożków był Quetzalcoatl, czyli Pierzasty Wąż. Te i inne znaki, znajdujące się na wizerunku Morenity (bo tak nazywali Matkę Bożą Indianie) spowodowały, że w niespełna 6 lat po objawieniach nawróciło się około 8 milionów Indian.
To przesłanie jest również bardzo istotne dla nas, żyjących w Europie w XXI w. Koresponduje ono z objawieniami Matki Bożej w Fatimie. Niepokalana powiedziała Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi, że jeśli papież razem ze wszystkimi biskupami świata nie poświęci Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, to rozszerzy ona swoje błędy na cały świat. Tak się składa, że Rosja Sowiecka była pierwszym na świecie krajem, który zalegalizował 18 listopada 1920 r. zabijanie poczętych dzieci. Do dnia dzisiejszego w tym kraju nie zmieniono prawa podpisanego przez Lenina, co daje zatrważającą statystykę, że w dawnym ZSRS i dzisiejszej Rosji przeprowadza się najwięcej aborcji. Ta okrutna praktyka rozprzestrzeniła się na cały świat. Niewiele znajdziemy krajów, które nie uczestniczą w tym współczesnym demonicznym kulcie. Miliony istot jest ofiarowanych przez rodzone matki Pradawnemu Wężowi na ołtarzach hedonizmu, wygodnictwa i liberalizmu. Ratunkiem dla współczesnego człowieka, tak jak w XVI w. dla Azteków, jest ucieczka do Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny.
Módlmy się na różańcu i ofiarujmy szczególnie w aktualnie prowadzonej przez Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X krucjacie, by Ojciec Święty zechciał ze wszystkimi katolickimi biskupami spełnić prośbę Matki Bożej, aby Jej Niepokalane Serce zatriumfowało nad wszelkimi błędami rozsiewanymi przez nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego na ziemi.