„Tak dla dziecka”
Wywiad z ks. Łukaszem Weberem FSSPX
Jak wygląda ochrona życia dzieci nienarodzonych w Szwajcarii? Jak Księdza rodacy podchodzą do kwestii aborcji?
Szwajcaria uchodzi za czysty i zdrowy kraj. Jest to prawda w odniesieniu do strony materialnej, chociaż i tutaj w ostatnich dziesięcioleciach można zaobserwować pewien regres. Jeśli chodzi o stronę moralną, to niestety moja ojczyzna nie wyróżnia się pozytywnie na tle Europy.
Szacunek dla życia jako Bożego daru stoi na wyjątkowo niskim poziomie i wciąż spada: tak zwana eutanazja zdobywa coraz więcej zwolenników (swoją drogą użycie tego słowa do określenia zabójstwa jest niezwykle perfidne, gdyż eutanazja to z greckiego ‘dobra śmierć’). Wielu starszych lub chorych, ale niestety również coraz więcej młodych ludzi z problemami odbiera sobie życie ze wsparciem „firmy do zabijania”. To jest społecznie akceptowane i gdzieniegdzie domy starości są już zmuszane do oferowania pomocy przy samobójstwie.
Z całą pewnością w tym procesie wypaczania sumień dużą rolę odegrało również forsowanie aborcji, gdyż jeśli człowiek może zostać zabity na początku swego życia, to musi to być również możliwe na jego końcu. W ten sposób zamyka się śmiertelny krąg: po akceptacji zabijania na początku i końcu z czasem przychodzi przyzwolenie na zabijanie w trakcie całego życia. Rozpoczęto dopuszczanie zabijania najpierw ze względu na cierpienie fizyczne, potem psychiczne, być może wkrótce będą dopuszczalne powody finansowe lub społeczne.
Tego rodzaju motywacje są już od dawna społecznie akceptowane, gdy chodzi o aborcję. Jestem przekonany, że większość Szwajcarów przyzwoliłoby na nią z jakiejkolwiek przyczyny. Aktywni zwolennicy aborcji argumentują przeważnie jednak za pomocą dramatycznych sytuacji życiowych, aby przedstawić przeciwników jako ludzi bez serca i uczuć. Jednak ostatecznie dążą oni do tego, aby każda kobieta miała bezwarunkowe prawo do decydowania, czy w tej sytuacji, w której się znajduje, chce ona urodzić dziecko czy nie. O prawie dziecka do życia jednak nie wspominają. Uspokajają się tylko mówiąc, że lepiej, aby dziecko w ogóle się nie narodziło niż gdyby miało dorastać bez miłości.
W jaki sposób szwajcarskie prawo reguluje kwestię aborcji?
Jeśli chodzi o aborcję, w Szwajcarii obowiązuje od 1975 roku tzw. rozwiązanie czasowe. Już sama ta nazwa stanowi przykład, jak za pomocą eufemizmów dokonuje się manipulacji – skoro jest potrzebne rozwiązanie, to znaczy, że jest problem. Za problem uchodzi poczęte dziecko, ale nie nazywa się tego w ten sposób, tylko mówi się o niechcianej ciąży. Proponowanym rozwiązaniem jest zabicie tego dziecka, ale mówi się o przerwaniu ciąży. Wypiera się ze świadomości fakt, że dziecko jest osobnym, choć jeszcze nie samodzielnym człowiekiem, zamiast tego mówi się, że kobieta ma prawo do decydowania o własnym ciele, którego ten płód jest jedynie częścią. W ten sposób ten, kto jest przeciwko aborcji, jest przeciwko prawom kobiety, a więc jest politycznie niepoprawny.
Zgoda na to „rozwiązanie” zależy od czasu. To znaczy, że jeśli dokonamy „zabiegu” w przewidzianym przez prawo okresie ciąży, to zabicie dziecka w łonie matki jest w porządku. Prawo karne przewiduje, że aborcja, nazwana tam „przerwaniem ciąży”, nie jest karalna do dwunastego tygodnia od czasu ostatniego okresu. Jako przykrywka służy pisemna deklaracja, w której kobieta zapewnia o stanie konieczności, w której się znajduje. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Wiemy, że procent aborcji ze względu na styl życia (małe mieszkanie, problemy finansowe, kariera, brak czasu) jest bliski 100%.
Ponadto prawo stwierdza: „Przerwanie ciąży nie jest karalne, gdy jest ono według opinii lekarza konieczne, aby uchronić kobietę przed niebezpieczeństwem dużej szkody fizycznej lub psychicznego obciążenia. Niebezpieczeństwo musi być proporcjonalnie duże do stanu zaawansowania ciąży”. To oznacza, że niektóre aborcje są prawnie dozwolone tuż przed porodem! Jesteśmy słusznie zszokowani zamordowaniem nienarodzonego dziecka, które już poza łonem matki byłoby zdolne do samodzielnego życia. Ale nie zapominajmy, że aborcja za pośrednictwem środków chemicznych, we wczesnym stadium ciąży również jest – nie według prawa, ale w rzeczywistości – morderstwem niewinnego człowieka.
W 2002 roku Szwajcarzy przegłosowali w referendum, że: „Przy niekaralnym przerwaniu ciąży, obowiązkowe ubezpieczenie obejmuje koszty w tym samym zakresie, jak w przypadku choroby”. To kolejny przykład manipulacji pojęciami. Nazwano to morderstwo „niekaralnym”, a więc w zasadzie niedozwolonym, ale… powszechnie ludzie interpretują to w ten sposób, że skoro jest nie karalne, to jest to dozwolone. A to, na co dozwala prawo, jest w pozytywistycznym sposobie myślenia dozwolone. Skoro ta interwencja zostaje podjęta przez lekarza, więc opłaca ją kasa chorych, jak większość innych zabiegów. W ten sposób ciąża jest zrównywana z chorobą, a przysięga Hipokratesa, w której lekarz zobowiązuje się nigdy nie zabijać, ląduje w koszu na śmieci.
Jakie działania podejmuje Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X w Szwajcarii w obronie dzieci nienarodzonych?
Zaczynamy od tego, że ubezpieczamy członków Bractwa w firmie ubezpieczeniowej, która zaznacza, że nie finansuje aborcji i w życiu politycznym walczy przeciwko zabijaniu dzieci nienarodzonych.
Bractwo organizuje również publiczne demonstracje w okresie pomiędzy Zwiastowaniem a Bożym Narodzeniem, aby przypomnieć dziewięciomiesięczny czas oczekiwania N.M.P. Wierni związani z Tradycją modlą się i śpiewają w intencji dzieci nienarodzonych i ich rodziców przez godzinę, na zmianę w centrum dziewięciu różnych miast. Zależnie od miejsca, w tych akcjach bierze udział od 50 do 120 osób w różnym wieku, od dzieci po dziadków. Za pierwszym razem było nas nawet 270 osób. Wielu odbywa długą podróż, aby złożyć to świadectwo.
W jakich akcjach brał Ksiądz udział osobiście?
W odpowiedzi na prośbę ówczesnego przełożonego dystryktu, aby publicznie opowiadać się za życiem, stworzyłem plan demonstracji pod hasłem „Tak dla dziecka” i prowadziłem je przez 7 lat. Po moim przeniesieniu do Polski tę inicjatywę przejął mój następca jako ekonom, a dzisiejszy przełożony dystryktu, ks. Pascal Schreiber.
Każdej demonstracji towarzyszą dwa duże i bardzo liczne mniejsze banery z hasłami, które wyjaśniają powody demonstracji. Szczególnie dzieci są dumne, gdy mogą nieść tablicę. Najpierw kapłan odmawia wyznanie wiary, a następnie jest śpiewanych pięć tajemnic różańca św., przy czym przed każdym Ave Maria dodawane są specjalne wezwania, które przygotowałem na tę okazję, np.: „O Maryjo, Ty byłaś gotowa oddać swoje życie za życie Jezusa – uczyń z matek lwice gotowe walczyć o swoje dzieci” lub: „O Maryjo, niewinna krew tak licznych nienarodzonych plami ręce naszego społeczeństwa – obmyj je krwią Twojego Boskiego Syna”.
Zrezygnowaliśmy z dłuższego przemówienia, zamiast tego przed każdą dziesiątką kapłan mówi kilka słów o bieżących wydarzeniach, mających związek z aborcją. Kilka razy przemawiały również osoby, które dawały świadectwo tego, co przeżyły, albo takie, które dokonały aborcji i później gorzko tego żałowały, albo takie, które toczyły już długą walkę z tą zbrodnią i zebrały wiele radosnych, ale i bolesnych doświadczeń.
Jak Szwajcarzy reagują na takie demonstracje?
Wielu przechodzi po prostu obok i udaje, że nie widzi, co się dzieje. Inni przez chwilę zostają i z ciekawością się przysłuchują. Bardzo rzadko zdarza się, że ktoś się do nas dołączy. Na uboczu toczą się rozmowy, które prowadzą nasi księża lub siostry zakonne z zainteresowanymi lub zaniepokojonymi ludźmi. Czasami zdarzają się jakieś agresywne okrzyki, w sumie jednak nasze demonstracje były przez kilka pierwszych lat raczej spokojne.
Dopiero gdy zwrócili na nas uwagę radykalnie lewicowi autonomiści, doświadczyliśmy agresji: hałasowano, obrzucano nas wyzwiskami i różnymi nieprzyzwoitymi przedmiotami. Wielokrotnie udało się uniknąć gorszych sytuacji tylko dzięki skutecznej ochronie policji.
Poza tym pozostaje to tajemnicą Pana Boga, ile osób zostało wzmocnionych lub podjęło refleksję dzięki naszej działalności i jaki nadprzyrodzony skarb pokuty i zadośćuczynienia zebrali gorliwi, odważni i pogrążeni w modlitwie demonstranci.
Wielu przeciwników aborcji używa w publicznej walce o prawo do życia drastycznych zdjęć dzieci poddanych aborcji. Ksiądz świadomie zrezygnował z tego typu działalności. Dlaczego?
Tak, wiem, że szok, który wywołują zdjęcia rozczłonkowanych dzieci, często jest wykorzystywany przez obrońców życia. Przy naszym projekcie „Tak dla dziecka” nie chciałem tego z trzech powodów: 1˚ Skąd pochodzą takie zdjęcia? Nie mogę sobie wyobrazić, że obrońcy życia biorą udział w aborcji, żeby robić zdjęcia. Zatem pochodzą one od kogoś innego, kto z nieznanych mi przyczyn robił te zdjęcia i być może zgadzał się na te aborcje. Tego typu materiałów nie chciałbym wyszukiwać i pokazywać. 2˚ Sam na sobie poznałem, jak bardzo odrażający i odpychający jest widok tych zamordowanych dzieci. To nie jest w żaden sposób budujące! Nie chciałem na nikogo „napadać” tego typu obrazami. „Tak dla dziecka” miało zainteresować tematem obrony życia i wzbudzić miłość do cudownego stworzenia Bożego, jakim jest człowiek od samego początku. Używaliśmy w tym celu zdjęć, ale jedynie żyjących dzieci. Technika umożliwia nam bardzo piękne zdjęcia dzieci w łonie matki. 3˚ W naszych demonstracjach biorą liczny udział rodziny z dziećmi w każdym wieku. Gdy mówimy o niedobrych rzeczach, używając stosownych słów, to nie jest to dla tych najmniejszych aż tak drastyczne, jak krwawe zdjęcie. Rodzice mają prawo oczekiwać, że nie będę narażał ich dzieci na takie widoki.
Jak ocenia Ksiądz sytuację dotyczącą obrony życia w Polsce na tle Europy Zachodniej? Co może Ksiądz doradzić polskim obrońcom życia?
Nie uważam się za osobę kompetentną do oceny tej sytuacji w Polsce. Mam jednak wrażenie, że dzięki silnym i długim wpływom katolicyzmu i dzięki prawodawstwu aborcja jest tutaj znacznie mniej rozpowszechniona niż w większości krajów europejskich. Jednak to śmiercionośne zło jest i tutaj obecne i ma tendencje do rozprzestrzeniania się. Duże znaczenie odgrywa obojętność religijna, której owoce będą się w przeciągu najbliższych lat coraz bardziej pokazywać.
Nadzieja na zmianę prawa, aby jeszcze bardziej ograniczyć legalność aborcji, niestety zgasła przed paroma miesiącami. Ponownie okazało się prawdą to, co Vladimir Palko pisał w swojej godnej polecenia książce Lwy nadchodzą, mianowicie że tzw. partie chrześcijańskie (chadeckie) w całej Europie i Ameryce strasznie zawiodły i przez swoją egoistyczną politykę i brak przekonania przygotowały grunt pod lewicowe naciski do legalizacji aborcji.
Mam nadzieję, że Polska przypomni sobie o swoich katolickich korzeniach i zdystansuje się od lekceważenia i tolerowania tych strasznych zbrodni przeciwko piątemu przykazaniu Bożemu. Czyż to nie kapłani i przede wszystkim biskupi powinni odważnie i dobitnie nawoływać do tego w przestrzeni publicznej? Są już pewne grupy, które aktywnie walczą przeciwko aborcji. Miejmy nadzieję, że te grupy będą z zapałem i inwencją podążały tą drogą, tak że zdobędą serca Polaków, aby przywrócić albo wzmocnić ich szacunek dla życia.
Bez wątpienia można osiągnąć ten cel jedynie w zjednoczeniu z Najświętszą Dziewicą i Matką, bo tylko Ona pokonała tego, który był mordercą od początku. Bez wątpienia bowiem rozprzestrzenianie aborcji to dzieło szatańskie. W Guadalupe objawiła się Ona zarazem jako matka oczekująca dziecka i Królowa Nieba: Matko Dobrej Nadziei, módl się za nami!
Z ks. Łukaszem Weberem FSSPX rozmawiał Paweł Siergiejczyk