Konflikt nauki z wiarą? Nie! Życie Angelo Secchiego – astronoma i jezuity
Rozpowszechniło się między ludźmi niewierzącymi zdanie, że nauka i wiara tak się nie dadzą ze sobą pogodzić, jak ogień i woda. Nie ma nic bardziej niedorzecznego, jak powyższe słowa. Przedmiotem wiedzy i wiary jest prawda, którą nam w wierze w sposób nadprzyrodzony objawił Bóg przez swych wysłańców, a szczególnie przez swego Syna Jezusa Chrystusa, w nauce zaś przez naturę, a raczej przez rozum.
Jak prawda sama sobie przeczyć nie może, tak nie mogą być ze sobą w sprzeczności nauka i wiara. Jasnego dowodu na to twierdzenie dostarcza historia. Najwięksi uczeni byli często głęboko wierzącymi chrześcijanami; nie tylko filozofowie, prawnicy, historycy, ale także i przede wszystkim badacze przyrody. Dlatego wiara i nauka zgadzają się ze sobą najzupełniej. Do największych uczonych w XIX wieku należy Angelo Secchi, jeden z wielkich mężów tej miary, na których świat oczekuje często całe stulecia.
Kultura wychowania i piękno cnoty
Angelo (Anioł) Secchi urodził się 29 czerwca 1818 roku w Reggio, starożytnym miasteczku włoskiej prowincji Emilii. Jego ojciec był stolarzem. Matka, kobieta nadzwyczaj praktycznego rozumu, pragnęła, aby jej dzieci uczyły się jak najwięcej. Dlatego poleciła małemu Angelo pobierać lekcje nawet szycia i robienia pończoch. W przystępie dobrego humoru ten wielki uczony chętnie opowiadał później swym przyjaciołom o własnych przygodach z lat młodzieńczych.
Wybitne, charakterystyczne, a przy tym ujmujące rysy twarzy, jasne, pełne wyrazu oczy, wysokie czoło i prawdziwie południowy, żywy, ognisty temperament miłego z powierzchowności chłopca zdawały się wróżyć, że kiedyś wypłynie on ponad powierzchnię przeciętnych ludzi. Bogobojna matka całkowicie poświęciła się troskliwemu wychowaniu syna, którego jako swego beniaminka kochała nad wyraz.
Wysiłki te trafiły na dobry grunt, dlatego wydały piękny owoc. Niezwykły pociąg do pobożności, połączony z wyjątkowym pragnieniem rzeczy nadprzyrodzonych, widoczny był w Secchim już od początku jego młodości. Bojaźń Bożą i czystość serca pielęgnował więcej i dbał o nie usilniej, niż o postępy w nauce.
Wysoko jednak cenił swe talenty i zawsze je uważał za niezasłużony dar niebios, który czerpie istotną wartość i wyższe znaczenie z religii i prawdziwej kultury serca, jak pisał o tym w 1862 roku w odezwie do swego profesora Piancianiego: „Szlachectwo krwi i wyższość urodzenia są drogimi kamieniami, które dopiero wtedy osiągają większą swą piękność, gdy się je wyszlifuje i nada im połysk. Bez pożytku pozostają również dobra dziedziczne i naturalne zdolności, jeśli im brakuje kultury wychowawczej i piękna cnoty. Bez tego często przynoszą nawet szkodę temu, komu je dała Opatrzność”.
Nauka w gimnazjum u jezuitów
Dalszą naukę rozpoczął Secchi w rodzinnym mieście w gimnazjum prowadzonym przez jezuitów. Tam, a później w Rzymie, czytał dużo literatury starożytnej i nabył rzadko spotykaną znajomość pogańskich klasyków, zwłaszcza Horacego i Wergiliusza, których zawsze bez trudności mógł cytować z pamięci i każdy z nich szczegół doskonale wyjaśnić, często jednym trafnym słowem.
Dużo dopomagało mu w tym przebywanie z profesorem Piancianim, który posiadał tak wspaniałą pamięć, że mógł bez pomyłki recytować nie tylko Dantego, lecz nawet całe księgi z Wergiliusza. Tym tłumaczy się u Secchiego łatwa umiejętność przeplatania licznych wypracowań i rozpraw wierszami, bardzo trafnie dobranymi z łacińskich poetów. Praktyczny i zdolny do wynalazków umysł wykazał Secchi już w gimnazjum, gdy ku zdziwieniu kolegów udało mu się ustawić i w ruch puścić model dopiero co wynalezionego telegrafu Morse’a.
Lecz swym jasnym i zwróconym ku rzeczom boskim umysłem Secchi spostrzegł łatwo, jak zawodny jest świat ze wszystkimi przyjemnościami, zwłaszcza w porównaniu z wewnętrznymi radościami życia poświęconego Bogu. Z historii zakonów wiedział, że nauka ma swą najpiękniejszą i najpewniejszą siedzibę w klasztorach. Budzący się talent, wolny od wszelkich trosk życiowych, zaopatrzony w pomocnicze, naukowe środki, właśnie w klasztorze najlepiej może się rozwijać w najwspanialszy kwiat pod opiekuńczymi skrzydłami przełożonych.
Gruntowne wykształcenie filozoficzne
Nie należy się więc dziwić, że jako zaledwie piętnastoletni młodzieniec chętnie poszedł za myślą opuszczenia świata, mimo wspaniałych widoków na przyszłość. Idąc za natchnieniem łaski Bożej, wstąpił do zakonu ojców jezuitów. Postanowienie to przyspieszyła przedwczesna śmierć bardzo przez niego kochanego ojca. 3 listopada 1833 roku Secchi wstąpił do nowicjatu. Jak zwykle bywa w klasztorze, Angelo na wstępie ćwiczył się w pobożności i wyrzeczeniu się siebie. W ten sposób położył w swej duszy fundament pokory i nabył ducha modlitwy, co na zawsze utrzymało go na raz obranej drodze, mimo że świat zaczął go ciągnąć ku sobie, schlebiając mu jako naukowemu autorytetowi.
Po dwuletnim nowicjacie w kolegium rzymskim, ukończył ze znakomitym rezultatem studia humanistyczne, a zwłaszcza świetnie opanował język grecki, nabrał biegłości w czytaniu. Wtedy zaczął się dla niego nowy, naukowy etap. Otworzyły się przed nim podwoje najwyższej nauki przyrodniczej i filozoficznej. Rozumiał sam doskonale konieczność gruntownego wykształcenia filozoficznego w celu badań przyrodniczych.
Bez ćwiczenia się w logicznym myśleniu i należytym wyciąganiu wniosków naukowa, przyrodnicza praca okazuje się tak samo niemożliwa, jak wprowadzenie maszyny parowej w prawidłowy ruch bez dostatecznej znajomości różnych jej pojedynczych części i zaworów. Jeden fałszywy ruch w zupełności wystarcza, aby popsuć najlepszy mechanizm. Naukowa praca przyrodnicza bardziej niż każda inna musi wyciągać wnioski z obserwacji pojedynczych zjawisk w życiu i działaniu przyrody i wzbudzić przekonanie o istnieniu powszechnie uznawanych praw natury.
Brak gruntownego wykształcenia filozoficznego jest główną przyczyną tego, że w dziełach nowszych badaczy przyrody trafiają się nie do darowania błędy. Nawet Heckel, wyznawca „teorii małpiej”, twierdzi: „Najszkodliwszą rzeczą dla dokładnego rozumienia przyrody jest brak filozoficznego wykształcenia, co niestety spotyka się u wielkiej liczby badaczy dzisiejszych czasów”. Powinien był jeszcze dodać, że brak ten w nim samym i w pisarzach jemu podobnych jest najbardziej widoczny, bo „z filozofii, mówi znakomity profesor berliński Paulsen, Heckel nie rozumie nic albo prawie nic”.
Wszechstronne studia u jezuitów
Angelo Secchi, jak to jest w zwyczaju w zakonie jezuitów, oddawał się przez trzy lata studiom filozoficznym. Widać to zaraz na pierwszy rzut oka we wszystkich jego pracach naukowych. Jego myśli czerpią swą jasność z wykształcenia filozoficznego i odznaczają się wszędzie krystaliczną przejrzystością. Żelazna logika cechuje jego dowodzenia i w kilku zdaniach uwydatnia niezwykłą moc i siłę, co może być owocem jedynie wszechstronnego, filozoficznego przygotowania.
Rzeczą najbardziej konieczną dla badacza natury, a szczególnie dla astronoma, jest oprócz filozofii doskonała znajomość matematyki. W tym Secchi wyszkolił się znakomicie. Według planu nauk, zakreślonego w zakonie św. Ignacego, wymaga się od wszystkich studentów oprócz filozofii, także znajomości matematyki, fizyki, chemii i astronomii. Tu właśnie znalazł dla siebie Secchi pole, na którym czuł się jak u siebie w domu. Studium tej ze wszech miar suchej umiejętności może dla niektórych jego kolegów miało posmak piołunu, którego gorycz jedynie posłuszeństwo czyniło znośnym.
Secchi zaś namiętnie oddawał się przedmiotom matematycznym. Pod umiejętnym kierunkiem dwóch swych nauczycieli - znakomitego fizyka Piancianiego i astronoma de Vico - zaczął się budzić w sercu młodzieńca tak silny pociąg do badania przyrody, że na to zwrócili szczególną uwagę przełożeni zakonni. Dlatego wkrótce zajęto się z całą troską, aby wypielęgnować to wielce obiecujące ziarno.
Dwaj wielcy mistrzowie
De Vico i Pianciani oddali się swemu uczniowi z prawdziwie ojcowskim sercem i nie zaniechali niczego, by go wprowadzić na drogę poważnej nauki. Secchi nawzajem odnosił się do nich z niejako dziecięcym zaufaniem. Ojciec Pianciani nie tylko zapalił w duszy swego ukochanego ucznia gorące pragnienie zerwania zasłony, która okrywa tajemnice natury, lecz przez swą głęboką pobożność wpłynął także uszlachetniająco na jego serce.
O dodatnim wpływie swego nauczyciela później wspominał sam Secchi w następujących słowach: „Dla nas był on wzorem niezrównanej czystości i religijnego życia, a przede wszystkim zostawił nam wspaniały przykład bohaterskiej ofiarności serca, gdy będąc wypędzonym przez rewolucję, wygnanie swe przedłożył nad wygody utraconego domu ojczystego i początkowo w Anglii, później w Ameryce pokrzepiał i pocieszał swych współbraci”.
Drugi znakomity profesor Franciszek de Vico (m.in. odkrył kometę), dyrektor obserwatorium astronomicznego przy kolegium rzymskim, umierając na wygnaniu, na które skazała go rewolucja, wyraził ostatnią swą wolę, aby „przybrany syn” Secchi mógł być jego następcą. Bez wątpienia niemałą zasługą zakonu ojców jezuitów jest to, że wydał spośród siebie niejedną z gwiazd na firmamencie nauki europejskiej, a między innymi Secchiego.
Nauczyciel, wykładowca i student teologii
W głębokim przekonaniu, że nic tak bardzo nie kształci i nie wzbogaca ducha jak nauczanie, przełożeni powierzyli młodemu Secchiemu najpierw wykłady z matematyki i fizyki w rzymskiej szkole szlacheckiej, a później w kolegium rzymskim. Ponadto, jak to było w zwyczaju, musiał przez rok wykładać uczniom gramatykę. W następnym zaś roku w Loretto objął w kolegium jezuickim katedrę fizyki, na której wyróżnił się oryginalnym sposobem wykładania i niezwykłą znajomością tego przedmiotu.
Nadszedł czas, kiedy Secchi, według reguły Towarzystwa Jezusowego, miał zacząć studia teologiczne. Na tym kierunku miał również niezwykłych profesorów, jak Perrone, Passaglia, Ballerini i inni. Teraz okazał nie mniejszą gorliwość w pracy niż nad przyrodą. Jednak w wolnych chwilach zawsze powracał do tej ostatniej. Jeszcze jako student teologii rozwiązał kwestię zależności między magnetyzmem a elektrycznością, co nie udało się turyńskiemu profesorowi Plano.
Tak więc systematycznie, stopień po stopniu, zdobył Secchi gruntowne wykształcenie: w studiach humanistycznych miał podstawę do studiów filozoficznych, w tych zaś - dla przyrodniczych. A nad wszystkimi wznosiła się jako najwyższa umiejętność teologia, która znów ze swej strony nadawała tym ostatnim blask i siłę. 12 września 1847 roku Secchi otrzymał w Rzymie święcenia kapłańskie.
Ruch rewolucyjny i wolnomularstwo
Na całym Półwyspie Apenińskim dojrzewał ruch rewolucyjny, który silnie wstrząsnął życiem również młodego uczonego. Jak każda rewolucja, która zmierza do zniszczenia papiestwa, tak i ta z 1848 roku zwróciła się przede wszystkim przeciw jezuitom. Już w październiku 1846 roku wolnomularz Mazzini z Paryża napisał do tajnych stowarzyszeń: „Duchowną władzę uosabiają jezuici. Nienawiść, jaką budzi samo to imię, winna być siłą dla socjalistów. Wykorzystajcie tę siłę”.
Istotnie, odezwały się w Rzymie pierwsze nawoływania do rewolucji w słowach: „Śmierć jezuitom!”. W marcu 1848 roku członkowie tego zakonu musieli opuścić miasto, aby uniknąć niechybnej śmierci. Secchi udał się najpierw do Anglii, a stamtąd do Ameryki, gdzie w Georgetown pod Waszyngtonem otrzymał stanowisko dyrektora miejscowego obserwatorium astronomicznego.
Niespodziewanie francuska interwencja zbrojna przyspieszyła koniec rzymskiej rewolucji, więc jezuici już w 1849 roku mogli powrócić do stolicy chrześcijaństwa. Teraz właśnie Secchi, zgodnie z życzeniem umierającego profesora de Vico, objął stanowisko dyrektora i profesora w obserwatorium rzymskiego kolegium. Obserwatorium to z chwilą, gdy rozpoczął Secchi w nim swą pracę, zaczęło dochodzić do niezwykłego rozwoju.
Nawet rządy piemonckie po zdobyciu w 1870 roku Rzymu nie odważyły się usunąć z obserwatorium światowej sławy astronoma, choć ten przeciwstawiał się wszelkim przynętom i nawet mimo ofiarowanej mu godności senatorskiej i propozycji objęcia stanowiska dyrektora wszystkich włoskich obserwatoriów, nie chciał złamać wierności papieżowi i Towarzystwu Jezusowemu.
Wielki wynalazca, wielki jezuita
Secchi jest wynalazcą heliospektroskopu, za pomocą którego najdokładniej dało się zbadać stałe gwiazdy, dziewięciokrotnie powiększone w ich chemicznych i fizycznych właściwościach. Wynalazł meteorograf, który automatycznie z minuty na minutę notuje wszystkie zmiany i ciśnienie powietrza, temperaturę, nadmiar deszczów, zasób wilgoci w powietrzu, kierunek wiatru i siłę wiatru. Na wszechświatowej wystawie paryskiej ten zadziwiający instrument uzyskał największe uznanie. Wedy Secchi otrzymał wielki złoty medal, zaś cesarz Napoleon III wręczył mu insygnia oficera francuskiej Legii Honorowej w obecności cesarzy Rosji i Austrii, a także królów pruskiego i belgijskiego.
Szczególne znaczenie miały jego prace na polu poznania fizycznych właściwości słońca i gwiazd. To on dostrzegł plamy na słońcu i wypukłości na tarczy słonecznej, dokonał dokładnych pomiarów tysiąca trzystu dwudziestu czterech gwiazd podwójnych. Jego rozprawy naukowe sięgają liczby blisko ośmiuset, a wszystkie wymagały długich i pracochłonnych doświadczeń.
Gdy wskutek nadmiernej pracy Secchi w styczniu 1878 roku ciężko zachorował, bolał nad tym cały świat. Największe gazety europejskie codziennie ogłaszały komunikaty lekarskie dotyczące stanu jego zdrowia. Papież Pius IX, sam już bliski śmierci, która go zaskoczyła jeszcze przed zgonem uczonego, kazał się powiadamiać o stanie zdrowia Secchiego, którego zwykł był nazywać swoim synem. „To jest, mawiał papież, prawdziwy zakonnik, prawdziwy jezuita, taki uczony, a taki pokorny!”.
Pod wieczór 26 lutego 1878 roku nadeszła śmierć. Chory był pełen pogody i spokoju. W chwili, gdy skończono modlitwy za konających, uniosła się wielka dusza Secchiego w spokoju do swego Stwórcy, którego cudowne dzieła rozważał i opisał we wspaniały sposób.
Na podst.: Konstanty Holl, Ścieżki młodości wielkich mężów, Sandomierz 1929, s. 169–177. Pisownię uwspółcześniono.