Patrząc nieco z dystansem na wszelkiego typu oświadczenia, listy, wywiady i potępienia katolickich hierarchów pod adresem Bractwa Św. Piusa X, można bez trudu dostrzec pewną wspólną płaszczyznę wszystkich tych wypowiedzi: „aktualnie w Kościele nie ma stanu wyższej konieczności!”. Osądzono więc Bractwo Św. Piusa X według norm zwyczajnej sytuacji, kiedy w Kościele wszystko jest w najlepszym porządku. W ten sposób możnaby nas porównać do buntowników, którzy nieposłuszni Stolicy Apostolskiej odeszli od Kościoła i zgubili się w schizmie czy nawet herezji. Dlatego też nasze zapewnienia, że jesteśmy w pełnej łączności ze Stolicą Apostolską, stają się dla naszych przeciwników irracjonalne i obłudne.
Na wszystkie oświadczenia arcybiskupa Lefebvre’a i kolejnych przełożonych Bractwa, że działania nasze mogą być zrozumiałe tylko w świetle stanu wyższej konieczności w Kościele, jakże często słyszymy odpowiedź: „a przecież stanu wyższej konieczności nie ma, sam arcybiskup Lefebvre wymyślił sobie ten argument”. O kryzysie w Kościele mówili wielokrotnie przedstawiciele hierarchii. Już Paweł VI mówił „o samozniszczeniu Kościoła” (przemówienie w Seminarium Lombardum w Rzymie w dniu 7 grudnia 1968 r.), o „dymie szatana w świątyni Boga” (przemówienie z 30 czerwca 1972 r.), a obecny Ojciec Święty Jan Paweł II przyznaje, że „dziś wielka część chrześcijan czuje się zagubiona, rozpowszechniane są pełnymi garściami idee, które sprzeciwiają się nauczanej od zawsze Prawdzie Objawionej; propaguje się prawdziwe herezje w dziedzinie dogmatycznej i moralnej...” („L’Osservatore Romano” z 7 lutego 1982 r.). Kardynał Ratzinger od niemal 15 lat w swoich książkach, przemówieniach i wywiadach w ostrych słowach piętnuje krytyczną sytuację w Kościele.
Rzeczywiście, wobec niezliczonych przykładów kryzysu, coraz więcej katolików – w tym także kapłanów, a nawet biskupów – zaczyna dostrzegać wszechogarniający kryzys w Kościele. Dlaczego więc tak mało wyrozumiałości dla naszego dzieła? Przecież nasze Bractwo chce być środkiem zaradczym na ten kryzys w Kościele! Pojawia się następny zarzut, powtarzany coraz częściej przez zwolenników Mszy „indultowych”: „«stan konieczności» stał się dla nich hasłem, aby za tym mglistym pojęciem ukrywać swe nieprawidłowe działania”.
W tych wszystkich wypowiedziach widać, że katolicka doktryna o stanie wyższej konieczności (okoliczności nadzwyczajne, które wymagają nadzwyczajnych rozwiązań) jest mało znana. Jest to zresztą zrozumiałe, gdyż przez wiele wieków Kościół cieszył się normalnym funkcjonowaniem, a nadzwyczajne sytuacje należały raczej do rzadkości. Mimo to doktryna na temat stanu wyższej konieczności w Kościele została jasno sformułowana, a jej zasady znajdują się w najważniejszych traktatach teologicznych i kanonicznych (zob.: De caritate erga proximum, De penitentia [jurysdykcja w okolicznościach nadzwyczajnych], De Legibus – szczególnie De cessatione legis ab intrinseco oraz De epikia sine recursu ad principem). Ogólny fundament tej doktryny zawarty jest w słowach św. Tomasza z Akwinu: „Prawa ogólne nadawane są dla wszystkich, dlatego prawodawca wydając je miał na uwadze wypadki najczęściej powtarzane przez większość ludzi” (Suma teologiczna II qu. 147 a. 4). W „wypadkach rzadkich (niecodziennych) należy kierować się zasadami wyższego rzędu, a nie prawami codziennymi, którymi w osądzie kieruje się zwykły rozsądek” (Suma teologiczna II qu. 51 a. 4). Tymi „zasadami wyższego rzędu” są „powszechne i główne zasady Boskiego i ludzkiego prawa” (Suarez, De Legibus I. VI. c. VI. n. 5), które uzupełniają milczenie pozytywnego prawa (np. Kodeksu Prawa Kanonicznego lub cywilnego).
Nie ma tu miejsca na obszerne analizowanie doktryny Kościoła na temat stanu i prawa wyższej konieczności. Nie będziemy się też zajmować zastosowaniem tej doktryny w sytuacji arcybiskupa Lefebvre i Bractwa Św. Piusa X. Mamy jednak zamiar opublikować w następnych numerach Zawsze wierni dwa opracowania – natury prawnej i teologicznej – o stanie wyższej konieczności w kontekście prawowitości święceń biskupich z 1988 r.
Krótkie opracowanie katolickiej doktryny stanu wyższej konieczności ma pokazać, na jakim poziomie powinna być prowadzona rzetelna dyskusja o Bractwie. Przede wszystkim powinny zostać ukazane różne stopnie stanu wyższej konieczności oraz fakt, że obecnie Kościół święty znajduje się w stanie powszechnego i ciężkiego kryzysu, bez nadziei na skuteczną pomoc ze strony prawowitych pasterzy. Sytuacja ta nakazuje przeciwdziałanie sytuacji kryzysowej w Kościele sub gravi (tj. pod karą grzechu śmiertelnego) mocą prawa naturalnego i Boskiego. Takie środki zaradcze zakorzenione są w stanie kapłańskim, szczególnie zaś w biskupstwie. W tak ciężkim stanie konieczności obowiązek ratowania Kościoła dotyczy głównie udzielania sakramentu kapłaństwa, a nawet sakry biskupiej. Prawo do tego wynika z jurysdykcji zastępczej, którą Kościół udziela zawsze wtedy, kiedy poprzez taki akt wiernym ma być zapewnione wieczne zbawienie, które przecież, przez publicznie głoszone herezje, w najwyższym stopniu jest zagrożone. Dlatego też nawet papieskie „nie” dla konsekracji biskupich, które ratują przecież Wiarę Kościoła, jest bezskuteczne, ponieważ są one naturalną właściwością stanu konieczności. W takiej sytuacji posłuszeństwo względem przełożonych, którzy faworyzują błędy w Kościele, przestaje obowiązywać.
Jesteśmy świadomi, że nasza argumentacja tak obecnie, jak i 11 lat temu nie cieszy się wielkim zainteresowaniem ze strony naszych przeciwników. W tej chwili wystarcza im „argument siłowy” w postaci straszenia ekskomuniką i schizmą. Z pomocą lewicowych i – o dziwo – prawicowych środków masowego przekazu, straszących raz po raz wiernych i kapłanów, taktyka ta może przez jakiś czas przetrwać. Problem tkwi jednak w tym, że nasi przeciwnicy zapominają o najważniejszym, mianowicie o tym, że sprawy Kościoła należą do Pana Boga i „jeśli Bóg nie zbuduje domu, wtedy próżno pracowali, którzy go budują” (Ps 125, 1). A Bóg na pewno nie zbuduje domu ekumenizmu, gdzie obok Niego uznane są bóstwa, o których Psalmista mówi: „albowiem wszyscy bogowie pogańscy – to czarci” (Ps 95, 5).
Zdajemy sobie również sprawę z tego, że w aktualnym czasie, w którym panują w Kościele puste hasła, emocje i euforia, pogwałcono zasadę niesprzeczności w najważniejszych sprawach ludzkiego życia – w sprawach wiecznego zbawienia. Powiedzmy sobie szczerze, nasza działalność nie będzie miała wielkiego oddźwięku w masach, kierowanych i manipulowanych przez wrogów Tradycji Katolickiej. Nasza odpowiedzialność polegać ma przede wszystkim na przechowaniu i przekazaniu następnym pokoleniom Skarbu Wiary. Ma też ukazać rację katolickiej Tradycji, nie tylko w swoich teologicznych założeniach, ale też w konkretnym przetrwaniu dzięki arcybiskupowi Lefebvre, biskupom de Castro Mayer i Lazo oraz czterem biskupom Bractwa Św. Piusa X. Przyjdzie czas, gdy wierni katolicy znowu rozpoznają prawdziwych pasterzy: „Będą to prawdziwi uczniowie Jezusa Chrystusa, idący śladami Jego ubóstwa, pokory, wzgardy dla świata, miłości bliźniego. Będą nauczali jak iść wąską drogą do Boga w świetle czystej prawdy, tj. według Ewangelii, a nie według zasad świata, bez względu na osobę, nie oszczędzając nikogo, bez obawy przed kimkolwiek ze śmiertelnych, choćby najpotężniejszym. W ustach będą mieli obosieczny miecz słowa Bożego; na ramionach nieść będą zakrwawiony proporzec Krzyża, w prawej ręce krucyfiks, różaniec w lewej, święte imiona Jezusa i Maryi w sercu, a skromność i umartwienie Jezusa Chrystusa zajaśnieje w całym ich postępowaniu..., by Królestwo Jego rozprzestrzeniali nad krainą bezbożnych, bałwochwalców i mahometan” (św. Ludwik Maria Grignon de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, część I, rozdział III, nr 4). Ω