Matka kapłana
Dla katolickiej matki wyniesienie jednego z jej synów do godności kapłańskiej jest naprawdę wielkim zaszczytem. Ksiądz Lharde wkłada w usta kobiety, która pewnego dnia spostrzega u swego dziecka oznaki powołania, następujące słowa: „Mój malec mógłby stać się kimś tak wielkim. Mógłby trzymać w swych dłoniach samego wszechmocnego Boga. Znękane dusze przychodziłyby do niego, by odnaleźć pokój. Bóg posłużyłby się częścią mego własnego ciała, by kontynuować tajemnicę swego Wcielenia!”.
Wielkie są radości matki kapłana: może uczestniczyć w Najświętszej Ofierze sprawowanej przez swe własne dziecko i przyjmować Komunię św. z jego rąk; zdaje sobie sprawę, że jej syn kapłan (alter Christus) kocha ją ze szczególną czułością, którą czerpie z samego Najświętszego Serca Zbawiciela; wie że modli się za nią i ofiaruje za nią Msze, by mogła bezpiecznie osiągnąć niebo, gdzie oczekuje na nią Bóg. Zaprawdę, matki kapłanów należą do najszczęśliwszych spośród ziemskich matek.
Co więc możecie uczynić, by wzbudzać i rozwijać powołania kapłańskie w waszych rodzinach? W niniejszym artykule przedstawimy kilka praktycznych sposobów, które sprawdziły się znakomicie w przypadku innych matek. Skierujemy też kilka słów do tych spośród czytelników, którzy już teraz radować się mogą z posiadania kapłana wśród swych dzieci.
Módlcie się często
Powołanie jest darem Bożego miłosierdzia. Otrzymać je można jedynie dzięki wielu żarliwym modlitwom. Eliza Vaughan modliła się codziennie przed Najświętszym Sakramentem, aby Bóg powołał nie jedno, ale wszystkie jej dzieci na kapłanów lub zakonnice. W efekcie nawet dwóch młodzieńców, którzy uratowali ten stary katolicki ród przed wygaśnięciem, poddawało próbie swe powołanie w seminariach, zanim ostatecznie wybrali stan małżeński. Wśród swych własnych dzieci doczekali się wielu powołań. Z trzynaściorga dzieci Elizy sześciu synów zostało kapłanami, a wszystkie pięć córek wstąpiło do klasztoru.
Te wspaniałe owoce przypisać należy wytrwałym modlitwom ich matki przez wszystkie lata życia małżeńskiego. Pragniemy również polecić naszym czytelnikom praktykę nocnej adoracji w rodzinie, propagowaną przez o. Mateo – gorliwego propagatora intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wiele rodzin odprawia również wiernie każdego miesiąca Godzinę Świętą – i jesteśmy przekonani, że modlitwami swymi wyproszą wiele wspaniałych łask. Jeśli do tej pory nie podjęliście jeszcze tej praktyki, może powinniście to rozważyć?
Ofiara i pokuta
Modlitwa jednak nie wystarcza – musicie dołączyć do niej pokutę. Panią Stepinac przepełniało gorące pragnienie, by któreś z jej jedenaściorga dzieci wyniesione zostało kiedyś do godności kapłańskiej. Do otrzymania tej łaski przygotowywała się poprzez osobistą ofiarę. Już na początku życia małżeńskiego zaczęła pościć trzy razy w tygodniu i praktyce tej pozostała wierna przez 35 lat. Wytrwała w niej pomimo faktu, iż żadne z jej dzieci nie przejawiało oznak powołania.
Ostatecznie najmłodszy jej syn, Alojzy, wyraził pragnienie podjęcia przygotowań do kapłaństwa. Wybuchła jednak I wojna światowa i młodzieniec został powołany do wojska, a po zakończeniu działań wojennych pragnienie wstąpienia do seminarium wygasło. Minęło pięć lat, a jego matka kontynuowała posty. Alojzy podjął już niemal decyzję o zawarciu małżeństwa, gdy pewnego dnia niespodziewanie oświadczył matce, iż zdecydował się zostać księdzem. Ostatecznie został arcybiskupem i prymasem Chorwacji, a po II wojnie światowej wycierpiał wiele z rąk komunistów. Łaskę tę zawdzięczał szlachetnemu sercu swej matki, która dobrowolnie pościła przez 35 lat, by wysłużyć dar powołania. Starajcie się więc składać drobne ofiary, które wyjednać wam mogą podobne łaski.
Bądźcie źródłem inspiracji
W interesującym studium opublikowanym w amerykańskim periodyku dla kapłanów w latach 50. XX wieku znaleźć można wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 2 tys. kleryków z ośmiu seminariów duchownych. Młodych ludzi pytano m.in. o to, co wpłynęło na ich decyzję o wstąpieniu do seminarium. Wierzcie lub nie, ale w 1593 przypadkach (ponad 75 proc) przyznali oni, że decydującą rolę w ukształtowaniu ich powołania odegrała matka. Rozsadnikiem powołań jest katolicki dom.
Jeśli uszy nie będą zdolne usłyszeć szeptu Boga, młodzi ludzie nigdy nie odpowiedzą na powołanie. A staje się to możliwe właśnie dzięki matkom, które mówią swym dzieciom o Bogu i Jego miłości, dzięki czemu świat nadprzyrodzony staje się im równie bliski. Jak przemożna była siła przykładu świątobliwej Małgorzaty Sarto, matki św. Piusa X! Jak wielki wpływ wywierała ona na serce swego syna! Katolickie matki, które czytacie te słowa, chciejcie zrozumieć, iż „wolą Bożą jest uświęcenie wasze” (św. Paweł). Dążcie wytrwale do doskonałości, nie zniechęcając się swymi słabościami. Widząc wasz dobry przykład, wasze dzieci ufać będą Bogu i rozmawiać z Nim tak łatwo, jak czynią to ze sobą nawzajem.
Życie Mszą świętą
Wiara katolicka uczy nas, że podczas Mszy św. Zbawiciel składa siebie w ofierze swemu Ojcu, jak to uczynił na Krzyżu, choć ofiarowanie to nie jest już fizyczne, ale sakramentalne. Jezus Chrystus jest Żertwą doskonale posłuszną, Jego wola jest całkowicie podporządkowana woli Ojca. Jesteśmy członkami Chrystusa, tak więc również my mamy ofiarować samych siebie w zjednoczeniu z Nim. Jedynie wówczas, gdy łączymy całą naszą pracę, cierpienia, rozczarowania z męką Chrystusa odnawianą na ołtarzu, żyjemy Mszą w sposób prawdziwy. Każda matka ma wiele sposobności, by praktykować tego ducha hojności każdego dnia. Wszystkie drobne uciążliwości waszego życia stać się mogą cenne w oczach Boga, jeśli łączyć je będziecie z ofiarowaniem Najświętszej Żertwy podczas Mszy. Prawdziwie katolicka matka starać się będzie również przekazywać swą miłość do Mszy własnym dzieciom. Musimy pomagać dzieciom owocnie uczestniczyć w Najświętszej Ofierze. Jest wiele książek, które mogą pomóc nam docenić łaski płynące z Najświętszej Ofiary. Nie możemy kochać tego, czego nie rozumiemy. A nie zrozumiemy Mszy, jeśli nie będziemy jej zgłębiać, poznawać znaczenia jej obrzędów, szat, naczyń liturgicznych itd. W przytoczonej wyżej ankiecie najliczniejszą grupę (1326 osób) stanowili klerycy, którzy za główny powód wstąpienia do seminarium podali: „Chciałem odprawiać Mszę”. Jestem pewien, że chłopcy owi mieli matki, które prawdziwie żyły Najświętszą Ofiarą.
Cześć dla kapłaństwa
Pani Olier, matka świątobliwego założyciela zgromadzenia sulpicjanów, zawsze wpajała swym dzieciom wielką cześć dla kapłanów. Jej syn wyznał, że począwszy od 7. roku życia w prostocie swego dziecięcego umysłu uważał, że nie są już oni ludźmi. Zapytany o źródło owej wielkiej czci dla kapłaństwa Chrystusowego, wskazał przykład swej matki. Inna matka nie wahała się przyprowadzić podczas rewolucji francuskiej swego syna do więzienia, by odwiedzić odważnych kapłanów, którzy byli tam przetrzymywani przed swą męczeńską śmiercią. Po latach ów młody człowiek został kapłanem i biskupem. Tak, drogie matki, powinnyście zawsze darzyć waszych kapłanów głębokim szacunkiem. Kapłan jest bowiem alter Christus – drugim Chrystusem. „O wzniosła godności kapłanów – woła św. Augustyn – w których rękach, jak w łonie Dziewicy, Syn Boży staje się ciałem”. Bez kapłaństwa nie miałybyście konsekracji ani absolucji.
Nasza wdzięczność dla kapłanów musi być naprawdę wielka, ze względu na wielość łask, jakie sprowadzają dla nas z nieba. Są oni pomostem (łac. pontifex – pontum faciens), po którym musimy przejść, by osiągnąć zbawienie. Prawdziwie katolicka rodzina nigdy nie zapomina modlić się za kapłanów podczas codziennego różańca. Niektóre dołączyły również do apostolatu modlitw za kapłanów, co jest godne największej pochwały i z pewnością stanie się źródłem powołań. Jeśli możecie zaprosić kapłana do waszego domu (na intronizację, pobłogosławienie, do chorego), starajcie się jak najlepiej wykorzystać tę wizytę. Nauczcie wasze dzieci okazywania księdzu głębokiego szacunku. Nigdy nie krytykujcie go w ich obecności. Jeśli będziecie w stanie nakłonić dzieci, by znalazły w nim powiernika, duchowego kierownika, możecie być pewne, że gdy nadejdzie czas – usłyszą one wezwanie Boga.
Miłość do ubogich
Pozornie mogłoby się to wydawać bez związku z radami, jak wzbudzać powołania – jednak w opowieściach matek, które wyprosiły łaskę powołania dla swych dzieci uderza nas fakt, iż jedną z ich głównych cnót była zawsze miłość do ubogich. Życie matki dominikańskiego teologa o. Vincenta McNabba było trudne, była bowiem żoną kapitana żeglugi morskiej. Bóg zajmował jednak w jej domu pierwsze miejsce – i z tego właśnie powodu ubodzy zawsze znajdowali u niej pomoc. Jej miłosierdzie było bezgraniczne. „Kiedy dzwonił dzwonek do drzwi – wspominał po latach jej syn – i słyszeliśmy «to ubogi», mieliśmy wrażenie że to ubogie Dzieciątko z Betlejem”. Miłosierdzie, które zaszczepiła swym dzieciom, stało się jedną z głównych cech charakteru o. Vincenta.
Czytamy również, że Eliza Vaughan uczyła swe dzieci oddawać ich najlepsze zabawki biednym dzieciom. Również współczesne matki mogą nauczyć swe dzieci dawać jałmużnę, np. na rzecz misji podczas Wielkiego Postu. Można też nauczyć dzieci praktykowania miłosierdzia, zapraszając do domu ubogich ludzi za pośrednictwem Legionu Maryi. W cytowanej już ankiecie 1306 chłopców za główny powód, dla którego pragnęli zostać księżmi, podało: „Chciałem pomagać innym”. Jestem przekonany, że większość z nich to pragnienie ofiarowania siebie dla zbawienia dusz rozwinęła we własnym domu.
Akceptujcie wolę Boga
Wielkim pragnieniem pani Martin było dać Kościołowi kapłana, który zostałby misjonarzem i uratował wiele dusz. Kilka dni po urodzeniu swego pierwszego syna mówiła, jak wspaniale wyglądałby, odprawiając Mszę. Zaczęła nawet myśleć o uszyciu mu alby na dzień jego święceń. Jednak mały Louis żył jedynie niecałe sześć miesięcy. Drugi chłopiec, Jean Baptiste, zmarł mając dziewięć miesięcy. Tak więc najgorętsze pragnienie pani Martin nie mogło się spełnić. Zaakceptowała jednak w pełni wolę Boga. Boża Opatrzność miała względem tej wyjątkowej matki zupełnie inne plany: stać się miała ona matką św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Poprzez swą córkę była w stanie pomóc tysiącom kapłanów, którzy uczyli się od pokornej karmelitanki z Lisieux, co oznacza kochać Boga i cierpieć dla Niego.
Tak więc, drogie matki, jeśli pomimo waszych modlitw Bóg wydaje się nie spełniać waszego pragnienia, by jedno z waszych dzieci zostało kapłanem, nie zniechęcajcie się. Zaufajcie Jego nieskończonej mądrości. Wszechmocny Bóg może mieć wobec was inne plany. Być może któreś z waszych dzieci będzie miało w swej rodzinie kapłana. Może być również tak, iż Bóg posłuży się waszymi modlitwami, by wzbudzić powołanie u młodego człowieka, którego matka nie modli się o tę łaskę. Drogi Boże są doprawdy niezbadane i nie powinniśmy nigdy podawać w wątpliwość mądrości Jego decyzji. Dopiero w niebie zrozumiemy w pełni, w jaki sposób Opatrzność Boża kierowała naszym życiem. „Dla tych którzy kochają Boga, wszystko obraca się ku dobremu”.
za „The Angelus” tłum. Tomasz Maszczyk