Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
Ofiarowanie N.M.Panny [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 3/1999 (28)

Tomasz Kubiak

Tradycja katolicka na targach książki

Jeżeli nie będziecie czytali, to prędzej czy później dopuścicie się zdrady, gdyż nie poznacie korzeni zła

ks. Paweł Aulagnier FSSPX, 17 września 1981 r.

Oficjalne potwierdzenie uczestnictwa

W dniach 9–11 kwietnia 1999 r. w Warszawie odbyły się V Targi Wydawców Książki Katolickiej, na których – oprócz 82 innych wystawców – zaprezentowało się także Wydawnictwo Tradycji Katolickiej Te Deum. Nasze wydawnictwo zostało oficjalnie zgłoszone i przyjęte na Targi, czego dowodem było wymienienie Te Deum w „Biuletynie Targowym” oraz przesłanie pisemnego potwierdzenie udziału w Targach.

Już pierwszego dnia Targów nasza obecność wzbudziła wielkie zainteresowanie tak wydawców, jak i czytelników. Stoisko odwiedzało coraz więcej osób w tym wiele sióstr zakonnych, księży a nawet jeden z przybyłych na Targi księży biskupów, któremu sprezentowaliśmy książkę ks. Feliksa Cozela Msza Święta. Wyraźnie zadowolony Ksiądz Biskup poprosił nas nawet o wpisanie dedykacji do książki. Publikacje kupowali księża, którzy często prosili nas o kontakt osobisty zostawiając nam swoje wizytówki. Prawdziwym hitem okazała się książka ks. Cozela o Mszy św., M. Daviesa O Komunii na rękę... oraz numer 26 Zawsze wierni, poświęcony m.in. fałszywym objawieniom w Oławie, Medjugorie i Garabandal. Stoisko „lefebrystów”, jak zaczęto o nas mówić, przyciągało uwagę dziennikarzy i polityków. Dla wielu była to okazja do bezpośredniego kontaktu z Tradycją katolicką. Wiele osób musiało zweryfikować swoje opinie na temat „tradycjonalistów” czy Bractwa Św. Piusa X, tym bardziej, że w drugim dniu Targów przy naszym stoisku obecny był ks. Edward Wesołek, z którym można było osobiście porozmawiać. Dobre przyjęcie naszego uczestnictwa w Targach nie zapowiadało jeszcze burzy, która miała wkrótce nadejść.

Pierwsze ostrzeżenie

Pierwsza wzmianka o możliwości usunięcia nas z Targów pojawiła się w drugim dniu. Dyrektor wydawnictwa, Rafał Chmielewski został wezwany „na dywanik” przez samego szefa imprezy, ks. Marka Otolskiego MIC. Dyrektorowi zarzucono „uprawianie na Targach prozelityzmu” (sic!) oraz „reprezentowanie schizmatyckiego Bractwa Św. Piusa X”. Szefowie Targów, ks. Marek Otolski MIC, o. Paweł Dostatni OP oraz Marzanna Graff, ustalili „strefę ochronną” wokół naszego stoiska. Miała ona zapobiec rozdawnictwu katalogów Te Deum na terenie całej sali, w której odbywały się Targi. Rozdawanie przez nas skromnych katalogów, w których nie było najmniejszej wzmianki o kaplicach Bractwa, miało być dowodem na to, że uprawiamy na Targach „niedopuszczalny prozelityzm”. Oczywiście, nie inaczej postępowali też inni wydawcy, choć im podobnego zarzutu nie postawiono. Drugi dzień Targów zakończył się więc jedynie na groźbach i ustaleniu „strefy ochronnej”. Byliśmy pełni obaw co do ostatniego dnia Targów, tym bardziej, iż wiedzieliśmy o zamiarze odwiedzenia imprezy przez znamienitych gości – abp. Damiana Zimonia oraz bp. Tadeusza Pieronka.

Niedziela – trzeci dzień Targów

Kiedy przybyliśmy do sali, w której odbywały się Targi, czekał już na nas o. Dostatni, który poprosił dyrektora Te Deum o rozmowę. Po chwili okazało się, że organizatorzy Targów wręczyli Rafałowi Chmielewskiemu pismo, w którym informują o usunięciu Wydawnictwa Te Deum z Targów „w związku z niezastosowaniem się do warunków uczestnictwa”. Sygnatariusze pisma – ks. Otolski, o. Dostatni, ks. Niedziela i Graff – powołali się w nim na Komunikat z 297 Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, w którym biskupi przestrzegali wiernych przed „schizmatyckim” Bractwem Św. Piusa X. Stwierdzono też, że Te Deum „nie może być uważane za wydawnictwo katolickie”, gdyż „swoją działalnością przeczy nauce kościoła katolickiego” (kościoła napisano małą literą). Zdecydowaliśmy się pójść do organizatorów Targów na rozmowę. Rozmowa zeszła na problem Bractwa Św. Piusa X, którego przecież członkami – jako osoby świeckie – nie jesteśmy! O. Dostatni oraz ks. Otolski popisali się rażącą niewiedzą teologiczną i kanoniczną. Argumentując, powoływaliśmy się na dokumenty Stolicy Apostolskiej, która nigdy nie orzekła jakichkolwiek kar w stosunku do wiernych uczęszczających na Msze św. do kaplic Bractwa. Ks. Otolski odparł: „nas obowiązują postanowienia Episkopatu Polski”. Poza tym odpieraliśmy zarzut o „zaprzeczaniu” przez Te Deum nauce Kościoła katolickiego. W rozmowie wskazywaliśmy też uwagę na fakt, iż na Targach pojawiło się wiele książek sprzeciwiających się nauce Kościoła (np. Obrzędy żydowskie, wyd. PAX; O. Clement, Rozmowy z Patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem I, Verbinum; E. Adamiak, Milcząca obecność, wyd. „Więź”; Seks po chrześcijańsku, wyd. Kernel Plus czy też kilkanaście książek o Medjugorie, wydawanych chociażby przez OO. Pijarów z Krakowa). Poprosiliśmy rozmówców, aby wskazali nam choć jeden przykład, który potwierdzałby te oskarżenia. Nie potrafiono też odpowiedzieć na pytanie, którzy z 82 wydawców katolickich zażądali naszego usunięcia z Targów. Nasze argumenty wywoływały u nich coraz większe zdenerwowanie, aż w końcu rzecznik prasowy Targów – Marzanna Graff – zdobyła się na słowa szczerości i wyznała: „muszą Państwo opuścić Targi, gdyż tego żądają od nas biskupi!”. Sprawa była więc jasna. Ks. Otolski i Graff zapewnili też, że Stowarzyszenie Wydawców Katolickich jest w stanie pokryć wszelkie koszta, które straciliśmy inwestując w imprezę. Oczywiście podczas negocjacji z organizatorami Targów prowadziliśmy jednocześnie sprzedaż książek. Nie zgodziliśmy się jednak na usunięcie ze stoiska naszych publikacji, uważając to za hańbiące. Miała to zrobić za nas specjalna komisja, która miała spisać i zapakować wszystkie książki w paczki oraz odwieźć do siedziby wydawnictwa. Cała sprawa trwała bardzo długo, usunięto nas zaledwie na cztery godziny przed zakończeniem Targów, co było naszym niewątpliwym sukcesem, zważywszy, iż cała afera rozpoczęła się o dziewi ątej rano przed otwarciem trzeciego dnia Targów.

Rozmowy kuluarowe

Tymczasem mieliśmy okazję do bardziej prywatnych dyskusji z o. Dostatnim i ks. Niedzielą. Prosili nas oni o większe „zrozumienie”, bo przecież decyzja, aby usunąć Te Deum z Targów, zapada „wyżej, wśród biskupów”. O. Dostatni, który jest dyrektorem wydawnictwa dominikanów „W drodze”, zapewnił mnie, iż jest „zwolennikiem dialogu z tradycjonalistami”. Dowodem otwarcia o. Dostatniego miało być wydrukowanie w miesięczniku „W drodze” artykułów „indultowca” Jana Filipa Libickiego. Ojciec dominikanin powiedział mi, że sprawa usunięcia Te Deum z Targów jest tak pilna, gdyż Księża Marianie, u których impreza się odbywa, bardzo przeżyli przejście ks. Tadeusza St. Kwietnia do Bractwa Św. Piusa X. Podobnie argumentował ks. Niedziela, dla którego najważniejsze jest „otwarcie i prowadzenie dialogu”.

Usunięcie z Targów

Ok. godz. 1400 organizatorzy postanowili fizycznie usunąć nas z Targów. Przybyli w kilkuosobowym gronie, na czele z ks. Piotrem Niedzielą SAC, skarbnikiem imprezy; zaczęli zdejmować nasze książki z półek i pakować je do kartonów. Pakujący książki młodzi ludzie zapewniali nas, że z decyzją organizatorów nie mają nic wspólnego. Likwidacji stoiska Te Deum ostro sprzeciwiło się kilku czytelników, którzy akurat przebywali przy naszym stoisku. Broniący nas ludzie pytali ks. Niedzielę, dlaczego uważa Wydawnictwo Te Deum za niekatolickie. Skarbnik Targów nie potrafił jednak odpowiedzieć na to pytanie. Cała sprawa stawała się coraz bardziej głośna, przybyło trochę gapiów, a kilka osób próbowało nie dopuścić do usunięcia nas z Targów.

Rozmowa z bp. Pieronkiem

Podczas usuwania naszego stoiska niespodziewanie pojawił się bp Tadeusz Pieronek. Zapytałem Księdza Biskupa, czy podobnie jak organizatorzy Targów, uważa encykliki papieży – św. Piusa X, Piusa XI, Piusa XII – za „publikacje niekatolickie”. Biskup stanowczo zaprzeczył, dodając: „ale wy Panowie jesteście z katolicyzmem na bakier”. Bp Pieronek dodał też, że wszystkie wydawane przez nas dokumenty Magisterium „obowiązują”. Jeden z kolegów, trochę niedowierzając słowom Księdza Biskupa, zapytał: „a co z Pascendi Dominici gregis i Przysięgą antymodernistyczną, co z Humanii generis?”, Biskup odparł: „wszystkie te dokumenty obowiązują”. W rozmowie z nami przyznał, że odpowiedzialność za zaistniałą sytuację na Targach ponoszą wyłącznie organizatorzy, a on sam z decyzją o wyrzuceniu Te Deum z Targów nie ma nic wspólnego. Słowa bp. Pieronka nie powstrzymały jednak organizatorów, którzy na koniec zażądali od nas zwrotu akredytacji i podziękowali za współpracę.

Echa obecności na Targach

O obecności „lefebrystów” na Targach pisał „Nasz Dziennik” (13 kwietnia 1999) oraz Małgorzata Zagórska na łamach „Nowego Państwa” (23 kwietnia 1999). Oba te pisma pisały o „skandalu”, który polegać miał na uczestnictwie Wydawnictwa Te Deum w V Targach Wydawców Katolickich. Gazety te powtórzyły też zarzuty o „nieprzestrzeganiu regulaminu Targów” i prowadzeniu „agitacji”. W związku a artykułem Zagórskiej, dyrektor Te Deum napisał do redakcji protest, który zamieszczono w tygodniku „Nowe Państwo” (21 maja 1999). W odpowiedzi Zagórska napisała, że „podważamy naukę Soboru Watykańskiego II” i „obecnych ustaleń synodu biskupów”, a więc nie jesteśmy katolikami.

Herezje bp. Nossola

Podczas Targów uczestniczyliśmy też w niektórych spotkaniach autorskich. W sobotę drugiego dnia Targów z Michałem A. Nowakiem udaliśmy na spotkanie z bp. Alfonsem Nossolem, który promował swoją najnowszą książkę Być dla, czyli myśleć sercem (Księgarnia św. Jacka, Katowice 1999). Już samo powitanie bp. Nossola przez redaktora „Więzi” Zbigniewa Nosowskiego wywołało w nas zgorszenie. Witając ordynariusza opolskiego Nosowski powiedział: „Witamy ks. bp. Alfonsa Nossola, o którym mówi się, że jest najwybitniejszym teologiem ewangelickim w Polsce”. Bp Nossol z zadowoleniem przyjął nazwanie go „najwybitniejszym teologiem ewangelickim”, choć miał zastrzeżenie do słowa... „najwybitniejszy”. Ksiądz Biskup wiele uwagi poświęcił sprawie dialogu ekumenicznego oraz problematyce „małych ojczyzn”. Wzięliśmy też udział w dyskusji. Najpierw zapytałem Księdza Biskupa o Deklarację z Balamand. Pytałem: „Jak Ekscelencja, jako sygnatariusz umowy z Balamand, w której strona katolicka zobowiązała się do nienawracania schizmatyków wschodnich na katolicyzm, zapatruje się na rzeszę unitów nawróconych po Unii Brzeskiej do Kościoła katolickiego? Jak Ekscelencja patrzy na postać np. św. Jozafata Kuncewicza i czy jest łatwo z takim bagażem prowadzić dialog ekumeniczny z prawosławnymi?”. Biskup z uznaniem mówił o Deklaracji z Balamand, dodając, że jej treść „należałoby nawet rozszerzyć na inne, wielkie wyznania chrześcijańskie”. Mówił, że model jedności, pogardliwie określany przez prawosławnych mianem „uniatyzmu”, jest „fałszywą drogą poszukiwania jedności”, gdyż cechuje go „prozelityzm” czyli przyciąganie prawosławnych na stronę katolicką. Co do św. Jozafata, to jego zasługi „możemy rozpatrywać jedynie w kontekście historycznym” w jakim przyszło mu żyć – powiedział bp. Nossol. M. Nowak zapytał Księdza Biskupa o inny problem: „Wiele Ekscelencja mówił tu o miłości bliźniego. Ale czy miłość bliźniego nie ma polegać na tym, że jeśli przykładowo spotykam protestanta, to jako katolik jestem zobowiązany wyprowadzić go z błędu? Przecież muszę powiedzieć mu np. o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, muszę go nawrócić”. Biskup odparł: „Mamy przecież hierarchię dogmatów. Najważniejsze są te, które dotyczą Jezusa Chrystusa. Dogmaty maryjne są mniej ważne. Zostawmy naszych braci protestantów z ich szacunkiem do Matki Pana, z ich obrazkiem Matki Pana nad łóżkiem, po co mamy im mówić o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Najważniejsza jest miłość Chrystusa”. To oczywista herezja! Biskup poświęca Niepokalaną na ołtarzu dialogu ekumenicznego. Wiele z tych wypowiedzi bp. Nossola znalazło się także w jego książce Być dla, czyli myśleć sercem.

Krzycząca obecność Elżbiety Adamiak

Już po wyrzucenia nas z Targów udaliśmy się na spotkanie z Elżbietą Adamiak, która reklamowała swoją książkę pt. Milcząca obecność. O roli kobiety w Kościele (Biblioteka „Więzi”, Warszawa 1999). Spotkanie urządzono w kaplicy bł. bp. Matulewicza. Na szczęście organizatorzy przenieśli Najświętszy Sakrament w inne miejsce, gdyż to, co można było usłyszeć z ust Elżbiety Adamiak, wołało o pomstę do nieba. Spotkanie prowadził znany publikacji na łamach „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego” Józef Majewski. Przedstawił on Autorkę książki jako teologa (teolożkę?), piszącego w nurcie tzw. „nowego feminizmu”, czy inaczej „feminizmu chrześcijańskiego”. Majewski mówił, że dr Adamiak zafascynowała się teologią feministyczną podczas swoich podróży do Holandii i Niemiec. Przyznał, że na początku nie do końca rozumiał czym jest teologia feministyczna, zaś dzisiaj jest jej gorącym zwolennikiem. Jak na prawdziwego modernistę przystało, Majewski od razu podkre ślił fakt, iż książka Elżbiety Adamiak uzyskała Imprimatur i Nihil obstat Kurii Poznańskiej (sic!). Autorka rozpoczęła promocję swojej książki od wytłumaczenia tytułu. Dlaczego Milcząca obecność? Tłumacząc tytuł książki Adamiak z ubolewaniem mówiła o tym, że rola kobiety w Kościele jest jeszcze dla wielu nie zrozumiała. Dowodziła, powołując się na swoją książkę, iż np. „nieobecność kobiet w refleksji nad Objawieniem i w głoszeniu nauki wiary – przez wieki wyrażająca się wykluczeniem nas ze studium i nauczania teologii – miała również wpływ na przekazywaną treść (konsekwencje tego widać dziś)” (s. 20). Przełomem stał się tu Sobór Watykański II, którego Ojcowie w specjalnym Orędziu do kobiet (8 grudnia 1965 r.) napisali, że „nadchodzi godzina, nadeszła już godzina, w której powołanie niewiasty realizuje się w pełni. Godzina, w której niewiasta swoim wpływem promieniuje na społeczeństwo i uzyskuje władzę nigdy dotąd nie posiadaną” (s. 26). Według Adamiak, docenienie roli kobiety w Kościele przejawia się głównie w możliwości studiowania i nauczania teologii (nawet seminariach duchownych), w posłudze ołtarza (ministrantki i świeckie szafarki Eucharystii), w swobodnym wyborze drogi życiowej (rezygnacja z założenia rodziny i poświęcenie się pracy zawodowej), w funkcjach sądowniczych i ekonimicznych. Autorka z ubolewaniem mówiła o sytuacji kobiety w polskim Kościele. Wskazując na decyzje „Papieża Polaka” domagała się powszechnego wprowadzenia ministrantek oraz świeckich szafarek Eucharystii. Za pozytywny krok w celu feminizacji Kościoła w Polsce uznała postawę abp. Józefa Życińskiego, który jako jedyny biskup w Polsce oficjalnie zezwolił siostrom zakonnym na rozdawanie Komunii św., choć na razie jedynie w klasztorach. Słowa Elżbiety Adamiak musiały wywołać pytanie o kapłaństwo kobiet. Zapytałem więc o tę sprawę. Autorka Milczącej obecności podkreśliła, iż pytania o kapłaństwo kobiet są „jak najbardziej uzasadnione”. Powołując się na biblijne diakonise mówiła o możliwości udzielania kobietom święceń diakonatu. Podejmując w swojej książce problem święcenia kobiet, Autorka sugeruje, że być może Pan Jezus pragnie dzisiaj już innego Kościoła jak przed wiekami (s. 138). W książce pada też przykład udzielania święceń kapłańskich kobietom w kościołach starokatolickich. Adamiak chce przez to pokazać, że postulat udzielania święceń kobietom nie dotyczy jedynie wyznań, które kwestionują sakramentalne kapłaństwo, a więc być może będzie kiedyś możliwe to w Kościele katolickim (s. 139). Pyta też: „Co należy zrobić, gdy niektóre kobiety – według najlepszych intencji i sposobów rozeznawania darów Ducha Świętego – są przekonane, iż zostały obdarowane powołaniem kapłańskim?”. „Jakkolwiek odpowiemy na te pytania, czujemy, że dotykamy problemu drażliwego...” – pisze Adamiak (s. 138). W innym miejscu Adamiak sugeruje, że jednym z apostołów była kobieta o imieniu Junia. Krytykuje przy tym przekłady biblijne św. Jana Chryzostoma oraz Biblię Tysiąclecia, w których dopuszczono się fałszerstw. „Niestety, w tych przypadkach, jak się zdaje, argument teologiczny – kobieta nie może być apostołem – przeważył nad argumentem filogicznym” – zauważa Adamiak. Większość dyskutantów podzielało heretyckie poglądy Autorki. Jedna z uczestniczek spotkania zażądała wręcz udzielania święceń diakonatu kobietom, argumentuj ąc to tym, że wielu ludzi nie ma dostępu do Najświętszego Sakramentu tylko dlatego, że brakuje diakonów i księży. Mówiła też o prześladowaniu kobiet w Kościele. „Może obecni na sali księża nie najlepiej się poczują, ale skończyły się już czasy dyskryminacji kobiet w Kościele. Kobieta i mężczyzna muszą się spotkać w Kościele na gruncie diakonatu” – mówiła zwolenniczka „dzieł” Elżbiety Adamiak.

Wystąpienia Autorki można by określić mianem oskarżycielskiego i pretensjonalnego krzyku pod adresem Kościoła. Praca Elżbiety Adamiak jak najszybciej powinna znaleźć się na Indeksie ksiąg zakazanych – problem w tym, że Indeksu nie ma już od kilkudziesięciu lat... Ω