Ojcostwo
Ojciec — jedno zwykłe słowo, a ile zawiera treści, ile ma znaczeń! W pierwszej chwili kojarzy się z ojcem rodziny, później z kapłanem zakonnym, następnie z Ojcem Świętym, widzialną głową Kościoła. Wreszcie Ojciec to Pierwsza Osoba Trójcy Świętej — i ten właśnie Ojciec powinien nam najpierw przychodzić na myśl, gdy słyszymy słowo ojciec.
Jesteśmy jednak mocno przywiązani do ziemskiego życia, dlatego ten Ojciec najważniejszy — a może lepiej: ten jedynie ważny — przychodzi nam na myśl raczej na końcu. Jeśli tak jest, to znaczy, że ciągle myślimy za bardzo po ludzku, a za mało po Bożemu. Co o ojcostwie mówi Słowo Boże? Jak ono umieszcza Ojcostwo Boże w tej hierarchii ojców? Św. Paweł w Liście do Efezjan pisze: „Z tej przyczyny zginam kolana swoje przed Ojcem Pana naszego Jezusa Chrystusa, z którego bierze nazwę wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi” (Ef 3, 14—15).
Tak — wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi bierze nazwę z Bożego Ojcostwa. Tak — to Bóg przede wszystkim jest Ojcem i na Jego wzór ojcami nazywamy tych, którzy na to miano zasługują. Prawdziwie ojcem jest ten, kto przyczynił się do urodzenia dziecka, kto dba o nie, zapewnia mu nie tylko pokarm i mieszkanie, ale przede wszystkim dba o jego dobre wychowanie i o przekazanie wiary. To jest istota ojcostwa.
Ojcami nazywamy też kapłanów zakonnych. Dlaczego? Bo oni są duchowymi ojcami wiernych, troszczą się o zbawienie swoich duchowych dzieci. I nie jest ważne, ile mają lat. Jeśli są kapłanami, to znaczy, że są jednocześnie ojcami. Pamiętam, że kiedy byłem młodym ojcem jezuitą, to niektórzy mówili, że jestem za młody, aby zwracać się do mnie „Ojcze”. Ale przecież ojcem jest każdy, kto poświęca się swoim dzieciom — fizycznym i duchowym — i nieważne, ile ma się lat.
Wreszcie Ojciec Święty to tytuł papieża, widzialnej głowy Kościoła. Jak wiele ma on możliwości, by wykazać, że jest dobrym ojcem dla swoich dzieci, czyli dla katolików wszystkich obrządków na całym świecie. On ma kochać Kościół święty i całą jego naukę. Ma chronić swoje dzieci przed złymi wpływami, czyli przed herezjami. Ma z wielką troską głosić naukę Bożą tak, jak to czynił Pan Jezus, czyli mówić o dobru, do którego każdy człowiek jest powołany. Ma mówić o niebie, zachęcając do gorliwości w staraniu się o największy dar — o wieczne zbawienie.
Dobry papież ma pamiętać, że jego dzieci są narażone na różne niebezpieczeństwa, dlatego ma ostrzegać przed nimi. Nie może wzbraniać się mówienia o piekle, jako możliwości, która może unieszczęśliwić na wieki. Ojciec Święty nie może prowadzić zbytecznych rozmów, które nic dobrego nie wnoszą, a jedynie usypiają sumienia jego dzieci. Dlatego jeszcze do niedawna — a przecież dobrze pamiętam czasy Piusa XII — papieże nie brali udziału w spotkaniach ekumenicznych oraz stanowczo przestrzegali katolików przed nimi.
Pamiętam, jak Ojciec Święty Pius XII gorąco zachęcał do działalności misyjnej. W tamtych czasach z roku na rok rosła liczba nawróconych heretyków, schizmatyków, niewierzących, żydów oraz innych ludzi. Mówi się, że gdyby proces ten trwał dalej, to prawdopodobnie dziś nie byłoby już anglikanów, ponieważ staliby się katolikami. A tymczasem widzimy coraz więcej masowych odejść z Kościoła, ciągle powstają nowe sekty. Fałszywie rozumiany ekumenizm doprowadził jedynie do ogromnych strat w życiu duchowym.
Można jeszcze wspomnieć o ojcostwie innego rodzaju: czasami ojcem nazywa się jakiegoś wielkiego wynalazcę. I tak można spotkać określenie, że ktoś jest ojcem maszyny parowej, ojcem kinematografii czy też ojcem jakiegoś innego wynalazku. Ale to określenie znacznie zawęża wspaniałe, katolickie rozumienie godności ojcostwa. Pozostańmy więc przy wyżej wymienionych określeniach.
W Ewangelii wg św. Mateusza Pan Jezus mówi: „Nie nazywajcie ojcem nikogo na ziemi, albowiem jeden jest Ojciec wasz, który jest w niebiosach. Ani się nie nazywajcie nauczycielami, gdyż jeden jest nauczyciel wasz, Chrystus” (Mt 23, 9—10). Czy zdanie to mamy rozumieć dosłownie? Czy nie wolno nam nikogo nazywać ojcem? Czy musimy zakazać dzieciom używania słowa „ojcze”? Czy mamy zabraniać uczniom używania nazwy „nauczyciel”?
Przestroga Pana Jezusa odnosiła się do faryzeuszy, doktorów i uczonych Starego Testamentu, czyli do nauczycieli i duchowych ojców narodu wybranego. Byli oni bardzo łasi na pochwały i tytuły. Pan Jezus przeciwstawiał się pysze wielu z nich. Okazywał im również cierpliwość i miłosierdzie, wzywając ich do tego, aby na tytuł ojca i nauczyciela zasłużyli ciężką pracą i odpowiedzialnością za powierzone im duchowe dzieci. My więc możemy nazywać ojcami i nauczycielami tych, którzy troszczą się o swoje dzieci i w ten sposób uczestniczą w Ojcostwie Boga i w Jego władzy nauczycielskiej.