Bądźmy cierpliwi i spokojni – tak jak św. Józef
rozmowa z J.E. ks. biskupem Alfonso de Galarreta FSSPX w czasie jego wizyty w przeoracie w Warszawie 7 kwietnia 2013 roku
Dokładnie rok temu Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X zakończyło trzecią Krucjatę Różańcową, podczas której odmówiono 12 milionów różańców. Wielu spodziewało się, że dzięki tej modlitwie nastąpi kanoniczne uregulowanie sytuacji Bractwa w Kościele. Tak się jednak nie stało. Co Ksiądz Biskup myśli na ten temat? Jak należy ocenić wyniki tej Krucjaty?
— Wierzę, że Matka Najświętsza, słysząc nasze modlitwy, w sposób cudowny uchroniła Bractwo od wielkiego niebezpieczeństwa. Proszę zauważać, że zaraz po zakończeniu Krucjaty otrzymaliśmy jasne znaki co do prawdziwych intencji hierarchów watykańskich wobec naszego Bractwa. Po pierwsze, od Kongregacji Nauki Wiary otrzymaliśmy wiadomość, że nasza propozycja w sprawie porozumienia została odrzucona. Jednocześnie zażądano od nas dokładnie tego samego, czego wymagano w 1988 roku od abpa Marcela Lefebvre’a, czyli akceptacji całego nauczania Soboru Watykańskiego II, uznania ważności i godności nowego rytu Mszy, bezwzględnej akceptacji nowego Katechizmu oraz nowego Prawa Kanonicznego.
Wiadomo, że przyjęcie takich żądań oznaczałoby ustanie całej naszej duchowej walki, byłoby to uśmiercenie racji bytu samego istnienia Bractwa. Po drugie, na czele Kongregacji Nauki Wiary stanął z nominacji papieża Benedykta XVI abp Gerhard Müller, który poddawał w wątpliwość niektóre prawdy wiary. Ten człowiek jest zdeklarowanym wrogiem naszego Bractwa i robi wszystko, aby ściągnąć na nie ponowne potępienie. Jego nominacja, sama w sobie nieszczęśliwa dla Kościoła, jest jednak dla nas czytelnym znakiem, dzięki któremu unikniemy zapewne wielu rozczarowań.
Poza tym Matka Boża wpłynęła nie mniej cudownie na obrady ostatniej kapituły generalnej w lipcu 2012 roku, podczas której Bractwo odzyskało wewnętrzną harmonię, spójność i jednomyślność oraz zabezpieczyło się przed ewentualnymi podobnie niebezpiecznymi sytuacjami w przyszłości. Konkretnie mówiąc, kapituła zdefiniowała bardzo precyzyjne warunki, które muszą być spełnione, jeśli w przyszłości miałoby nastąpić kanoniczne uregulowanie stosunków z Kurią Rzymską, czyli jeśli Rzym zechce nas przyjąć „takimi, jakimi jesteśmy”.
Jakie to są warunki?
— Są to warunki, które zabezpieczają Bractwo przed zawarciem jakiegokolwiek porozumienia, jeśli władze rzymskie naprawdę nie zagwarantują katolickiej Tradycji możliwości bezpiecznego istnienia i swobodnego działania. Arcybiskup Lefebvre nigdy nie był zasadniczo przeciwny porozumieniu nawet z modernistycznym Rzymem. Oczywiście, byłoby najlepiej, gdyby najpierw Rzym wyrzekł się soborowych błędów, powrócił do Tradycji, oraz gdyby dopiero później Bractwo na tej podstawie samoczynnie odzyskało w Kościele uregulowany kanonicznie status.
Jednak realia skłaniają nas do tego, by ewentualnego porozumienia nie uzależniać od wielkiej samokrytyki Rzymu, tylko od udzielenia rzeczywistych gwarancji, że Rzym taki, jaki jest, pozwoli Bractwu pozostać takim, jakim ono jest, a więc tradycyjnym, misyjnym, przeciwnym soborowym błędom oraz rewolucji liturgicznej. Zawsze — nawet po święceniach biskupich w 1988 roku — abp Lefebvre podkreślał, że jeśli nie doszło do porozumienia z Rzymem, to dlatego, że nie otrzymał on wystarczających gwarancji dla swobodnego działania Bractwa. Przed rozpoczęciem ostatniej kapituły generalnej nie było jasno zdefiniowane, jakie warunki sine qua non powinny być spełnione, aby móc stwierdzić, że te gwarancje zostały przez Rzym Bractwu dane.
Jakie są obecnie najważniejsze zadania stojące przed Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X?
— Przede wszystkim musimy zachować i bronić nieskażonej tradycyjnej wiary. Musimy również zachować przywiązanie do Stolicy Apostolskiej. Arcybiskup Lefebvre wiele razy o tym mówił. Dziś w obliczu panującego i pogłębiającego się kryzysu zachowanie w duszach miłości do Stolicy Apostolskiej i do papiestwa jest niezmiernie trudne. W Bractwie musieliśmy zawsze strzec się, by niewłaściwe zachowania watykańskich hierarchów nie przysłoniły nam Stolicy Apostolskiej jako takiej.
Mamy obowiązek pamiętać, że za chmurami jest jednak słońce. Odrzucamy więc pokusę rezygnacji choćby tylko z jednego z tych zadań. Jeśli ktoś zrezygnuje choćby tylko z jednego z nich, to utraci duchową równowagę. Wtedy albo zechce być za wszelką cenę „rzymskim”, nawet kosztem jasnej i bezkompromisowej obrony wiary — tak niektórzy odeszli w stronę tzw. indultowców, albo zechce być obrońcą wiary, ale bez miłości do papiestwa — tak niektórzy odeszli w stronę sedewakantyzmu.
Fakt, że Rzymem targa kryzys wiary, nie powinien doprowadzić nikogo do negacji samego Rzymu: on jest jeden i żadne inne miejsce na ziemi go nie zastąpi. Gdzie jest papież, tam jest Kościół. Ci, którzy tego nie zrozumieli, odeszli na pozycje teoretycznego lub praktycznego sedewakantyzmu. To jednak nie jest droga naszego Bractwa, które od samego początku czuwało, by zachować wierność zarówno co do doktryny wiary, jak i co do tzw. romanitas.
Od kilku tygodni na czele Kościoła stoi nowy papież — Franciszek. Jak Ksiądz Biskup ocenia nowego Ojca Świętego?
— Widać u papieża Franciszka połączenie wielu wątków. Z jednej strony ma skrajnie modernistyczne poglądy w wielu kwestiach, z drugiej zaś daje świadectwa głębokiej pobożności osobistej. Są to typowe sprzeczności charakteryzujące „soborowego ducha”. Papież manifestuje swoją wierność prawdom wiary, ale też jest wielkim zwolennikiem ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego. Ma nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, do św. Józefa, ale z drugiej strony jest pozbawiony wrażliwości dla świętej liturgii. Pewne aspekty są u papieża Franciszka bardziej konserwatywne niż były u papieża Benedykta XVI, a inne są bardziej progresywne.
Jaki jest stosunek papieża Franciszka do Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X?
— Papież Franciszek zna dobrze nasze Bractwo. Zanim został papieżem, jako arcybiskup Buenos Aires pięć albo sześć razy spotykał się i rozmawiał z przełożonym dystryktu Argentyny. Był zawsze bardzo uprzejmy i życzliwy, unikał poruszania spornych kwestii. Otrzymał od przełożonego dystryktu książkę o życiu abpa Lefebvre’a oraz książkę abpa Lefebvre’a o Mszy św. Powiedział później, że obie książki uważnie przeczytał i dużo się z nich dowiedział. Nie określił jednak bliżej, co to znaczy w praktyce.
Natomiast zaprzyjaźnieni z naszym Bractwem kapłani z archidiecezji Buenos Aires, którą kard. Bergoglio kierował, byli bardzo zasmuceni jego postawą. Motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI zastosował w sposób bardzo restrykcyjny dla tradycyjnej liturgii. Przyszłość pokaże, jaki będzie jego stosunek do nas. Dotychczas nie było u niego oznak zrozumienia potrzeby powrotu całego Kościoła do katolickiej Tradycji. Jednak mało prawdopodobne wydaje się, by zechciał ogłosić nowe potępienie Bractwa, czego tak gorąco sobie życzy abp Müller. Papież chce być dobry wobec wszystkich i unikać, o ile to tylko możliwe, konfliktów. Trzeba modlić się za papieża, aby otrzymał światło od Boga dla dobra Kościoła.
Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X podejmuje w skali świata różne inicjatywy: które z nich, dokonane w ostatnim czasie, uważa Ksiądz Biskup za najważniejsze?
— Zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem było dokonane 19 marca 2013 roku uroczyste poświęcenie Bractwa św. Józefowi jako Patronowi i obrońcy Kościoła katolickiego. Jest to bardzo ważne dla samego Bractwa, jak również dla dobra całego Kościoła i dla pokonania ogromnego kryzysu w Kościele.
Dlaczego to wydarzenie było tak ważne?
— W historii chrześcijaństwa obserwujemy rozwój i pogłębienie czci wobec św. Józefa jako Patrona Kościoła. To św. Józef dopomógł Kościołowi przezwyciężyć najcięższe kryzysy — dlatego uważam za tak ważny ostatni akt oddania się Bractwa pod jego opiekę. W XV wieku Patron Kościoła przyczynił się do zakończenia wielkiej schizmy zachodniej poprzez sobór w Konstancji. W XVI wieku dopomógł w zatrzymaniu fali protestantyzmu. Po rewolucji francuskiej 1789 roku ograniczył jej niszczycielski wpływ. Sobór Watykański I miał wydać dekret ku czci św. Józefa, ale został nieoczekiwanie przerwany. Dlatego papież Pius IX, realizując zamiar tego soboru, ogłosił św. Józefa Patronem Kościoła świętego.
Leon XIII natomiast wydał encyklikę Quamquam pluries o św. Józefie, w której Patrona Kościoła określił jako nieocenioną pomoc, a naśladowanie jego stylu życia nazwał środkiem zaradczym przeciw deprawacji wiary i czystości obyczajów. Jeśli w tamtych wiekach Kościół potrzebował pomocy św. Józefa, to tym bardziej potrzebuje jej dzisiaj! Obecna sytuacja jest stokroć gorsza. Bardziej niż nasi poprzednicy potrzebujemy nadzwyczajnej interwencji św. Józefa w tych samych sprawach, które przeżywali oni: aby bronić Kościoła, pokonać najgorszy kryzys, zachować integralną wiarę i zbliżać się do świętości. Oddaliśmy Bractwo pod opiekę św. Józefowi, aby ono zachowało wierność misji, którą Opatrzność Boża wyznaczyła. Liczymy na to, że św. Józef będzie strzegł naszego Bractwa nawet nie tyle przed samymi nowymi atakami wrogów, ile przed skutkami tych ataków. Aby znieść wrogość wielu, aby trwać w wierności, aby się rozwijać, potrzebujemy nadzwyczajnej pomocy. Sami papieże uczyli, że o tego rodzaju pomoc najlepiej prosić św. Józefa.
Na czym konkretnie polega poświęcenie Bractwa św. Józefowi?
— Wzywamy św. Józefa, aby pomógł Bractwu zachować dziedzictwo śp. abpa Lefebvre’a, czyli zachować naszą wiarę dziewiczo czystą oraz zachować kapłaństwo katolickie. Prosimy go, by dopomógł Bractwu nadal wiernie służyć Kościołowi świętemu. Prosimy go, aby pokonał ten kryzys, który swoimi rozmiarami przerasta nasze siły. Chcemy zachować wierność prawdzie o społecznym panowaniu Chrystusa i wyłączności religii katolickiej. Chcemy zachować ducha miłości wobec Stolicy Apostolskiej. Jak już powiedziałem, jest niezmiernie trudno zachować zarówno wiarę i być antymodernistą, jak też miłość wobec papiestwa. W tym może pomóc nam tylko Niebo.
Czego się spodziewa Ksiądz Biskup po tym poświęceniu?
— Święta Teresa z Avila napisała, że św. Józef uczestniczy we wszechmocy Boga, ponieważ był głową Świętej Rodziny, a Matka Najświętsza i Pan Jezus zawsze wypełniali jego wolę. Jaki był jego autorytet w kręgu samej Świętej Rodziny, taki też jest jego autorytet w Kościele powszechnym. Święta Teresa nazywała go Padre y Senor San Jose. Jest nie tylko ojcem, ale i panem, dlatego wiele razy pomagał Kościołowi i ratował ludzi w najtrudniejszych sytuacjach. Już okazał Bractwu wielką pomoc, a po tym poświęceniu liczymy jeszcze bardziej na jego opiekę, pod warunkiem — oczywiście — że my sami poważnie będziemy je traktować.
Jakie konsekwencje z tego poświęcenia wynikają dla Bractwa i jego członków?
— Nie wystarczy tylko złożenie jednorazowego aktu poświęcenia. Należy zaangażować się w rozpowszechnianie kultu św. Józefa, publicznie czcić Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, wprowadzić jego cześć w instytucjach i rodzinach. Przede wszystkim członkowie Bractwa powinni bardziej miłować św. Józefa jako „ojca i pana”, czyli musimy naśladować Pana Jezusa w jego synowskim oddaniu wobec św. Józefa jako opiekuna i zastępcy niebieskiego Ojca. Powinniśmy być posłuszni św. Józefowi, tak jak Maryja była zawsze posłuszna Swemu Oblubieńcowi.
Czy arcybiskup Marcel Lefebvre również miał taki kult św. Józefa?
— Arcybiskup Lefebvre dał nam św. Józefa jako wzór kapłańskich cnót, nieodzownie potrzebnych w naszych czasach kryzysu i apostazji. Mówił wielokrotnie, że duch Bractwa to duch św. Józefa. Dziś szczególnie jest potrzebna cnota pokory, którą św. Józef tak wspaniale praktykował. Jego duchowe życie w ukryciu uczy nas, abyśmy zawsze zachowywali prymat pracy wewnętrznej nad zewnętrzną aktywnością. Jego cichość i wielkie milczenie zachęcają nas do zachowywania ciągłej pamięci o obecności Bożej.
On wszystko przyjmował od Opatrzności Bożej z wielkim męstwem duszy, nawet najtrudniejsze zadania, jak choćby tylko ucieczka do Egiptu. Również i my powinniśmy od Opatrzności Bożej przyjmować wszelkie krzyże i cierpienia związane z naszą trudną sytuacją. Pomimo różnych doświadczeń, św. Józef nigdy nie upadł na duchu i nie poddał się smutkowi. Często nie rozumiał tego, co się dookoła niego działo i cierpiał z powodu „milczenia” Pana Boga, ale wypełniał w każdej chwili Jego wolę, czyli swój obowiązek.
Toteż i my cierpliwie musimy wytrzymać „milczenie” Boga w tym kryzysie. Nie wolno nam poddawać się lękowi czy panice. Nie wolno nam szukać jedynie naturalnego, ludzkiego rozwiązania tego kryzysu. Musimy ufać Bogu i spokojnie czynić to, co do nas należy, aby w każdej chwili Panu Bogu się podobać i zawsze być Mu wierni.
Serdecznie dziękujemy Księdzu Biskupowi za poświęcony nam czas i za rozmowę.