Plan Boży dla świata
Drodzy Czytelnicy!
Chyba nigdy w historii sytuacja Kościoła katolickiego nie była tak trudna, jak dziś. Odejścia od wiary duchownych i świeckich, brak powołań, promowanie fałszywych zasad przez wielu hierarchów — oto chleb powszedni w wielu katolickich środowiskach i instytucjach. Jednocześnie nigdy wcześniej w historii Kościoła wola Pana Boga nie była tak jednoznacznie i czytelnie wyrażona, jak to ma miejsce w naszych czasach. „Nadeszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka” — takie wezwanie usłyszała s. Łucja w 1929 r. z ust Najświętszej Marii Panny. „Tyle dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą z powodu grzechów przeciwko Mnie popełnionych. Przychodzę przeto prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się” — to kolejne słowa Maryi. Refleksja nad słowami naszej Niepokalanej Matki powinna doprowadzić nas do zrozumienia logiki, jaką postanowił posłużyć się Pan Bóg prowadząc nas po swoich drogach. Nie zakomunikował swej woli bezpośrednio Ojcu Świętemu, ale dał ją poznać niewykształconej portugalskiej dziewczynie. I to właśnie za jej pośrednictwem skierował słowa objawień fatimskich także do nas.
Czy uświadamiamy sobie, co to w istocie oznacza? Pan Bóg dał nam poznać swoją wolę. Znamy plan, jaki Bóg przygotował dla swojego Kościoła i dla całej ludzkości. Nie osiągniemy pokoju na drodze dyplomacji, na drodze bratania się z heretykami, schizmatykami i upartymi, zatwardziałymi grzesznikami. Nastąpi on natomiast tylko wówczas, gdy Ojciec Święty wraz z biskupami całego świata poświęci Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi.
Od chwili objawień w Fatimie minęło 95 lat, a Rosja wciąż nie została poświęcona Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Sam ten fakt mówi bardzo wiele o rozmiarach kryzysu Kościoła katolickiego. Jednak powtórzmy raz jeszcze — żadne zło nie dzieje się bez przyzwolenia Boskiego. Zbawiciel dopuszcza zło, aby jeszcze pełniej objawiła się w duszach Jego chwała. Gdyby Pan Bóg dał poznać swój Boski plan papieżowi i biskupom w sposób, w jaki poznała go Łucja, wówczas, oczarowani światłem i pięknością Maryi Panny, z pewnością szybko spełniliby Jego wolę. Tym samym mieliby swój udział w wypełnianiu woli Bożej — jednak wówczas żadnej roli w tym planie nie wypełnilibyśmy my.
Na czym polega nasz udział w Bożym planie? Druga część przesłania, jakie s. Łucja usłyszała w 1929 r., wyjaśnia tę kwestię bardzo precyzyjnie: „Przychodzę przeto — powiedziała Matka Boża — prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się”. Najświętsza Maryja Panna prosiła s. Łucję, aby ta w duchu zadośćuczynienia nie tylko modliła się, ale także aby ofiarowała samą siebie. Zestawienie dwóch wezwań — do Ojca świętego i do prostej wiernej — nie jest przypadkowe. Są w tym zestawieniu widoczne dwie drogi: jedna dla Kościoła nauczającego oraz druga dla Kościoła nauczanego. Pan Bóg chce, aby Ojciec Święty i biskupi poświęcili Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi, zaś od s. Łucji domaga się, aby modliła się i ofiarowała siebie w intencji zadośćuczynienia za grzechy popełnione przeciwko Najświętszej Maryi Pannie. Prośba skierowana do s. Łucji jest w rzeczywistości wezwaniem skierowanym do każdego z nas, o ile wyrazimy wolę uczestniczenia w realizacji Bożego planu. Jest oczywiste, że nie możemy wywrzeć bezpośredniego wpływu na Ojca Świętego i hierarchów Kościoła, ale pamiętajmy o słowach Pana Jezusa, które wypowiedział do s. Łucji skarżącej się na pewne trudności w szerzeniu orędzia: „Oczywiście, że twoja przełożona sama nie może nic, ale z Moją łaską może wszystko”. Te same słowa powinniśmy i my przyjąć głęboko do naszych serc. Z pomocą łaski naszego Pana Jezusa Chrystusa przełożeni Kościoła świętego otrzymają światło, siłę i męstwo potrzebne do wypełnienia woli Boga i poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi.
W maju zakończyła się Krucjata Różańcowa, w której prosiliśmy „o uwolnienie Kościoła od zła, o nawrócenie dla Rosji i o tryumf Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny”. Było to wypełnienie woli Niepokalanej w części, w której prosi Ona o ofiarę modlitwy. Teraz czas przejść do realizacji drugiej części wezwania: „Ofiaruj siebie w tej intencji!”. Ofiara modlitwy wymaga od nas poświęcenia na nią jakiejś części naszego czasu, jakiejś części naszej uwagi. Ofiara z siebie samego wymaga więcej, a mianowicie, aby pójść do samego końca i ofiarować całość swojego czasu, całość naszej uwagi, pracy, umiejętności, aby wynagrodzić za zniewagi wyrządzone przez świat Najświętszej Maryi Pannie. Nie chodzi jednak tutaj o porzucenie świata poprzez ucieczkę do jakiejś pustelni. Znacznie bardziej istotne jest ofiarowanie siebie Bogu poprzez duchowe porzucenie świata. Żyć w świecie, a jednak nie żyć duchem świata, lecz duchem Bożym — oto ofiara wielka w oczach Bożych, a niezauważalna dla otocznia. Nadal pracuję, wypełniam moje obowiązki stanu, utrzymuję kontakty z bliźnimi — ale robię to wszystko w duchu ofiary, prosząc Pana Boga, aby przyjął moje życie jako zadośćuczynienie, którego się domaga. Dzięki takiej postawie zacieram w moim życiu rozróżnienie na to, co duchowe i na to, co świeckie. Będąc zewnętrznie osobą świecką, wewnętrznie staję się osobą duchową. Moim jedynym celem staje się wypełnienie woli Bożej. Umieram dla świata, rodzę się dla Nieba już tu na ziemi.
W tym miejscu można doznać pewnego rozczarowania. Już przecież tyle lat walczymy pod sztandarem Matki Bożej i prosimy o ratunek dla Kościoła i dla świata, a jednak tego upragnionego powrotu do Tradycji wcale jeszcze nie widać. Wielu katolików nie potrafi odczytać w gestach Ojca Świętego na rzecz Tradycji (powrót do tradycyjnej Mszy św., wycofanie dekretu deklarującego ekskomuniki, dowartościowanie tradycyjnej duchowości kapłańskiej etc.) czegoś więcej niż tylko aktu dyplomacji, ogólnie zaś w Kościele zaraza modernizmu wciąż się nasila. Czy więc Niepokalana jednak pozostawiła nas z kłopotami sam na sam? Nie!
W dniach 14—18 maja bieżącego roku miałem zaszczyt uczestniczyć w konferencji pod nazwą Fatima — ostatnia szansa. Zorganizował ją w Rzymie ks. Mikołaj Gruner, który poświęcił 25 lat swojego życia upowszechnianiu orędzia fatimskiego na całym świecie i pogłębianiu nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi. W 1978 r. ks. Gruner założył organizację pod nazwą Centrum Fatimskiego (Fatima Center), zrzeszającą katolików duchownych i świeckich. Misją tej organizacji jest promocja i szerzenie przesłania Matki Boskiej Fatimskiej za pośrednictwem czasopisma „Fatima Crusader” (jego liczbę czytelników szacuje się na 1 milion!), radia, telewizji (internetowej i kablowej dla Rzymu), Internetu, filmów dokumentalnych i książek. Zjazdy poświęcone Fatimie ks. Gruner organizuje od 1992 r., jednak w ciągu ostatnich czterech lat zainteresowanie nimi niepomiernie wzrosło. Celem tych konferencji jest nakłonienie Ojca Świętego do wyjawienia bez pominięć trzeciej części tajemnicy fatimskiej, a przede wszystkim do dokonania poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Zaproszeni do wygłoszenia wykładów na tegorocznym zjeździe zostali m.in. dwaj kapłani Bractwa Św. Piusa X oraz przełożony tradycyjnego zakonu benedyktynów ze Stanów Zjednoczonych, o. Cyprian. Przemawiali także znani katoliccy pisarze, tacy jak Jan Vennari, Krzysztof Ferrara, dr Piotr Chojnowski czy Michał Semín. Całe dzieło Centrum Fatimskiego, a w szczególności te kilka dni wykładów oraz rozmów z duchownymi i świeckimi na konferencji w Rzymie uświadamia, że tuż obok rzeczywistości, w której żyjemy, rzeczywistości, w której często występuje gra pozorów, złudzenia i puste fasady, istnieje rzeczywistość Boża. Jej istotą jest całkowite podporządkowanie wszelkich środków realizacji zamysłu Bożego. Jest to rzeczywistość, w której poszczególne osoby nie tylko modlitwą, ale przede wszystkim ofiarą z siebie samych, ze swojego życia, swoich umiejętności, wypełniają plan Pana Boga dla świata.
Najbardziej uderzającą cechą rzeczywistości Bożej jest fakt, że przepełnia ją duchowość Tradycji katolickiej. Sam ks. Gruner odprawia tylko tradycyjną Mszę św. Zagadnienia teologiczne i moralne na konferencji były wykładane zgodnie z tradycyjnym nauczaniem Kościoła. Michał Semín, znany tradycyjny katolicki publicysta z Czech, przypomniał, że pojęcie „ofiary”, zawarte w objawieniach fatimskich, jest wyrazem samej istoty katolickiej religii: tą istotą jest krwawa ofiara Chrystusa Pana na krzyżu i jej bezkrwawe uobecnienie we Mszy św. Tym samym prelegent poddał gruntownej krytyce zreformowany ryt Mszy. Doktor Brian McCall udowodnił, że prośba Matki Bożej o poświęcenie Rosji zawiera uznanie tradycyjnej nauki o stosunku państwa do Kościoła, czyli wezwanie do poświęcenia Rosji zawiera implicite uznanie powszechnego i społecznego królowania Pana Jezusa oraz królewskiej władzy Najświętszej Panny. Mówca pokazał także, że soborowa nauka o wolności religijnej jest sprzeczna nie tylko z Magisterium Kościoła, ale także z orędziem Matki Bożej Fatimskiej. Krzysztof Ferrara podał aż 33 argumenty potwierdzające opinię, że trzecia tajemnica fatimska wciąż nie została opublikowana w integralnej, kompletnej postaci — tym samym uznał dokument watykański na temat objawień fatimskich z 2000 r. za manipulację lub co najmniej nieporozumienie. Doktor Piotr Chojnowski przedstawił z kolei orędzie fatimskie w odniesieniu do głównych tez protestantyzmu i ukazał antyekumeniczny wymiar Fatimy.
Takie tematy i poglądy raczej nie mogą się podobać duchowieństwu przenikniętemu duchem soborowym. Trudno sobie wyobrazić, by entuzjaści ostatniego soboru uznali propagowanie takiego spojrzenia na objawienia fatimskie za apostolat godny poparcia. I rzeczywiście, w pierwszych zjazdach poświęconych objawieniom fatimskim uczestniczyły przeważnie osoby świeckie ze środowisk Tradycji (albo przynajmniej do nich zbliżone). Dopiero od mniej więcej czterech lat zainteresowanie tymi zjazdami wzrosło wśród duchowieństwa. Przyczyną takiej zmiany jest niewątpliwie intensywna działalność Centrum Fatimskiego, liczne konferencje ks. Grunera i jego współpracowników na całym świecie, merytoryczna wartość tych konferencji, kompetentnie wykonywana praca badawcza nad objawieniami fatimskimi oraz liczne kontakty między znawcami objawień fatimskich. Do tego należy wspomnieć publikację książki pod tytułem Czwarta tajemnica fatimska (zob. Jan Vennari, Czwarta tajemnica fatimska?, „Zawsze wierni” nr 95; książka ukazała się w tym roku w języku polskim nakładem Wydawnictwa AA). Autor tej pozycji, Antoni Socci, przystąpił do pracy pisarskiej z zamiarem wykazania błędu tym, którzy twierdzili, że trzecia tajemnica jeszcze nie została całkowicie ujawniona. Jako znany dziennikarz miał dostęp do wielu dygnitarzy watykańskich, którzy w swoim czasie mieli do czynienia z tematyką fatimską, a więc także z trzecią tajemnicą. I oto ten dziennikarz doszedł — nieoczekiwanie pewnie także dla samego siebie — do wniosku, że jednak trzecia tajemnica pozostaje w jakiejś części wciąż ukryta. Jego książka wywołała ogromne poruszenie, a nawet pewne zdenerwowanie. Kardynał Bertone poczuł się zmuszony do udzielenia w 2007 r. wyjaśnień w mediach. Hierarcha powtarzał uparcie tezę, że ujawniono już wszystko; jednak dziennikarze odkryli w jego wypowiedzi przeinaczenia faktów i wewnętrzne sprzeczności. Incydent ten zwrócił uwagę wielu osób na problem trzeciej tajemnicy fatimskiej. Zaczęli się pojawić pierwsi duchowni, a nawet biskupi dążący do poznania prawdy na ten temat. W ten sposób na zjazdach fatimskich z roku na rok rosła liczba osób duchownych z wielu krajów. W tegorocznym zjeździe fatimskim wzięło udział czterech arcybiskupów i 13 biskupów, około 40 kapłanów i ponad 100 świeckich z całego świata.
Każdy z uczestników nosił w widocznym miejscu identyfikator z imieniem i nazwiskiem oraz stanowiskiem. Ja znalazłem się w tym roku w gronie wykładowców. Na pytanie, skąd jestem, zawsze odpowiadałem: z Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. Na pytanie, przez kogo zostałem wyświęcony, zawsze odpowiadałem: przez abp. Lefebvre’a. Ze zdumieniem zauważyłem, że ani razu nie wystąpiła typowa reakcja, do której jesteśmy przyzwyczajeni. A taką typową (niestety!) reakcją, gdy podajemy kim jesteśmy, jest sytuacja, w której czyjaś życzliwość błyskawicznie zamienia się w zimny urzędowy dystans albo w coś jeszcze bardziej przykrego. Sam nie szukałem specjalnie okazji do rozmów, ale w licznych przerwach między wykładami, w czasie wolnym i przy wspólnych posiłkach sami biskupi i kapłani często zwracali się do mnie z pytaniami: czego będzie dotyczył mój wykład?, jak żyją kapłani w Bractwie?, jak wygląda sytuacja Kościoła w Polsce i w Europie Wschodniej? Te pytania i moje odpowiedzi dawały początek dyskusjom na temat samego zjazdu, na temat roli Niepokalanej, na temat innych zagadnień mariologicznych, kwestii moralnych etc. Moi rozmówcy wykazywali dużo zainteresowania i otwartości.
Temat mojego wykładu brzmiał: Święty Maksymilian i Niepokalane Serce Maryi. Reakcja słuchaczy była budująca; bardzo chętnie brali foldery, broszury i książki na temat Matki Bożej i Rycerstwa Niepokalanej, które ze sobą przywiozłem. Biskupi wyrażali pragnienie, by ich duchowieństwo lepiej poznało przesłanie objawień fatimskich i tradycyjnej katolickiej mariologii. Przyznawali, że bardzo im brakuje formacji, a także środków, które pomogłyby mobilizować wiernych do większej miłości ku Niepokalanej i do gorliwego apostolatu. Zrozumieli, że takim środkiem jest właśnie Rycerstwo Niepokalanej. Aż trzech biskupów zaprosiło mnie, abym przyjechał głosić rekolekcje ich kapłanom: jeden z Etiopii, drugi z Indii, a trzeci z Malawi.
Jak można ocenić przebieg wydarzeń na zjeździe? Jestem przekonany, że działała tam sama Niepokalana! To Ona zjednoczyła wszystkich uczestników zjazdu. To przez Nią stopniowo odkrywali oni Tradycję. Podczas zjazdu niektórzy biskupi i wielu kapłanów odprawiało tradycyjną Mszę św. w oratoriach centrum kongresowego. Przez zetknięcie się z autentycznym duchem objawień fatimskich uczestnicy zjazdu powoli odkrywali prawdziwą wielkość i znaczenie Niepokalanej w planie Bożym, zwłaszcza w naszych czasach. Rozważając Jej orędzia skierowane przeciw „błędom Rosji” oraz powstanie Rycerstwa Niepokalanej przeciw masonerii, uczestnicy zjazdu uświadomili sobie, że Kościół jest Kościołem wojującym, a katolik powinien być rycerzem Chrystusa i Maryi w walce z szatanem i jego bestiami. Rozważając objawienia fatimskie oraz życie wiernych dzieci i rycerzy Maryi, rozpalał się u tych biskupów i kapłanów na nowo duch misyjny. Jeden biskup powiedział mi, że dzięki nabożeństwu do Niepokalanego Serca Maryi, które wprowadził, przez kilka lat w jego diecezji potroiła się liczba nawróceń do Kościoła katolickiego. U niektórych kapłanów pojawiły się też bardzo poważne wątpliwości co do ekumenizmu, a zatem do samego II Soboru Watykańskiego i jego pozytywnego stosunku do innych religii. Była to dla mnie wielka i miła niespodzianka. To, co wydało mi się niemożliwe (a mianowicie możliwość wyrażania wobec hierarchów i kapłanów spoza Bractwa swojej krytyki wobec najdroższego „dziecka” soboru, jakim jest ekumenizm), Niepokalana uczyniła możliwym. Największe wrażenie zrobiła na mnie reakcja uczestników zjazdu na często powtarzające się w objawieniach fatimskich wątki dotyczące zagrożenia piekłem, potrzeby modlitwy i ofiary, konieczności ratowania dusz przed wiecznym zatraceniem. To, co w środowisku tradycyjnym jest normalne, zostało niemal zupełnie zatracone w modernistycznym milieu. Dzięki Maryi cały ten zjazd został przeniknięty nadprzyrodzoną atmosferą: troską o chwałę Boga i cześć Maryi oraz troską o wieczne zbawienie dusz. Wiele rozmów dotyczyło środków zaradczych wobec obecnego kryzysu. Wśród tych środków na zjeździe wymieniano: powrót do modlitwy, zwłaszcza do różańca, powrót do sobotniego nabożeństwa ku czci Niepokalanego Serca Maryi, powrót do tradycyjnej nauki i liturgii, zgłębianie spuścizny św. Maksymiliana, a zwłaszcza idei, na której jest oparta działalność Rycerstwa Niepokalanej, czyli ideał rycerski, struktura MI funkcjonująca w wymiarze jednostek (MI 1), wspólnot (MI 2) i oddania heroicznego (MI 3).
Zjazd fatimski w Rzymie powinien być dla wszystkich wiernych Tradycji lekcją z następującym przesłaniem: tak wiele skarbów dostaliśmy od Niepokalanej, a tak mało doceniamy ich wartość. Katolicy spoza środowisk Tradycji uczestniczący w rzymskim zjeździe dopiero odkrywają te skarby. Uznają swe zaległości powstałe w wyniku wielu lat modernistycznego spustoszenia i chcą te zaległości jak najszybciej nadrobić. Ożywia ich gorliwość, jakiej nam często brakuje — dlatego musimy głębiej doceniać to, co mamy. Musimy zdobyć się na większą gorliwość, aby „przekazać to, co otrzymaliśmy”. Aby osiągnąć jak najobfitsze owoce naszych wysiłków, dbajmy o skarby, jakie zostały nam powierzone: o Tradycję katolicką oraz o Rycerstwo Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji. Trwajmy w modlitwie, aby te dzieła rozszerzały się wśród osób duchownych i świeckich w Polsce i w innych krajach, a z czasem, aby i innowiercy odkryli ich piękno i prawdę. Ω