Kapłani Tradycji a jurysdykcja zastępcza: rozwiązanie problemu
Jest to zapis konferencji wygłoszonej przez Jego Ekscelencję ks. biskupa Bernarda Tissier de Mallerais podczas spotkania z Tradycyjnymi Grupami Formacyjnymi w Paryżu (Francja) w dniach 9–10 marca 1991 r.
Problem: brak jurysdykcji?
Doskonale zdajecie sobie sprawę z istnienia problemu, gdyż, jak sądzę, jesteście świadomi. Jaki autorytet posiadają w Kościele wszyscy ci księża, biskupi, przełożeni dystryktów, Przełożony Generalny, tradycyjne wspólnoty? Zadajecie to pytanie nie tylko dlatego, że są oni, jak nam się mówi, ekskomunikowani, lecz również dlatego, że nie otrzymali swej władzy od hierarchii oficjalnego Kościoła.
Nasi księża nie otrzymali władzy słuchania spowiedzi od biskupów diecezjalnych. Nie można już mówić o jakimkolwiek „oficjalnym istnieniu” Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Biskupi Bractwa, jak mówią, nie otrzymali swej władzy od Ojca Świętego. Jakie więc prawo ma to tradycyjne duchowieństwo wymagać od was, świeckich, abyście oparli się na nim w waszej akcji katolickiej?
Na te wątpliwości pragnę teraz odpowiedzieć. Na czym polega władza tradycyjnego katolickiego duchowieństwa w tej sytuacji kryzysu, a w szczególności jaki jest jego autorytet w stosunku do Katolickich Grup Formacyjnych? Teza, którą chcę na początku przedstawić pokrótce bez szczegółowych wyjaśnień brzmi następująco: Wasi tradycyjni księża – gdyż są oni waszymi księżmi – wasi tradycyjni biskupi oraz wasze tradycyjne parafie nie posiadają jurysdykcji zwyczajnej, lecz jurysdykcję nadzwyczajną, która jest jurysdykcją zastępczą. W dalszej części tej konferencji będę starał się przeanalizować konkretne aspekty owej jurysdykcji zastępczej, zwłaszcza w tym, co odnosi się do waszej akcji katolickiej.
Jurysdykcja zastępcza
Pozwólcie, że posłużę się przykładem spowiedzi w normalnych czasach. Tradycyjne duchowieństwo nie posiada zwyczajnej władzy nad wiernymi, gdyż nie otrzymało tego upoważnienia, które nazywamy jurysdykcją. Nie otrzymało jej ani z mandatu Biskupa Rzymskiego, ani biskupa diecezjalnego ani też z mandatu specjalnie do tego upoważnionych księży parafialnych. Wspomniane warunki mają zastosowanie w szczególności do księży Bractwa udzielających sakramentu spowiedzi św.
Wiecie, że dla ważności sakramentu spowiedzi św. koniecznym jest, aby kapłan posiadał władzę słuchania spowiedzi. W normalnych warunkach otrzymuje tę władzę od biskupa, tymczasem jest całkiem oczywiste, że w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Czy to oznacza, że nasze spowiedzi są nieważne? Nie.
Rozwiązaliśmy ten problem już dawno temu wyjaśniając wiernym, że mamy tu do czynienia z sytuacją konieczności. Odwołujemy się tutaj do prawa stojącego bardzo wysoko w hierarchii praw Kościoła. Jest to przypadek, w którym Kościół bezpośrednio udziela jurysdykcji kapłanowi bez przechodzenia przez kolejne szczeble hierarchii kościelnej. To Mistyczne Ciało Naszego Pana, Sam Pan Nasz jako Głowa Swego Kościoła daje jurysdykcję kapłanom w szczególnych przypadkach.
Przykładowo, czy znacie sytuację nazywaną „powszechnym błędem”? Gdy kapłan nie posiadający jurysdykcji jest w kościele ubrany w komżę i stułę, a jeden z wiernych prosi go o spowiedź, wtedy ksiądz ten może rzeczywiście wysłuchać tej spowiedzi, chociaż jako taki nie posiada ku temu uprawnień. Dzieje się tak dlatego, że osoba prosząca o spowiedź jest w błędzie co do jurysdykcji kapłana, co nazywamy „powszechnym błędem”. W takiej sytuacji Kościół uzupełnia brak jurysdykcji dla dobra wiernego.
Z innym przypadkiem tego rodzaju mamy do czynienia, gdy ksiądz nie jest już pewny, czy posiada jurysdykcję, czy też nie. Zachodzi wątpliwość. Kościół rozstrzyga wątpliwość na korzyść jurysdykcji. Podobnie w niebezpieczeństwie śmierci. Gdy katolik rozbije swój samochód i znajdzie się w niebezpieczeństwie, jakikolwiek ksiądz ma prawo wysłuchać jego spowiedzi, nawet taki który nie posiada jurysdykcji. W takim przypadku Kościół otwiera szeroko wrota swego miłosierdzia i udziela jurysdykcji jakiemukolwiek księdzu. Tutaj sam Kościół udziela jurysdykcji, bez pośrednictwa hierarchii.
Ecclesia supplet – „Kościół uzupełnia” dla duchowego dobra wiernych
Oto trzy przypadki, które przewiduje prawo kanoniczne – w każdym z nich ma zastosowanie ta sama zasada: dla dobra wiernych, dla ich duchowej korzyści Kościół zapewnia im w stopniu w jakim to tylko możliwe środki, niezbędne do zbawienia. Dotyczy to również sakramentu spowiedzi św. Dlatego też mówimy, że „Ecclesia supplet” – „Kościół uzupełnia”, gdy ksiądz traci jurysdykcję. Ma tu zastosowanie jeszcze inny przepis Prawa Kanonicznego: „Salus animarum suprema lex” – „Zbawienie dusz najwyższym prawem”. W konsekwencji Kościół uzupełnia brak jurysdykcji. Nie chodzi tutaj więc o dobro kapłana. Nie chodzi o to, aby uspokoić księdza zapewnieniem, że posiada jurysdykcję konieczną dla słuchania spowiedzi. Idzie tutaj o dobro wiernych. Zrozumienie tego jest bardzo istotne. To dla waszego własnego dobra wasi księża otrzymują jurysdykcję zastępczą, czyli, można powiedzieć, dla wspólnego dobra Kościoła, a nie dla osobistej korzyści kapłana.
We wspomnianych trzech przypadkach „Ecclesia supplet” – „Kościół uzupełnia” dla dobra wiernych. Powiedziałem wam o jurysdykcji kapłana, czyli o jego władzy rządzenia. Pozwólcie mi zatrzymać się nad tym trochę dłużej.
Jurysdykcja: władza karmienia trzody
Czy kapłanowi brakuje czego gdy zostaje wyświęcony? Czy w jego kapłańskim charakterze brakuje jakiego elementu, który musi uzupełnić biskup wypowiadając słowa: „Oto nadaję ci jurysdykcję”, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Czy słowa biskupa dają księdzu co dodatkowego? Nie, nic takiego nie ma miejsca.
Jurysdykcja to fakt nadania księżom trzody przez ich biskupa, lub też powierzenie przez papieża trzody biskupowi, w postaci nadania mu diecezji. Jurysdykcja jest władzą, jaką sprawuje przełożony nad swoją trzodą; władzą jaką pasterz ma nad swymi owcami.
Oto czym jest władza jurysdykcji: władzą karmienia trzody. Wiecie oczywiście, że w Kościele rozróżniamy władzę święceń kapłańskich oraz władzę jurysdykcji. Kiedy Nasz Pan powiedział: „Idźcie na cały wiat i głoście Ewangelię”, „docete omnes gentes” – „nauczajcie wszystkie narody”, wtedy udzielił władzy jurysdykcji. „Nauczajcie” lub „Uczcie je zachowywać wszystko co wam przykazałem” (Mt 28, 19), to znaczy nauczać Przykazań Bożych. Dlatego też kierowanie trzodą jest władzą jurysdykcji. Chwilę przedtem Nasz Pan powiedział Swoim Apostołom o władzy święceń kapłańskich: „udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19). Jest to władza święceń kapłańskich, władza uświęcania, która jest uwarunkowana bezpośrednio charakterem kapłańskim. Jest to władza odprawiania Mszy świętej i uświęcania wiernych sakramentami. To, dzięki czemu ksiądz lub biskup otrzymuje część trzody od swego przełożonego w hierarchii musi więc znajdować się poza charakterem kapłańskim. To właśnie nazywamy władzą jurysdykcji.
Uzupełnienie jurysdykcji w czasach kryzysu
Jest oczywistym, że w obecnej sytuacji kryzysu wasi księża nie mogą otrzymać trzody od swych przełożonych, czyli od biskupów diecezjalnych i od Papieża, gdyż ci odmawiają im władzy duszpasterskiej. Dlatego też ta władza nad trzodą musi być im udzielona w inny sposób, to jest poprzez jurysdykcję zastępczą lub uzupełniającą. W tym przypadku to sam Kościół daje księżom władzę duszpasterską nad trzodą. Normalnie władza święceń kapłańskich niesie z sobą zasadę lub podstawę organizacji Kościoła w hierarchię. W ten sposób władza święceń kapłańskich księdza lub biskupa niesie z sobą władzę jurysdykcji. Dla biskupa lub kapłana normalnym jest posiadanie określonej trzody, nad którą sprawuje swoją władzę święceń. Jednakże w obecnej sytuacji mamy do czynienia ze stanem nienormalnym, kiedy to władza święceń jest niesprawiedliwie oddzielona od władzy jurysdykcji. W takim przypadku Kościół litościwie uzupełnia jurysdykcję dla dobra waszego, wiernych, udzielając waszym księżom władzy, której inaczej by nie posiadali. Dlatego też jest to władza nadzwyczajna, przypadek wyjątkowy. W sytuacjach wyjątkowych mamy do czynienia z wyjątkową władzą.
Szeroki zakres jurysdykcji zastępczej
Ma to zastosowanie nie tylko w odniesieniu do spowiedzi, lecz również dla całej posługi kapłana. Nie ma powodu, aby ograniczać to jedynie do spowiedzi. Oczywiście zdajecie sobie sprawę z faktu, że jurysdykcja jest czasami koniecznie potrzebna księdzu do ważnego sprawowania sakramentów. Ma to miejsce przede wszystkim w przypadku spowiedzi, lecz jest równie ważne dla kapłana asystującego przy zawieraniu sakramentu małżeństwa. Jeśli nie posiada on jurysdykcji, małżeństwo jest nieważne. Chociaż oboje narzeczeni są szafarzami sakramentu, Kościół dodał dodatkowy warunek dla jego ważności, to jest, aby obopólna zgoda małżeńska została zawarta w obliczu oficjalnego świadka Kościoła, którym jest normalnie ksiądz parafialny. Jest całkiem oczywiste, że nasi księża zwyczajnie nie posiadają tej władzy. Mogą otrzymać ją jedynie w sposób nadzwyczajny, dzięki uzupełnieniu jurysdykcji przez Kościół. I rzeczywiście, opieramy się tutaj na kanonie 1098 §1 SK, który uchyla konieczność obecności księdza posiadającego jurysdykcję dla ważności małżeństwa, o ile przewiduje się, że taki kapłan jest nieosiągalny.
Normalnie jurysdykcja jest niezbędna dla zachowania legalności, czyli dla tego, aby działanie kapłana było zgodne z prawem lub dozwolone. Przykładowo, ksiądz musi posiadać mandat, aby nauczać, biskup zaś do udzielenia sakramentu bierzmowania w innej diecezji niż jego własna musi posiadać upoważnienie wydawane przez miejscowego biskupa diecezjalnego. W celu wyświęcania księży biskup musi normalnie posiadać jurysdykcję, tym bardziej w przypadku wyświęcania innych biskupów. Dla dokonania święceń biskupich konieczny jest mandat pontyfikalny. Uzupełnianie tych warunków odbywa się wszędzie w ten sam sposób. W sytuacji wyjątkowej Kościół uzupełnia brak jurysdykcji ze strony kapłana, a nawet biskupa. A im bardziej poważny jest kryzys w Kościele, tym bardziej konieczne jest uciekanie się do tego uzupełnienia ze strony Kościoła na wyższym szczeblu. To właśnie miało miejsce w czerwcu 1988 roku, kiedy to arcybiskup Lefebvre wyświęcił czterech biskupów wraz ze współkonsekratorem, biskupem de Castro Mayerem.
Stan konieczności dla wiernych Tradycji
Fakt, że herezja, a nawet apostazja szeroko rozpowszechniła się wśród duchowieństwa, pozostawia wiernych, zwłaszcza tych, którzy chcą zachować wiarę i prawdziwą religię, niczym owce rozproszone i bez pasterza.
Możecie łatwo się przekonać, moi drodzy przyjaciele, że to ze stanu konieczności wśród wiernych wynika fakt posiadania przez tradycyjnych księży i biskupów jurysdykcji zastępczej, według waszych potrzeb. Mogą oni nie tylko słuchać spowiedzi i asystować przy zawieraniu małżeństw, lecz również w sposób ważny sprawować wszystkie rodzaje ich kapłańskiej lub biskupiej posługi.
Pamiętacie oczywiście, że w przypadku spowiedzi arcybiskup Lefebvre przywoływał zasadę „niebezpieczeństwa śmierci duchowej” wiernych. Popatrzcie tylko na tych nieszczęsnych katolików, którzy nie mają już księży wyznających prawdziwą doktrynę i którzy powątpiewają nawet o ważności spowiedzi: „Czy ten ksiądz naprawdę ma intencję konieczną dla ważnego udzielenia rozgrzeszenia?”. Mają oni podstawy do zwątpienia w intencję kapłana. „Jeśli nie mogę już pójść do spowiedzi jestem wystawiony na niebezpieczeństwo upadku, a być może wpadnę w ciężkie grzechy. Kto wie? Moje wieczne zbawienie jest zagrożone, znajduję się w niebezpieczeństwie śmierci duchowej”. Kościół uzupełnia, poddając tego wiernego ipso facto (mocą samego faktu) jurysdykcji kapłana. Kościół oddaje tego wiernego jak owcę kapłanowi, który będzie jej pasterzem w tym szczególnym przypadku. W ten sposób między wiernym a kapłanem tworzy się zależność owcy wobec pasterza. Z tą jedną różnicą, że ów stosunek władzy nie jest delegowany przez hierarchię kościelną lecz powstaje na skutek uzupełnienia przez sam Kościół, Mistyczne Ciało Naszego Pana.
Cechy jurysdykcji zastępczej
Pozwólcie, że spróbuję teraz scharakteryzować tę jurysdykcję zastępczą.
- Przede wszystkim, jak wynika z samej definicji, jest to jurysdykcja uzupełniająca. Jest to uzupełnienie braku jurysdykcji kapłana lub biskupa: Ecclesia supplet. To nie papież ani hierarchia diecezjalna daje trzodę tradycyjnemu duchowieństwu, lecz Kościół i nasz Pan Jezus Chrystus jako Głowa swego Mistycznego Ciała. To oni potwierdzają i deklarują ten stan konieczności dla wiernych. „Żal mi tego ludu”, powiedział Nasz Pan, „gdyż są jak owce bez pasterza”. To naprawdę odnosiłoby się do was, gdyby nie było tradycyjnego duchowieństwa. Kościół bierze pod uwagę tę nienormalną sytuację i dlatego wiąże was z tradycyjnymi księżmi tymi więzami władzy, które istnieją między trzodą a pasterzem. Oto jurysdykcja zastępcza. Kościół uzupełnia brak zwyczajnej więzi między wami a waszymi księżmi. Tworzy więź odpowiadającą waszym duchowym potrzebom.
- Jest to jurysdykcja personalna, nie terytorialna. Zrozumienie tego jest bardzo istotne. Księża Bractwa posiadają jurysdykcję nad osobami, a nie nad terytorium. Tradycyjni księża mają jurysdykcję nad każdym, kto przyjdzie do ich kaplicy, kościoła, tradycyjnego konwentu lub przeoratu, lecz nie mają jurysdykcji nad określonym terytorium, takim jak na przykład obszar parafii. Dlatego też, jeśli mówimy że „nasze kościoły są naszymi parafiami” to jest to prawda, lecz jednoczenie musimy zdawać sobie sprawę, że nie są to w sensie technicznym pojęcia tożsame.
- Po trzecie wreszcie, owa jurysdykcja zastępcza jest w dużej mierze zależna od wiernych. Pozwólcie, że to wyjaśnię. To stan konieczności wśród wiernych tworzy między nimi a ich księżmi stosunek władzy lub jurysdykcji zastępczej. Posłużmy się przykładem arcybiskupa Lefebvre‘’a, który w sytuacji kiedy Episkopat Francji nie chciał dopełnić tego obowiązku, wysłał do posłów telegram deklarujący, że jeśli będą głosować za prawem zezwalającym na aborcję, ciągną na siebie karę ekskomuniki. Jednakże, aby taka posługa i takie upomnienia były owocne, konieczne jest, aby zainteresowani wierni zaakceptowali je dobrowolnie. Tak więc władza, którą posiadają i którą w pewien sposób otrzymują od was wasi księża będzie skutecznie sprawowana dla waszego dobra i dobra Kościoła jeśli nie odmówicie posługi waszym kapłanom.
Normalnie ksiądz parafialny może całkowicie przejąć kontrolę nad wiernym, który jest być może trochę zaniedbany i zwrócić się do niego autorytatywnie: „Ostrzegam cię, wracaj do Kościoła!”. W naszym przypadku podobne upomnienie pasterskie wyda owoce tylko wtedy, jeśli wierny przede wszystkim zda sobie sprawę z tego stosunku władzy, który został stworzony dla jego dobra przez stan konieczności. Jest to ograniczenie i praktyczna słabość organizacji naszych tradycyjnych parafii.
„Wasze kaplice są waszymi parafiami”. Tak jest w istocie; o ile przyjmiecie zasadę zastępczej władzy kapłana i jej sprawowanie nad wami, jego władza nad trzodą będzie się rozszerzać, będzie skuteczna, autentyczna, ciągła i szeroka. Jest całkiem oczywiste, że jeśli nie zechcecie prosić waszych księży o cokolwiek, albo będziecie ich prosić o bardzo niewiele, będą oni bezsilni. Arcybiskup Lefebvre powiedział, i jest to absolutnie prawdziwe: „Wasze kaplice są waszymi parafiami, traktujcie wasze przeoraty i kaplice jak parafie – oto jak macie postępować. Nie wracajcie do swoich poprzednich parafii, które wpadły w ręce modernistów”. Traktujcie wasze kaplice jak parafie! Lecz mówiąc w ten sposób arcybiskup Lefebvre nie miał intencji nadawania swoim księżom jurysdykcji zwyczajnej, której nie posiadają.
Jego intencją było przekonanie was i uświadomienie wam, wierni świeccy, że waszym obowiązkiem jest żądanie od waszych tradycyjnych księży całej posługi, która normalnie sprawowana jest w parafii. Jest waszym obowiązkiem prosić kapłanów o całą posługę, jakiej mogą wam udzielić. Waszym obowiązkiem jest powierzyć się całkowicie waszym tradycyjnym księżom. Nie macie prosić ich jedynie o Mszę, chrzest, kazanie, i to wszystko. Gdyby tak było, uczynilibyście księdza bezsilnym, sparaliżowalibyście kapłana. W takich warunkach nie mógłby on sprawować swej posługi w pełnym zakresie.
Konsekwencje dla wiernych w ich stosunku do tradycyjnego duchowieństwa
Na czym polegają konsekwencje tej zasady, które wydają się niezwykle istotne dla nastawienia wiernych? Dawniej ksiądz parafialny po prostu mówił, a wszyscy słuchali. Było to słowo Ewangelii i wszyscy byli posłuszni!
Oczywiście co takiego nie ma już dzisiaj miejsca. U wiernych musi więc wytworzyć się odpowiednie nastawienie do tradycyjnego duchowieństwa. Ze strony świeckich konieczne jest dobrowolne poddanie się duchowieństwu. Wierni muszą odczuwać duchową potrzebę całkowitej zależności od posługi kapłańskiej w całym jej zakresie. Sądzę, że jest to wymaganie wynikające ze zmysłu Kościoła. Zrozumiecie to, jeżeli posiądziecie ów zmysł, to jest zmysł hierarchii Kościoła. „Sensus Ecclesiae”, zmysł Kościoła u wiernych sprawi, że nauczą się unikać dwóch problemów, to jest dwóch rodzajów niebezpiecznego nastawienia, które, jak zwykle, są sobie przeciwstawne. Błędy, jak wiecie, idą zwykle w kierunku nadmiaru lub niedomiaru. Prawda znajduje się na szczycie, ponad dwoma przeciwstawnymi sobie błędami nadmiaru lub niedomiaru. Nie jest ona liberalnym, centrowym punktem kompromisu pomiędzy błędami.
Tak więc twierdzę, że w czasie obecnego kryzysu istnieją dwa rodzaje niebezpiecznego nastawienia, oba przeciwne zmysłowi Kościoła. Żadna z tych opinii nie pozostaje w zgodzie z boską konstytucją Kościoła – ani błąd wynikający z przesady, z nadmiaru, ani błąd niedomiaru, błąd zaniedbania.
Błąd wynikający z przesady: katolicka hierarchia już nie istnieje, stwórzmy więc nową!
Błąd wynikający z przesady polega na stwierdzeniu, że wszyscy biskupi, albo prawie wszyscy porzucili Wiarę katolicką lub przynajmniej już jej nie głoszą, a w konsekwencji nie istnieje już prawowita hierarchia: nie ma już w Kościele prawowitego Papieża ani biskupów. Dlatego też prawdziwa hierarchia katolicka, i jedyna, która w ogóle istnieje, składa się wyłącznie z księży tradycyjnych. Zgodnie z tym poglądem jedynie tradycyjne duchowieństwo ze swą zewnętrzną organizacją stworzyłoby hierarchię Kościoła. W konsekwencji jeden z biskupów musiałby być wybrany Papieżem i to zakończyłoby proces powstania hierarchii!
Pewne sekty nie zawahały się już tego uczynić: wpadły w pułapkę. Jest całkiem jasne, że takie podejście jest fałszywe. Odrzucamy taką ocenę i jej konsekwencje. Bez wątpienia, możemy rzeczywiście kwestionować prawowierność niektórych biskupów, a można mieć nawet pytania co do samego Papieża. Lecz są to tylko pytania. Nie mamy prawa podejmowania decyzji w tych sprawach. Sam Kościół będzie to osądzał. Przyszły sobór lub papież wypowie się na temat tajemniczej sytuacji papieża Jana Pawła II i jego poprzednika, Pawła VI. Nie nam o tym sądzić. Nie mamy po temu władzy. To Kościół musi rozwiązać ten problem, co bez wątpienia uczyni. I nie ulega wątpliwości, że nie podejmie decyzji stwierdzając: „Ten Papież nie był Papieżem”. Nie sądzę, żeby co takiego się stało, gdyż nie zdarzyło się nigdy w historii Kościoła, aby zapadło podobne rozstrzygnięcie: ten Papież nie był Papieżem. Jednak zostanie ogłoszone: „Ten Papież był złym Papieżem... wyznającym błędy... a nawet herezje!” Dlatego też nie możemy powiedzieć, że hierarchia Kościoła już nie istnieje. Jest ona w dużej części niewiarygodna, lecz nie możemy powiedzieć, że już nie istnieje. Nie możemy tego stwierdzić.
Po drugie nie możemy również powiedzieć, że Bractwo św. Piusa X (chodzi tu bowiem zwłaszcza o Bractwo, które posiada biskupów i przełożonych) jest zorganizowane w hierarchię w ten sam sposób jak hierarchia Kościoła z papieżem, biskupami, parafiami itd. Nie jest to wcale jeden i ten sam rodzaj hierarchii. Jest podobny, lecz nie jest to jedno i to samo.
Jurysdykcja zastępcza istnieje na wszystkich szczeblach
Hierarchia Bractwa, jedyna jaką Bractwo posiada, jest hierarchią zastępczą. Jego księża mają bezpośrednią władzę nad wiernymi w ich przeoratach, parafiach, w ich tradycyjnych kaplicach. Przełożeni dystryktów posiadają władzę nad swoimi księżmi. Lecz z zasady jest to cała władza jaką sprawują. Zgodnie z konstytucją Bractwa, z zasady nie mają oni władzy nad wiernymi. Z uwagi na kryzys w Kościele posiadają jednakże zastępczą władzę nad wiernymi.
Należy tu przywołać zasadę pomocniczości. W tym przypadku oznacza ona, że działania, których nie mogą podjąć wasi prości księża w przeoratach, są podejmowane przez Przełożonego Dystryktu, a to dla dobrej organizacji naszych przeoratów. Przełożeni dystryktów muszą ponadto dbać o apostolat swoich księży i dlatego mają również do czynienia z wiernymi. Lecz jest to jurysdykcja zastępcza. Podobnie Przełożony Generalny Bractwa Św. Piusa X nie ma z zasady bezpośredniej władzy nad wiernymi, lecz jednoczenie sprawuje tę władzę w ważnych sprawach i trudnych sytuacjach, których nie jest w stanie rozwiązać prosty ksiądz, a nawet przełożeni dystryktów. Jest to władza zastępcza wynikająca z zasady pomocniczości.
W ten sposób na wszystkich szczeblach hierarchii Bractwa, czy też hierarchii Tradycji (jak wolicie) istnieje jedynie władza zastępcza, a nie władza zwyczajna. W konsekwencji w żaden sposób nie można powiedzieć, że arcybiskup Lefebvre konstytuuje Kościół. Nie może być mowy o „Kościele Lefebvre’”, jak to relacjonują gazety. Jest to po prostu Kościół katolicki, ze swymi zrozumiałymi, różnorodnymi wadami (ks. biskup ma tutaj na myśli oczywiście wyłącznie „ludzką” stronę Kościoła – red. „Zawsze wierni”), a w nim duchowieństwo, które pozostaje integralnie wierne doktrynie Wiary i które ze względu na konieczność posiada pewną organizację; oraz biskupi dysponujący władzą nad wiernymi, lecz tylko władzą zastępczą. Błąd wynikający z przesady polega więc na stwierdzeniu, że nie ma już żadnej hierarchii w Kościele i dlatego musimy stworzyć jurysdykcję i sami się jej poddać. Możemy równie dobrze stworzyć nowy kościół! Jest to błąd, gdyż my nie możemy utworzyć Kościoła.
Błąd zaniedbania: nasi księża nie posiadają jurysdykcji, dlatego też jesteśmy wolni!
Błędem idącym w kierunku przeciwnym byłoby stwierdzenie, że tradycyjni księża w naszych przeoratach i konwentach nie otrzymali jurysdykcji od papieża lub biskupa i dlatego nie mają nad nami żadnej władzy. „Jakie oni mają prawo, aby czego od nas wymagać? Tak naprawdę jesteśmy wolni! Pozostawcie nas wolnymi! Wolno nam poddać się ich władzy lub też nie”.
Taka mentalność również jest niebezpieczna i sprzeciwia się zmysłowi Kościoła. Byłoby to czerpaniem korzyści z kryzysu w Kościele ze względu na pojawienie się wolności, którą on (kryzys – red. „Zawsze wierni”) za sobą pociąga. Jest to szczególnie niebezpieczne dla apostolstwa świeckich, gdzie rzeczywiście istnieje duży obszar wolności. Jest tak dlatego, że zadania podejmowane przez świeckich nie są tożsame ze specyficznymi zadaniami kapłańskimi, np. szerzenie chrześcijańskiego porządku społecznego w państwie. Tak więc w akcji katolickiej laikatu istnieje pewien element autonomii. To prawda. Nie jest jednak zgodne ze zmysłem Kościoła całkowite zerwanie wszystkich więzi z hierarchią. Takie postępowanie motywowane kryzysem w Kościele, („gdyż tradycyjne duchowieństwo nie ma nad nami zwyczajnej władzy”) oznaczałoby rzeczywistą utratę zmysłu Kościoła. Unikajmy więc tych dwóch błędów: z jednej strony pójścia zbyt daleko, a z drugiej zaniedbania.
Paradoksalna sytuacja niektórych wiernych świeckich
W chwili obecnej znajdujemy się w sytuacji raczej paradoksalnej, jeśli chodzi o akcję katolicką. Mówię o waszej akcji jako świeckich katolików obojga płci w Kościele i państwie. Kilka dziesięcioleci temu, „La Cite Catholique” (organizacja tradycyjnych katolików, powstała we Francji przed Soborem Watykańskim II – przyp. redakcji „Zawsze wierni”) miało poważne trudności ze znalezieniem poparcia wśród duchowieństwa. Szukało biskupów i nie znalazło nikogo oprócz arcybiskupa Lefebvre. Szukali kapelanów, lecz arcybiskup Lefebvre ostrzegł ich: „Uważajcie! To śmiertelna pułapka! Nie szukajcie kapelanów wśród obecnego duchowieństwa, gdyż wszyscy oni są progresistami i was zniszczą! Dlatego też z uwagi na obecną sytuację, rozwijajcie swoją organizację bez księży”.
Widzicie więc, że założyciele „La Cite Catholique”, posiadający doskonały zmysł katolicki byli zmuszeni do stworzenia organizacji w ścisłym sensie bez poparcia księży, z uwagi na błędy kapłanów (lub przynajmniej bez poparcia hierarchii).
W ostatnim czasie ich spadkobiercy, idący ich śladami w walce o Tradycję, kilka miesięcy temu zdecydowali, że wydobędą się z zależności od duchowieństwa. Nie jest to ta sama sytuacja, gdyż obecnie istnieje dobre duchowieństwo, są teraz księża, mam nadzieję że dobrzy księża, którzy są dobrze uformowani. Nie są oczywiście wyspecjalizowani we wszystkich sprawach politycznych i społecznych, lecz znają podstawowe zasady. Teraz, mówię do tych mężczyzn i kobiet, teraz kiedy macie dobre duchowieństwo, jak możecie pozbawić się wpływu kapłanów na waszą akcję katolicką? To byłby paradoks!
A wszystko to najczęściej pod pretekstem, że tradycyjni księżą nie posiadają jurysdykcji! Lecz mają przecież jurysdykcję zastępczą. To wy musicie odwołać się do tej jurysdykcji nadzwyczajnej. Dlatego też twierdzę, że zmysł Kościoła, sensus fidei, musi przekonać wiernych świeckich do dobrowolnego podporządkowania ich działań apostolskich tradycyjnemu duchowieństwu. Oto właściwy porządek. Zmysł hierarchii polega na podporządkowaniu waszej akcji katolickiej radom i wyższemu kierownictwu hierarchii tradycyjnej, by użyć słów św. Piusa X. Pozostaje to w zgodzie z hierarchiczną strukturą Kościoła. Istnieje konieczność, aby wierni dobrze sobie to uwiadomili, tym bardziej, że duchowieństwo nie może w ścisłym sensie wymagać tej zależności, gdyż nie sprawuje nad wiernymi jurysdykcji zwyczajnej.
Wymóg męstwa ze strony wiernych
Widzicie więc, że muszę nastawać na moralną konieczność odpowiedniego nastawienia wśród wiernych. Z obecnym czasem kryzysu wiążą się specjalne wymagania moralne. Ta wyjątkowa sytuacja, która daje księżom jedynie jurysdykcję zastępczą, wymaga oczywiście ze strony duchowieństwa sporego taktu, rozwagi i wyobraźni. Nie może ono domagać się dla siebie sprawowania bezpośredniej władzy i dlatego musi zrozumieć odpowiednie zasady, które mają zastosowanie (dla jego posługi – red. „Zawsze wierni”). Od wiernych sytuacja ta wymaga męstwa, zmysłu hierarchicznego, poczucia konieczności bycia zależnym od tradycyjnego duchowieństwa we wszystkim, co dotyczy posługi kapłańskiej oraz waszej akcji katolickiej. Sądzę, że mógłbym podsumować te uwagi jednym krótkim zdaniem: wasze oddanie, wasza zależność winna być tym bardziej dobrowolna, im mniejsze prawo ma duchowieństwo, aby jej od was wymagać. Będzie to od was wymagało praktykowania cnót moralnych. To do was należy, wierni katolicy, poszukiwanie owej owocnej i niezbędnej zależności w waszych katolickich grupach formacyjnych. Nie znaczy to, że ksiądz ma robić wszystko.
Kapłan będzie, jak zauważył ks. Bonneterre, „doradcą, kierownikiem, lekarzem”, lecz niekoniecznie organizatorem. Pozostanie on w swej dziedzinie duchowej, lecz świeccy zachowają ową nieodzowną więź zależności.
Jurysdykcja nadzwyczajna a obecne apostolstwo świeckich
Pozwólcie nam pokrótce zastosować wspomniane zasady do Katolickich Grup Formacyjnych. Dziś rano próbowałem streścić koncepcję papieża św. Piusa X, który rozróżniał dwa rodzaje wysiłków apostolskich wiernych świeckich:
- Bezpośrednie uczestnictwo w apostolacie księży, w stopniu, w jakim jest to możliwe. Należą tutaj edukacja młodych, nauczanie w naszych szkołach, a w bardziej właściwym znaczeniu apostolskie ruchy młodzieżowe, które obierają sobie za cel nawrócenie dusz. Jest oczywistym, że podobne ruchy wykazują istotną zależność od duchowieństwa. Całkowicie błędnym byłoby stwierdzenie, że takie organizacje byłyby organizacjami katolickimi w ścisłym sensie tego słowa, pozostając w stosunkowo luźnej zależności od duchowieństwa. Z faktu ich przeznaczenia dla nawracania dusz wypływa ich wewnętrzna zależność od osób duchownych. To samo dotyczy tradycyjnego ruchu skautowskiego oraz Legionu Maryi, który stawia sobie za cel nawrócenie dusz przez wstawiennictwo Niepokalanej. Jest to uczestnictwo laikatu w posłudze kapłańskiej i jako takie wymaga upoważnienia. Ksiądz daje wiernym upoważnienie do prowadzenia części jego kapłańskiego apostolatu.
- Zupełnie inny charakter ma akcja katolicka rozumiana jako praca wiernych świeckich w wymiarze doczesnym, w celu ustanowienia panowania chrześcijańskich zasad społecznych w państwie. Cieszyła się ona specjalnym poparciem św. Piusa X i można ją nazywać akcją katolicką w ścisłym sensie tego słowa. Nie możemy powiedzieć, że taka akcja katolicka z uwagi na to, iż nie podlega duszpasterzowi, jest całkowicie niezależna od kapłanów. św. Pius X powiedział, jak przypomniałem wam dziś rano: „Nie można wyobrazić sobie akcji katolickiej wiernych bez doradztwa i wyższego kierownictwa władzy kościelnej”.
Jest to istotne rozróżnienie. Papież Pius XII, idąc w ślad za Piusem XI rozmył nieco jego znaczenie, co nie pozostało bez konsekwencji. Mówił on po prostu o stopniowaniu zależności dzieł akcji katolickiej od hierarchii. Im bardziej dane dzieło jest we właściwym sensie tego słowa kapłańskie, tym ściślej musi zależeć od księdza, im bardziej zaś należy do dziedziny świeckich, tym słabszy jej jego związek z duchowieństwem.
Tym, co pozostaje stałe u wszystkich papieży jest nauczanie, że nie może być mowy o nadaniu wiernym świeckim pełnej autonomii w ich działaniach. To niemożliwe. Jest to w sposób rażący sprzeczne ze zmysłem katolickim, ze zmysłem hierarchicznym w Kościele.
Sakramentalna podstawa hierarchicznego ducha Kościoła
Jak powiedziałem wam dziś rano, wszystko opiera się na charakterze wyciskanym przez sakramenty chrztu, bierzmowania i święceń kapłańskich. Chrzest i bierzmowanie czynią nas synami Kościoła, braćmi w Jezusie Chrystusie i żołnierzami Chrystusa, świadkami Jezusa Chrystusa. Stąd wynika konieczność głoszenia Ewangelii. Lecz te dwa sakramenty nie czynią was członkami hierarchii. Jedynie charakter sakramentu święceń kapłańskich tworzy hierarchię i dlatego pociąga za sobą organizację Kościoła. Charakter sakramentów chrztu i bierzmowania jest zależny od charakteru sakramentu święceń kapłańskich. Jeśli zrozumieliście to dobrze, musicie jedynie zastosować te zasady do waszych Katolickich Grup Formacyjnych. Ksiądz nie zajmuje się wszystkim, lecz jest inspiratorem, kierownikiem, doradcą i lekarzem, który przypomina o podstawowych zasadach, utrzymuje prawidłową formację doktrynalną i zapobiega wynaturzeniom. Jesteśmy za hierarchią, właśnie dlatego, że jesteśmy katolikami, popieramy hierarchię. Chcemy darzyć szacunkiem hierarchie ustanowione przez Boga, czy to nadprzyrodzone, czy też naturalne. Ω
Powyższe teksty ukazały się w dodatku do miesięcznika „Angelus” w lutym 1993 roku. Tłumaczenie: Adam Branicki