Błogosławieństwo czy pułapka?
Instrukcja «Universæ Ecclesiæ», ogłoszona 13 maja 2011 r. przez Papieską Komisję «Ecclesia Dei», stanowi oczekiwane od dawna uzupełnienie listu apostolskiego Benedykta XVI «Summorum Pontificum» z 7 lipca 2007 r.
Powszechnie się spodziewano, że ten dokument będzie zawierać praktyczne rozwiązania pozwalające na pozytywne promowanie tradycyjnego rytu Mszy. Napisana w całości w duchu motu proprio, do którego się odnosi (...), instrukcja ma dla Kościoła znaczenie zarówno pozytywne, jak i negatywne.
Aspekty pozytywne
Aspekty pozytywne są następujące. W wyraźny sposób przypomina się nie tylko, że tradycyjna Msza „nigdy nie została prawnie zniesiona” i że „zawsze [była] dozwolona” (jak przyznał Benedykt XVI w swym – dołączonym do motu proprio – liście do biskupów z 7 lipca 2007 r.), ale też, że nigdy nie mogła być zniesiona, cytując słowa tego samego listu: „To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe”. Instrukcja podaje nawet istotny powód, dla którego katolicki kult nie może być nagle i radykalnie zniesiony – ponieważ wyraża on stałą i niezmienną wiarę Kościoła: „zwyczajów powszechnie przyjętych w nieprzerwanej tradycji apostolskiej, które muszą być przestrzegane nie tylko po to, by uniknąć błędów, ale i po to, by przekazywać wiarę w jej integralności, bo zasada modlitwy (lex orandi) Kościoła odpowiada zasadzie wiary (lex credendi)” (art. 3).
Znacznie mniej wiarygodne jest tłumaczenie przyczyn niemal absolutnego zaniku w latach 1969–2007 tego „niezniesionego” tradycyjnego rytu: „w momencie, kiedy został wprowadzony nowy mszał, nie wydawało się konieczne wydanie rozporządzeń regulujących posługiwanie się liturgią obowiązującą w 1962 r.” (art. 7). Jest to gorsze niż wyszukiwanie wątpliwych wymówek – to jawna nieuczciwość, Paweł VI nie pozostawiał bowiem wątpliwości co do tego, że próbuje narzucić nową Mszę i znieść tradycyjne obrzędy: „A zatem wprowadzona reforma odpowiada miarodajnemu poleceniu Kościoła. Jest to akt posłuszeństwa, dowód konsekwencji Kościoła wobec samego siebie, krok naprzód, gdy chodzi o jego autentyczną tradycję, okazanie wierności i żywotności, co wszyscy ochoczo powinniśmy przyjąć” (przemówienie Nowy porządek Mszy świętej z 19 listopada 1969 r.).
Pozytywnym aspektem jest również uznanie, że każdy kapłan ma prawo sprawować prywatną Mszę w tradycyjnym rycie, nie potrzebując do tego żadnego specjalnego zezwolenia od ordynariusza czy przełożonego (art. 23). Obejmuje to również swobodne używanie tradycyjnych form brewiarza i rytuału (art. 32 i 35), oraz „zgodę” na używanie tradycyjnego rytu bierzmowania, co jest swoistym paradoksem w sytuacji, gdy tradycyjny ryt nigdy nie został unieważniony. Zgodę na udział grup wiernych w tradycyjnych Mszach trudno nazwać pozytywnym aspektem instrukcji, gdyż nawet gdy taka grupa istnieje w sposób stabilny, ma ona jedynie prawo prosić biskupa ordynariusza, który ma władzę podejmowania decyzji w kwestiach liturgicznych, o przydzielenie odpowiedniego kościoła i kapłana, z możliwością odwołania do komisji Ecclesia Dei.
Aspekty negatywne
Niestety, pozostała część tego dokumentu jest dla Tradycji równie niebezpieczna jak szkodliwa, od samego początku podejmując próbę zneutralizowania symboliki, znaczenia i powodów celebracji tradycyjnych obrzędów Mszy św. Jest to próba zneutralizowania wszelkich prób wykorzystania tradycyjnej Mszy do powrotu Tradycji. Wydaje się dość dziwne, by dokument ogłoszony rzekomo w celu zachęcania do celebrowania tradycyjnego rytu Mszy był równocześnie zasadniczo i dogłębnie przeciwny powrotowi do praktykowania tradycyjnej wiary katolickiej. Jednak następujące, znajdujące się w nim stwierdzenia, jednoznacznie wskazują na jego prawdziwe intencje:
1° Dokument stwierdza, że nie ma sprzeczności ani braku ciągłości pomiędzy tradycyjnym a nowym rytem Mszy, że oba one stanowią wyraz tej samej lex orandi (‘zasady, reguły modlitwy’, art. 6 i 7). Twierdzenie to, wyrażone już przez Pawła VI w przytoczonym wyżej przemówieniu, jest w sposób oczywisty fałszywe, jak to wykazali w liście do Pawła VI z 25 września 1969 r. kardynałowie Ottaviani i Bacci: „Novus ordo Missæ stanowi tak w całości, jak i w szczegółach rażące odejście od katolickiej teologii Mszy, sformułowanej na 22. sesji Soboru Trydenckiego”.
2° Instrukcja utrzymuje dalej, że nowa Msza oraz Msza tradycyjna stanowią „dwie formy tego samego rytu” oraz że nowa Msza powinna być traktowana jako forma zwyczajna, a Msza tradycyjna jako forma nadzwyczajna. Rozróżnienie to, będące wynalazkiem Benedykta XVI, zostało wyrażone w art. 1 wspomnianego motu proprio, stwierdzającym, że „Mszał rzymski ogłoszony przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy (lex orandi) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego”, podczas gdy tradycyjny mszał „powinien być uznawany za nadzwyczajny wyraz tej samej zasady modlitwy”. Twierdzenie to jest jawnie fałszywe, gdyż nowa Msza, odarta z sacrum, o inspiracji protestanckiej i modernistycznej, jest ucieleśnieniem idei uczty i posiłku, celebrowaniem wspólnoty, podczas gdy tradycyjna Msza jest ofiarą przebłagalną, odnowieniem ofiary Kalwarii. Każdą z nich rządzi zupełnie inna „zasada modlitwy”: ani to, co wyraża katolicką doktrynę, nie może być nazywane nadzwyczajnym, ani to, co już tego nie czyni – zwyczajnym.
3° Największe zdumienie budzi jednak znajdujący się w art. 19 warunek, jaki muszą spełnić wierni, proszący o tradycyjną Mszę: „Wierni, którzy proszą o celebrację w forma extraordinaria, nie powinni w żaden sposób popierać ani też należeć do grup wyrażających sprzeciw co do ważności bądź prawowitości Mszy św. czy sakramentów sprawowanych w forma ordinaria i/lub uznania Papieża za najwyższego Pasterza Kościoła powszechnego”.
Warunek ten – bardzo rygorystyczny i bezkompromisowy – jest wymierzony przede wszystkim w tradycyjnych katolików. Wprawdzie zgadzają się oni co do tego, że nowa Msza nie jest sama z siebie nieważna i akceptują autorytet papieski, równocześnie jednak zupełnie słusznie odrzucają prawowitość nowego rytu: właśnie z tego powodu odmawiają uczestnictwa w nim i dlatego domagają się tradycyjnych obrzędów. Konsekwentnie warunek ten pozbawia prawa do celebracji i uczestnictwa w tradycyjnej Mszy w oparciu o motu proprio tych wszystkich, którzy upierają się przy swym prawie do trzymania się wiary. Dla takich tradycyjnych katolików używanie tradycyjnych form oznaczałoby posługiwanie się fałszywymi pretekstami. Gdyby ten warunek miał być rygorystycznie przestrzegany, doprowadziłoby to do wykluczenia głównego powodu, dla którego jest odprawiana tradycyjna Msza i oznaczałoby jej zanik, poza celebracjami dla garstki ludzi przywiązanej do niej ze względów sentymentalnych.
Odrzucenie prawowitości nowego rytu jest bezpośrednią konsekwencją spostrzeżenia, że nowa Msza nie jest wyrazem zasad wiary katolickiej, że podkopuje ona życie wewnętrzne i niszczy wiarę tych, którzy w niej uczestniczą, że propaguje ona modernistyczne idee, zwłaszcza brak szacunku wobec Najświętszego Sakramentu oraz sakramentalnego kapłaństwa, że promuje naturalizm i humanizm, którymi przepojone są jej obrzędy. Może to zauważyć każdy myślący katolik – tłumaczy to również, dlaczego tak wielu katolików porzuciło praktykowanie wiary. Spostrzeżenia te czynią nowy ryt Mszy w prawdziwym sensie tego słowa nieprawowitym, ponieważ nie jest on w stanie wypełnić celu uświęcenia dusz; jest również poważnym złem, wyrządzającym wielką szkodę całemu Kościołowi. Oficjalna aprobata ze strony posoborowych papieży niczego nie może tu zmienić.
Co ciekawe, przyznał to nawet kard. Konrad Koch, przewodniczący Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, w mowie wygłoszonej 15 maja 2011 r. na kongresie dotyczącym Summorum Pontificum. Przyznał on, że „posoborowa reforma liturgiczna jest uważana w szerokich kręgach Kościoła za zerwanie z Tradycją i twór całkowicie nowy” oraz że w nowej Mszy „ta świętość, która przyciąga wielu do starej formy, musi manifestować się z większą mocą”. Jest to oczywiste niedomówienie, lecz uznaje się przynajmniej w ten sposób, że wielu wiernych ma rzeczywisty problem z nowym rytem Mszy. Paradoksalnie – uznanie istnienia tego problemu pozbawia według tekstu instrukcji wiernych prawa do uczestnictwa w celebracji sprawowanej na mocy motu proprio.
4° Wczytując się uważnie w treść instrukcji można odnaleźć w niej ukryty plan, który nie został wyrażony w sposób otwarty. Benedykt XVI wskazał go już w 2007 r., wyrażając nadzieję, że oba ryty „będą się wzajemnie wzbogacać” poprzez dołączanie do tradycyjnego mszału nowych świętych i nowych prefacji. Proces ten rozpoczął się już poprzez zmianę tradycyjnej wielkopiątkowej modlitwy za żydów – zawierającej [w tradycyjnej wersji] prośbę o ich nawrócenie. Artykuł 25. najnowszej instrukcji zapewnia nas, że nowe zmiany będą wprowadzane: „Nowi święci i niektóre spośród nowych prefacji mogą i powinny być dodane do mszału z 1962 r. zgodnie z rozporządzeniami, które zostaną wydane w przyszłości”.
Ten sam kard. Koch we wspomnianej wyżej mowie wyjaśnił zamiary Rzymu, leżące u podstaw wprowadzenia warunku koniecznego do udzielenia zgody na celebrację, na którą przecież nie potrzeba żadnych zezwoleń. Jak wyjawił kardynał, jest życzeniem Ojca Świętego, by tradycyjna Msza stała się „ekumenicznym mostem”, poprzez który papież pragnie „przyczynić się do rozwiązania tego sporu i do pojednania w Kościele: motu proprio promuje, można tak powiedzieć, wewnątrzkatolicki ekumenizm. Gdyby ten ekumenizm zawiódł, wówczas katolicki spór o liturgię rozciągnąłby się również na ekumenizm, a stara liturgia nie byłaby w stanie pełnić swej ekumenicznej funkcji mostu”. Celem tej instrukcji jest więc zmuszenie wszystkich katolików, zarówno liberałów, jak i tradycjonalistów, do wzajemnego zaakceptowania swych liturgii, aby ostatecznie położyć kres wszelkim sporom na tematy doktrynalne. Jakkolwiek mogłoby się to wydawać dziwne, mamy tu jednak do czynienia z tym samym ekumenicznym duchem, duchem II Soboru Watykańskiego, którego owocem były spotkania w Asyżu i który kryje się za wymogiem uzyskania zgody na tradycyjny ryt Mszy, na który wedle tego samego Rzymu nie jest potrzebna żadna zgoda!
Jednak kard. Koch był w swej analizie ostatecznego celu tej inicjatywy jeszcze bardziej jednoznaczny, stwierdzając, że stopniowo liturgia tradycyjna oraz nowa wyewoluują w jeden wspólny ryt, innymi słowy – obie mają zaniknąć... Benedykt XVI dobrze wie, że na dłuższą metę nie może być mowy o koegzystencji zwyczajnej i nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego, że Kościół znów potrzebował będzie rytu wspólnego. Ponieważ jednak nowa forma liturgiczna nie może po prostu powstać w biurze, ponieważ wymaga organicznego wzrostu i oczyszczenia, papież podkreśla, że obie formy rytu rzymskiego mogą i muszą „wzajemnie się ubogacać”. Rzym zgadza się na Mszę, na której celebrację nie jest potrzebna żadna zgoda, by ostatecznie doprowadzić do jej zaniku. Cóż za diaboliczny paradoks!
5° W dokumencie tym nie sposób doszukać się misjonarskiej żarliwości czy prób szerzenia tradycyjnego rytu Mszy. Tradycyjna Msza św. jest przedstawiana zawsze jako coś, o co wierni i księża muszą prosić z własnej inicjatywy, a nigdy jako coś, co miałoby być promowane przez hierarchię. Jakie to dziwaczne odwrócenie ról w rządzie Kościoła (...) oto zwykli świeccy i księża muszą zasiąść na siedzeniu kierowcy! Również z tego powodu Instrukcja nie może być instrumentem przyczyniającym się powszechnego powrotu tradycyjnej Mszy.
6° Tonsura, święcenia niższe oraz subdiakonat zostały zredukowane do rangi pobożnych ceremonii, nie posiadających wartości kanonicznej ani duchowego znaczenia (art. 30). Tonsura nie włącza już młodego człowieka do stanu duchownego, nawet we wspólnotach używających wyłącznie rytu nadzwyczajnego. Ponadto taki nie należący rzekomo do duchowieństwa mężczyzna, który otrzymuje święcenia niższe, jest traktowany tak, jakby nie otrzymywał żadnych święceń. Również ślub czystości, związany ze święceniami subdiakonatu, jest traktowany jako niebyły: nawet gdy święcenie to zostało przyjęte, młody człowiek, który je otrzymał, nie jest nawet traktowany jako duchowny. Jego sytuacja jest taka sama jak w [hierarchii] novus ordo. Staje się duchownym dopiero przez święcenie diakonatu. – W ten sposób wyszydza się wszystkie tradycyjne obrzędy święceń, których historia sięga III wieku, zachowane przez motu proprio jedynie z powodów sentymentalnych lub ekumenicznych.
Konkluzja tych krótkich rozważań jest jasna. Współpraca z Komisją Ecclesia Dei przy wdrażaniu postanowień motu proprio byłaby niedopuszczalnym kompromisem w kwestii zasad; byłaby uznaniem, że Kościół nie jest dotknięty kryzysem i oznaczałaby współpracę w duchu ekumenicznym, który odrzuca rozwiązanie doktrynalnych problemów niesionych przez modernizm. Oznaczałaby życie w sprzeczności, wybieranie tradycyjnej Mszy, ponieważ nowa jest zła, a równocześnie przyznawanie, że nowa Msza nie jest zła, by móc być w stanie celebrować tradycyjną Mszę. Mamy tu do czynienia z najwyższą formą sprzeczności: oto mamy ubiegać o zezwolenie na to, co nie potrzebuje zezwolenia, by ostatecznie to, co nie potrzebuje zezwolenia, zostało zakazane. Ω
Przełożył z języka angielskiego Tomasz Maszczyk.
Komentarz Bractwa Św. Piusa X do instrukcji Universæ Ecclesiæ
Zapowiedziana 30 grudnia 2007 r. przez kard. Tarcysjusza Bertone instrukcja Universæ Ecclesiæ w sprawie stosowania motu proprio Summorum Pontificum (z 7 lipca 2007 r.) została podana do publicznej wiadomości 13 maja br. przez Papieską Komisję Ecclesia Dei.
Rzymski dokument, podpisany przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Wilhelma Levadę oraz sekretarza komisji Ecclesia Dei ks. Gwidona Pozzo, ukazuje się po zebraniu uwag od biskupów całego świata dotyczących trzech lat, które upłynęły od publikacji motu proprio, stosownie do życzenia Benedykta XVI zawartego w dołączonym do dokumentu liście (z 7 lipca 2007 r.).
Ta poważna zwłoka ujawnia, jak wiele trudności ze strony biskupów napotkało wdrażanie postanowień Summorum Pontificum. Oficjalnym celem Universæ Ecclesiæ jest bowiem „zapewnienie poprawnej interpretacji i należytego zastosowania motu proprio Summorum Pontificum” (art. 12), jak również – i przede wszystkim – ułatwienie wprowadzania go w życie, ponieważ biskupi diecezjalni odnoszą się do tego z niechęcią. Możliwy do przewidzenia rozdźwięk między prawem do tradycyjnej Mszy, jakie przyznaje wiernym motu proprio, a jego rzeczywistym uznawaniem przez biskupów został już podniesiony przez bp. Fellaya w liście z 7 lipca 2007 r. do wiernych korzystających z posługi Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X.
Faktyczny stan rzeczy skłania autorów dokumentu do przypomnienia kilku punktów:
– wydając motu proprio, papież Benedykt XVI ogłosił powszechne prawo dla Kościoła z zamiarem dostarczenia nowych ram normatywnych dla używania liturgii rzymskiej obowiązującej w 1962 r. (art. 2);
– Ojciec Święty powtarza tradycyjną zasadę, która jest uznawana od niepamiętnych czasów i która w sposób konieczny musi zostać zachowana w przyszłości, głoszącą, że „każdy Kościół partykularny musi pozostawać w zgodzie z Kościołem powszechnym, nie tylko w kwestii nauki wiary i znaków sakramentalnych, ale również zwyczajów przyjętych powszechnie z nieprzerwanej tradycji apostolskiej. Musimy je zachowywać nie tylko w celu uniknięcia błędów, ale również w celu przekazywania pełni wiary, albowiem reguła modlitwy Kościoła łączy się z jego regułą wiary” (art. 3);
– celem motu proprio jest:
- „udostępnienie wszystkim wiernym liturgii rzymskiej w usus antiquior (‘wcześniejszym zwyczaju’), uważanej za cenny skarb, który należy zachować;
- zagwarantowanie i zapewnienie w sposób rzeczywisty wszystkim, którzy o to poproszą, możliwości posługiwania się forma extraordinaria (‘nadzwyczajną formą’), w przekonaniu, że posługiwanie się liturgią rzymską, obowiązującą w 1962 r., jest uprawnieniem przyznanym dla dobra wiernych i dlatego powinno być interpretowane na korzyść wiernych, dla których jest ona głównie przeznaczona;
- ułatwianie pojednania w Kościele” (art. 8).
Ze względu na spory powstałe wskutek niedostatku dobrej woli ze strony biskupów przy wprowadzaniu w życie motu proprio instrukcja przyznaje również komisji Ecclesia Dei pewne zwiększone uprawnienia:
– „Papieska komisja wykonuje tę władzę na mocy uprawnień nadanych uprzednio przez papieża Jana Pawła II i potwierdzonych przez papieża Benedykta XVI (por. motu proprio Summorum Pontificum, art. 11–12), a także na mocy władzy wydawania decyzji w sprawie odwołań, słusznie do niej kierowanych jako do wyższej instancji, od ewentualnych poszczególnych rozporządzeń administracyjnych ordynariusza, które wydają się sprzeczne z motu proprio” (art. 10 § 1).
– „W razie kontrowersji bądź uzasadnionych wątpliwości, dotyczących celebracji według forma extraordinaria, osąd będzie należał do Papieskiej Komisji Ecclesia Dei” (art. 13).
Przewiduje się jednakże możliwość odwołania:
– „Dekrety, za pomocą których papieska komisja decyduje w sprawie odwołań, mogą być zaskarżane ad normam iuris (‘według przepisów prawa’) przed Najwyższym Trybunałem Sygnatury Apostolskiej” (art. 10 § 2).
W nadchodzących miesiącach trzeba będzie zatem uważnie obserwować, czy te rozporządzenia okażą się wystarczające i czy rzeczywiste postępowanie biskupów dostosuje się do prawa, którego przestrzeganie zostało powierzone pieczy komisji Ecclesia Dei.
* * *
Rzymski dokument, napisany z wielką wrażliwością na możliwe przejawy sprzeciwu i troszczący się o łagodne traktowanie odmiennych opinii, ma – co łatwo zauważyć – charakter dyplomatyczny. Możemy w związku z tym stwierdzić kilka osobliwości zdradzających – mimo deklarowanego pragnienia jedności – niesnaski, które trzeba było wziąć pod uwagę:
– Co ciekawe, to właśnie biskupi wspaniałomyślnie wdrażający postanowienia motu proprio nie będą mogli wyświęcać seminarzystów ze swoich diecezji w tradycyjnym rycie. W rzeczywistości bowiem artykuł 31 stanowi: „Jedynie w instytutach życia konsekrowanego i w stowarzyszeniach życia apostolskiego podlegających Papieskiej Komisji Ecclesia Dei oraz w tych, gdzie podtrzymuje się zwyczaj używania ksiąg liturgicznych forma extraordinaria, dozwolone jest posługiwanie się Pontificale Romanum z 1962 r. przy udzielaniu święceń niższych i wyższych”.
W związku z tą kwestią dokument przypomina prawodawstwo posoborowe, które zniosło święcenia niższe i subdiakonat. Kandydaci do kapłaństwa zostają inkardynowani wyłącznie od chwili uzyskania święceń diakonatu, niemniej w dawnym rycie będzie można udzielać tonsury, święceń niższych i subdiakonatu, aczkolwiek bez przypisywania im najmniejszego znaczenia kanonicznego. Ten punkt pozostaje w wyraźnej sprzeczności z zasadą przywołaną w art. 3 odnośnie do zgody na zachowanie „zwyczajów powszechnie przyjętych w nieprzerwanej tradycji apostolskiej”.
– Paradoksalnie, z postanowień rzymskiego dokumentu są wyłączeni kapłani najbardziej przywiązani do tradycyjnej Mszy jako „cennego skarbu, który należy zachować” (art. 8) i z tego właśnie powodu niepraktykujący birytualizmu. Rzeczywiście, art. 19 stwierdza: „Wierni, którzy proszą o celebrację w forma extraordinaria, nie powinni w żaden sposób popierać ani też należeć do grup wyrażających sprzeciw co do ważności bądź prawowitości Mszy św. czy sakramentów sprawowanych w forma ordinaria i/lub uznania Papieża za najwyższego pasterza Kościoła powszechnego”.
Zwróćmy w tym miejscu uwagę na pewien niuans: instrukcja mówi o „ważności” i „prawowitości” w miejscu, gdzie list Benedykta XVI do biskupów (z 7 lipca 2007 r.) żądał „uznania dla wartości i świętości” novus ordo Missæ i odmawiał wyłączności dla celebracji tradycyjnej. Wciąż jednak pozostaje artykuł 19, który niesie niemałe ryzyko dostarczenia biskupom pretekstu do skutecznej neutralizacji instrukcji, paraliżując zawarte w niej życzenie szerokiego zastosowania postanowień motu proprio „na korzyść wiernych” (art. 8).
Niektóre przedwczesne komentarze kazały wierzyć, że również Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X zostało wykluczone [z rozporządzeń instrukcji] ze względu na swą opozycję wobec papieża. Opinia ta jest pozbawiona ścisłości, gdyż zdjęcie „ekskomunik” z biskupów Bractwa zostało dokonane z uwagi na to, że Rzym wyraźnie uznał, iż nie sprzeciwiają się oni prymatowi papieskiemu. Dekret z 21 stycznia 2009 r. w istocie powtórzył sformułowania z listu skierowanego przez bp. Fellaya 15 grudnia 2008 r. do kardynała Castrillóna Hoyosa: „Uznajemy bez wahania prymat Piotrowy i jego prerogatywy”.
* * *
Osobliwości tej instrukcji tłumaczą dyplomatyczny kompromis, jakim się posłużono, by ułatwić – dotychczas oporne – wprowadzanie w życie motu proprio Summorum Pontificum. Wynikają one jednak zasadniczo z ponawianego wciąż twierdzenia o ciągłości doktrynalnej między Mszą trydencką a novus ordo Missæ: „Teksty zawarte w mszale rzymskim papieża Pawła VI i w ostatnim wydaniu mszału papieża Jana XXIII stanowią dwie formy liturgii rzymskiej, z których pierwsza nazywana jest ordinaria, a druga extraordinaria: są to dwie formy jednego rytu rzymskiego, istniejące obok siebie. Jedna i druga forma są wyrazem tej samej lex orandi Kościoła” (art. 6).
Gdy chodzi o ten punkt, można jedynie stwierdzić sprzeczność pomiędzy stanowiskami dwóch prefektów Kongregacji Nauki Wiary, tzn. kard. Alfreda Ottavianiego, które zostało wyrażone w Krótkiej analizie krytycznej nowego ordo Missæ, oraz jednego z jego późniejszych następców, kard. Wilhelma Levady, sygnatariusza obecnej instrukcji.
Kardynał Ottaviani w studium przedłożonym 3 września 1969 r. papieżowi Pawłowi VI napisał: „Novus ordo Missæ w znaczący sposób oddala się – tak w całości, jak w szczegółach – od katolickiej teologii Mszy świętej, zdefiniowanej po wsze czasy przez Sobór Trydencki”. A kard. Alfons Maria Stickler, bibliotekarz Świętego Kościoła Rzymskiego i archiwista Tajnych Archiwów Watykańskich, napisał 27 listopada 2004 r. z okazji ponownego wydania Krótkiej analizy... autorstwa kardynałów Ottavianiego i Bacciego: „Studium novus ordo Missæ opracowane przez dwóch kardynałów nic nie straciło ze swej wartości ani – niestety – ze swej aktualności (...). Przez wielu współczesnych skutki reformy zostały ocenione jako niszczycielskie. Zasługą kardynałów Ottavianiego i Bacciego było bardzo szybkie odkrycie, że zmiana rytu pociągała za sobą fundamentalną zmianę doktryny”.
Właśnie z powodu poważnych braków novus ordo Missæ i reform przeprowadzonych za panowania papieża Pawła VI Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X stawia poważne pytanie – jeśli nie o zasadniczą ważność, to przynajmniej o „prawowitość Mszy św. czy sakramentów sprawowanych w forma ordinaria” (art. 19).
Bez wątpienia instrukcja Universæ Ecclesiæ wpisuje się w linię motu proprio Summorum Pontificum i stanowi ważny etap na drodze wiodącej do uznania praw tradycyjnej Mszy. Trudności we wprowadzaniu w życie postanowień motu proprio, które instrukcja stara się usunąć, zostaną jednak w pełni przezwyciężone tylko wówczas, gdy zostanie przestudiowana głęboka rozbieżność nie tyle między Bractwem Świętego Piusa X a Stolicą Apostolską, ile między Mszą tradycyjną a novus ordo Missæ. Chodzi o rozbieżność, która nie zostanie rozwiązana na drodze debaty o formach rytu („nadzwyczajnej” czy „zwyczajnej”), lecz o ich podstawach doktrynalnych. Ω
Tekst za DICI nr 235, 19 maja 2011. Przełożył z języka francuskiego Jarosław Zoppa.