Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
Ofiarowanie N.M.Panny [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 5/2011 (144)

bp Bernard Fellay FSSPX

List do Przyjaciół i Dobroczyńców nr 78

Drodzy Przyjaciele i Dobroczyńcy!

Nowy rok przyniósł nam sporo niespodzianek, dość nieprzyjemnych, by nie powiedzieć – dramatycznych. Mamy tu oczywiście na myśli wydarzenia odnoszące się do Kościoła, a nie katastrofalne trzęsienie ziemi w Japonii czy zamieszki w krajach arabskich i w Afryce, które jednak powinny być dla wszystkich przestrogą! Kto jednak dziś postrzega je jeszcze w ten sposób?

Tak, znacznie bardziej niszczycielskie od wszelkich kataklizmów naturalnych – niosących za sobą śmierć, tragedie i wielkie cierpienia – są kataklizmy raniące i zabijające dusze. To samo jednak, co skłania nas do reakcji i poszukiwania remedium w przypadku ludzkiego ciała – ze względu na natychmiastowy ból, jaki ono odczuwa – na poziomie duchowym przechodzi niemal niedostrzegalnie. Grzech, który tak głęboko rani całe człowieczeństwo i każdą istotę ludzką, jest zauważany w bardzo niewielkim stopniu, dlatego też ludzie nie poszukują skutecznego to zło lekarstwa. Mówimy tu o duchowej katastrofie: jak bowiem inaczej możemy nazwać wydarzenie, które sprowadza na manowce wielką liczbę dusz, które zagraża zbawieniu milionów, jeśli nie miliardów ludzi? Od początku tego roku w Rzymie zapowiedziano przynajmniej dwa wydarzenia, których skutkiem będzie najprawdopodobniej nie konwersja, ale wieczna zguba dusz: beatyfikację Jana Pawła II oraz wznowienie Dnia Modlitw w Asyżu z okazji 25. rocznicy pierwszego spotkania przedstawicieli wszystkich religii, zorganizowanego w tym mieście przez tego samego papieża.

Tym, którzy mogą mieć trudność w zrozumieniu znaczenia tych dwóch wydarzeń, pragniemy przytoczyć słowa, napisane 25 lat temu w Liście do Przyjaciół i Dobroczyńców przez ks. Franciszka Schmidbergera, następcę arcybiskupa Lefebvre’a na stanowisku Przełożonego Generalnego Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. Ks. Schmidberger przedstawił w nim częściową listę inicjatyw Jana Pawła II – papieża, który niebawem ma zostać beatyfikowany:

25 stycznia [1986 r.] w kazaniu wygłoszonym w bazylice Św. Pawła za Murami papież zaprosił przedstawicieli wszystkich religii do Asyżu na wspólną modlitwę w intencji pokoju.

Wystarczy przypomnieć sobie wydarzenia z ostatnich trzech lat, by zrozumieć, jak bliscy jesteśmy stworzenia jednej światowej religii pod przewodnictwem papieża; religii, której jedynym dogmatem będą wolność, równość i braterstwo proklamowane przez rewolucję francuską i loże masońskie.

1. Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego promulgowany przez samego papieża 25 stycznia 1983 r. deprecjonuje stan kapłański. Kościół jest odtąd „Ludem Bożym” w sensie protestanckim i egalitarnym, nie ma w nim ani podwładnych, ani przełożonych. Według wyjaśnień przedstawionych przez papieża w konstytucji [Sacrae disciplinae leges] hierarchia jest jedynie „służbą”, Kościół natomiast ma być definiowany jako „wspólnota” „zaangażowana w ekumenizm”. Kanon 844 wyraźnie zezwala na interkomunię, kanon 204 miesza kapłaństwo sakramentalne z duchowym kapłaństwem wiernych etc.

2. W niedzielę 11 grudnia 1983 r. papież wygłosił – z własnej inicjatywy – kazanie w zborze protestanckim w Rzymie.

3. Biskup Sherbrooke z Quebecu wielokrotnie zapraszał protestantów do swej katedry do sprawowania obrzędów, podczas których udzielano nieważnych święceń. Osobiście brał udział w tych ceremoniach i przyjmował „komunię” z rąk świeżo „wyświęconej” pastorki.

4. 19 lutego 1984 r. podpisano nowy konkordat pomiędzy Włochami a Stolicą Apostolską: od tej pory, w oparciu o soborową deklarację o wolności religijnej, Włochy nie są już państwem katolickim, ale świeckim, innymi słowy – ateistycznym; wedle tego samego dokumentu Rzym nie jest nazywany Miastem Świętym!

5. 10 maja 1984 r. papież odwiedził świątynię buddyjską w Tajlandii, zdjął w niej obuwie i siadł u stóp buddyjskiego mnicha, siedzącego przed ołtarzem, na którym znajdował się duży posąg Buddy.

6. W liście pasterskim z 16 września 1984 r. biskupi szwajcarscy doszli do konkluzji, że „pragnienie, by otrzymywać wspólnie ten sam chleb z tego samego stołu, innymi słowy pragnienie, by Msza i Wieczerza nie były już sprawowane oddzielnie, pochodzi od Boga. Jednak – jak dodali biskupi – czas realizacji tego pragnienia należy poddać rozważnej ocenie”. Biskupi ci poparli również projekt ustawy wprowadzającej zmianę w prawie małżeńskim, doprowadzającej do niszczenia w mniejszym lub większym stopniu zarówno małżeństwa, jak i rodziny. Na skutek ich poparcia nowe prawo przyjęto w Szwajcarii 22 września 1985 r. Po raz kolejny biskupi okazali się grabarzami nie tylko ładu nadprzyrodzonego, ale nawet ustanowionego przez Boga porządku naturalnego.

7. Episkopat francuski w dalszym ciągu używa do katechizacji – z wielką szkodą dla dzieci – heretyckiego katechizmu Pierres Vivantes. „Kto by zaś zgorszył jednego z tych małych, którzy we mnie wierzą, lepiej by mu było, gdyby zawieszono kamień młyński u szyi jego i zatopiono go w głębokościach morskich” (Mt 18, 6).

8. Wspólne oświadczenie kard. Höffnera [abp. Kolonii] i przewodniczącego Rady Ewangelickich Kościołów Niemiec p. Lohse pozostawia stronom w małżeństwach mieszanych wolność zawierania związku, chrzczenia i wychowywania dzieci we własnych wyznaniach. Kodeks prawa kanonicznego z roku 1917 (kan. 2319) przewiduje natomiast za każde z tych wykroczeń karę ekskomuniki.

9. W książce The Ratzinger Report kard. Ratzinger stwierdza, że w wyjątkowych przypadkach religie niekatolickie są „nadzwyczajnymi” środkami zbawienia. Nie, Eminencjo: Jezus Chrystus i tylko On jest Drogą, Prawdą i Życiem, nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przez Niego!

10. W nocie z 24 czerwca 1985 r., dotyczącej przedstawiania judaizmu w katechizacji, kard. Willebrands pisze, że również my, podobnie jak żydzi, oczekujemy Mesjasza! Powołuje się przy tym na słowa samego papieża, który wobec zgromadzonych w Moguncji 17 listopada 1980 r. żydów stwierdził, że Stare Przymierze nigdy nie zostało unieważnione.

11. Latem 1985 r. Watykan wysłał oficjalnego przedstawiciela na uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę nowego, wielkiego meczetu w Rzymie.

12. W sierpniu 1985 r. Ojciec Święty powiedział do młodych muzułmanów z Casablanki, że również my czcimy tego samego Boga, co oni – jak gdyby islam podzielał wiarę w Trójcę Przenajświętszą oraz Wcielenie! Kilka dni później papież udał się z kilkoma szamanami animistów oraz ich asystą na przedmieścia Lomé, by wziąć udział w kulcie „świętego lasu”, podczas którego przyzywa się „mocy wody” oraz ubóstwionych dusz przodków. Co najmniej dwukrotnie [w Togo] – w Karze (podczas Mszy!) i w Togoville – skrapiał wodą i wsypywał mąkę do wydrążonego ogórka: był to akt kultu fałszywej religii.

13. Komisja katolicko-ewangelicka, powołana do podsumowania wizyty papieża w Niemczech w 1980 r., stwierdziła w swym opublikowanym 24 stycznia 1986 r. raporcie końcowym, że między tymi dwoma wyznaniami nie ma już różnic w pojmowaniu usprawiedliwienia, Eucharystii, kapłaństwa oraz urzędu papieskiego. Trudno nie zauważyć, że w ten sposób otwarcie proklamowano ujednoliconą religię ekumeniczną.

14. 25 stycznia 1986 r. papież wezwał przedstawicieli wszystkich religii na spotkanie modlitewne w intencji pokoju do Asyżu. Według informacji prasowych na dzień tego zgromadzenia może być wybrana data 24 października, kiedy to przypada rocznica założenia ONZ. „Do jakiego Boga będą się modlić ludzie, którzy wprost odrzucają Bóstwo naszego Pana Jezusa Chrystusa? Sam diabeł podszepnął ten pomysł” – komentował abp Lefebvre.

15. Również ostatnio, podczas podróży do Indii, papież mówił jedynie o dialogu i wzajemnym zrozumieniu pomiędzy religiami, które powinny promować współpracować na rzecz braterstwa oraz dobrobytu.

Czy sądzicie, Drodzy Przyjaciele, że wyliczanie tego wszystkiego sprawia nam przyjemność? Pisanie o tym sprawia nam ból, naszą jedyną troską jest bowiem dobro Matki Kościoła. Dalecy jesteśmy również od sądzenia papieża – pozostawiamy tę delikatną kwestię późniejszemu osądowi Kościoła. Nie należymy do tych, którzy pochopnie deklarują, że Stolica Apostolska jest pusta, w tej kwestii wolimy poszukiwać nauki w historii Kościoła. Papież Honoriusz został potępiony przez szósty sobór powszechny ze względu na głoszone przez niego fałszywe nauki, mimo to nikt nigdy nie twierdził, że nie był on papieżem. Nie możemy jednak zamykać oczu na fakty. A faktami są również tajne instrukcje karbonariuszy oraz ich korespondencja z roku 1820! Czytamy w nich:

Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; to może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie. (...) To, o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i czego oczekiwać, tak jak Żydzi oczekują Mesjasza, to papieża odpowiedniego do naszych potrzeb. (...) Chodzi o to, że aby roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół (...). Wystarczy, aby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby swój mały palec. (...) I tak, aby zapewnić sobie papieża wymaganej miary, należy wpierw ukształtować dla niego, dla tego papieża, generację, wartą królestwa, o którym marzymy. (...) Wypracujecie dla siebie, niskim kosztem, [dobrą] reputację, jako dobrzy katolicy. (...) Reputacja ta z kolei sprawi, że doktryny nasze dotrą do młodych kleryków (...) Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje [w hierarchii]; będą rządzić, administrować, sądzić, zorganizują najwyższe zgromadzenie, zostaną powołani, aby wybrać papieża, który będzie rządzić. A papież ten, jak wielu mu współczesnych, będzie z konieczności mniej lub bardziej nasiąknięty włoskimi i humanitarnymi zasadami, które właśnie zamierzamy puścić w obieg.

Musimy (...) krok po kroku, stopniowo, doprowadzić do tryumfu, którym będzie głoszenie idei rewolucyjnej przez papieża. Plan ten zawsze wydawał mi się wynikiem jakiejś nadludzkiej kalkulacji.

W oryginalnej wersji małego egzorcyzmu Leona XIII czytamy natomiast:

Ci niezwykle przebiegli wrogowie napełnili żalem i napoili goryczą Kościół, Oblubienicę Nieskalanego Baranka, i położyli świętokradcze ręce na jego najświętszych dobytkach. W samym Świętym Miejscu, gdzie został założony Tron Św. Piotra i Tron Prawdy na oświecenie świata, wznieśli oni tron swojej ohydnej bezbożności, z nikczemnym zamiarem, że gdy uderzy się w pasterza, owce się rozproszą.

Cóż mamy uczynić, w obliczu sytuacji tak rozpaczliwej z czysto ludzkiego punktu widzenia? Modlić się, pracować i cierpieć dla Kościoła.

Czy słowa te nie są równie aktualne po 25 latach? Wraz ze wstąpieniem na Stolicę Piotrową Benedykta XVI, który osobiście dostrzegał tragiczny stan, w jakim znajduje się Kościół, można było żywić nadzieję na pewną poprawę sytuacji. Rzeczywiście, wykonał on kilka gestów, które z pewnością mogą sprzyjać odbudowie [Kościoła], mimo wielu przejawów wrogości wobec tych posunięć. Bardzo dobrze pamiętamy o życzliwych gestach wobec naszego Bractwa, wspominamy je z wdzięcznością. Jednakże wznowienie spotkań w Asyżu, nawet jeśli zostaną one skorygowane i zmodyfikowane – co wydaje się intencją obecnego papieża – w sposób nieunikniony będzie przywodzić na myśl pierwsze z nich, które pod wieloma względami było skandaliczne: wystarczy tu wspomnieć choćby o pożałowania godnym i smutnym widoku Wikariusza Chrystusa wśród barwnego tłumu pogan, wzywających swych fałszywych bożków. Najbardziej szokującym i przejmującym grozą ekscesem było postawienie posążka Buddy na tabernakulum kościoła pw. Św. Piotra w Asyżu. Gdy ktoś pragnie świętować rocznicę tego typu wydarzenia, przez to samo wyrzeka się krytyki jego organizatora. Luterańskiemu pastorowi, który zaprotestował przeciwko nowemu spotkaniu w Asyżu, Benedykt XVI odpisał, że uczynił co w jego mocy, by zapobiec synkretyzmowi. Czy ktoś jednak powie innowiercom, że jest tylko jedna prawdziwa religia, której wyznawanie może dać im zbawienie? Czy ktoś powie im, że nie ma innego imienia, pod którym mogliby być zbawieni, poza imieniem Jezus, jak tego nauczał pierwszy papież – św. Piotr (Dz 4, 12)? A przecież są to dogmaty wiary!

Jeśli organizatorzy przemilczą te fundamentalne prawdy, będą jedynie oszukiwać uczestników spotkania! Jeśli zamilczą przed nimi o jednej rzeczy koniecznej [do zbawienia], unum necessarium, sprawiając, że uwierzą oni, iż wszystko jest w porządku, ponieważ Duch Święty posługuje się innymi religiami jako środkami zbawienia – nawet jeśli wedle nowego magisterium II Soboru Watykańskiego nazywa się te środki „nadzwyczajnymi” – będą wprowadzać tych ludzi w błąd i pozbawią ich środków, dzięki którym mogliby dostąpić zbawienia.

Co do beatyfikacji Jana Pawła II – jej bezpośrednim skutkiem będzie kanonizacja jego pontyfikatu jako całości, wszelkich jego inicjatyw, nawet tych najbardziej skandalicznych, zarówno opisanych powyżej, jak i jeszcze innych, jak np. pocałowanie Koranu, wielokrotne ceremonie pokutne, w wyniku których ludzie uwierzyli, że Kościół jest odpowiedzialny za schizmy i doprowadził do odłączenia niezliczonych dusz od Świętej Matki Kościoła, a więc przylgnięcia do błędu i herezji. Z praktycznego punktu widzenia wszystko to prowadzi do indyferentyzmu w życiu codziennym. Nieśmiałe próby, jakie podejmuje Rzym, by nieco skorygować tak szkodliwy dla Kościoła kurs, przynoszą mizerny rezultat: sam Kościół pozostaje dotknięty niemocą.

Będzie się mówić, że przesadzamy, że dramatyzujemy, że jesteśmy tendencyjni – jednak tę dramatyczną ocenę sytuacji można było usłyszeć nawet z ust Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI. Ich wypowiedzi pojawiły się jednak niczym spadające gwiazdy na nieboskłonie i szybko są zapominane, a rzesze, które nie zadają sobie trudu, by spojrzeć w niebo, pozostały całkowicie obojętne.

Co mamy czynić? Co my możemy uczynić, Drodzy Przyjaciele? „Modlitwa i pokuta” – to hasło dała nam nasza najdroższa Matka, Najświętsza Maryja Panna, zarówno w Lourdes, jak i w Fatimie, a te pochodzące od Boga wskazówki zachowują wciąż swą aktualność, są nawet bardziej aktualne dziś niż wówczas, gdy zostały wypowiedziane. Wielu z was pragnęłoby poznać skutki podjętej przez nas w ubiegłym roku Krucjaty Różańcowej. Przesłaliśmy jej wyniki razem z życzeniami Ojcu Świętemu, on jednak nie raczył odpowiedzieć ani nawet potwierdzić ich otrzymania. Nie może nas to jednak zniechęcać. Nasze modlitwy zostały zaniesione do Najświętszej Dziewicy, Matki pełnej łaskawości i miłosierdzia, oraz do samego miłosiernego Boga – nie mamy więc prawa wątpić, że zostaną one wysłuchane, zgodnie z nieomylnymi wyrokami Bożej Opatrzności. Ufajmy dobremu Bogu. Sytuacja w Kościele i na świecie skłania nas do nalegania, byście nie ustawali w waszych wysiłkach modlitewnych o dobro Kościoła i świata, o tryumf Niepokalanego Serca Maryi. Rozmiary kryzysu, mnożenie się wszelkiego rodzaju nieszczęść, które spadają na rodzaj ludzki, wymagają z naszej strony stosownej reakcji: powinniśmy „zawsze się modlić i nie ustawać” (Łk 18, 1).

Krucjata 12 milionów różańców

Dlatego wydaje nam się sprawą naglącą i nadzwyczaj stosowną, by – biorąc pod uwagę coraz większy napór zła, zalewającego Kościół święty – raz jeszcze zainicjować Krucjatę Różańcową, kampanię modlitwy i pokuty. Począwszy od tegorocznej Wielkanocy do Zesłania Ducha Świętego w roku przyszłym, prosimy was o zdwojenie waszych wysiłków, do wytężenia wszystkich sił, byśmy mogli ułożyć nowy duchowy bukiet, nową wiązankę róż tak miłych Matce Najświętszej, prosimy, byście błagali Ją o wstawiennictwo za swymi dziećmi u Jej Syna oraz u naszego Ojca Niebieskiego. Wśród dusz rośnie dezorientacja, drapieżne wilki porywają je nawet w owczarni. Ten czas próby jest tak trudny, że zgubieni byliby nawet i wybrani, gdyby te dni nie zostały skrócone. Kilka budzących nadzieję gestów z minionych kilku lat nie wystarczy, byśmy mogli powiedzieć, że zaszły jakieś fundamentalne zmiany. Dają nam one wielką nadzieję na przyszłość, jednak jedynie na podobieństwo światełka dostrzeganego, gdy się jest wciąż pogrążonym w mroku długiego tunelu. Z całego serca prośmy więc naszą Niebieską Matkę o interwencję, by ten straszliwy czas mógł zostać skrócony, by modernistyczna zasłona przesłaniająca oblicze Kościoła – co najmniej od czasu Vaticanum II – mogła zostać rozerwana na dwoje, a władza mogła wykonywać swe obowiązki względem dusz, by Kościół mógł odzyskać swą duchową chwałę i piękno, by ludzie całego świata mogli usłyszeć Dobrą Nowinę, przyjmować sakramenty, które dają zbawienie i odnaleźć drogę do jednej owczarni. Jak bardzo pragnęlibyśmy móc posługiwać się językiem mniej dramatycznym, jednak kłamstwem i zawinionym zaniechaniem z naszej strony byłoby uspakajanie was, poprzez stwarzanie fałszywej nadziei, że sprawy same jakoś się ułożą.

Liczymy na waszą szczodrobliwość i mamy nadzieję na zebranie bukietu złożonego z co najmniej dwunastu milionów Różańców, odmówionych w intencji uwolnienia Kościoła od zła, które może mu zagrażać w najbliższej przyszłości, w intencji nawrócenia Rosji oraz rychłego tryumfu Niepokalanego Serca Maryi.

Aby nasze modlitwy były jeszcze bardziej skuteczne i aby każdy mógł czerpać z nich jak największą korzyść, pragniemy zakończyć [ten list] przypomnieniem, że podczas odmawiania różańca nie liczba Ave Maria jest najważniejsza, ale sposób, w jaki się je odmawia. Rozproszenie i rutynę można zwalczyć, skutecznie odmawiając różaniec zgodnie z zaleceniami samej Najświętszej Maryi Panny: licząc paciorki różańca, rozważajcie tajemnice życia Zbawiciela i Jego Najświętszej Matki. Najważniejszy jest właśnie ten kontakt z życiem naszego Zbawiciela. Nawiązujemy go wówczas, gdy z miłością rozważamy wydarzenia każdej dziesiątki – czyli tajemnice różańca. W ten sposób dziesiątki Zdrowaś Maryjo stają się jak gdyby tłem muzycznym towarzyszącym i podtrzymującym ten silny, a zarazem delikatny kontakt z Bogiem, z Chrystusem Panem i Niepokalaną. Siostra Łucja powiedziała, powtarzając naukę papieży, że Bóg pragnął nadać tej modlitwie szczególną moc, dlatego nie ma problemu, który nie mógłby zostać rozwiązany dzięki temu cudownemu nabożeństwu. Zachęcamy was do modlitwy w rodzinach: każdego dnia otrzymujemy nowe dowody na to, jak skutecznie chroni ona dzieci i młodzież przed pokusami i niebezpieczeństwami, jakie niesie współczesny świat, zabezpieczając równocześnie jedność rodziny. Nie zniechęcajmy się pozornym milczeniem Bożej Opatrzności po naszej ostatniej krucjacie. Czyż Bogu nie podoba się, gdy w rzeczach trudnych potrafimy docenić prawdziwą wartość tego, o co prosimy, i że jesteśmy gotowi zapłacić za to stosowną cenę?

Ponieważ niebawem wkroczymy w okres Męki Pańskiej, Wielki Tydzień i czas chwalebnego Zmartwychwstania naszego Zbawiciela, prosimy Matkę Najświętszą, by raczyła wyjednać wam obfite błogosławieństwo, by wzięła was pod swoją czułą opiekę i odpowiedziała na wasze wytrwałe modlitwy. Ω

Menzingen, Niedziela Męki Pańskiej

+ Bernard Fellay, Przełożony Generalny