Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Klemensa I, papieża i męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 11/2010 (138)

Paweł Taufer

Tradycja pierwotna a Tradycja katolicka

cz. IV: Rasizm Evoli (dokończenie)

Evoliański rasizm zmierza wyłącznie do wyodrębnienia i odseparowania wtajemniczonych, to jest – według jego własnego określenia – «rasy ducha» od pozostałych ludzi.

Evola odrzucał koncepcję rasizmu ograniczającą się wyłącznie do „rasy cielesnej”. Jeszcze bardziej energicznie odpierał każdą próbę nadania jej charakteru absolutnego. W ścisłym powiązaniu ze swą drogą inicjacyjną chciał zastąpić tę koncepcję doktryną zgodną z jego własnymi ideami, wzbudzając tym samym ideologiczne zapatrywania całkowicie obce narodowo­socjalistycznym koncepcjom rasowym.

Berlin – świadomy, że kwestia rasowa w przeszłości budziła znikome zainteresowanie na Półwyspie Apenińskim1 – wywierał na Włochy naciski, aby zwróciły większą uwagę na ten problem. Na tym tle rychło pojawiły się rozdźwięki pomiędzy dwoma państwami. Dla Evoli skończyło się to ochłodzeniem kontaktów z Niemcami – do tej pory raczej owocnych – czemu towarzyszyła atmosfera podejrzeń oraz dyskretnego nadzoru. W każdym razie jego publikacje w Niemczech nie zostały poddane jakiejś szczególnej cenzurze, aczkolwiek niemieckie upodobanie w kwestii rasowej – jeśli chodzi o Włochy – stopniowo zaczęło skupiać się na innej osobie, o wiele bardziej skłonnej do współpracy na polu ideologicznym, to znaczy na byłym księdzu Janie Preziosim2, który żywił tak dalece bezlitosne antyżydowskie i antymasońskie uczucia, że można mówić o obsesji.

Evola postrzegał rasę jako rzeczywistość fizyczno-duchową opierającą się na trzech składnikach: „rasie ciała” (rasa somatyczna), „rasie duszy” (rodzaj kolektywnego i dziedzicznego charakteru, wypływającego z doświadczenia i pozycji środowiskowej oraz społecznej) oraz „rasie ducha” (sposób zachowywania się wobec rzeczywistości ponadzmysłowej i boskiej, rodzaj skłonności o charakterze duchowym)3.

Przykładowo – na podstawie tych kryteriów – Żydzi nie byli postrzegani przez niego na sposób narodowosocjalistyczny jako rasa zdegenerowana biologicznie, ale raczej jako naród reprezentujący „rasową jedność duszy” w znaczeniu wyłożonym powyżej bądź też jako grupa o określonym sposobie bycia. Chodzi o sposób bycia nacechowany właściwą sobie – jak przyznawał Evola – siłą wewnętrzną. Wszelako on sam nadawał tej sile znaczenie negatywne z uwagi na związane z nią wartości, które ukazywał jako czynniki rozkładające i kalające każdą inną rasę, wchodzącą w kontakt z rasą żydowską. Czyniąc na zakończenie wyraźne odniesienie do rasy aryjsko-rzymskiej, Evola dał wyraz swym obawom co do umniejszenia się jej wewnętrznej prężności i osłabienia jej własnej tradycji. Stąd wypływa – konkludował pisarz – „absolutna konieczność uzdrowienia elementów wewnętrznie zhebraizowanych”4.

Odwołując się do harmonijnego połączenia wspomnianych powyżej trzech składników rasowych, Evola dążył do osiągnięcia czystości rasowej sui generis – pojmowanej jako rasa „wewnętrzna”, to znaczy rodzaj „wyższego człowieka”. Jego ujęcie problemu rasy jest zatem zasadniczo odmienne od koncepcji trywialnie biologicznej – bo opierającej się na cechach zewnętrznych i dotyczącej „ciała” – podtrzymywanej przez Niemców. Evola rozwinął swoje koncepcje w książce Il mito del sangue (‘Mit krwi’), opublikowanej w 1937 r. Jej uzupełnieniem była praca Synthèse de la doctrine de la race (‘Synteza doktryny rasowej’), wydana pięć lat później. Oba dzieła ukazały się nakładem mediolańskiego wydawnictwa „Hoepli”.

Z uwagi na to, co zostało powiedziane do tej pory, uprawnione jest twierdzenie, że evoliański rasizm zmierza wyłącznie do wyodrębnienia i odseparowania wtajemniczonych, to jest – według jego własnego określenia – „rasy ducha” od pozostałych ludzi. Według niego, gdyby jakaś rasa miała narzucać swoją wolę, to mogłaby to być wyłącznie rasa aryjska, hiperborejska, ponieważ właśnie tę rasę reprezentowali wysoko wtajemniczeni bezpośredni spadkobiercy „Tradycji pierwotnej”. Te kategorie skłoniły Evolę do podjęcia badań nad rzeczywistością etniczną Italii i wysnucia wniosku o przewadze wizji świata rasy „duchowej”, aryjsko-rzymskiej. Na podstawie roczników Imperium Rzymskiego przedstawiał ją jako wywodzącą się w prostej linii z ery Złotego Wieku.

Każdy, kto do tej pory uchwycił istotę owej „Tradycji” z nieprawego łoża, inspirującej zasady wtajemniczonych oraz architekturę ich konstrukcji myślowych, bez większego trudu pojmie również autentyczne znaczenie rasizmu, jakiego nabiera on w oczach wysoko wtajemniczonych. Już głoszona przez nich wyższość, pojmowana jako nieskończone wyniesienie wtajemniczonych ponad resztę ludzkości, powoduje nieusuwalne zerwanie z innymi ludźmi. W ich pojęciu ta pozostała część ludzkości nie jest niczym więcej jak bezkształtnym wyrazem infernalnych sił chaosu i rozkładu. Całkiem naturalne jest zatem, że wprowadzają oni dyskryminację pomiędzy ludźmi i narodami raczej na podstawie przebytej jedynej drogi – w inicjacyjnym sensie tego słowa – niż na podstawie kryteriów biologicznych czy fizycznych, jak na przykład kolor skóry. Nie należy zapominać, co twierdził jeden z liderów szkoły współczesnego ezoteryzmu, Renat Guénon: „Odnosimy się (...) wyłącznie do inicjacyjnego punktu widzenia, zatem cała reszta w naszych oczach jest zupełnie pozbawiona znaczenia”5.

Evola oczywiście nie pozostaje w tyle i otwarcie stwierdza: „Dla «zdrowego rasizmu» przesąd «białej skóry» nie ma żadnego znaczenia; w istocie chodzi o hierarchię wartości, na podstawie której mówimy «nie» Murzynom i wszystkiemu, co murzyńskie oraz skażone murzyńskimi wpływami (w tej hierarchii rasy czarne są zaledwie nieco wyżej od pierwotnych ludów Australii; według znanej morfologii odpowiadają one przede wszystkim typowi ras «nocnych», «tellurycznych», w przeciwieństwie do pozostałych, określanych jako «dzienne»6). Wyższość «białych» za to bylibyśmy szczerze skłonni przyznać wyższym warstwom indyjskim, chińskim, japońskim oraz pewnym szczepom arabskim, mimo iż nie mają białej skóry, ze względu na to, czego rasa biała została pozbawiona w dobie handlowej ekspansji kolonialnej”7.

Rasizm wysoko wtajemniczonych i współczesny neorasizm globalny

Tak przedstawia się głęboki rasizm wysoko wtajemniczonych względem pozostałych ludzi, rasizm podsycony stosunkiem nieuleczalnej pogardy, obecnej już w społeczeństwie indyjskim – będącym wszak wzorcem społeczeństwa idealnego dla wszystkich „myślicieli” pokroju Guénona czy Evoli – która każe braminowi drżeć ze strachu na samą myśl o możliwym kontakcie z pariasami, czyli najbiedniejszymi przedstawicielami ludu, czego konsekwencją byłoby skalanie.

Niech nam wolno będzie zatrzymać się mimochodem przy trującym owocu tej metafizycznej nienawiści wtajemniczonych do społeczeństwa zachodniego w jej najbardziej autentycznych przejawach, które są wciąż żywotne. Dzisiaj ta nienawiść generuje zmianę oblicza Europy, przedstawiając obraz regresu co najmniej równorzędnego do ścisłego podziału kastowego, z jakim mieliśmy do czynienia w poprzednim stuleciu w Indiach.

Grupa wysoko wtajemniczonych, posiadająca władzę i kierująca osobami ze sfer rządowych, zorganizowała masowe przeniesienie ludów z południa globu. Zostały one wykorzenione z ojczystej ziemi i przetransplantowane na żywą tkankę Starego Kontynentu. Drakońskie ustawy, niemal niespodziewanie przyjęte w ciągu ostatnich dziesięciu lat w rozmaitych krajach Zachodu, siłą dławią wszelką próbę obrony – nawet uprawnioną – własnej tożsamości przez ich mieszkańców. Równolegle towarzyszy temu mnożenie innych przepisów, układanych w szyku bojowym, który ma na celu promowanie (albo raczej narzucenie) sztucznego zlepku rozmaitych kultur z całym ładunkiem wybuchowym, jaki operacja tego rodzaju nieuchronnie za sobą pociąga. Chodzi, oczywiście, o olbrzymie problemy we współżyciu społecznym pomiędzy grupami ludności o tak dalece odmiennych obyczajach8, począwszy od bezpieczeństwa publicznego, poprzez zatrudnienie, aż po kwestie natury zdrowotnej.

Zaczynają o sobie dawać znać zjawiska dotychczas nieznane we Włoszech, jak choćby rasowa nietolerancja. Wydarzenia o ściśle określonym charakterze i ograniczonym zasięgu są – w miarę potrzeby – wyolbrzymiane i stymulowane przez uzgodnione współdziałanie środków przekazu, którego celem jest wpojenie idei nieuniknionej integracji rasowej. Jako straszne przestępstwo przedstawia się każdy przejaw oporu wobec „postępowego” ucisku, każdy przejaw obrony własnej tożsamości, religii i kultury. Na nic zdaje się przywoływanie nieszczęsnego eksperymentu z rozmaitymi wspólnotami etnicznymi w Stanach Zjednoczonych, które od półtora stulecia demonstrują swój sprzeciw wobec idei koegzystencji ludzi różnych kultur. W wielkich amerykańskich miastach ludność murzyńska i latynoamerykańska żyje de facto w gettach, w poczuciu całkowitego zmarginalizowania. Supremacja tzw. WASP-ów (White Anglo-Saxon Protestant, ‘biały anglosaski protestant’) nie podlega dyskusji. Ale zadanie zniszczenia tego, co pozostało po Civitas Christiana jest nazbyt śmiałe, aby mogło zostać zniweczone przez takie drobnostki.

Aby osiągnąć ten cel, sternicy Wielkiego Dzieła (czytaj: sternicy rządu światowego) wprowadzają zamieszanie wśród religii i tradycji poprzez tak znaczne migracje, że w porównaniu z nimi zalew barbarzyńców, który pociągnął za sobą upadek Cesarstwa rzymskiego na Zachodzie, sprawia wrażenie umiarkowanego. Poprzez rozkład narodów, czy też – by ściśle posłużyć się słowami National Commitee for Furtherance of Jewish Education – poprzez „narodowe samobójstwo”, wtajemniczeni zamierzają doprowadzić do wyłonienia się synkretycznej mieszanki, oficjalnie określanej mianem New Age lub Erą Wodnika, odpowiedniej dla procesu wykuwania nowego człowieka.

W tym kontekście zadanie połączenia ras staje się pewnym alibi. W rzeczywistości cel, który zamierzają osiągnąć wysoko wtajemniczeni, nie polega na zniknięciu ras jako takich, lecz na zniknięciu rozmaitych tradycji, które w jakiś sposób są nie do pogodzenia z ich doktryną i planami. Pośród nich pierwsze miejsce zajmuje Tradycja katolicka9.

Chcąc nadać „diaboliczny” charakter nieuchronnym przejawom opozycji wobec swych działań, wysoko wtajemniczeni zastosowali środek polegający na odwołaniu się – wysoce dwuznacznym i uproszczonym – do słowa „rasizm”, które ze względu na świeże wspomnienie okrucieństw hitleryzmu, obarczone zostało konotacją budzącą powszechną odrazę. Utożsamienie rasizmu – pojmowanego w podstępnie rozszerzonym sensie – z nazizmem staje się w ten sposób w rękach wysoko wtajemniczonych narzędziem służącym do uderzania w każdego, kto sprzeciwia się temu straszliwemu alchemicznemu procesowi transformacji – w znaczeniu laicyzacji i trywialnej redukcji do sfery wyłącznie materialnej – całego rodzaju ludzkiego.

Zresztą oczywiste jest, że wprowadzanie antagonizmu rasowego – jakiegoś rasizmu à la Hitler – pomiędzy światem chrześcijańskiego Zachodu a narodami, w większości muzułmańskimi, których przedstawiciele osiedlają się w naszych krajach, stanowi dziwaczną mistyfikację.

Baczny obserwator dostrzeże w tym raczej bezsporny dowód wielkiej władzy skupionej w rękach wysoko wtajemniczonych, skoro mogą głosić, wspierać i szerzyć dzięki własnej sieci informacyjnej każdą opinię i każde kłamstwo, pod warunkiem, że służą one ich własnym, dalekosiężnym celom. Ω

Tekst za: „Le Sel de la terre”, nr 42, s. 113–122. Z języka francuskiego przełożył Jarosław Zoppa.

Pozostałe części:

Przypisy

  1. Interesująca jest deklaracja, jaką Mussolini w 1932 r. złożył niemieckiemu pisarzowi żydowskiego pochodzenia Emilowi Ludwigowi: „Naturalnie nie istnieje już rasa w czystej postaci, nawet rasa żydowska. Więcej nawet: ze szczęśliwego zmieszania wypływa często siła i piękno jakiegoś narodu. Rasa to wrażliwość, a nie rzeczywistość. W 95% to wrażliwość. Nigdy nie sądziłem, aby można było biologicznie wykazać, że jakaś rasa jest mniej lub bardziej czysta.... We Włoszech antysemityzm nie istnieje. Włoscy żydzi zawsze zachowywali się dobrze jako obywatele i dzielnie walczyli jako żołnierze”. Por. E. Ludwig, Colloqui con Mussolini (‘Rozmowy z Mussolinim’), Mediolan,1970, s. 87, cyt. w: Julius Evola nei documenti segreti del Terzo Reich, dz. cyt., s. 26. Trzeba przypomnieć, że po uchwaleniu w Niemczech w 1933 r. praw rasowych tysiące żydowskich intelektualistów i uciekinierów opuściło ten kraj w obawie przed prześladowaniami i znalazło schronienie we Włoszech. Znamienne są stanowcze słowa gen. Rotty, komendanta okręgu Mostar w Jugosławii, który w 1942 r. odmówił Niemcom, domagającym się podjęcia działań przeciwko Żydom, ponieważ: „Atak na Żydów przy użyciu specjalnych środków kłóci się z honorem włoskiej armii” (ibidem, s. 27).
  2. Dziennikarz specjalizujący się w polityce zagranicznej, założyciel i redaktor naczelny dziennika „La vita italiane all’estero”. W kwietniu 1945 r. popełnił samobójstwo.
  3. Wyjaśnienia w nawiasach są autorstwa samego Evoli. Zostały zaczerpnięte z dokumentu, który Evola osobiście przedłożył Mussoliniemu i który przez tego ostatniego został zaaprobowany. Dokument w całości został przytoczony w cytowanym już dziele Julius Evola nei documenti segreti del Terzo Reich, s. 93–100.
  4. Ibidem, s. 96.
  5. R. Guénon, Forme tradizionali e cicli cosmici (‘Tradycyjna forma i cykle kosmiczne’), Rzym, 1981, s. 33.
  6. Nawet w tym przypadku nie chodzi o rasizm biologiczny, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, albowiem powraca tutaj zagadnienie oceny człowieka według jego zdolności do podjęcia drogi wtajemniczenia. Evola w swej szkaradnej koncepcji tych zdolności czarnej rasie odmówił.
  7. J. Evola, L’arco e la clava, dz. cyt., s. 41, przyp. 2.
  8. Wystarczy pomyśleć, przykładowo, o poligamii, niewolnictwie i innych barbarzyńskich praktykach i obyczajach, radykalnie sprzecznych z duchem chrześcijańskim.
  9. W tej kwestii Kościół – przynajmniej Kościół hierarchiczny – wydaje się w rzeczywistości w pełni podzielać ten program, wypierając się swej chlubnej rzymskiej przeszłości, która obecnie jest dlań źródłem wstydu i z powodu której zwraca się do świata z prośbą o przebaczenie. Z chwilą, kiedy Kościół przyjął masońskie i globalistyczne koncepcje, kiedy odrzucił prymat wiary nad sumieniem i godność Boga zastąpił „wzniosłą” godnością człowieka, wydawać się może, że pragnie on wymazać ze swej pamięci ten niewątpliwy fakt, że w przeszłości rasizm był zjawiskiem w świecie zachodnim całkowicie nieznanym. Chrześcijaństwo nie miało żadnego problemu z uznaniem świętości mieszkańca Numidii, a więc przedstawiciela rasy czarnej – Augustyna z Hippony, największego Doktora Kościoła do czasów św. Tomasza, jak też z przyznaniem, że Kościół i cała cywilizacja Zachodu powstały za sprawą nauczania i pod kierownictwem izraelskich i azjatyckich pasterzy, jak św. Epifaniusz, biskup Salaminy, czy św. Ireneusz. Rasizm pojawił się natomiast w atmosferze ideowych zawirowań i rozruchów, jakie wywołała nieszczęsna rewolucja francuska, urzeczywistniająca masoński (i talmudyczny) plan zeświecczenia Civitas Christiana. „Masoneria, bardziej niż jakakolwiek inna organizacja, przyczyniła się do zagwarantowania świeckiego charakteru państwa – napisał słynny „brat” Ernest Nys. – Ona ustawicznie walczyła o usunięcie ze wszystkich norm prawa oraz wszystkich oświadczeń prawnych pierwiastka religijnego” (por. E. Nys, Massoneria e societa moderna (‘Masoneria i nowoczesne społeczeństwo’), Foggia, 1988, s. 6. Powód jest oczywisty: o ile wcześniej spójność społeczeństwa zapewniona była przez czynnik duchowy o charakterze religijnym, o tyle teraz – w następstwie rozpowszechnienia się idei propagowanych przez „braci”: Fichtego, Bercheta, Kossutha et consortes – trzeba było uznać czynnik jednoczący w języku i we krwi, budząc w ten sposób do życia nacjonalizmy, będące zwiastunem rasizmu, jak pokazuje wzorcowy (i zgubny) przypadek niemieckiego narodowego socjalizmu o antychrześcijańskim obliczu.