Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Cecylii, dziewicy i męczennicy [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 5/1998 (24)

Tomasz Kubiak

Lefebrofobia modernistów czyli tradycyjny przegląd prasy

W ostatnim czasie nasze małe Bractwo Św. Piusa X, bo przecież w Polsce pracuje zaledwie trzech księży i jeden brat zakonny, znalazło się na czołówkach najbardziej poczytnych gazet, a nawet w publicznych i komercyjnych kanałach telewizyjnych. Stało się tak za sprawą coraz bardziej rozwijającego się apostolatu Bractwa w naszym kraju, w szczególności zaś dzięki zaistnieniu Tradycji Katolickiej w konflikcie o krzyże w Oświęcimiu. Nerwowość modernistów przekroczyła nasze wszelkie przypuszczenia. Pierwszy raz za sprawą apostolatu w Polsce, o Bractwie Św. Piusa X można było przeczytać na całym świecie, bowiem pisano o nas w Niemczech, Francji, Stanach Zjednoczonych i... Izraelu. Ilość wypowiedzi na nasz temat wzrosła w ostatnim czasie tak bardzo, iż nie warto opisywać ich osobno w dziale „Wiadomości”. Stwierdziliśmy więc, że ujmiemy je w jedną całość w „tradycyjnym przeglądzie prasy”.

Prywatna wojna abp. Życińskiego

Zaczynamy od czołowego modernisty i wroga Bractwa Św. Piusa X w polskim episkopacie – metropolity lubelskiego abp. Józefa Życińskiego. Już od dłuższego czasu, w różnych wywiadach, Arcybiskup przestrzegał przed zagrożeniami ze strony „lefebrystów”. Jednak nie spodziewaliśmy się, że nadejdzie czas kiedy abp Życiński zacznie mówić o Bractwie praktycznie przy każdej okazji. Nikt też się nie spodziewał, że swe przestrogi abp Życiński zdecyduje się zawrzeć nawet w liście pasterskim do dzieci i młodzieży. Otóż w liście na początek roku szkolnego 1998/99 Metropolita Lubelski napisał:

Umiłowani wierni, nasza więź z Ojcem świętym nie może ograniczać się do okolicznościowych jubileuszów. Jej zagrożenie stanowią zarówno sekty usiłujące oderwać młodzież od Kościoła, jak i działania tzw. Bractwa Św. Piusa X, które ostatnio ożywia swą działalność w Polsce, atakując zarówno II Sobór Watykański, jak i nauczanie Jana Pawła II. Nie korzystajmy z rozsyłanych darmowo publikacji tego Bractwa, w którym jako najwyższy autorytet kościelny przedstawiany jest abp Lefebvre. Głos Kościoła jest głosem wszystkich biskupów przekazujących prawdy wiary w jedności z Ojcem świętym. Nie można formować wrażliwych sumień w taki sposób, aby żywić szacunek dla Jana Pawła II i równocześnie wyrażać sympatię dla tych, którzy zwalczają nauczanie papieskie, prowadząc do zamętu niszczącego jedność Kościoła.

Jak widać, Arcybiskup nie przebiera w środkach, bo choć Bractwo wśród uczniów szkolnych nigdy swych racji nie propagowało, to dla Arcybiskupa w walce z Krzyżem nie istnieją żadne „świętości”. Później 27 sierpnia br. w „Gazecie Wyborczej” abp Życiński powiedział:

Nie jesteśmy optymistami, jeśli po naszym apelu radio, które nazywa się katolickie, nawołuje do stawiania krzyży na żwirowisku. Mamy tylko nadzieje, że ten komunikat przyczyni się do rozjaśnienia sytuacji. Z jednej strony mamy wyraźny głos biskupów a z drugiej skinheadów, lefebrystów, którzy przez Internet zapraszają na celebrę pod krzyżem, mamy dawnych pracowników SB zasłużonych w aferach międzynarodowych. Sądzę, że dla wielu osób wybór będzie jasny.

Ktoś może pomyśleć, że Bractwo zrobiło jakąś spektakularną akcję wysyłki pocztą internetową listów z informacją o Mszy św. na Żwirowisku. Nic z tego. To jedynie prywatny list dwóch wiernych Tradycji, którzy wysłali krótki list do Arcybiskupa o następującej treści:

Omnia Instaurare In Christo!!! Arcybiskup Józef Życiński. Wasza Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, Z przyjemnością pragniemy poinformować Waszą Ekscelencje, iż w dniu 30 sierpnia br. o godz. 11.00 na Żwirowisku w Oświęcimiu, ks. Karl Stehlin, przełożony Bractwa Św. Piusa X na Europę Środkowo-Wschodnią, odprawi pod krzyżem papieskim Mszę Wszechczasów – Trydencką w intencji pomordowanych w czasie II wojny światowej. Jednocześnie, korzystając z okazji, chcielibyśmy także zawiadomić Księdza Arcybiskupa o tym, że w Bydgoszczy Bractwo Św. Piusa X otworzyło kolejny już w Polsce dom – p.w. św. Jana Marii Vianney’a. Dziś o godz. 18.00 ks. Edward Wesołek odprawił tam pierwszą Mszę św. Z synowskim oddaniem. (...) Bydgoszcz, 23 sierpnia 1998.

Pomińmy już fakt nazwania przez abp. Życińskiego Mszy św. „celebrą pod krzyżem”. Także 27 sierpnia br. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim rozpoczęły się coroczne Duszpasterskie Wykłady Akademickie. Podczas inauguracji abp Życiński przestrzegał przed fałszywym rozumieniem radykalizmu.

Radykałowie pojawiają się w środowiskach kościelnych, a niektórzy z nich bronią krzyża przed biskupami. Lefebryści bronią nawet wiary przed Ojcem Świętym

– powiedział abp Życiński („Gazeta Wyborcza”, 28 sierpnia 1998). Natomiast 31 sierpnia br. komentując dla KAI kazanie ks. Karla Stehlina wygłoszone podczas Mszy św. na Żwirowisku, Metropolita Lubelski oznajmił, że „ks. Stehlin wybrał drogę późnego marksizmu”. Bóg jeden wie, co „Ekscelencja Józef” miał na myśli. Na szczególną uwagę zasługuje informacja podana 8 września br. przez „Biuletyn Katolickiej Agencji Informacyjnej”:

Biskupi z Europy Środkowej i Wschodniej, zgromadzeni na spotkaniu we Fryzyndzie, wyrazili swoją solidarność z abp. Józefem Życińskim, nazwanym oszczerczo przez ks. Karla Stehlina „głównym wrogiem krzyża w polskim Episkopacie”. (...) „Być Niemcem, przyjechać do obozu, w którym Niemcy mordowali Polaków, i tu w miejscu ich śmierci namawiać polskich katolików do nieposłuszeństwa swoim biskupom to największa bezczelność, jaka może się zdarzyć” – powiedział o ks. Stehlinie jeden z hierarchów niemieckich.

Cytat powyższy nasuwa, tak ulubione przez abp. Życińskiego, skojarzenia z minionym systemem, kiedy to przywódcy zaprzyjaźnionych partii komunistycznych w chwilach kryzysu wyrażali swą solidarność z zagrożonymi towarzyszami z bratnich partii. Wtedy jednak było chociaż wiadomo, którzy to towarzysze „solidaryzowali się”. Tu nie podano jednak, który to z niemieckich biskupów przejął się tak bardzo wypowiedzią ks. Stehlina, ale to przecież cecha modernistów mówiących nam tak często –

schizmatycy, Stolica Apostolska wydała w zeszłym roku dokument, który potępia nie tylko biskupów Bractwa, ale i księży a nawet wiernych uczęszczających do was na Msze.

Później okazuje się, że nikt takich dokumentów nigdy nie widział. Jeszcze później, w dniu 12 września br. abp Józef Życiński udzielił wywiadu dziennikowi „Życie” (opublikowany 13 września 1988). Powiedział tam:

Niedawno przeczytałem w liście od pewnego emerytowanego profesora, że Jan Paweł II zdradził Tradycję katolicką, której bronią zwolennicy Lefebvre’a. Jeszcze większą groteskę znajdujemy w tłumaczeniach ks. Stehlina, który tłumaczy wyższą koniecznością to, że musiał sam odprawić mszę świętą dla wiernych w Oświęcimiu. Jakbyśmy nie mieli w Polsce duszpasterzy.

My nie chcemy Ekscelencjo już Novus Ordo i modernistycznych kazań o godności osoby ludzkiej. Chcemy być wiernymi Tradycji Apostolskiej! W niedzielę, 27 września abp Józef Życiński powiedział, że jednym z zagrożeń polskiego katolicyzmu jest dziś niebezpieczeństwo pesymizmu. Zdaniem abp. Życińskiego w Polsce dziś jest za wiele krzyku.

Pojawia się atmosfera agresji, w której razem występują w roli pseudoobrońców krzyża dawni agenci peerelowskiego wywiadu i lefebvryści, życiowi frustraci i osoby zagubione emocjonalnie

I jak się tu dziwić, że „ostatnio lefebvryści – jak to napisał „Biuletyn KAI” (8 września 1998) – okrzyknęli abpa Życińskiego «głównym wrogiem krzyża w Episkopacie»”.

Abp Muszyński nie zapomniał

Arcybiskup Henryk Muszyński uznał kazanie ks. Karla Stehlina za „najczystszą formę demagogii”. W wywiadzie dla PAP powiedział, że

niemiecki ksiądz podejmuje działania, które – niezależnie od deklaracji – godzą w sposób wyraźny zarówno w Kościół, jak i w naród. Jakikolwiek komentarz jest po prostu zbyteczny.

Dziwi nas to, że abp Muszyński stał się nagle taki „narodowy”, że aż wytknął ks. Stehlinowi niemieckie pochodzenie. Tyle razy słyszeliśmy już o „nieuzasadnionych fobiach Polaków” ze strony „postępowych” biskupów, a tu nagle abp Muszyński wskazuje na „działania niemieckiego księdza” godzące „zarówno w Kościół jak i naród”. Swoją drogą, ciekawe w kogo, zdaniem Metropolity Gnieźnieńskiego, godzą Żydzi domagający się usunięcia krzyży ze Żwirowiska?

Bp Pieronek o „hienach” na Żwirowisku

W wywiadzie udzielonemu Polskiej Agencji Prasowej w dniu 1 września 1998, bp Tadeusz Pieronek określił postawę Bractwa Św. Piusa X wobec sporu o krzyże na Żwirowisku mianem „typowo sekciarskiej”. Komentując niedzielną Mszę św. odprawioną pod papieskim krzyżem na Żwirowisku przez ks. Karla Stehlina, biskup Pieronek powiedział:

wydarzenia, jakie mają miejsce wokół krzyży oświęcimskich, stanowią bardzo żałosny obraz całej tej sprawy, która przez wszystkich kompetentnych została już jasno określona.

Dodał też, że nie tylko „lefebryści”, ale także inni będą się gromadzić na żwirowisku, by jak „hieny zgarnąć swoje”. Ustosunkowując się do treści kazania ks. Stehlina, bp Pieronek stwierdził, że świadczy ono jedynie o tym, że „Stehlin nie orientuje się w strukturze Episkopatu i nie wie, kto jest upoważniony do zabierania głosu”. Później, 10 września 1998 udzielając ponownie wywiadu PAP bp Tadeusz Pieronek powiedział, że „całą burzę” wokół oświęcimskiego krzyża wywołała „nieszczęśliwa” wypowiedź ministra Krzysztofa Śliwińskiego (pełnomocnika rządu ds. dialogu z diasporą żydowską). Śliwiński powiedział wiosną, że została już podjęta decyzja o przeniesieniu papieskiego krzyża ze Żwirowiska. Według bp. Pieronka, za wywołanie i eskalację konfliktu wokół Żwirowiska odpowiadają Kazimierz Świtoń, polscy lefebvryści i środowiska żydowskie – „wszyscy po trochu”. Natomiast w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” (12-13 września 1998) powiedział, że podczas pobytu w Rzymie poznał abpa Marcela Lefebvre’a. Bp Pieronek „rozprawia się” też z obrońcami krzyża oświęcimskiego – od sióstr karmelitanek począwszy, poprzez Radio Maryja, na Bractwie Św. Piusa X skończywszy – nazywając wszystkich jednakowo – „anty-Kościołem”. Zacytujmy jedynie fragmenty dotyczące Bractwa Św. Piusa X:

Mikołaj Lizut: Ksiądz prof. Tischner nazwał mentalność środowiska Radia Maryja „sarmackim lefebryzmem”.
Bp Pieronek:
Coś w tym jest. Lefebryści i nasi „opozycjoniści wobec hierarchii” to ten sam gatunek ludzi. I jedni, i drudzy bardziej lub mniej świadomie kontestują dorobek Vaticanum II.
Mikołaj Lizut: Abp Lefebvre został w końcu ekskomunikowany. Czy to samo grozi polskiemu „anty-Kościołowi”?
Bp Pieronek: Raczej nie. Jak napisał ks. Tischner, Lefebvre dobrze wiedział, co robi. U nas ludzie są przeważnie zagubieni. Przeżyłem to, że Lefebvre wszedł na drogę schizmy. Poznałem go w Rzymie. Mój kolega ze studiów, który był z nim blisko, wiele mi o nim opowiadał. Był to człowiek o dużych zasługach dla Kościoła, szczególnie w pracy misyjnej. „Anty – Kościół” w Niemczech czy w Austrii wywołał polaryzację, napięcia. Ale stopniowo wygasa. Pojawiają się w nim pęknięcia. Po prostu pewne ekstremalne posunięcia swym absurdem otwierają ludziom oczy. Z czasem zostaje garstka szaleńców. Myślę, że los polskiego „anty-Kościoła” będzie taki sam. Dlaczego Lefebvre wybrał drogę schizmy? Lefebvre był człowiekiem żyjącym wspomnieniami. To tak, jakby sentymentalny starszy pan wciąż marzył o salonach, w których grano wiedeńskie walce. A salonów już nie ma i gdy ktoś chce tańczyć walca w dyskotece, jest śmieszny. U Lefebvre’a tęsknota za przeszłością zwyciężyła.

Z powyższych słów wynika, że pomimo osobistego poznania abpa Lefebvre’a w Rzymie, bp Pieronek, jak dotąd nie zapoznał się z czymkolwiek co powiedział i napisał założyciel Bractwa Św. Piusa X. A przecież Jego Ekscelencja regularnie otrzymuje nasze publikacje... Dlaczego by nie brać przykładu z ks. prof. Tischnera, który często podkreśla, że studiuje „doktrynę Lefebvre’a”. Dzień później Katolicka Agencja Informacyjna poinformowała, że:

W wywiadzie udzielonym 8 września Radiu Plus w Lublinie bp Pieronek podkreślił, że w Kościele od samych początków pojawiały się różne nieposłuszeństwa, które prowadziły do schizm i odstępstw, ale sytuacja w Polsce nie jest aż tak groźna. Bp Pieronek przypomniał, że w czasach zniewolenia komunistycznego wierni starali się być posłuszni Kościołowi. Dziś natomiast dość często wolność przeradza się w samowolę. Na płaszczyźnie kościelną przenosi się postawy z życia społecznego, jak np. opór stawiany władzy w sprawach reform. Przykładem „buntowniczości” w Kościele jest postawa niektórych obrońców krzyża na Żwirowisku. Innym przykładem jest Radio Maryja, które „sprawia wrażenie, jakby posiadało lepszą prawdę niż Kościół”. Zdaniem bp Pieronka, to co prezentują środowiska ustawiające kolejne krzyże na Żwirowisku pokazuje, ze jest to działalność nacechowana myślą niereligijną. „Nie dostrzegam w tym szacunku dla znaku Chrystusowej Męki i Zmartwychwstania. Ci ludzie traktują krzyż jako narzędzie walki z innymi ludźmi. A takie nastawienie nie skłania do pojednania. Przeniesienie krzyży wymaga postawy pojednania i nawrócenia. Cieszyłbym się, gdyby taką postawę można było dostrzec u stawiających krzyże, ale raczej jej nie widać” – powiedział bp Pieronek. Zapytany o groźbę ekspansji lefebvryzmu w Polsce, Biskup uznał poczynania polskich zwolenników abp. Lefebvre’a za skrajne. Wyraził przekonanie, że nie zdobędą oni większej popularności („Biuletyn Katolickiej Agencji Informacyjnej” z 15 września 1998).

Konsekwencja ks. Tischnera, „Tygodnika”, „Gościa” i „Więzi”

Niestrudzony ks. Józef Tischner w „Gazecie Wyborczej” (22–23 sierpnia 1998) napisał:

Jeśli ktoś zamierza bronić Radia Maryja, powinien jednak przyjrzeć się doktrynie, którą Radio lansuje, i porównać ją z doktryną Kościoła, a także doktryną abp. Marcela Lefebvre’a. Dziś – po ostatnich wydarzeniach wokół krzyża na oświęcimskim żwirowisku – lefebryzm Radia jest jeszcze bardziej widoczny.

„Tygodnik Powszechny” z 13 września br. zamieścił kolejny artykuł ks. Tischnera pt. W drodze do Emaus, czyli Papież i jego krytycy. Jeden z rozdziałów tego tekstu poświęcono „doktrynie abpa Lefebvre’a”. Ks. Tischner pisze m.in.:

doktryna abpa Lefebvre’a nie znalazła szerokiego uznania na Zachodzie. Trafiła jednak na podatny grunt w krajach postkomunistycznych, a zwłaszcza w Polsce.

Do walki z „lefebrystami” włączył się nawet słynny „Kurier z Warszawy” („Tygodnik Powszechny”, 29 sierpnia 1998). W artykule Krzyż i ściana płaczu Jan Nowak-Jeziorański napisał, że

pielgrzymka do Oświęcimia schizmatyckiego „bractwa kapłańskiego” księdza arcybiskupa Marcela Lefebvre’a i ustawienie przez nią krzyża na Żwirowisku ma swoją niezwykłą wymowę. Lefebvre i jego „bractwo” ekskomunikował Jan Paweł II w roku 1988.

W ramach wiadomości z kraju „Tygodnik Powszechny” (6 września 1998) pisał:

Członkowie schizmatyckiego Bractwa św. Piusa X, którzy dwa tygodnie temu ustawili największy krzyż na oświęcimskim Żwirowisku, odprawili pod murami obozu koncentracyjnego Mszę św. (30 sierpnia). Przełożony Bractwa w Polsce ks. Karl Stehlin zarzucił hierarchii Kościoła rzymskokatolickiego, że opuściła swoich wiernych w walce o krzyż, a arcybiskupów: Życińskiego i Muszyńskiego nazwał „znanymi przeciwnikami krzyża”. Kapłan zapewniał, że sprawowanie Eucharystii pod papieskim krzyżem nie jest prywatną inicjatywą tradycjonalistów. „Przybyliśmy tu, na prośbę opuszczonych przez swoich pasterzy katolików, którzy od dłuższego czasu błagali nas, by w tym miejscu odprawić dla nich Mszę Świętą”.

Nie wiemy, skąd „Tygodnik Powszechny” wziął informację, że ks. Stehlin „odprawił pod murami obozu koncentracyjnego Mszę św.”. Wcześniej „intelektualiści” z Krakowa napisali, że w dniu 15 sierpnia br. Bractwo odprawiło Mszę św. pod swoim krzyżem. Wiadomo, informację tę podał za „Gazetą Wyborczą”. Wymienionych już publicystów wsparł także inny „spec” od integryzmu – ks. Jan Kracik. W „Tygodniku Powszechnym” z dnia 27 września br. cytuje on list Jana Pawła II do kard. Józefa Ratzingera nt. abpa Marcela Lefebvre’a. Dalej znów słyszymy o „żywej Tradycji”:

Zarówno wówczas, gdy dążenia do odnowy zapoznają istotne wartości katolickiej nauki wiary i moralności, jak i wtedy, gdy odrzuca się odnowę zgodną z duchem Soboru, jest to wypaczenie, „sprzeczne z zasadą żywej Tradycji Kościoła”.

Później, co ciekawe, mamy popis znajomości treści motu proprio Ecclesia Dei w wykonaniu ks. Kracika. Czyż to nie sygnał dla naszych rodzimych „katolików Ecclesia Dei”, że ks. Kracik jest otwarty na indult? „Gość Niedzielny” (13 września 1998) zapytuje „Kim są lefebvryści?”. Kolejny raz przy okazji oczerniania Bractwa Św. Piusa X wyciąga się przeciwko niemu argument w postaci istniejącego od 10 lat, wkomponowanego w pluralistyczny system Kościoła posoborowego „dobrego” Bractwa Św. Piotra. Awangarda modernizmu w Polsce, najnowsza „Więź” (wrzesień 1998) zamieszcza artykuł wstępny pióra Zbigniewa Nosowskiego. Zastępca redaktora naczelnego „Więzi” napisał:

Gdy zaś okazało się, że jawnie prowokacyjne stawianie nowych krzyży nie może liczyć na poparcie polskich biskupów katolickich, do akcji włączyli się lefebvryści z Bractwa św. Piusa X. Pojawili się na żwirowisku z własnym krzyżem – największym z tych „nowych” – odprawili Mszę trydencką i skrytykowali Episkopat. Ci, którzy „broniąc Tradycji” zerwali łączność z Papieżem, teraz ustawili swój znak obok krzyża zwanego „papieskim” – wszystko po to, by pokazać, że gotowi są przechwycić wiernych zbuntowanych przeciw swoim biskupom. Bo też mają o kogo zabiegać...

„Wyborcza” z „Wprostem”, „Życiem” i „Rzeczpospolitą”

17 sierpnia br., po pierwszej Mszy Trydenckiej odprawionej przez ks. Karla Stehlina na Żwirowisku, Jan Turnau w „Gazecie Wyborczej” bije na alarm: „Do obrońców krzyża dołączyli lefebryści, czyli przeciwnicy Papieża”. „Gazeta Wyborcza” na 1, 2 i 4 stronie oczernia Bractwo Św. Piusa X, przeciwstawiając mu jednocześnie „pozostające w łączności z Rzymem” Bractwo Św. Piotra. „Wyborcza” w wydaniu sobotnio-niedzielnym z dnia 29-30 sierpnia br., w rubryce „Wczoraj przeczytane” zamieszcza fragment artykułu Tomasza Kubiaka pt. Tu będzie dolina krzyży zamieszczonego w nr 23 „Zawsze Wierni”. Znany dziennikarz Jacek Żakowski na łamach „Gazety Wyborczej” w skomentował Mszę Trydencką odprawioną przez ks. Stehlina na Żwirowisku. Napisał on, że „akcja oświęcimska” skierowana jest

w istocie nie tyle przeciw Żydom, co przeciw laickiemu społeczeństwu i Kościołowi modernizującemu się w duchu Soboru Watykańskiego II.

Jego zdaniem „na horyzoncie tego sporu coraz wyraźniej widać próbę stworzenia integrystycznego Kościoła ludowego działającego niezależnie od struktur kanonicznych”. „Jak Lefebvre z Le Penem” – taki tytuł nosił jeden z rozdziałów artykułu Ernesta Skalskiego zamieszczonego na łamach „Gazety Wyborczej” (Sarmatyzm XXI wieku, „Gazeta Wyborcza”, nr 214, 12-13 września 1998). Skalski, jak na prawdziwego intelektualistę z „Gazety Wyborczej” przystało, rzucił się na analizę sytuacji wewnątrz polskiego katolicyzmu. Napisał:

Schizma w jej otwartej postaci wymaga precyzji i konsekwencji w postawach po obu stronach. Tak było w przypadku arcybiskupa Lefebvre’a. W jego ruchu, Bractwie Piusa X, wyczuwa się konserwatywny arystokratyzm i trudno sobie wyobrazić jego połączenie z populizmem Le Pena. Ale w Polsce właśnie to występuje: nurt konserwatywnego katolicyzmu nie prowadzi dyskursu na poziomie Lefebvre’a, lecz odwołuje się do tradycyjnej ludowej pobożności i łączy się z nacjonalistycznym populizmem, określającym się mianem prawicy.

Zdaniem Skalskiego każdy „konserwatywny katolik” to potencjalny schizmatyk. „Gazeta Wyborcza” demaskuje schizmatyków! Tym samym tropem poszedł znany „analityk Kościoła” – Roman Graczyk. Jego artykuł brzmi jak kopia tekstów ks. Tischnera. Ubolewa on na łamach „Wyborczej” (R. Graczyk, Nowa twarz Kościoła, „Gazeta Wyborcza”, 26-27 września 1998) nad polskim „Kościołem lefebryzującym”. Z jego artykułu dowiadujemy się, że posłowie Stefan Niesiołowski i Jan Łopuszański to zwykli „lefebryści”. Tygodnik „Wprost” z 23 sierpnia br. przestrzegł przed Bractwem Św. Piusa X, które „chętnie przejęłoby struktury i zwolenników Radia Maryja”. 6 września br. „Wprost” w artykule pod znamiennym tytułem „Antykościół” pisze o „schizmatykach z Bractwa Św. Piusa X”. Zdaniem autora „setkom tysięcy”, a może nawet „milionom wiernych” katolików w Polsce „bliżej jest do schizmatyka abp. Marcela Lefebvre’a niż do Jana Pawła II”. 7 września br. gazety pisały na temat kazania ks. Adolfa Chojnackiego, które wygłosił podczas Mszy św. odprawionej przed Żwirowiskiem w Oświęcimiu. Ks. Chojnacki odwołał się do Mszy św., odprawionej na Żwirowisku przez Bractwo Św. Piusa X. Powiedział, że niedzielna Msza odbywa się przed Żwirowiskiem, gdyż „ziemia, na której stoi papieski krzyż, została w ubiegłym tygodniu sprofanowana przez schizmatyków” („Życie”, 7 września 1998). Biedny ten kapłan, do tej pory bronił odważnie krzyża w Oświęcimiu i nagle dał się tak zaprządz do walki z Tradycją. 3 września br. Ewa K. Czaczkowska pisze na łamach „Rzeczpospolitej”:

Już dziś widać, jak konflikt na żwirowisku wygrywają lefebryści. Do tej pory tylko nieliczni w Polsce słyszeli o Bractwie Kapłańskim św. Piusa X, jeszcze mniej o jego obecności w naszym kraju. W niedzielę cała Polska zobaczyła, jak ks. Karl Stehlin odprawia mszę na żwirowisku i krytykuje biskupów katolickich. Nie bez przyczyny biskup Pieronek nie zawahał się porównać działania lefebrystów do hien, które żerują na konflikcie, by wyrwać coś dla siebie. Skądinąd po poświęceniu krzyży przez ks. Stehlina powstaje pytanie: do kogo one teraz należą i gdzie powinny zostać przeniesione?

Jak to jest, że dziennikarka „Rzeczpospolitej” pisze, że krzyże w Oświęcimiu zostały poświęcone, a Prymas Polski tego jeszcze nie zauważył? Z prasy regionalnej chciałbym odnotować jedynie artykuł M. Kurzajczyka Schizmatycy na żwirowisku zamieszczony w „Ziemi Kaliskiej” (11 września 1998). Cytuje on kanclerza kurii ks. Dariusza Smolnika, który nazywa Bractwo „sektą”.

Spokój ks. Mazurkiewicza i kłamstwa „Panoramy”

30 sierpnia br. zaraz po zakończeniu Mszy św. na Żwirowisku telewizja publiczna oraz stacje komercyjne informują o tym wydarzeniu. W głównym wydaniu „Panoramy” Bractwu Św. Piusa X poświęcono kilka minut. W „Panoramie” wystąpił też ks. dr Piotr Mazurkiewicz z Akademii Teologii Katolickiej. Powiedział on, że Bractwo Św. Piusa X

nie jest częścią Kościoła rzymsko-katolickiego, a w Polsce jest grupą marginalną i sugerując brak jedności pomiędzy biskupami i wiernymi próbuje wykorzystać powstałą sytuację aby móc zaistnieć w świadomości społecznej.

Mówił też o tym, że biskupi pisząc o niektórych działaniach w Oświęcimiu, które mają znamiona „prowokacji” mieli właśnie na myśli Bractwo Św. Piusa X. „Panorama” pokazując fragment konsekracji biskupich z 1988 r. „rzetelnie poinformowała” o tym, że abp Lefebvre był w przeszłości „arcybiskupem Paryża”. Jakżesz oni są doskonale poinformowani!

„Lefebryzm” sprawą międzynarodową

Wiceminister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski powiedział podczas konferencji prasowej w ambasadzie polskiej w Tel Awiwie, że krzyże na żwirowisku w Oświęcimiu

stawiane są przez ekstremistów, którzy potępieni zostali zarówno przez władze państwowe, jak i kościelne. Cała afera prowokowana jest przez lefebrystów.

Tak więc nawet Izrael dowiedział się o „polskich lefebrystach”. Czekamy teraz na oświadczenie ministrów spraw zagranicznych „wielkich mocarstw” nt. „groźby lefebryzmu”.

Prawica nie zapomniała

„Najwyższy Czas!” (2 września 1998), chyba jako jedyne pismo prawicy, pozytywnie napisał o Bractwie Św. Piusa X. Autorzy rubryki „Postępy postępu” z zadowoleniem odnotowali, że ks. Stehlin odprawił Mszę św. „tyłem do wiernych”. Poza tym „NCz!” zareklamował stronę internetową Bractwa. „Gazeta Polska” z 9 września br. (nr 36) publikuje wybór tekstów źródłowych nt. „dzielenia Kościoła” w Polsce, który opracował Tomasz Sakiewicz. W rozdziale „Lefebvryści to nic złego” znajdziemy cytaty nt. „lefebvryzmu” z „Gazety Wyborczej”, „Myśli Polskiej”, „Naszej Polski” i.... „Zawsze Wierni” (fragment słynnego artykułu Radio Maryja na integrystycznym rozdrożu). Natomiast w prawicowym tygodniku „Nowe Państwo” (nr 33, 14 sierpnia 1998) Anatol Arciuch opublikował artykuł pt. Schizmatycy i tradycjonaliści. Jest to próba opisania historii Bractwa Św. Piusa X. Niestety, w opisie tym znalazło się wiele błędów merytorycznych, które zresztą funkcjonują prawie we wszystkich „niezależnych” publikacjach na temat Bractwa. Arciuch przedstawia działalność abpa Lefebvre’a jako zwykłe buntownictwo, snuje fantastyczne opowieści o dobrej woli Watykanu w stosunku do Bractwa Św. Piusa X, o tym, że Rzym „gwarantuje wiernym możliwość uczestnictwa w tradycyjnej mszy” i

nie szczędził w ostatnich latach, zwłaszcza po śmierci biskupa Lefebvre’a, wysiłków i ustępstw zmierzających do sprowadzenia zabłąkanych owieczek z powrotem na łono Kościoła.

Te absurdalne opinie są jeszcze niczym w porównaniu z krótkim artykułem Andrzeja Talagi pt. W zgodzie z tradycją i Papieżem, będącym w istocie apologią komisji pontyfikalnej Ecclesia Dei. Mamy tu oczywiście zawartą sugestię, że jakoby Arcybiskup uważał papieża Jana Pawła II za „papieża nielegalnego”. Na uwagę zasługuje fragment w którym Talaga pisze o spotkaniu ekumenicznym w Asyżu. Napisał on:

Arcybiskup Lefebvre posunął się tak daleko w swojej krytyce Ojca Świętego i nowego oblicza Kościoła, że uznał wspólne modły przedstawicieli różnych religii w Asyżu w 1986 roku za heretyckie.

To ciekawe, że polscy zwolennicy Ecclesia Dei (wcześniej podobną opinię wyraził w swej książce ks. Dariusz Olewiński) chcą szczególnie udowodnić, że spotkanie w Asyżu było jak najbardziej zgodne z Tradycją. Jeden z kolejnych numerów „Nowego Państwa” (11 września 1998) zamieszcza list Roberta Nogackiego broniący Bractwa Św. Piusa X (list jest reakcją na artykuł Arciucha i Talagi). Autor listu broni Arcybiskupa i Bractwa przed oskarżeniami o schizmę i ekskomunikę. Oto fragment listu dotyczący spotkania w Asyżu w 1986 r., będący w istocie krytyką pozycji tzw. katolików Ecclesia Dei:

Pan A. Talaga pisze, ze uznanie ekumenicznych modłów w Asyżu za heretyckie to „daleko posunięta krytyka”. Być może. Ale, na Rany Chrystusa! Jeśli Azjaci ustawiają na tabernakulum figurkę Buddy, to trzeba sporej ekwilibrystyki umysłowej, by nie uznać tego za czyn heretycki (zdarzenie takie miało miejsce w kościele św. Piotra). Ω