Prymat Piotrowy
«Wszedłszy zaś w jedną łódź, która była Szymonowa, (...) usiadłszy, uczył rzesze z łodzi» (Łk 5, 3).
Wydarzenie to – odnotowane pokrótce w Ewangelii – zawiera w sobie symbol i zarazem zapowiedź wielkiej prawdy wiary. Zbawiciel wybrał łódź Piotra, by nauczać z niej rzesze zgromadzone wokół Jeziora Galilejskiego. Chciał pokazać, iż będzie nauczać ludzi na całym świecie aż do końca czasów za pośrednictwem ustanowionego przez siebie Kościoła katolickiego, którego najwyższą władzą będzie Piotr i jego prawowici następcy. Dlatego właśnie Kościół nazywa się łodzią Piotrową, poza którą nie ma zbawienia, podobnie jak w czasie potopu nie było ratunku dla nikogo, kto znajdował się poza arką Noego.
Przyjrzyjmy się więc tej niezwykle ważnej prawdzie o władzy św. Piotra oraz jego następców w Kościele. My, którzy pozostajemy wierni Tradycji Kościoła, jesteśmy często oskarżani o to, że stajemy „przeciwko papieżowi”: jak jednak zobaczymy, w rzeczywistości prawdą jest coś dokładnie przeciwnego. Jesteśmy jedynymi prawdziwymi przyjaciółmi papieża, ponieważ jesteśmy praktycznie jedynymi, którzy trzymają się katolickiej nauki o jego władzy, broniąc jej przed posoborowymi błędami.
Katolicką naukę o papiestwie można streścić w trzech punktach.
Po pierwsze, św. Piotr otrzymał władzę rządzenia całym Kościołem, władzę przekazywaną później tym, którzy obejmowali po nim urząd biskupa Rzymu.
Po drugie, władza ta jest pełna i powszechna, czyli rozciąga się na wszystko i wszystkich.
Po trzecie, władza ta jest zwyczajna i bezpośrednia.
Wyjaśnijmy pokrótce te trzy punkty.
Co do punktu pierwszego: to, że św. Piotr otrzymał władzę rządzenia Kościołem, wynika w sposób szczególny z dwóch fragmentów Ewangelii. Pierwszym z nich jest 16 rozdział Ewangelii według św. Mateusza, w którym Pan Jezus obiecuje św. Piotrowi tę władzę, mówiąc: „Ty jesteś Opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go” (Mt 16, 18).
Drugim fragmentem jest ustęp z ostatniego rozdziału Ewangelii według św. Jana, w którym Zbawiciel przed wstąpieniem do nieba przekazał Piotrowi obiecaną wcześniej władzę, mówiąc uroczyście trzy razy: „Paś baranki moje” (J 21, 15–17).
Zbawiciel nie mógł wyraźniej wyrazić woli ustanowienia Piotra zwierzchnikiem swego Kościoła na ziemi – i cała Tradycja interpretuje ten tekst w tym właśnie sensie.
Jeśli się nad tym dobrze zastanowimy, jest to absolutnie logiczne. Opuszczając ziemię, Zbawiciel był, można powiedzieć, zobligowany do wyznaczenia widzialnej głowy społeczności, którą założył. W innym przypadku musiałaby ona wcześniej czy później zniknąć, gdyż żadna społeczność nie przetrwa długo bez zwierzchnika.
Konieczność posiadania władcy trwa tak długo, jak długo istnieje dana społeczność. Pan Jezus w oczywisty sposób nie zamierzał więc ograniczać przekazanej przez siebie władzy do osoby samego tylko św. Piotra, w takim bowiem przypadku po śmierci tego ostatniego nie byłoby żadnej władzy w Kościele. Musiał mieć intencję przekazania jej Piotrowi oraz jego następcom, czyli tym, którzy obejmą po nim urząd biskupa Rzymu. Cała tradycja Kościoła w pierwszych wiekach poświadcza, że rzeczywiście tak uczynił. Historia pokazuje nam, że biskup Rzymu był traktowany przez wszystkich jako posiadający w Kościele najwyższą władzę – św. Ireneusz, piszący w II wieku, nazywa go principalitas potentior (‘naczelnym zwierzchnictwem’) – i że zwykł on rozstrzygać wszelkie wynikłe spory, zarówno doktrynalne jak dyscyplinarne.
W tym miejscu dochodzimy do drugiego punktu, w którym przyjrzymy się nieco dokładniej naturze władzy papieża jako Następcy św. Piotra. Kościół naucza, że władza ta jest pełna i powszechna.
Jest pełna, ponieważ rozciąga się na wszystkie dziedziny, tj. na wszystkie kwestie dotyczące wiary i moralności, jak również na kwestie dyscypliny i rządzenia. Widzimy to również w Ewangelii.
Po pierwsze, co do wiary, Pan Jezus powiedział do św. Piotra: „(...) prosiłem za tobą, by nie ustała wiara twoja; a ty kiedyś, nawróciwszy się, utwierdzaj braci twoich” (Łk 22, 32). Również u św. Mateusza czytamy: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; a cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebiosach; a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebiosach” (Mt 16, 19).
Widać z tego jasno, że św. Piotr – i jego następcy – otrzymali władzę wydawania ostatecznego osądu w stosunku do pozostałych wiernych, a więc rządzenia nimi.
Władza ta jest też powszechna, czyli rozciąga się na wszystkich wiernych oraz na ich pasterzy, biskupów. Taka jest właśnie tradycyjna interpretacja ustępu z ostatniego rozdziału Ewangelii według św. Jana, który przytoczyliśmy wcześniej. Pierwsze dwa razy Pan Jezus mówi: „Paś baranki moje”. Za trzecim jednak wypowiada słowa: „Paś owce moje”. Barankami są zwykli wierni, a owcami biskupi, zajmujący wyższą pozycję w stosunku do reszty owczarni, będący jednak mimo wszystko poddanymi Piotra.
Po trzecie wreszcie, władza ta jest zwyczajna i bezpośrednia. Zwyczajna, ponieważ przysługuje papieżowi nie tylko wówczas, gdy inna władza jest nieskuteczna lub w przypadku apelacji – należy ona do samego jego urzędu. Nie jest władzą nadzwyczajną, którą może wykonywać jedynie w wyjątkowych przypadkach: posiada ją przez sam fakt, że jest papieżem (...).
Jest ona również bezpośrednia, co oznacza, że papież może wykonywać ją bezpośrednio w stosunku do każdego wiernego – nie jest zobowiązany przechodzić przez pośrednie stopnie hierarchii. Biskupi również są pasterzami wszystkich wiernych w obrębie swych własnych diecezji, ich władza nie jest jednak przeszkodą dla papieża, gdyż, jak właśnie widzieliśmy, są oni w taki sam sposób podlegli papieżowi, jak ich wierni podlegają im.
To krótkie streszczenie katolickiej nauki o prymacie Piotrowym wystarcza, by pokazać, z jak wielkim sprzeciwem spotyka się ona obecnie w Kościele. II Sobór Watykański zdecydował się „zdemokratyzować” Kościół poprzez tzw. kolegializm. Dla soboru papież nie jest już jedyną najwyższą władzą w Kościele; równolegle istnieje kolegium biskupów, a papież nie może, przynajmniej w praktyce, rządzić Kościołem bez zgody tego kolegium.
Również w końcowym dokumencie oficjalnie zorganizowanego kilkanaście lat temu w Rzymie sympozjum na temat prymatu papieskiego1 stwierdzono: „Prymat [papieski] jest prymatem w kolegium braci wspólnie odpowiedzialnych za Kościół, a nie ponad tym kolegium. (...) Gdyby prymat został odłączony od kolegium biskupów, przestałby być prymatem”. Zgodnie z tą nową doktryną papież nie jest już monarchą Kościoła, wspólnie z nim pełnię władzy posiadają biskupi. Jego władza nie jest już pełna ani powszechna, ponieważ wykonuje ją wspólnie z biskupami, a nie nad nimi.
Władza ta nie jest też już w praktyce bezpośrednia. Jeśli zwrócicie się na przykład do Rzymu z uprawnioną skargą, możecie być pewni, że zostanie ona odesłana do waszego biskupa i że każą wam zwrócić się do niego. To właśnie przydarzyło się wielu katolikom, którzy skarżyli się Stolicy Apostolskiej, że biskupi nie przestrzegają dyrektyw Rzymu w kwestii odprawiania tradycyjnej Mszy. Skargi te były niezmiennie odsyłane do tych samych biskupów, których dotyczyły, a oni oczywiście je ignorowali.
Jest to jeden problemów, który może zostać rozwiązany przez motu proprio Benedykta XVI o tradycyjnej Mszy. To, że – jak się wydaje – papież chce narzucić biskupom swą wolę w tej kwestii, jest dla nas niemal równym powodem do radości, co samo uwolnienie Mszy, ponieważ po raz pierwszy od czasu soboru wygląda na to, że papież zamierza wykonywać rzeczywistą władzę nad biskupami. Niestety jednak – zgodnie z przewidywaniami, gdyż jest to skutek soborowej doktryny o kolegializmie – wielu biskupów po prostu lekceważy wolę papieża, a on, przynajmniej na razie, nie przywołuje ich do porządku, co również nie powinno nikogo specjalnie dziwić, ponieważ był on zawsze i nadal pozostaje zwolennikiem kolegializmu.
Widzimy więc jasno, że to nie tradycjonaliści są przeciwko papieżowi: to same władze Kościoła (w tym również papież), propagując ową doktrynę kolegializmu, niszczą – przynajmniej w praktyce – władzę, jaką Chrystus Pan przekazał Piotrowi.
Na zakończenie wróćmy na chwilę do Ewangelii (Łk 5, 4) aby wskazać na coś, co pomoże nam zrozumieć problemy w dzisiejszym Kościele. Św. Piotr, pierwszy papież, daje nam przykład, którego papieże ery posoborowej nie chcą naśladować, a przez to wciągają Kościół w kryzys, w jakim znajduje się obecnie.
We fragmencie tym czytamy o Chrystusie Panu, który, zakończywszy swą przemowę do rzeszy, zwraca się ku św. Piotrowi i nieoczekiwanie daje mu polecenie: „Duc in altum... – Zajedź na głębię i zapuśćcie sieci wasze na połów”.
Z innych ustępów Ewangelii wiemy wystarczająco wiele o temperamencie św. Piotra, by wyobrazić sobie, jak trudne z ludzkiego punktu widzenia musiało być dla niego posłuszeństwo temu poleceniu. Możemy sobie wyobrazić, że odczuwał wówczas pokusę, by powiedzieć sobie: „Na jakiej podstawie ten cieśla z Nazaretu, który wcale nie zna jeziora i nie wie nic o rybołówstwie, sądzi, że może mnie uczyć – mnie, który ryby łowię od dzieciństwa, który znam to jezioro jak własną kieszeń – jak mam wykonywać swoją pracę? Tyrałem przez całą noc – ponieważ to w nocy należy łowić ryby, a nie w ciągu dnia – i nie złowiliśmy niczego. A On mi mówi, żebym zaczął wszystko od początku? Po tym, jak właśnie skończyliśmy myć sieci? Będziemy musieli zrobić to potem jeszcze raz, nadaremnie!”.
Z pewnością kusiło go, by zareagować w taki sposób – widać to trochę z odpowiedzi, jakiej udzielił Zbawicielowi – odrzucił jednak tę pokusę, zdobył się na heroiczny akt wiary i posłuszeństwa i powiedział: „Nauczycielu! Przez całą noc pracując, nic nie ułowiliśmy, wszakże na słowo twoje zapuszczę sieć”.
Św. Piotr przyjmuje wezwanie Chrystusa, który mówi mu: Duc in altum. Zgadza się wykonać krok wiary w głębię życia nadprzyrodzonego, nie pozostaje na poziomie rozważań czysto ludzkich. Wierzy i jest posłuszny – a w nagrodę otrzymuje cudowny połów ryb.
Pierwszy papież dał w ten sposób przykład swoim następcom: niektórzy z nich nie chcą go jednak naśladować. Od ponad 40 lat nie chcą słyszeć o tym, co nadprzyrodzone, o posłuszeństwie Bogu, o zaufaniu Bożej łasce. Wszystko skoncentrowało się wyłącznie na człowieku. Zajrzyjcie niekiedy do „L’Osservatore Romano”, oficjalnego pisma Stolicy Apostolskiej, w którym są publikowane wszystkie mowy papieża, a przekonacie się sami. Pisze się tam nieustannie o prawach człowieka, o problemach z głodem, bezrobociem, niesprawiedliwością społeczną, o dyplomacji i polityce – o człowieku i jego życiu doczesnym. Nawet kiedy gazeta pisze o Bogu i religii, napotykamy na ten sam problem: robi to w sposób bardzo ludzki, naturalistyczny. Nie czyni już rozróżnienia pomiędzy porządkiem natury a porządkiem łaski. Wszystko, nawet religia, stało się naturalne, skoncentrowane na człowieku. Właśnie dlatego wszystkie religie są obecnie uważane za mniej lub bardziej prawdziwe i dobre, ponieważ (...) wszystkie zajmują się doczesnym szczęściem człowieka.
Papież nie chce już słuchać Chrystusa, który mówi: Duc in altum! „Zostaw to wszystko, zawierz Mi, bądź Mi posłuszny, a ja rozwiążę wszystkie twoje problemy”. Obecnie poszukuje się jedynie czysto ludzkich, dyplomatycznych sposobów, a wszystkie rozwiązania nadprzyrodzone są z góry odrzucane jako nierealne. Nikt nie ma już odwagi nauczać wiary katolickiej i obligować wszystkich do przyjmowania jej pod sankcją wiecznego potępienia. Pragnie się jedynie „dialogować” i „negocjować”.
Dobitnym tego przykładem jest odmowa spełnienia prośby Matki Bożej sprzed 80 lat, a dotyczącej poświęcenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu (...). Widzimy, jak Kościół rozpada się na kawałki, a świat wraz z nim – a papież nadal trwa w swym uporze. Zamiast posłużyć się nadprzyrodzonymi środkami, które oferuje mu Bóg, woli pozostać na poziomie naturalnym i szukać pokoju w przestrzeganiu praw człowieka – jak to ponownie zademonstrował, odwiedzając siedzibę ONZ2 – i poprzez modlitewne spotkania międzywyznaniowe w duchu Asyżu, które wielokrotnie zalecał. Tak jakby wszystko to, zamiast osiągnięcia pokoju, nie ściągało raczej gniewu Bożego.
Módlmy się za papieża, drodzy Bracia: to jedno z najbardziej naglących wezwań Matki Bożej w Fatimie. Obecnie możemy zrozumieć lepiej, (...) dlaczego Niepokalana tak bardzo nalegała na modlitwę za niego – gdyż to właśnie zaniedbania papieży stały się powodem wielu nieszczęść, które od tego czasu spadały na Kościół i świat. Módlmy się do Matki Bożej, by wyprosiła nam u Boga papieża, który ponownie okaże nadprzyrodzoną wiarę i posłuszeństwo św. Piotra; papieża, który zgodzi się nauczać i działać zgodnie z wiarą, który przyjmie zaproszenie Zbawiciela: Duc in altum, by Kościół, podobnie jak ryba wrzucona na powrót do wody, mógł odnaleźć swe życie, swe prawdziwe nadprzyrodzone życie w Bogu. Ω
Za „Catholic Family News”, styczeń 2009. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.
Przypisy
- ↑Chodzi zapewne o sympozjum o charakterze doktrynalnym, zorganizowane przez Kongregację Nauki Wiary w grudniu 1996 r. na temat: „Prymat Następcy Piotra”; zob. Michał A. Nowak, „Moderniści przeciw papiestwu”, Zawsze wierni nr 31 (przypis red.).
- ↑Benedykt XVI odwiedził siedzibę ONZ 18 IV 2008 r. (przypis red.).