11.2005 r.
Drodzy wierni!
W niedawną niedzielę zakończył się rok liturgiczny; przyszła po niej pierwsza niedziela Adwentu, zaczynająca nowy rok. Co ciekawe, czytania mszalne tych dwóch niedziel mówią o tym samym proroctwie, dotyczącym drugiego przyjścia Pana Jezusa. Zazwyczaj proroctwa zawarte w Piśmie świętym są bardzo trudne do zrozumienia. Ich język jest niejasny i bardzo różni się od naszego sposobu mówienia. A jednak powód, dla którego Biblia zawiera tyle proroctw, okazuje się bardzo prosty: proroctwa dają nam poznanie Boga.
Prorok, w znaczeniu ogólnym, to człowiek mówiący o rzeczach Bożych, przemawiający w imieniu Pana Boga. Prorok ogłasza ludziom to, co Pan Bóg postanowił lub objawił. Ale wszyscy przecież mogą stwierdzić: „Pan Bóg do mnie przemówił” – i dlatego potrzeba nam znaków, dzięki którym można by ocenić, czy dane słowa rzeczywiście pochodzą od Pana Boga, czy nie. Znakami tymi są cuda zdziałane przez Boga za pośrednictwem proroków. Przykładowo św. Eliasz, aby potwierdzić, że jego słowa pochodzą od Boga, wskrzesił mocą Bożą syna wdowy. Również Pan Jezus czynił wiele cudów mających potwierdzić prawdziwość Jego słów: „Abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma władzę odpuszczania grzechów, powiedział sparaliżowanemu: wstań i idź”.
Chociaż ludzie potrafią czynić różne nadzwyczajne rzeczy, to przyszłość zna tylko sam Bóg. Przepowiadanie przyszłości jest jednym z największych znaków potwierdzających prawdziwość proroctwa. Spójrzmy np. na życie proroka Daniela, który tłumacząc sen króla Babilonu, przepowiedział kolejność wszystkich mocarstw świata aż do narodzin Pana naszego Jezusa Chrystusa.
A jednak proroctwa aż do czasu swego wypełnienia pozostają dla nas niejasne. Tak jest także z proroctwami Pana Jezusa, o których mówią teksty mszalne tych dwóch niedziel. Wielu Ojców Kościoła łączy je ze zburzeniem przez Rzymian Jerozolimy w roku 70. Inni Ojcowie Kościoła twierdzą, że słowa te zwiastują koniec świata oraz drugie przyjście Jezusa Chrystusa. Jeszcze inni tłumaczą owe proroctwo w sposób symboliczny, mówiąc o zniszczeniu łaski w duszy, która jest świątynia Ducha Świętego.
Drodzy wierni, jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże i dlatego możemy poznawać i kochać, podobnie jak Bóg, który nas zna i kocha nas. Istnieje jednak ogromna różnica między Panem Bogiem a nami: Bóg jest wieczny, niezmienny i wszechobecny, podczas gdy my nieustannie zmieniamy się w czasie. Zdradza to nawet język, którym się posługujemy: o rzeczach teraz się dziejących mówimy w czasie teraźniejszym; kiedy opowiadamy o przeszłości, używamy czasu przeszłego; dla zdarzeń mających dopiero nastąpić stosujemy czas przyszły. Ale dla Pana Boga nie istnieje ani czas przyszły, ani przeszły, lecz tylko wieczna teraźniejszość. Bóg nie istnieje w czasie, ale w wieczności. Boży Duch, wszechobecny i wszechpotężny, obejmuje przeszłość i przyszłość, które są dla Niego równie jasne jak teraźniejszość. Dla Boga przyszłość jest znana w takim samym stopniu, jak teraźniejszość, dla nas natomiast jest ona zawsze niepewna, nie licząc tego stopnia poznania, jaki daje nam znajomość prawa Bożego i Bożej woli.
Pan Bóg wypowiada się za pośrednictwem proroków. Wgłębia proroków we własne poznanie, poznanie wieczne, ponadczasowe. Wszystko miesza się tutaj w jedno: przyszłość, teraźniejszość oraz przeszłość – i dlatego wizje prorocze nie są jasne. Wiedza, którą otrzymują prorocy, przewyższa naturalne możliwości ludzkiego poznania. Aby wyrazić słowami otrzymaną znajomość przyszłości, często sięgać muszą do obrazów, analogii i metamorfoz. Również żeby opisać stan swojej duszy, wielcy święci i mistycy stosowali analogie, jak np. św. Teresa z Avilla. Nawet największy z nich wszystkich filozof, św. Tomasz z Akwinu, powiedział, że wszystko to, co napisał, to małe źdźbło w porównaniu do tego, co Bóg mu objawił. Widzimy, że z tego samego powodu Pan Jezus używa przypowieści, aby opowiadać nam o Królestwie Niebieskim: przyrównuje je do ziarna lub zaczynu, albo do sieci rzuconej w morze. Wszystkie te obrazy przybliżają nam rzeczywistość nadprzyrodzoną: Królestwo Boże będące jednocześnie Kościołem, łaską, a także zakończeniem życia łaski w niebie.
Kiedy więc Pan Jezus mówi nam: „Nie minie to pokolenie, kiedy te rzeczy nadejdą”, powinniśmy rozumieć te słowa w tym sensie, w jakim Pan Bóg je rozumie. To proroctwo zawiera bowiem w sobie prawdę odnoszącą się zarówno do przeszłości, teraźniejszości, jak i do przyszłości. Do przeszłości odnosi się w ten sposób, że pokolenie żyjące w czasach Jezusa Chrystusa było tym samym pokoleniem, które stało się świadkiem zburzenia Jerozolimy. W sensie teraźniejszości mowa jest o ohydzie spustoszenia w świątyni naszej duszy, dokonanej przez grzech śmiertelny, który prowadzi nas do wiecznej ruiny. Dotyczy to pokolenia duchowego. Jeśli chodzi o przyszłość, proroctwo mówi o drugim przyjściu Pana Jezusa, gdy sądzić On będzie żywych i umarłych, gdy Kościół walczący przeobrazi się w Kościół tryumfujący, a pokolenie dusz przejdzie z tej ziemi do wieczności, do nowej ziemi, do nowego nieba.
Drodzy wierni, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy koniec świata jest niedaleki, nawet jeśli widać już wiele ze znaków mających to wydarzenie poprzedzić. Pierwsi chrześcijanie, ocaleli po zburzeniu Jerozolimy, myśleli, iż drugie nadejście Pana Jezusa jest bliskie. Św. Paweł musiał nawet ostrzec Tesaloniczan, że drugie przyjście Jezusa Chrystusa nie jest bliskie. Ale zaraz też dodał: „Pan jest blisko” dla nas wszystkich, co znaczy, że dla każdego z nas koniec tego życia w porównaniu z wiecznością jest bliski.
Czyńmy wiec to, co Pan Jezus nam nakazał: czuwajmy. Czuwajmy szczególnie nad naszymi duszami, aby nie weszła do nich ohyda spustoszenia. Modląc się i czuwając, ze wszystkich sił unikajmy grzechu śmiertelnego. Miejmy nieustannie przed naszymi oczami dzień, kiedy Pan Jezus przyjdzie rozłączyć naszą duszę z ciałem, kiedy staniemy przed Nim jako naszym Sędzią. Jeśli zastanie nas czuwających, jak tego dobrego sługę z Ewangelii, unikniemy w przyszłości zła, a będziemy cieszyć się szczęściem błogosławionych razem z Nim, który żyje i króluje na wieki wieków, amen.
ks. Jan Jenkins FSSPX