Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
dzień ferialny [4 kl.]
Listy do wiernych (archiwum) spis »

03.2005 r.

Drodzy wierni!

Święty Józef jest, tak jak był zawsze, najjaśniejszą gwiazdą, obrońcą i strażnikiem naszych wielkopostnych postanowień. Święty Józef, przybrany ojciec Pana Jezusa. Cóż za godność! Wybrany przez Boga, aby być ziemskim obrońcą i strażnikiem Świętej Rodziny. Został wybrany na oblubieńca Bogurodzicy. Wybrany na ludzką osobę, którą Pan Jezus mógł nazywać ojcem. Taki przywilej! Jest on i zawsze był pierwszym stworzonym obrazem Pierwszej Osoby Przenajświętszej Trójcy – Ojca.

Pan Jezus nauczył nas modlić się „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. Ale jako młody chłopiec nazywał św. Józefa swoim ojcem, swoim ziemskim ojcem, I święty Józef wypełnił wszystkie swoje obowiązki jako ojca. To św. Józef był tym, do którego Pan Jezus zwracał się kiedy był małym chłopcem. Od św. Józefa nauczył się pierwszych modlitw. Od niego nauczył się Swojego rzemiosła – ciesielstwa. Druga Osoba Przenajświętszej Trójcy uczyła się heblować deski naśladując przykład św. Józefa.

Cóż za tajemnica – tajemnica do tego stopnia niezgłębiona, że św. Józef pod wieloma względami pozostaje ukrytym świętym, ponieważ tajemnica jego misji jest niezgłębiona. Możemy jedynie dostrzec jej przebłyski w Ewangelii. A i tak to, co czytamy w Ewangelii napełnia nas zachwytem.

Najświętsza Panienka stanowi niezgłębioną tajemnicę. Ona dała Panu Jezusowi Jego ludzka naturę. Poczęła Go za sprawą Ducha Świętego w swym łonie. Tak podniosła tajemnica, ale jednak pod pewnymi względami zrozumiała. Pan Jezus stał się Ciałem, zamieszkał między nami. Stał się Człowiekiem i jak każdy człowiek miał ludzką Matkę.

Ale jeśli chodzi o św. Józefa, nie jest tak oczywiste, dlaczego Pan Jezus zechciał mieć ziemskiego ojca. Ojcowie Kościoła podali wiele powodów, dla których tak uczynił. Ale w zasadzie można je streścić w jednym: ponieważ chciał uświęcić ojcostwo.

I dopiero w ostatnich czasach nabożeństwo do św. Józefa naprawdę rozkwitło. Zawsze był czczony jako święty. Ale pod pewnymi względami nie czczono go w pełni, nie znając wszystkich należnych mu przywilejów. Żydzi źle zrozumieli posłannictwo Mesjasza, odnosząc je tylko do ziemskiego, materialnego królestwa i w konsekwencji nie zrozumieli Jezusa Chrystusa. Pan Jezus musiał wręcz ukrywać się przed nimi, by zapobiec temu nieporozumieniu. Podobnie świat rozumie tylko materialny wymiar ojcostwa jako pokrewieństwa według ciała. Dlatego też nabożeństwo do świętego Józefa, do jego duchowego ojcostwa musiało pozostać ukryte aby zapobiec nieporozumieniom.

Dlatego dopiero od reformacji, a zwłaszcza dzięki wielkiej świętej Teresie z Avila nabożeństwo do świętego Józefa rozkwitło w całej wspaniałości. A to dlatego że autorytet i godność ojcostwa zostały zaatakowane przez reformację odrzucającą autorytet Kościoła. I szczególnie w tym czasie, kiedy ten straszny współczesny świat z trudem zachowuje pojęcie czysto biologicznego ojcostwa jest nam ukazany przykład świętego Józefa. Nabożeństwo do świętego Józefa jest lekarstwem dla współczesnego świata, dla współczesnego człowieka.

Ale dzisiejszy świat oszalał do tego stopnia, że mężczyźni rzadko wiedzą co to znaczy być mężczyzną.

A cóż to znaczy być mężczyzną? Jednym słowem: być cnotliwym. Samo słowo cnota (po łacinie virtus) pochodzi od słowa mężczyzna (vir). Prawdziwy mężczyzna posiada wiele cnót. Komu brak cnót temu brak męstwa. A kto je ma jest mężny. I kobieta dzięki cnocie jest mężna.

A jakie cnoty posiada święty Józef? Święty Józef został wybrany aby stać się przybranym ojcem Świętej Rodziny. Został wybrany na strażnika i obrońcą Dzieciątka Jezusa. I dlatego otrzymał wszelkie cnoty konieczne dla wypełnienia obowiązków stanu. Posiada wszystkie cnoty prawdziwego ojca.

Był obrońcą. A to znaczy, że był silny. Miał ogromną siłę. Nie siłę fizyczną, ale ogromną siłę ducha i stałość. Nie siłę, która niszczy, przeraża czy grozi, ale strzeże, ochrania i pociesza. Najświętsza Panienka mogła się na nim oprzeć, nie tylko jak na fizycznym towarzyszu, ale jako na duchowej głowie ich domostwa. Był dla Niej, nie tylko głową i zwierzchnikiem, ale prawdziwym przyjacielem, drugą połową Jej duszy. Obrońcą Jej cnoty, zachętą dla Jej uświęcenia. Jego siła uczyniła Ją Królową Nieba.

A najwspanialszym wyrazem jego siły jest jego czystość. Czystość nie jest cnotą słabych. Nie jest cnotą zniewieściałych. Jest cnotą prawdziwego mężczyzny, który potrafi sobą kierować. To słaby człowiek musi rządzić innymi aby zaspokoić swoje aspiracje, ale mężczyzna, który potrafi pokonać samego siebie jest silniejszy niż ktokolwiek inny. Święty Józef był całkowicie czysty, zachował czystość bez skazy przez całe życie.

A to dlatego, że był pokorny. Jego siła nie pochodziła od niego ale od Boga. Wiedział, że jego władza nie była z niego, ale od Boga. Był głową Świętej Rodziny nie z powodu osobistych zasług czy zdolności – jako że dość dobrze wiedział, że Najświętsza Panienka była Niepokalanym Poczęciem, a Pan Jezus Drugą Osobą Przenajświętszej Trójcy – ale dlatego że władza została mu dana przez Boga. Ojciec rodziny jest jej głową, ponieważ taki był Boży plan względem rodziny. Władza ojca nie pochodzi z jego osobistych cech ani z uwarunkowań społecznych, nie pochodzi nawet z osobistej świętości ale od samego Boga.

Tę pokorę świętego Józefa widzimy w Piśmie Świętym. To była cnota pierwszorzędnej wagi, tak, że inne mogły zostać pominięte, ale ta nie mogła być pominięta bez straty. Święty Józef był mężem całkowicie uległym Opatrzności. Rozumiał prawo Boże. Rozmiłował się w prawie Bożym. Umocnił prawo Boże w swej rodzinie. Był prawym mężem. I jak każdy prawy mąż często zostaje postawiony wobec trudnych wyborów. Prawy mąż musi często cierpieć.

Weźmy przykład świętego Józefa, kiedy Najświętsza Panna wraca z odwiedzin u świętej Elżbiety. Zwiastowanie miało miejsce trzy miesiące wcześniej, ale on nic nie wiedział o tych cudownych wydarzeniach. Kiedy Najświętsza Panna wróciła do Nazaretu, widać było, że oczekuje dziecka. Święty Józef był mężem sprawiedliwym. Wiedział, jaka jest kara za niewierność: ukamienowanie. Ale znał także cnoty Najświętszej Panny. Wiedział o jej ślubie dziewictwa, który uczynili oboje. A zatem wiedział, że nie mogła popełnić czegoś takiego. Tak więc święty Józef znajduje się pomiędzy dwoma skrajnościami: albo nadmierna surowość – wydać Ją na ukamienowanie, albo odrzucić prawo Boże i nie zrobić nic, akceptując jawny grzech.

Ale święty Józef nie uczynił żadnej z tych rzeczy. Postanowił czekać i cierpieć. Cierpieć straszliwy stan niezdecydowania i wątpliwości. Czekał, aby prawda wyszła na jaw, zamiast działać w pośpiechu. W końcu odkrył rozwiązanie, które po ludzku nosiło wszelkie znamiona sprawiedliwości i roztropności. Postanowił oddalić Ją z powodu widocznych oznak grzechu, ale potajemnie, aby zachować Jej dobrą sławę. I w chwili, kiedy postanowił wypełnić swoje po ludzku roztropne postanowienie, zjawia się przed nim anioł. Sam Bóg poucza sprawiedliwego. Daje świętemu Józefowi światło, mądrość nadprzyrodzoną. Bóg nigdy nie pozwala, aby człowiek był kuszony ponad swoje siły. A siłą świętego Józefa była właśnie uległość Opatrzności. I dlatego święty Józef jest obrońcą Kościoła, Świętej Matki naszej. Dokładnie z powodu tej cnoty.

Obecnie żyjemy w bezprecedensowym kryzysie Kościoła. Jesteśmy świadkami krzyżowania Kościoła. Stąd jesteśmy w sytuacji podobnej do tej, w jakiej był święty Józef. Widzimy sługi Kościoła popełniające straszne rzeczy, posuwające się nawet do nauczania przeciwnego wierze. Zatem możemy być kuszeni, aby zaprzeczyć świętości Kościoła. Możemy zwątpić w Jego cnotę, Jego Boską misję, podobnie jak święty Józef mógł zwątpić w cnotę Najświętszej Panny. A zatem mamy pokusę nadmiernej surowości i moglibyśmy niszczyć Kościół zgorzkniałą gorliwością. Jak sedewakantyści, którzy sądzą, że mogą sobie przypisać tytuł papieża. Którzy posuwają się tak daleko, żeby powiedzieć, że poza nimi i może ich przyjaciółmi nikt nie jest katolikiem. Podobnie jak święty Józef był kuszony, aby ukamienować Najświętszą Marię Pannę. Niech Bóg broni.

Ale nie możemy popaść też w przeciwną pokusę twierdząc, że nic się nie stało. Rzeczywistość kryzysu jest obecna. Nie możemy usiąść i nic nie robić. Nie możemy zaakceptować Nowej Mszy. Nie możemy zaakceptować nowych sakramentów. Nie możemy zaakceptować nowej doktryny.

I dlatego jesteśmy w sytuacji podobnej do tej, w jakiej był święty Józef. Nie jesteśmy liberałami, którzy chowają głowę w piasek ignorując prawa Boga i Jego Kościoła. Ani nie jesteśmy sedewakantystami, którzy niszczą wszystko, czego się dotkną. Jesteśmy katolikami. Po prostu robimy to co Kościół robił zawsze. Po prostu zachowujemy wiarę. I żeby zachować wiarę, musimy cierpieć podobnie jak musiał cierpieć święty Józef.

Ale kryzys się skończy. Jesteśmy tego pewni. I rozwiązanie prawdopodobnie nadejdzie jak w przypadku świętego Józefa w środku nocy. Bóg się nie zmienia, a to jest Jego Kościół. Módlcie się do świętego Józefa, drodzy wierni. Módlcie się do niego. Módlcie się do niego prosząc o jego cierpliwość, jego pokorę i jego siłę. On także czuwa nad Kościołem jak cierpliwy ojciec.

Drodzy wierni, żyjemy w czasach głodu. Żyjemy na duchowej pustyni. Żyjemy w czasach podobnych do tych lat w Egipcie, kiedy ludzie wołali do Faraona aby dał im pokarm. Zróbmy więc to co Faraon odpowiedział tym ludziom: Idźcie do Józefa i zróbcie wszystko co wam powie (Rdz 41, 55).

ks. Jan Jenkins FSSPX

« powrót