Rozdział VI
Konieczne nierówności
Natura działa aktami autorytetu i nierówności, przeciwstawiając się zupełnie dziwacznym liberalnym i demokratycznym hipotezom.
Karol Maurras
Indywidualizm przeciwko naturze
Kontynuujmy analizę zasady liberalizmu. Liberalizm jest przeciwny naturze, twierdzi kardynał Billot, „w tym, iż uważa, że wszystko powinno ustąpić dobru indywidualnej wolności, że potrzeby społeczne namnożyły liczbę przeszkód dla tej wolności, i że idealnym dla człowieka ustrojem jest ten, w którym panuje prawo czystego i doskonałego indywidualizmu”. Teraz autor dodaje także: „ten indywidualizm jest całkowicie przeciwny naturze człowieka”.
Na pewno rozpoznaliście indywidualistyczny liberalizm Jana Jakuba Rousseau, który znajdujemy u podłoża całej współczesnej myśli politycznej. Według Rousseau, ludzie rodzą się wolni, to znaczy, niewystawieni na ograniczanie swobody, z natury aspołeczni, stworzeni do samotnego życia w dżungli, gdzie są szczęśliwi. Przyczyna ich braku powodzenia i nierówności bierze swój początek we wprowadzeniu własności prywatnej, która wprowadziła współzawodnictwo: „stan wojny wszystkich przeciw wszystkim”. Jeżeli ludzie jednoczą się w społeczeństwo, to w żadnym wypadku nie wynika to z potrzeby ich natury, ale jest to wyłączna decyzja ich wolnej woli, stanowiąca ucieczkę od stanu, w którym człowiek człowiekowi jest wilkiem. Społeczeństwo nie ma w sobie nic naturalnego, a co do jego historycznego pochodzenia i konstytucji, jest to czysto sprawa obyczajowa: a tym obyczajem jest tu „kontrakt społeczny”66.
Cała ta teoria jest z góry odrzucona, najpierw przez św. Tomasza z Akwinu, który ukazuje społeczną naturę człowieka, przywołując jako dowód fakt, że człowiek jest „zwierzęciem” najbardziej pozbawionym naturalnych środków samodzielnego przetrwania, gdy przychodzi na świat, i że ludzie w wieku dojrzałym nie są w stanie zaspokoić wszystkich swoich potrzeb samodzielnie; w związku z tym ludzie muszą sobie wzajemnie pomagać67. Chciałbym, abyście przeczytali wspaniały fragment pracy napisanej przez współczesnego myśliciela politycznego, Karolaa Maurrasa (1868–1952), który, idąc za św. Tomaszem, autorytatywnie obala indywidualistyczną i egalitarystyczną mitologię Rousseau. Nosi ona tytuł Ochronna nierówność68. Tutaj wystarczy mi przekazać wam to, co Leon XIII naucza na ten temat w encyklice dotyczącej pochodzenia władzy politycznej:
Ważnym błędem tych filozofów jest, skądinąd, nie widzenie tego, co jest oczywiste, że ludzie nie tworzą niecywilizowanego i samotniczego plemienia. Niezależnie od decyzji własnej woli, naturalnymi warunkami życia jest życie w społeczeństwie69.
Wizjonerska równość
Zasada egalitaryzmu jest wizjonerska, twierdzi kardynał Billot: „po pierwsze dlatego, że nie jest ona w żaden sposób zgodna z rzeczywistością: zakłada ona, w momencie powstania społeczeństwa, istnienie jakiejś początkowej umowy. Czy ktoś widział coś takiego? Zakłada ona wolne wejście każdej jednostki do społeczeństwa. To założenie jest nawet jeszcze mocniejsze. Przyjmuje ono, że wszyscy ludzie uszyci są według tej samej miary – są dokładnie równi – co oznacza człowieka abstrakcyjnego, reprodukowanego miliony razy bez żadnych cech indywidualności. Gdzież on jest?” – „Weźmy kontrakt społeczny, jeżeli ta idea wydaje ci się dobra” – mówi Taine; „ale nie próbujmy wyjaśnić tego nikomu prócz tych ludzi, dla których był wymyślony. To ludzie abstrakcyjni, którzy nie przynależą do żadnego wieku ani kraju, to czyste istoty, które wykluły się za dotknięciem różdżki metafizyki”70.
Leon XIII wyraża ten sam pogląd w kilku zwięzłych słowach, które następują po zdaniu zacytowanym powyżej: „Dodajmy do tego, że umowa, z której są dumni, to wymysł i próżny kaprys”71.
Obstaję przy dziwaczności tej równości, według której ludzie rodzą się równi lub przynajmniej równi w prawach: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w prawach” głosi pierwszy artykuł Deklaracji praw człowieka i obywatela z roku 1791. Zobaczmy, co myśleli o tym papieże:
Przede wszystkim, papież Pius VI, potępiając w szczególności artykuł II tej samej deklaracji72, przechodzi stąd do samej zasady wolności-równości: potępia ją nazywając ją „próżnymi kaprysami” i „słowami pozbawionymi sensu”:
Gdzie więc znajduje się ta wolność myśli i działania, którą Zgromadzenie Narodowe przyznaje społecznemu człowiekowi z racji niezbywalnego prawa naturalnego? Czyż to wizjonerskie prawo nie stoi w sprzeczności z prawami najwyższego Stwórcy, któremu zawdzięczamy nasze istnienie i wszystko co posiadamy? Co więcej, czyż można pominąć fakt, że człowiek nie został stworzony dla samego siebie, ale po to, aby był użyteczny innym ludziom? Gdyż taka jest słabość ludzkiej natury, że, aby przetrwać, ludzie potrzebują wzajemnej pomocy. Z tej właśnie przyczyny ludzie otrzymali od Boga rozum i umiejętność posługiwania się słowami, aby mogli zwracać się o pomoc do innych ludzi, a także, aby mogli w zamian pomagać tym, którzy błagają o wsparcie. To sama natura złączyła ludzi i zebrała ich w społeczeństwo. Co więcej, ponieważ człowiek musi wykorzystywać rozum szczególnie do rozpoznawania swego najwyższego władcy, czczenia go, podziwiania go, oddawania mu całej swej osoby i całego swego istnienia; ponieważ od dzieciństwa musi mieć respekt wobec tych, którzy są starsi wiekiem; musi pozwalać rządzić sobą i być nauczanym; musi uczyć się od nich układania swojego życia według praw rozumu, praw społeczeństwa i praw religii; dlatego ta równość, ta wolność, które tak są wychwalane, że są dane jemu od chwili jego narodzin, są jedynie próżnymi kaprysami i słowami pozbawionymi sensu73.
Z tej wolności-równości, którą uważa się za naturalną dla jednostki, będzie, na mocy kontraktu społecznego, wyprowadzona zasada suwerenności ludzi. Suwerenność tkwi pierwotnie w ludziach, a wcale nie w Bogu lub władzach naturalnych ustanowionych przez Boga; uwadze Piusa VI nie umyka ten wniosek.
Z kolei papież Leon XIII potępia liberalną zasadę równości ludzi, podniesioną ponownie przez socjalistów, i dokładnie rozróżnia równość, którą ludzie posiadają z racji ich wspólnej natury, od nierówności, które wynikają z różnorodnych funkcji w społeczeństwie, a co jest potwierdzone w Ewangelii:
Socjaliści nigdy nie przestają głosić, jak wiemy, że wszyscy ludzie z natury są między sobą równi. Na tej podstawie twierdzą, że nikt nie jest winien czci czy szacunku wobec władzy, lub posłuszeństwa prawom, oprócz tych praw, które zostały przez ich kaprys usankcjonowane.
Przeciwnie, według Ewangelii, równość ludzi zasadza się na fakcie posiadania przez nich tej samej natury, powołania do tej samej najwyższej godności synów Bożych; a skoro jeden i ten sam cel jest zamierzony dla wszystkich, każda osoba winna być sądzona według tego samego prawa, i musi otrzymywać kary i nagrody w zależności od swych zasług. Niemniej jednak, mamy nierówność prawa i władzy, która pochodzi od samego Autora natury „od którego bierze początek wszelkie ojcowstwo na niebie i na ziemi”74.
Następnie Leon XIII przywołuje regułę posłuszeństwa wobec władzy, daną przez apostoła św. Pawła: „Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu”75. Następnie Biskup Rzymu naucza, że hierarchia społeczeństwa świeckiego nie stanowi wyłącznie owocu woli ludzkiej, lecz, ponad wszystko, jest zastosowaniem boskich zarządzeń i boskiego planu:
Gdyż Ten, który stworzył wszelkie rzeczy i rządzi nimi, rozporządził nimi, w Swojej przezornej mądrości, w taki sposób, że te niższe osiągają swój cel dzięki pośrednim, które zaś osiągają go dzięki wyższym. Podobnie zadecydował On, że, w samym królestwie niebieskim, chóry anielskie są odrębne i wzajemnie sobie podporządkowane. W ten sam sposób ustanowił On w Kościele różne stopnie święceń z różnorodnymi funkcjami, tak aby nie wszyscy byli apostołami, nie wszyscy doktorami, nie wszyscy pasterzami. Również w społeczeństwie świeckim ustanowił On wiele stopni odmiennych w godności, w prawach, we władzy, po to by państwo, tak jak Kościół, tworzyło jedno ciało złożone z wielkiej liczby członków, wśród których niektórzy są szlachetniejsi od innych, ale wszyscy niezbędni, jedni drugim, i pragnący wspólnego dobra76.
Wydaje mi się, że powyższe teksty w sposób jasny pokazują całkowity brak realizmu w podstawowej zasadzie liberalizmu: wolności-równości. Wręcz przeciwnie, niezaprzeczalnym faktem natury jest to, że jednostka, na każdym etapie jej życia, nie jest jednostką wymienną, lecz członkiem, który na samym początku stał się częścią ciała bez wypowiadania własnej opinii na ten temat. Ponadto, w obrębie tego ciała, jednostka jest poddana koniecznym i korzystnym ograniczeniom. Ostatecznie, w tym ciele odkryje ona swoje miejsce, które odpowiada jej naturalnym lub nabytym talentom, jak również jej nadprzyrodzonym darom, również w zależności od hierarchii i nierówności, które są jednakże bardzo korzystne. Oto dlaczego tak to Bóg obmyślił – Bóg porządku, a nie nieporządku.
Przypisy
- ↑Por. ks. Baltazar P. Argos SI, Catéchisme politique, Orme Rond 1981, s. 58.
- ↑Por. św. Tomasz, De Regimine principum, t. I, rozdz. 1.
- ↑Karol Maurras, Mes idées politiques, „Polityka naturalna”, s. 17 i następne.
- ↑Encyklika Diuturnum, 29 czerwca 1881 r., PIN 97.
- ↑Taine, La Révolution, t. I, ksiega II, rozdz. 2.
- ↑Loc. cit.
- ↑Wolna wymiana myśli i opinii jest jednym z najcenniejszych praw człowieka. Każdy obywatel może więc mówić, pisać i swobodnie publikować, pod warunkiem, że bierze odpowiedzialność za nadużywanie tej wolności w przypadkach określonych przez prawo.
- ↑List Quod aliquantulum, 10 marca 1791 r., skierowany do biskupów francuskiego Zgromadzenia Narodowego, PIN 3.
- ↑Encyklika Quod apostolici, PIN 71–72.
- ↑Rz 13, 1–2.
- ↑Tamże, nr 74.