Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Klemensa I, papieża i męczennika [3 kl.]
Katechizm o kryzysie w Kościele (2001)

52. Jakie są następstwa ekumenizmu?

Następstwami ekumenizmu są obojętność religijna i załamanie się misji. Obecnie katolicy powszechnie wyznają pogląd, że we wszystkich religiach równie dobrze można się zbawić i dlatego prowadzenie misji jest po prostu bez sensu. Często odmawia się przyjmowania do Kościoła wyznawców innych religii, nawet jeśli oni wyraźnie tego pragną. Misje stały się wyłącznie pomocą dla słabiej rozwiniętych krajów. Stoi to w wyraźnej sprzeczności z misyjnym poleceniem Chrystusa: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem” (Mt 28, 19n).

Szczególnie oburzającym tego przykładem jest deklaracja z Balamand, która 23 czerwca 1993 r. została podpisana jako rezultat konferencji, w której udział wzięli katolicy i prawosławni. Trzeba wiedzieć, że po schizmie poszczególne kościoły wschodnie z powrotem przyłączyły się do Rzymu. Zachowały swój obrządek, ale uznały nadrzędną władzę papieża, tak jak to czyniły kościoły wschodnie przed schizmą. Katolickie Kościoły wschodnie dostały nowego impulsu do rozwoju po politycznych zmianach w Związku Radzieckim, wielu prawosławnych trwało bowiem w schizmie tylko wskutek zewnętrznego nacisku i życzyło sobie połączenia ze Stolicą Piotrową. Ze zrozumiałych przyczyn rozgniewało to władze cerkwi prawosławnej, które zagroziły zerwaniem rozmów ekumenicznych. Konferencja w Balamand miała za cel uratować ekumenizm.

W paragrafie 8. Deklaracji katolickie Kościoły wschodnie nazwane zostały „źródłem sporów i bólu”. Napisano tam, że Kościół katolicki dla usprawiedliwienia „prozelityzmu” (tj. starań o doprowadzenie prawosławnych z powrotem do jedności Kościoła katolickiego) „rozwinął wyobrażenie, jakoby jako jedyny był strażnikiem zbawienia” (nr 10). A więc to, co zawsze było nauką Kościoła, a mianowicie, że wszyscy chrześcijanie muszą być zjednoczeni pod najwyższym pasterzem – papieżem, staje się tu tylko teologicznym poglądem, który został wymyślony w celu usprawiedliwienia egoistycznych interesów. Dlatego na przyszłość odrzuca się wyraźnie ponowne doprowadzenie prawosławnych do Kościoła katolickiego (nr 12), natomiast cerkiew prawosławna jest uważana teraz za „Kościół siostrzany”: „Kościół katolicki i kościół prawosławny uznają się wzajemnie za kościoły siostrzane. (...) Według słów Jana Pawła II ekumeniczne wysiłki siostrzanych kościołów Wschodu i Zachodu. opierających się na dialogu i modlitwie, zmierzają ku doskonałej i pełnej wspólnocie, w której kościoły ani się nie dzielą, ani się nie jednoczą, ale wychodzą sobie naprzeciw w prawdzie i miłości (por. Slavorum Apostoli, nr 14)”. Dlatego katoliccy uczestnicy przyrzekają nie czynić w przyszłości nic, aby wiernych prawosławnych doprowadzić do Kościoła katolickiego. Katolicy zobowiązują się nawet nie tworzyć struktur katolickich wbrew woli prawosławnych na terenach, gdzie dotąd istniało duszpasterstwo prawosławne (nr 29). Ostatecznie pisze się: „Komisja, wykluczając na przyszłość wszelki prozelityzm i wszelką wolę ekspansji katolików kosztem kościoła prawosławnego, ma nadzieję, że zlikwidowała przeszkodę, która skłaniała kościoły autokefaliczne do nieuczestniczenia w dialogu teologicznym” (nr 35)94.

Według tego dokumentu katolickie Kościoły wschodnie są przeszkodą dla ekumenizmu i skoro już jest przykre, że one w ogóle istnieją, to w przyszłości przynajmniej nie powinny się one rozwijać. Jest to zdrada tych wszystkich chrześcijan, którzy przez cale stulecia znosili wielkie cierpienia, a nawet ponosili męczeńską śmierć, aby być wiernymi Stolicy Piotrowej! Aby ekumeniczny dialog nie utkwił w martwym punkcie, poświęca się własnych braci. W ogóle można stwierdzić, że cały ekumenizm jest zawsze ze szkodą dla Kościoła katolickiego. To tylko on idzie na ustępstwa, podczas gdy inne wyznania i religie cieszą się z ustępowania Kościoła, same nie czyniąc w jego stronę ani kroku. Muzułmanie bezwstydnie wykorzystali spotkanie w Asyżu, aby wyznawać swą wiarę w Allacha jako jedyną właściwą drogę. Ich modlitwa o pokój brzmiała: „Tobie jednemu chcemy służyć i do ciebie tylko uciekamy się o pomoc. Prowadź nas właściwą drogą, drogą tych, co cieszą się twą łaską – a nie ścieżką tych, na których się gniewasz albo którzy błądzą po manowcach!”. Następuje sura 11,138 Koranu: „Mówi: Wierzymy w Allacha i w to, co nam objawił, i w to, co wszystkim prorokom od Pana dane zostało. Nie znamy pomiędzy nimi różnicy. Pozostajemy oddani Allachowi”. Islamska modlitwa o pokój kończy się surą CXII: „W imię Allacha, Miłosiernego! Mów: Allach jest wyłącznym, jedynym i wiecznym Bogiem. Nie rodzi i nie jest zrodzony, a żadna istota nie jest mu równa95. Jeśli tu mówi się, że Allach nie rodzi i nie jest zrodzony, a także, że pomiędzy prorokami nie ma żadnej różnicy, to te wypowiedzi są jednoznacznie skierowane przeciwko wierze chrześcijańskiej głoszącej, że Jezus Chrystus nie tylko jest prorokiem jak każdy inny, ale prawdziwym Synem Bożym, zrodzonym przez Ojca przed wszystkimi czasy.

Przypisy

  1. DC z l i 5 VIII 1993 r., s. 71 nn.
  2. Hans Wadenfels, Die Friedensgebefe von Assisi, Fryburg 1987, s. 30–32.
Katechizm o kryzysie w Kościele (2001)