51. Co należy sądzić o spotkaniu religii w Asyżu?
Spotkanie religii w Asyżu 27 października 1986 r. było jedynym w swym rodzaju skandalem, zgorszeniem dla dusz i złamaniem pierwszego przykazania Bożego: „Jam Pan, Bóg twój: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Nigdy przedtem Kościół nie został tak upokorzony jak wówczas, kiedy Papież postawił się na jednym poziomie z przywódcami wszystkich sekt i religii. Stworzono przez to wrażenie, że Kościół katolicki jest tylko jedną wśród wielu wspólnot religijnych, które muszą pracować nad ustanowieniem pokoju na ziemi. Jak gdyby mógł istnieć inny pokój niż pokój w nawróceniu ludzi do Chrystusa i Jego Kościoła! „Nie ciągnijcie jarzma z niewierzącymi... Co za towarzystwo światłości z ciemnością? A co za umowa Chrystusa z Belialem? Albo co za udział wierzącego z niewierzącym?” (2 Kor 6, 14n).
Przy przywitaniu w prezbiterium bazyliki N.M.P. Papież siedział z innymi przywódcami religijnymi na identycznych krzesłach. Unikano wszystkiego, co mogłoby wywołać wrażenie szczególnej pozycji Papieża. Wszyscy mieli wydawać się równouprawnieni. Wbrew misyjnemu poleceniu Chrystusa, Papież nie wezwał przedstawicieli innych religii do nawrócenia się do Chrystusa, ale do modlitwy do swych fałszywych bożków. Już przed spotkaniem Papież powiedział, że jest ważne, aby pozostali oni wierni swym błędnym religiom: „Ta wspólna radykalna wierność poszczególnym tradycjom religijnym jest dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzebna dla pokoju. Każdy z obecnych w Asyżu przedstawi Bogu swą modlitwę według własnej tradycji religijnej”92.
Poszczególnym religiom oddano do użytku świątynie katolickie. Jeśli się pomyśli, że kościół katolicki jest świętym miejscem poświęconym tylko i wyłącznie kultowi Trójcy Przenajświętszej, to wobec widowiska w Asyżu można pomyśleć o przepowiedzianej przez Chrystusa „ohydzie spustoszenia zalegającej miejsce święte” (por. Mt 24, 15).
Odprawiwszy ceremonie o pokój, wszystkie delegacje udały się w milczeniu w pewnego rodzaju pielgrzymce do bazyliki św. Franciszka, gdzie każda wspólnota przedstawiła własną modlitwę o pokój. W przemówieniu końcowym Papież tak zinterpretował tę pielgrzymkę:
”Krocząc w milczeniu rozmyślaliśmy o drodze, którą idzie nasza ludzka rodzina: albo we wrogości, jeśli nie przyjmujemy się wzajemnie w miłości, albo we wspólnej wędrówce ku naszemu wzniosłemu celowi, jeśli uświadamiamy sobie, że inni są naszymi braćmi i siostrami. (...) Obyśmy spostrzegli w tym antycypację tego, czego urzeczywistnienia Bóg oczekuje od duchowego rozwoju ludzkości: braterskiej wędrówki, w której wzajemnie sobie towarzyszymy na drodze do transcendentnego celu, jaki On nam wyznaczył”93. Nie można już wyraźniej stwierdzić, że misja Kościoła dobiegła końca! Ludzie nie powinni się już nawracać do Kościoła, ale razem ze swymi religiami spokojnie kroczyć swą drogą.