4. Czy kryzys jest kryzysem duchowieństwa?
Brak powołań do stanu kapłańskiego i zakonnego, jak również liczne przypadki laicyzacji pokazują wyraźnie, że i tutaj mamy do czynienia z głębokim kryzysem. Samo duchowieństwo w wielu swych członkach utraciło wiarę i dlatego nie jest już w stanie przekazywać tej wiary i zapalać innych gorliwością w wierze.
Jeśli, jak stwierdziliśmy wyżej, źle się dzieje z wiarą nawet tych katolików, którzy regularnie co niedziela chodzą do kościoła, to może to mieć swą przyczynę w niedostatecznym przekazywaniu wiary. Gdyby wszyscy księża regularnie głosili wiarę katolicką, sytuacja byłaby zupełnie inna. Ludzie nie stracili wiary ot tak, po prostu, ale ona została im zabrana z ambony. Jeśli w kazaniu przez długie lata prawdy wiary były podawane w wątpliwość, relatywizowane, a często wręcz zaprzeczane, to nie dziwi, jeśli prości wierni tracą wiarę. Młodsi często jej nawet nie poznali. Tak więc np. mało które dziecko, przystępujące do pierwszej Komunii św. wie dzisiaj, że w Eucharystii jest obecny rzeczywiście, prawdziwie i istotnie (łac. vere, realiter et substantialiter) nasz Pan Jezus Chrystus. Dzieje się tak, gdyż jego proboszcz już nie wierzy w tę tajemnicę. W podręczniku religii Wie wir Menschen leben (Jak my ludzie żyjemy) można przeczytać: „Kiedy chrześcijanie spożywają posiłek z Jezusem, to idą do ołtarza. Ksiądz daje im kawałek chleba. Oni jedzą ten chleb”6. Ten podręcznik religii otrzymał kościelne imprimatur i został dopuszczony do użytku przez niemieckich biskupów! O zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa pisze Ernst Kirchgassner:
Nikt nie widział zmartwychwstania Jezusa. Gdyby przed grobem Jezusa była zamontowana kamera, nie zarejestrowałaby niczego. Historia o pustym grobie, o mężczyznach i kobietach spieszących do grobu, o objawieniach, nie chce niczego udowadniać... Uczniowie Jezusa byli przez Jego śmierć bardzo zmieszani. Jak mogliby to znieść: ich Pan i Mistrz doznał klęski, umarł na krzyżu jak przestępca? Czy padli ofiarą oszusta? „Myśmy mieli nadzieję” – wspominali z żałością. Pomimo niewypowiedzianego rozczarowania, jakie przeżyli z Jezusem, byli oni jednak do niego ciągle jeszcze przywiązani. Nikt tego nie wie, ale być może było to tak: Kilku wiernych spotykało się ponownie i chodziło wspólnie na grób Jezusa. W ich sercach poczynała się wiara. W końcu ogarnęła ich pewność, że Jezus żyje7.
Dlatego nie dziwi, że skierowana do papieża petycja (tzw. „Kirchen-Volks-Begehren”) z 1995 r., w której m.in. neguje się nauczanie moralne Kościoła i propaguje się kapłaństwo kobiet, została podpisana przez wielu księży, a nawet biskupi oświadczyli, że zgadzają się z tymi postulatami, z zastrzeżeniem, że nie zgadzają się ze sposobem przeprowadzenia tej akcji. Nie należy mieć wątpliwości, że wierni nie mieliby podobnych pragnień, gdyby przez długie lata najoczywistsze katolickie zasady nie były atakowane przez księży i nauczycieli religii.
Oczywiście, to słabe w wierze duchowieństwo nie ma już siły przestrzegać celibatu, gdyż celibat jest możliwy tylko dla kogoś, kto ma żywą wiarę i gorącą miłość ku Chrystusowi. Nie jest tajemnicą, że dzisiaj wielu księży ma mniej lub bardziej otwarte grzeszne stosunki z jakąś kobietą i raz po raz dowiadujemy się o porzuceniu kapłaństwa przez księdza oświadczającego, że on już od lat nie zachowywał celibatu. Celibat, co oczywiste, odstrasza też wielu młodych mężczyzn od kapłaństwa, ale zamiast z tego powodu atakować celibat powinno się raczej zapytać, skąd brało się wcześniej tylu mężczyzn, którzy tę ofiarę chętnie składali, podczas gdy obecnie nie ma to miejsca.